sobota, 9 listopada 2013

It can be serious

  Po śniadaniu spakowali się i ruszyli w drogę do Bełchatowa.  
- Tylko pamiętaj, co mi obiecałeś! –rzucił Karol zajmując miejsce
- Niby co? –odpowiedział obojętnie Piotrek
- No ej! Była umowa! Dorzucam się do paliwa, ale dajesz mi prowadzić!
- Nie gorączkuj się tak. Wszystko w swoim czasie. –uśmiechnął się Pit
 Czas podróży mijał im zdecydowanie za szybko. Chłopaki zmieniali się po trasie kilka razy, żeby każdy był zadowolony. Cała czwórka wygłupiała się w rytm ulubionych melodii. Śmiali się, rozmawiali. W duchu każdy żałował, że nie spędzają ze sobą wystarczająco dużo czasu. 
Po trasie zatrzymali się na jednej ze stacji benzynowych. 
- Nawet na urlopie praca! –żartował Piotrek widząc logo sponsora z dopiskiem „Orlen wspiera polską siatkówkę!”

- No stary, taki zawód, co poradzisz. –wzruszył ramionami Karol
Dziewczyny spojrzały na siebie. Wyczuwały co się kroi. Odkąd tylko wyłączyli silnik i wysiedli z samochodu, na owej stacji zrobił się chaos.
Z niewielkiego sklepu wybiegła młoda dziewczyna.
- Dddzieeeń ddoobrry. Pppomogggę. –zaczęła niepewnie
- Nie ma takiej potrzeby, poradzimy sobie. –uśmiechnął się Piotrek i zaczął tankować.
- Allle może jeeddnakk. –nalegała
- Naprawdę, jest ok. –szereg białych ząbków pokazał tym razem Karol
Dziewczyna dalej stała przy nich jak sparaliżowana. 
- Ela! Elaa!! –na zewnątrz wyszedł jej kolega w służbowym ubraniu- Chodź tu szybko! Klienci czekają a Ty wyleciałaś jakby się paliło!
Ta jednak nie reagowała.
- Elka do jasnej cholery!
Zero reakcji. Wpatrywała się jak zaczarowana w chłopaków. 
- Przepraszam, chyba kolega Cię potrzebuje. –podeszła do niej Kornelia
- Nie widzi, że jestem zajęta?! –oburzyła się
- Najwyraźniej nie. –wtrąciła Julka
- Jak zwykle musi wszystko popsuć! –rzuciła i pobiegła do sklepu
- Wariatka jakaś… -mruknął pod nosem Kłos
- A może fanka? –słusznie dodał Pit, który chwilę później oznajmił, że idzie zapłacić.
Karol, chcąc być honorowym i przeznaczyć na ten cel część swoich funduszy, poszedł za nim do kas.
Dziewczyny zostały w samochodzie. Włączyły radio i dalej śpiewały swoje ulubione kawałki. 
- Jutro stracę głos chyba! 
- Kori, no co Ty, to dopiero czwarta piosenka.
- Czwarta? Niemożliwe…
- Serio serio. Najpierw zdzierałyśmy głosy przy Adasiu z Maroon5, później był Coldplay, Bon Jovi a teraz Kings of Leon. –wyliczała dumnie
- To czemu chłopaków tak długo nie ma? Ile można płacić za jedno tankowanie?
Kornelia postanowiła wziąć sprawy we własne ręce. Wyciągnęła ze stacyjki kluczyki, by zamknąć za nimi auto i obie weszły do sklepu. 
Karol usilnie tłumaczył coś dziewczynie.
- Ale naprawdę nie trzeba. Tamten był dobry.
- Dobry? Ten hot-dog nie ma być dobry. Ma być najlepszy! –odpowiedziała ciskając do kosza kolejną już parówkę z bułką
- Proszę tego więcej nie robić. My chcemy tylko cztery zwykłe hot-dogi. Nie ma potrzeby marnowania jedzenia. –również tłumaczył Nowakowski
Dziewczyny podeszły do nich.
- Chłopaki? Co się dzieje? –patrzyły na nich pytająco
- Zapłaciliśmy. Podpisaliśmy kilka rzeczy.
- Kilkanaście Cichy, kilkanaście! –wtrącił Karol
- No mniejsza z tym. Później stwierdziliśmy, że może jesteście już trochę głodne to weźmiemy coś. No i się zaczęło…
- Proszę, może ten jeden się ud- -dziewczyna uważnie przyjrzała się bułce i jej zawartości- Nie, jednak nie. Ten ketchup zaraz wycieknie ze środka. Złe proporcje wzięłam. –mówiła jakby do siebie i już chciała i tę porcję umiejscowić w koszu, kiedy do sklepu wszedł jej kolega
- Za myjnię tym razem nie musi pan płacić, miał pan na koncie wystarczającą ilość punktów, by wymienić je na- -tłumaczył coś klientowi i nagle krzyknął z przerażeniem- Elka, pogięło Cię! Co Ty wyprawiasz dziewczyno?!
W ostatniej chwili powstrzymał ją od zapełnienia kosza do reszty.
- Co się z Tobą dzieje dzisiaj!
- Ja… Ja sama nie wiem… -w końcu chyba oprzytomniała
- Przepraszam Państwa najmocniej. –zwrócił się do nich- A Ty na zaplecze! Mamy zaraz do pogadania!
Dziewczyna skuliła się i zamknęła za sobą drzwi pomieszczenia.
- Na koszt firmy. –chłopak podał im nowo przygotowane hot-dogi- I jeszcze raz przepraszam za Elkę. Proszę jej wybaczyć. Mieszka sama z babką na skraju lasu. Wszyscy znajomi wyjechali do dużych miast czy nawet za granicę a ta po maturze zaraz musiała pójść do pracy. Jedyne co ma to siatkówka, a nie ma możliwości chodzić na mecze i spotykać swoich ulubieńców. Ostatnio takiego napadu szału dostała przy Panu Wlazłym. 
- Nie ma problemu. Jesteśmy przyzwyczajeni. –machnął ręką Karol
- Ty Karollo już tak nie cwaniakuj. –zgasił go Piter- Kolega chciał powiedzieć, że nic się nie stało i proszę przekazać koleżance, że następnym razem jak tu zajrzymy wpadniemy z prezentem. 
Nowakowski schował kartę punktową i resztę gotówki do portfela, ukłonił się grzecznie i wyprowadził przyjaciół na zewnątrz. 
- Stary, jesteś za dobry! –skomentował Kłos- Ja tam już białej gorączki dostawałem!
- No co… Trzeba dziewczynę zrozumieć. Nie ma nikogo, co ma robić? A Ty już nie pamiętasz jak w Warszawie jeszcze szalałeś? Nooo teraz kręci głową, ale jak byliśmy małolatami do stolicy przyjeżdżały siatkarski na turniej. Już nie pamiętam nawet co było stawką, ale gościły u nas wybitne postacie. Karol za każdym razem latał na ich treningi, stał pod halą godiznami…
- Dobra, dobra, już nie koloryzuj! Ojj raz może poszedłem pod halę, ale tylko dlatego, że chciałem zrobić wywiad do gazetki szkolnej! –bronił się
- Winny się tłumaczy. –śmiała się Julka
- I Ty królowo przeciwko mnie? Eh…
W dobrych humorach jechali przed siebie. Niecałą godzinę później byli już na miejscu. Rozpakowali się w Kłosowym mieszkaniu i od razu pognali na halę w nadziei, że spotkają kolegów. I nie mylili się. Ledwo przekroczyli próg sali, przywitał ich uśmiechnięty Zatorski.
- Dziewczyny! 
- Cześć Paweł. –odpowiedziały równocześnie
- A na nasz widok to się już nie cieszysz? –udawał obrażonego Karol
- Pff na Twój na pewno nie, bo znowu jakieś głupie zdjęcia będziesz mi z ukrycia robił. A Piter jest z obozu wroga. –dodał żartobliwie
- Nie ma to jak miłe powitanie w domu… -dodał pod nosem Karolek
Przywitali się z resztą drużyny. Jednak nie wszystkim dopisywały dobre humory.
- Co się dzieje? –zapytała Kornelia Mariusza
- Nic, nic. –skłamał
- Przecież widzę.
- Nie wiem czy powinienem Ci mówić.
- Mariusz proszę, wiesz, że na mnie możesz liczyć.
- Ale tu chodzi o Ciebie.
- O mnie?
Niestety nie dostała już odpowiedzi, bo nagle Piotrek znalazł się przy nich i przerzucił sobie dziewczynę przez ramię.
- Wariacie, co Ty wyprawiasz! –śmiała się
- Zabieram stąd. Nie będziemy przeszkadzać chłopakom w treningu. Poza tym czeka nas długa droga do domu Kochanie. –wyjaśnił
- Kochanie? –powtórzyło ze zdziwieniem kilku zawodników
- Chcecie nam coś powiedzieć? –Julka skrzyżowała ręce i patrzyła na nich wyczekująco
- Właściwie… -Piotrek postawił dziewczynę na parkiet; nie chciał się wychylać, nie wiedział, jak zareaguje Kori
- Oficjalnie jesteśmy parą. –dumnie oznajmiła Kornelia
Wszyscy zaczęli bić brawo.
- To kiedy ślub? –wypalił Wrona
- Nie spieszy nam się. Mamy czas, prawda? –dziewczyna spojrzała na swojego partnera
- Oczywiście. –pocałował ją w czubek głowy- A co Endrju, już partnerki musisz zacząć szukać?
- Żartowniś się znalazł. Po prostu nie chcę później wybierać, na które wesele iść. Wiecie, jeśli się okaże, że wszystko zbiegnie się w jednym terminie.
- Wszystko, czyli co? –wtrącił Paweł
- Ten to jak zwykle poinformowany… -pokręcił głową Kłos- Wrona o ślubie Kurka mówi.
- A właśnie, nie wiecie kiedy będą w Polsce?
- Coś im się pokomplikowało i chyba dopiero przed samym ślubem. Całą uroczystość zaplanowali na drugi dzień Świąt. 
- Julka? –mocno zaskoczony Karol przyglądał się jej- A Ty skąd takie newsy masz?
- Bartek przysłał mi maila kilka dni temu. Zapomniałam Ci powiedzieć… 
- A co ja mówiłem na temat kontaktów z tym facetem?
- Uuuu jesteśmy świadkami pierwszej kłótni narzeczonych! Ma ktoś kamerę? –wygłupiali się Wrona z Włodarczykiem
- Karollo, nie przesadzaj, to kumpel jak każdy inny. Jak my! –Zati objął Julkę ramieniem
- Mam złe wspomnienia. 
- Karol, naprawdę wyolbrzymiasz wszystko. I koniec tematu. –Julka cmoknęła w powietrzu 
Nagle wszyscy spojrzeli na Nowakowskiego.
- Stary, Ty się dobrze czujesz? Coś blady jesteś.
- Wszystko ok. Muszę tylko usiąść na sekundę.
Piotrek usiadł po turecku na podłodze i momentalnie stracił przytomność. 
- Piotrek! –krzyknęła przestraszona Kornelia
Mariusz przyniósł butelkę wody i delikatnie skropił mu twarz. Kłos podtrzymywał jego nogi w górze. Conte pobiegł po klubowego lekarza. 
- Piotruś… Ocknij się. –łkała Kori gładząc jego policzek
- Proszę się odsunąć. –po chwili zjawił się i lekarz
Andrzej praktycznie siłą musiał oderwać ją od chłopaka. 
- Karetka już jedzie. –zakomunikował Mariusz
- Karetka?! –przeraziła się jeszcze bardziej
- Spokojnie, tylko się nie denerwuj… -pocieszała ją Julka
Po kilku dłuższych chwilach Piotrek odzyskał przytomność. 
- Leż spokojnie. Nie wstawaj jeszcze. –polecił mu lekarz
Kornelia od razu znalazła się przy nim.
- Jestem tu. Jestem. –szeptała trzymając go za rękę
- Czy coś Cię boli? –pytał lekarz
- Ja… Nie wiem. Chyba nie. Nie bardzo wiem, co się stało…
- Zbladłeś, powiedziałeś, że musisz usiąść i nagle zemdlałeś. –wyjaśnił mu Karol
- Stary! Ty byłeś biały jak ściana! 
- Dzięki Zati, Ty to wiesz, jak człowieka pocieszyć... –palnął się w czoło Antiga
Piotrek zaczął powoli siadać, wciąż jednak podtrzymywany przez kolegów.
- Karetka zaraz tu będzie. –spojrzał za zegarek Falasca
- Karetka? Nieee… To nie jest konieczne. –zaczął się bronić Pit
- Nie żartuj nawet. Zrobią Ci przynajmniej podstawowe badania. W ogóle kiedy je robiłeś ostatnio? –Mariusz jak zwykle miał głowę na karku
- A bo ja wiem… No przed sezonem jakoś, jak wszyscy zresztą. 
- Ze zdrowiem nie ma żartów. Z dnia na dzień coś się może zmieniać. 
   Po kilku minutach dołączyli do nich ratownicy medyczni.
- Dzień dobry. Co się dzieje? –jeden z nich nachylił się nad Nowakowskim
- Już mi lepiej. Przepraszam, że zabraliśmy czas. 
- Proszę podać rękę. –mężczyzna zaczął sprawdzać mu tętno na nadgarstku- Przyspieszone. –pokręcił głową- Coś Pana boli? Może Pan wziąć głęboki oddech?
Piotr bez problemu wciągnął i powoli wypuścił z płuc powietrze.
- Był nieprzytomny przez dłuższą chwilę. –powiedziała Kornelia
- Rozumiem. –facet zapisał coś w papierach i zaczął mierzyć mu ciśnienie
Wszyscy w milczeniu obserwowali sytuację.
- Ciśnienie też Panu skoczyło. Niedobrze… Pojedzie Pan z nami.
- Nie, naprawdę to zbędne. Czuję się dobrze. Ostatnio też nic się nie działo. –na dowód tego Piotrek chciał wstać, ale od razy stracił równowagę. Dobrze, że Karol w porę go złapał.
- Właśnie widzę, jak dobrze. –stweirdził ratownik- Zabieramy Pana. 
- Pomogę Ci. –zaoferował Kłos
- Czy ja też mogę jechać? –domagała się Kornelia
- Pani jest z rodziny?
- To moja dziewczyna. –w duchu Piotrek cieszył się z brzmienia tego słowa
- Przykro mi. 
- Bardzo Pana proszę.
- Tylko najbliższa rodzina. Przepisy.
- Spokojnie Kornelia, pod halą mam auto. Pojedziemy zaraz za nimi. –wtrącił po angielsku Facu. 
Niewiele rozumiał po polsku, ale domyślił się, że nie chcą zabrać dziewczyny.

- Ileż można krew pobierać! –denerwowala się Kornelia, kiedy siedzieli na szpitalnym korytarzu
- Sorry? 
- Wybacz Facudno. –przerzuciła się na angielski- Zastanawiam się czemu to tak długo trwa…
- Może boi się igieł?
- Oo chyba idzie. –Conte wskazał na gabinet zabiegowy
Piotrek usiadł na krzesełku obok nich.
- Trochę to trwało, bo robili mi jeszcze EKG, mierzyli ciśnienie kilka razy, osłuchiwali płuca. 
- A cos konkretnie powiedzieli?
- Trzeba zaczekać na wyniki. 
Piętnaście minut później został poproszony do lekarskiego.
- Proszę usiąść. 
- Dziękuję. Doktorze, co mówią wyniki?
- Nie podoba mi się ten nierównomierny rytm serca i ciśnienie. –mówił lekarz patrząc w papiery
- A krew?
- Na te wyniki trzeba zaczekać do jutra. Próbki zostały wysłane do laboratorium. 
- Czy muszę je odebrać osobiście? Widzi Pan, mieszkam w Rzeszowie, jesteśmy tu tylko przejazdem.
- Wiem, wiem, poznaję. –uśmiechnął się mężczyzna- Może to zrobić ktoś inny, ale w takim razie w zabiegowym trzeba poprosić pielęgniarkę o odpowiedni wniosek do wypełnienia. 
- Oczywiście. To wszystko? 
- Sugerowałbym zrobienie szczegółowych badań. Często takie utraty przytomności są wynikiem przemęczenia, ale nigdy nie możemy wykluczyć poważniejszych chorób. 
- Czasami lepiej tego nie wiedzieć. –próbował żartować Pit
- Ale chyba nie w przypadku sportowca.
- Dziękuję za poświęcony czas.
- Powodzenia i zdrowia życzę. 
 Widząc jak wychodzi, Kornelia i Facu poderwali się z miejsc.
- I? Co powiedział? –przytuliła go dziewczyna
- Nic szczególnego. To zwykłe przemęczenie.
- Badania nic nie wykazały?
- Trzeba na krew poczekać. Ale to napiszę pełnomocnictwo i Karol jutro odbierze.
- Może jednak nie wracajmy do Rzeszowa? Powinieneś odpocząć…
- Daj spokój, jest ok. Już i tak za długo nas nie ma. 
- Piotruś, proszę… To kilka godzin jazdy. A jak znowu się źle poczujesz?
- Nie martw się. –wziął ją za rękę.- Dziś wracamy do domu.
- Ale w takim razie ja prowadzę i nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu.
W końcu wyszli ze szpitala i mogli wrócić do domu. Conte był tak uprzejmy i odwiózł ich pod Kłosowy adres.
- Gdybyście czegoś jeszcze potrzebowali, dajcie znać. –żegnał ich
- Dziękujemy za pomoc. 
Ledwo weszli do mieszkania zadzwonił Wlazły.
- Halo?
- No i jak? Wszystko w porządku?
- Lekarz twierdzi, że to przemęczenie. 
- Zostajecie do jutra przynajmniej?
- A w życiu. Piotrek się uparł i wracamy do Rzeszowa.
- Tylko przypilnuj, żeby na miejscu jeszcze raz badania zrobił. 
- No jasne. Mariusz?
- Tak?
- Coś chyba chciałeś powiedzieć? Jeszcze na hali?
- To może zaczekać. Jedźcie ostrożnie. 
- Dobrze. Zadzwonię już z domu.
- Trzymaj się i pozdrów resztę tej Waszej zgrai. 

  Dziewczyny przygotowały szybko obiad. Wydawało się, że Piotrek odzyskał siły. Spędzili razem jeszcze trochę czasu, ale popołudniu musieli się już zbierać.
- Tylko błagam, jedź ostrożnie. –prosiła Julka
- Tak jest. A Ty? Wracasz do Łodzi czy zostajesz tutaj?
- Wieczorem Karol mnie odwiezie. 
- Rozumiem. Wy też na siebie uważajcie. I wpadnijcie teraz do nas koniecznie!
- Się rozumie. –uśmiechal się Karol na samą myśl o wycieczce- Aaaa, byłbym zapomniał.
Wyciągnął z torby koszulkę i wręczył Piotrkowi.
- To w ramach niespodzianki dla tej dziewczyny ze stacji. Wiem, że z zeszłego sezonu, ale tylko taką udało mi się znaleźć w biurze klubu. Następnym razem ogarnę jakąś piłkę czy coś.
- No no, nie spodziewałem się, że będziesz pamiętał. –ucieszył się Piotrek
- Widzisz jaki Ty i Twoje dobre serce macie na mnie wpływ? –przybili piątki
- Dobra, musimy lecieć… -westchnęła Kori- Mam nadzieję, do szybkiego zobaczenia!
Wymienili uściski i rozstali się w dobrych humorach.
Kornelia, mimo protestów swojego chłopaka, zajęła miejsce kierowcy i odpaliła silnik. Piotrek włączył radio i słuchając ulubionych piosenek przemierzali kolejne kilometry.
Nie wiedzieli jeszcze, jaka niespodzianka czeka ich na miejscu…






---------------
Hello again! Jestem. Żyję. Piszę.
Dziękuję, że wciąż na mnie czekacie ;*
Enjoy!

22 komentarze:

  1. Super jestem ciekawa co będzie dalej. Pozdrawiam Ania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jest extra czekam na następny rozdział /DoN

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe co to za niespodzianka? Lubie niespodzianki! :D Ciekawe co z Pitem, miejmy nadzieje, ze to tylko przemeczenie. Zastanawia mnie tez o co chodzilo Mariuszowi ... Czeekam na nastepny!
    Pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku jestem ciekawa co czeka ich w tym Rzeszowie.
    Kurdę serce mi stanęło w momencie czytania, tego że moje słońce zemdlało.

    Zapraszam na nowy ciszamoimswiatem.blogspot.com
    Pozdrawiam Anka

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja myślałam że zemdlał jak się dowiedział o tym ślubie Kurka... heh
    Pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam,czekam i nie opuszczam!
    Martwię się o zdrowie Piotrka,że to moze być coś poważniejszego..
    I martwi mnie również wiadomość Wlazłego dla Kornelii,czyżby coś poważnego się stało?
    Nie w iem,czy to dobrze,ale mam wrażenie,że to związane z Alkiem.
    Trudno jednak mi stwierdzić,czy się mylę ;>
    Pozdrawiam serdecznie
    Ola :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. przestraszylas mnie z tym piotrkiem! I urwalas w takim momencie, no coz trzeba czekac do nastpnego

    OdpowiedzUsuń
  8. No wróciłaś <3 i to jest piękne...Ale coś mi się wydaje, że Piotrek zbagatelizuje te omdlenia mam tylko nadzieję, że nie dojdzie do żadnej katastrofy...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ejj.... :(
    Mam nadzieję, że ta niespodzianka będzie miła :)
    Serdecznie zapraszam do siebie.

    Pozdrawiam, no_princess ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ehhh Ty to lubisz nas zaskakiwac. Tylko dlaczego trzeba tyle czekac? Coz nie pozostaje mi nic innego tylko zaciesnic wiezy z moja najlepsza przyjaciolka jaka jest cierpliwosc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że jeszcze mi się udaje :) A jak to mówią, cierpliwość będzie wynagrodzona :)

      Usuń
  11. super opowiadanie! szkoda, że tak rzadko dodajesz :( no ale cóż nie będę cie zmuszać! pisz dalej naprawdę masz talent! czekam na twoją książkę! hahahaha
    AU.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale myślę, że do pisania książek to jeszcze mi daleko.. ;)

      Usuń