niedziela, 30 grudnia 2012

You just don't know it...

  - Spodziewasz się kogoś?
  - Nie...
  - To może ten od smsów? Ale to byłoby romantyczne...
 Kornelia udała, że nie słyszy słów przyjaciółki, zwłaszcza tych ostatnich, i poszła otworzyć.
 - O, widzę i Julka jest. To super. Mam sprawę. -powiedział chłopak wchodząc do mieszkania.
 - Wojtek? A może jakieś dzień dobry najpierw? -uśmiechnęła się dziewczyna; znała Wojtka dość dobrze i wiedziała, że jeśli chodzi o coś naprawdę ważnego potrafi zapominać o podstawowych kwestiach. Właśnie to jego zaangażowanie podobało się praktycznie wszystkim dziewczynom. Praktycznie, bo nie Kornelii. Ona nie należała do 'fanek' Wojtka. Odkąd tylko trafili do jednej klasy w liceum rozumieli się znakomicie. Kornelia, Julka i Wojtek. Lubili spędzać razem czas. Jedyne za czym chłopak nie mógł nadążyć to miłość obu dziewczyn do siatkówki. Dla niego sport to sport, nieważne jaki. Potrafili sprzeczać się o to godzinami.
- No cześć cześć. Wiecie, że do ogłoszenia wyników jest jeszcze sporo czasu, tak?
- No tak. -zgodziły się
- Więc wymyśliliśmy wycieczkę!
- Czyli? Mów jaśniej, bo jak widzę Twoją minę to czuję, że szykuje się coś mega -domagała się Julka
- Jedziemy do Rzeszowa! W sumie cała klasa się zgodziła
- Chyba nigdy nie byliśmy tak zgodni -zauważyła Kornelia. - Oczywiście my też się piszemy!
  Porozmawiali jeszcze o szczegółach i Wojtek się z nimi pożegnał
- Tylko nie zaczynajcie łączyć naszego wyjazdu z tą waszą siatkówką...

  Ledwo Kornelia zamknęła drzwi, przyjaciółak już piszczała:
- Będziemy u Resovii!
- Nie u Resovii tylko w Rzeszowie, w Rzeszowie moja droga. To być może nasz ostatni wspólny, klasowy wyjazd. Wątpię, żebyśmy miały okazję... Sama wiesz jak jest zresztą...
- A ja Ci mówię! Mam dobre przeczucie!

Koło południa Kornelia odprowadzała Julkę. Po drodze wstąpiły do galerii. Gdy tylko weszły, Kornelia miała ochotę wracać. I to jak najszybciej...
- Coś Ty! Zobaczmy najpierw jak się zachowa. -chłopak szedł w ich stronę
- Hej.
- Cześć. -Kornelia wcale nie miała ochoty na rozmowę z nim.
- Szybko mnie dziś zostawiłaś.
- Nie musiałam Cię zostawiać, bo nawet nie byliśmy razem.
- Czy Ty kiedyś przestaniesz się na mnie gniewać?
- A to ja się gniewam?
- No a nie? Nawet nie chcesz ze mną rozmawiać.
- Bo nie mamy o czym. Wybacz, ale nie jestem jak Twoje fanki. Nie będę piszczeć czy szaleć na Twój widok.
Pociągnęła za sobą przyjaciółkę i wyszły z galerii.
- Czemu nawet z nim nie porozmawiasz?
- Bo nie i już. Skończmy ten temat. Nie chcę mieć z Alkiem nic wspólnego.
- Wiesz, że właśnie to powiedziałaś?
- Niby co?
- Jego imię -Julka uśmiechnęła się znacząco

  Siedząc w swoim pokoju Kornelia myśłala o... No właśnie, o czym ona myślała... O ślicznych loczkach, tych dużych oczach i-
- Stop! -przerwała swoje rozmyślania- Nie możesz, nie możesz o nim myśleć... Nie możesz... Chociaż... Nie nie nie. I tak pewnie już go nie spotkasz. -powtarzała sobie.
  Wieczorem postanowiła pójść na spacer.
- Nie powinnaś chodzić sama wieczorami. -usłyszała za plecami czyjś znajomy głos.
- Lubię wieczorne spacery. -odwróciła się i spojrzała na chłopaka. Stojąc w świetle ulicznych lamp wyglądał jeszcze lepiej niż kilka godzin wcześniej. Nagle dziewczyna poczuła ogromną potrzebę jego obecności. Wiedziała, że to niemożliwe, ale chciała by z nią został.- Alek, właściwie co tu robisz? Myślałam, że już dawno będziesz w Bełchatowie. Treningi się przecież skończyły...
- Czyli jednak o mnie myślisz czasem? No i zapamiętałaś moje imię -chłopak uśmiechnął się
- Chyba wszyscy je znają. Zresztą nasłuchałam się już dziewczyn krzyczących Twoje imię, więc samo jakoś tak wyszło
- Kornelia proszę Cię, daj mi przynajmniej szansę...
- Szansę na co? Na to, żebyś mi teraz zawrócił w głowie a później wyjechał? Wiesz, że się już nie spotkamy.
- Tego nie wiesz.
- A właściwie to skąd znasz moje imię?
- Byłyście na treningu i słyszałem jak rozmawiasz z przyjaciółką. Zapamiętałem.
- Nie odpowiedziałeś mi na jeszcze jedno pytanie. Co tu robisz?
- Bo widzisz ja...
 


czwartek, 27 grudnia 2012

Sunday morning

  - Teraz zapraszam Kornelię. Proszę bardzo, oto Twoje wyniki. Nie wiem jak to powiedzieć... Spodziewaliśmy się, że będzie lepiej.
Dziewczyna jeszcze ze spokojem podeszła do nauczycielki i spojrzała na kartkę. Od dawna czuła, że nie będzie dobrze. Nie myślała, że aż tak.
- CO?! Że niby ja? I to w dodatku tego?
- Co się stało? - spytała Julka
- Nie zdałam... Nie zdałam matury...
- Niemożliwe. Pokaż mi to. Faktycznie, tylko 18% z angielskiego... Tak mi przykro.
- Nie, to się nie dzieje naprawdę...
- Tyle lat się uczysz, angielski to praktycznie Twoje drugie imię... Musiała zajść jakaś ogromna pomyłka. Czytałam kiedyś, że egzaminatorzy często źle zliczają punkty.
- Ale na pewno nie aż tak. To koniec. Nie pójdę na studia :(
Julka zaczęła ją pocieszać. Kornelia powoli przestawała jej słuchać, docierały do niej tylko pojedyncze słowa przyjaciółki. Nagle wszystko zaczęło wirować...


- Aaaaaaaaaaaaa! - Kornelia krzyczała, nagle do pokoju wbiegła przerażona mama dziewczyny.
- Kochanie co się stało?! Hej, hej, obudź się
Ta otworzyła oczy, rozejrzała się dookoła. Nigdzie nie było nauczycielki, nie widziała też szkolnych ławek. Była u siebie. Leżała we własnym łóżku. Spojrzała na zegarek. 8:30 - Julka mnie udusi, miałyśmy iść wcześnie na halę - pomyślała.
- Mamo... Miałam okropny sen! Jeśli to okaże się prawdą...
- Spokojnie, co to było?
- Nie zdałam matury...
- Z matmy? - mama zaczęła się łagodnie śmiać, chciała w ten sposób rozweselić zestresowaną córkę
- Hahaha bardzo zabawne... Chodziło o angielski.
- Więc to na pewno się nie stanie. W snach zawsze wszystko dzieje się odwrotnie :) teraz już nie myśl o tym tylko ubieraj się i chodź na śniadanie.
- Już idę. Sprawdzę tylko kiedy dokładnie odbieramy te wyniki.- wstała i zaczęła szukać w torbie swojego notatnika.
- Czemu tak grzebiesz w tej torbie? Mówiłam Ci tyle razy, że za dużo rzeczy w niej nosisz...
- Nie ma go! No nie ma go tu!
- Pewnie leży gdzieś tylko Ty go nie zauważyłaś.
Obie zaczęły przeszukiwać pokój. Po 10 minutach Kornelia usłyszała telefon
- Halo?
- Hej, to ja :) gotowa? za pół godziny zaczyna się ostatni trening Skry w naszym mieście :D
- Zgubiłam notatnik!
- TEN notatnik?
- Tak, TEN.
- O niee... Przecież Ty wszystko, ale to naprawdę wszystko w nim zapisujesz... Co teraz?
- Nie mam pojęcia...
- Coś wymyślimy. A teraz ogarniaj się, niedługo będę.

Kornelia cały czas miała nadzieję, że notatnik gdzieś sobie po prostu leży. Nie chciała nawet myśleć co by się stało, gdyby ktoś go przeczytał... Ostatni wpis nie był zbyt przyjemny. Dotyczył siatkarzy. A raczej jednego z nich. Dziewczyna dokładnie opisała zdarzenia ostatnich dwóch dni. Zrobiła to naprawdę szczegółowo, uwzględniając oczywiście swoją niechęć do zawodnika.
Po kilkunastu minutach ktoś zapukał do drzwi.
- Jak dobrze, że jesteś. - przywitała Julkę.
- Nie bój się, prędzej czy później go znajdziemy. A teraz chodźmy już. Tylko zabierz aparat.

Dziewczyny poszły na halę. Informacja o treningach Skry się jednak rozniosła i pod wejściem ustawiła się spora grupa fanek. Praktycznie każda w koszulce kibica i z zestawem gadżetów.
-Chyba dziś już sobie z nimi nie pogadamy...
- Kori nie przejmuj się. Coś wymyślimy
- Wiesz, że często to powtarzasz?
Rozmowę przerwał sms:
- Hmm... Dziwne
- Co jest?
- Nie wiem właśnie. Jakiś numer.
- To czytaj, czytaj! Może cichy wielbiciel? :)
- Jak Ty coś powiesz... Dobra, słuchaj, "Hello sunshine! :) Pięknie dziś wyglądasz."
- I tyle?
- Tak... - rozejrzała się, w sumie co druga osoba miała właśnie telefon w ręku.
- Mówiłam, że wielbiciel!
- Albo jakiś wariat... O, następna wiadomość. "Uśmiechnij się :) "
- "Nie mam powodu. Poza tym nie wiem, kim jesteś." - odpisała
- "Szukaj a na pewno znajdziesz."
Nagle Julce zadzwonił telefon. Jej kolega właśnie wchodził na halę i powiedział, że znowu może je wprowadzić tylnym wejściem. Bez wahania poszły.  Idąc korytarzem zauważyły trenera Nawrockiego. Ten poznał je natychmiast i zaprosił na trening. - Dziennikarz musi przecież gdzieś zdobywać praktykę.- powiedział im kiedy wchodzili na salę.
Julka czuła się jak w niebie. Tylu siatkarzy i ona, na ich treningu. Teoretycznie zamkniętym treningu. Tylko Kornelia czuła się jakoś nieswojo.
- Wszystko ok?
- No właśnie chyba nie... On tu jest. Nie mam ochoty go widzieć.
- To może wyjdziemy? Możemy pójść do galerii czy coś.
- Nie, nie ma takiej potrzeby. Zaczekam na Ciebie na zewnątrz.
- Tylko zostaw mi aparat ok?
- Pewnie :) enjoy!

Kornelia siedziała na ławce przed halą. Obserwowała nastolatki, które piszczały za każdym razem kiedy ktoś wychodził. Jej myśli jednak cały czas przesłaniał zgubiony notatnik. Nagle kto się do niej dosiadł.
- Czemu siedzisz sama? - usłyszała znajomy głos.
- Bo lubię.
- To może dasz się w końcu zaprosić na kawę?
- W końcu? Przecież żadnego zaproszenia wcześniej nie było.
- Jest teraz.
- Nie, dzięki.
- Czemu taka jesteś?
- Przez Ciebie. - i nie mówiąc więcej wstała. Chciała znaleźć przyjaciółkę i jak najszybciej zniknąć z pola widzenia chłopaka. Ten jednak nie odpuszczał.
- Poczekaj. Ja chciałem tylko wynagrodzić Ci tamto, no wiesz... Nasze pierwsze spotkanie.
- To nie było spotkanie tylko przypadek, wypadek, nazywaj to zresztą jak chcesz.
- Ale przecież
- Ups, chyba nie pogadamy, jaka szkoda. Twoje wielbicielki chyba Cię zauważyły. W końcu ktoś Ci okaże zainteresowanie.
Faktycznie, grupa dziewczyn zaczęła piszczeć "Aleksandar! Aleeeeeeeeeks! To on!" i biegiem ruszyły w jego stronę. Kiedy go 'dopadły' jedna przez drugą prosiła o zdjęcie czy autograf. Kornelia niezauważona weszła z powrotem na halę. Kiedy siatkarz skończył pozować do pamiątkowych zdjęć, dziewczyny już dawno nie było. Przybity, ze smutną miną, wrócił do kolegów z drużyny.

-Długo Cię nie było :p
- Serio? Dopiero po 10, ale jaki to był interesujący poranek!
- Miałam wrażenie, że całe wieki. No nie wątpię :) Udało Ci się zrobić jakieś fajne zdjęcia?
- Taaaaak, dziękuję, że zostawiłaś mi swój aparat!
- No problemo :) to pokazuj co tam masz. Ale najpierw idziemy do mnie, mam pyszną truskawkową herbatę, Twoją ulubioną ^^

Dziewczyny usiadły w kuchni. Kornelii podobały się zdjęcia z treningu.
- Nie są tak dobre jak Twoje...
- Oj przestań. A to co...- powiększyła zdjęcie. W rogu sali stał Alek. Trzymał kartkę z namalowaną smutną miną. Kornelia już chciała to jakoś skomentować, kiedy znów dostała wiadomość
- Ten numer? Co pisze?
- "Come up to meet you, tell you I'm sorry. You don't know how lovely you are..."

W tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi.

środa, 26 grudnia 2012

Accidentally in love?

  Po powrocie do domu Kornelia szybko zjadła kolację i poszła do siebie. Włączyła komputer i zaczęła przeglądać zdjęcia. Lubiła fotografować. Starała się wychwycić to, czego inni nie dostrzegali. Nie mogła doczekać się weekendu. Chciała się sprawdzić jako dziennikarka, ale przede wszystkim przekonać się jak to wszystko wygląda 'od kuchni'. Oczywiście podzielała zdanie Julki, która w kółko powtarzała jacy siatkarze muszą być fajni i jak super byłoby któregoś znać, ale dla niej to byli po prostu ludzie kochający ten sport tak mocno jak ona.

  Na czas treningów Skry hala miała być zamknięta od soboty. Nikt jednak nie mówił kiedy dokładnie zawodnicy pojawią się w mieście. Jak w każde piątkowe popołudnie Kornelia wybrała się na długi spacer. Po drodze wstąpiła do galerii. Tylko tam podawali najlepszą kawę, jak sama wielokrotnie powtarzała. Kiedy wychodziła zauważyła karteczkę przy głównych drzwiach 'Awaria. Wyjście obok.' -No super- pomyślała i zaczęła się zastanawiać jaki film obejrzy po powrocie. W końcu w kinie nie grali nic ciekawego a chciała nadrobić zaległości. W wąskim przejściu ktoś zahaczył o pasek jej torby i pociągnął za sobą do tyłu. Dziewczyna przewróciła się, wylewając na ulubioną bluzkę dopiero co kupioną kawę.
- Hej! Uważaj jak chodzisz!
- Przepraszam, nie wiem jak to się stało. Wszystko w porządku?
- A wygląda jakby było? - dziewczyna nie podnosząc wzroku próbowała wstać.
- Kupię Ci nową kawę.
- Kawa kawą, ale to była moja ulubiona bluzka. - prawie krzyknęła
Kornelia powoli wstała, szukała w torbie chusteczek. Kiedy spojrzała na chłopaka, zamurowało ją, ale postanowiła nie dać tego po sobie poznać.
- Nie możesz dalej iść w takim stanie. Proszę. - chłopak zdjął swoją bluzę i podał dziewczynie.
- Nie trzeba, poradzę sobie. A Ty patrz pod nogi następnym razem.
- Ja? To Ty szłaś zamyślona i jakaś nieobecna! Powinnaś bardziej uważać. - chłopak był wyraźnie zdezorientowany jej reakcją.
Odwróciła się i skierowała w stronę domu, po prostu zostawiając chłopaka. Wyciągnęła telefon i zadzwoniła do Julki.
- Czemu masz taki głos? Stało się coś?
- Oni chyba myślą, że wszystko im wolno!
- Ale o kim Ty mówisz?
- No o tych z Bełchatowa
- Czekaj czekaj.. Co? Gdzie? Jak?
- Wpadłam na Aleksandara. A raczej to on wpadł na mnie. Dosłownie.
- Niemożliwe! To oni są już w Lublinie?!
- Na to wygląda. Mniejsza z tym. Idę do domu. Widzimy się rano.

Dziewczyny umówiły się o 9 pod halą. Kolega Julki akurat zaczynał pracę, więc wprowadził je do środka. Trening obejrzały z górnych trybun, gdzie nikt nie zwrócił na nie większej uwagi. W międzyczasie Kornelia opowiedziała przyjaciółce o zdarzeniu z poprzedniego dnia.
- I Ty tak po prostu na niego naskoczyłaś?
- A co miałam zrobić? Przez niego straciłam ulubioną bluzkę.
- No i odeszłaś bez słowa...
- Coś mnie trzymało, tzn czułam, że może powinnam zostać, porozmawiać z nim. Nie wiem sama... Było w nim coś takiego... W tym jego spojrzeniu.
- Uuuu proszę proszę :)
- Nie, Julka, nic z tych rzeczy.
- Yhym, to się okaże.
Po skończonym treningu podeszły do trenera.
- Dzień dobry panie trenerze. Nie chciałybyśmy przeszkadzać, ale czy możemy zamienić z panem kilka słów?
- W sumie zanim chłopaki się przebiorą i zaczniemy wszystko omawiać mogę wam poświęcić chwilę.
Kornelia zadała mu kilka pytań. Wytłumaczyła, że interesuje się trochę dziennikarstwem sportowym i chciałaby się sprawdzić a przyjazd Skry to świetna okazja. Trener Nawrocki okazał się bardzo pomocny, udzielił Kornelii kilku zawodowych wskazówek a z Julką chętnie zrobił sobie zdjęcia.
Wychodząc z sali dziewczyny dalej rozmawiały:
- Na pewno nie chciałabyś go jeszcze spotkać? Przecież nie zrobił tego specjalnie.
- Szkoda, że nie słyszałaś jakim tonem się odzywał.
- Wiesz, czasem i Ty potrafisz być nerwowa..
- Ale to nie ja mam o sobie tak wysokie mniemanie, że nie potrafię przyznać się do błędu i szczerze przeprosić!
Kiedy to mówiła, Julka starała się jej pokazać, że powinna przestać się odzywać. Gdy tylko Kornelia skończyła, odwróciła się i zobaczyła stojącego za nią Aleksa.
- Naprawdę myślisz, że zrobiłem to specjalnie?
- Mało mnie to obchodzi. Chodź Julka.
Dziewczyny wyszły a Aleks wrócił na salę do reszty drużyny. Usiadł na ławce i zobaczył leżący obok niebieski notatnik. Otworzył go. Na pierwszej stronie był podpis Kornelii.

W domu Kornelia opowiedziała mamie o treningu i rozmowie z p. Nawrockim. Nie wspomniała jednak o spotkaniu z Aleksem. Zrobiła sobie gorącą herbatę i poszła do siebie. Rzuciła torbę na fotel. Wtedy jeszcze nie wiedziała jak bardzo za kilka dni zmieni się całe jej życie...

Prologue

  Kornelia siedziała w swoim pokoju. Zastanawiała się co zrobić. Lubiła Lublin. Marzyła, żeby tu studiować. Chciała być blisko domu. Ale teraz... Teraz, kiedy wszystko wydawało się być na właściwym miejscu, coś jednak było nie tak. Zawsze spokojna i opanowana, wyznająca zasadę 'When life doesn't go right, go left', miała mętlik w głowie. Powinna się przecież cieszyć. Zdała maturę. Wybrała kilka kierunków. Wiedziała co chce dalej robić. Miała określone cele. Jednak gdzieś podświadomie czuła, że czegoś jej brakuje. Chciała czegoś więcej. Przygody? Może. Często zadawała sobie pytanie 'co by było gdyby...'. Postanowiła jednak poczekać. Liczyła, że wszystko samo się jakoś ułoży.
 
  Leżąc na łóżku, spojrzała na telefon. Nowa wiadomość. -To pewnie Julka- pomyślała i przeczytała smsa. Od razu pobiegła na dół.
- Mamo, mamo, mamo!
- Powoli, jeszcze się przewrócisz...
- Ale to ważne! Czy Ty wiesz, kto w weekend przyjeżdża do Lublina??
- Pewnie i tak zaraz mi powiesz, więc nawet nie zgaduję :)
- S i a t k a r z e !
- I o co tyle krzyku?
- Julka mi właśnie napisała, bo jej kolega pracuje na tej nowej hali i ma najświeższe informacje zawsze, i on powiedział, że...
- A możesz przejść do sedna?
- Podobno chcą potrenować w jakimś spokojnym miejscu, gdzie nie będą ich nękać dziennikarze i piszczące fanki, dlatego cały weekend spędzą u nas :D
- No właśnie...
- Co takiego? To dla mnie szansa.
- Ale sama powiedziałaś przed chwilą, że szukają spokojnego miejsca na trening. Bez dziennikarzy.
- Przecież jeszcze nie jestem dzien-
- Jak Cię znam masz już całą litanię pytań dla każdego z osobna :) A wiadomo już, która drużyna zaszczyci nas swoją obecnością?
- Jeszcze nie...
- Więc poczekaj cierpliwie, może się okazać, że to tylko pogłoski.
 
Całe popołudnie Kornelia przeszukiwała strony różnych klubów. Przerwał jej telefon od przyjaciółki.
- Heeeej
- I jak tam?
- Super!
- Słyszę, że coś jest na rzeczy...
- Zgadnij kto będzie cały week-
- Powiedziałabym, że Skra, ale to byłoby za piękne
- Bo to jest piękne!
- Żartujesz?!
- Nie. To pewna informacja! Musimy ustalić plan.
- Ok. Będę za 10 minut tam gdzie zawsze.
Dziewczyna szybko się ogarnęła i poszła do pobliskiego parku. Po drodze starała się dostrzec wszystkie oznaki lata.  Julka już czekała. Dziewczyny znały się od przedszkola. Nie miały przed sobą tajemnic, rozumiały się bez słów. Obie kochały siatkówkę, każda jednak z nieco innych powodów. Kornelia uwielbiała grać. Potrafiła w środku nocy wstać specjalnie na transmisję meczu. Interesowało ją wszystko, co się z tym sportem wiązało. Julka natomiast kochała siatkarzy. Czasami, kiedy razem oglądały jakieś reportaże, przyjaciółka musiała sprowadzać ją do szarej rzeczywistości. Niestety w Lublinie nie odbywały się żadne ważniejsze rozgrywki, więc dziewczynom nie pozostało nic innego jak tylko śledzić siatkarskie newsy w mediach.
Przyjaciółki rozmawiały o nadchodzącym weekendzie aż do wieczora.
- Późno się robi... Wszystko wiesz?
- Tak, mam wymyślić coś, co zachęci Bełchatowian do częstszych odwiedzin :)
- Nie no, spokojnie, Twoim zadaniem jest pozostać opanowaną :p Julka, pamiętaj, że nie jesteśmy już szalonymi trzynastkami, które biegają za swoimi nieistniejącymy ideałami.
- Ja tam wierzę, że spotkasz swojego księcia z bajki i na bank będzie to siatkarz :D
- Haha ale Ty masz wyobraźnię ;p