Po śniadaniu spakowali się i ruszyli w drogę do Bełchatowa.
- Tylko pamiętaj, co mi obiecałeś! –rzucił Karol zajmując
miejsce
- Niby co? –odpowiedział obojętnie Piotrek
- No ej! Była umowa! Dorzucam się do paliwa, ale dajesz mi prowadzić!
- Nie gorączkuj się tak. Wszystko w swoim czasie. –uśmiechnął się Pit
Czas podróży mijał
im zdecydowanie za szybko. Chłopaki zmieniali się po trasie kilka razy, żeby
każdy był zadowolony. Cała czwórka wygłupiała się w rytm ulubionych melodii.
Śmiali się, rozmawiali. W duchu każdy żałował, że nie spędzają ze sobą
wystarczająco dużo czasu.
Po trasie zatrzymali się na jednej ze stacji benzynowych.
- Nawet na urlopie praca! –żartował Piotrek widząc logo sponsora z dopiskiem
„Orlen wspiera polską siatkówkę!”
- No stary, taki zawód, co poradzisz. –wzruszył ramionami Karol
Dziewczyny spojrzały na siebie. Wyczuwały co się kroi. Odkąd tylko wyłączyli
silnik i wysiedli z samochodu, na owej stacji zrobił się chaos.
Z niewielkiego sklepu wybiegła młoda dziewczyna.
- Dddzieeeń ddoobrry. Pppomogggę. –zaczęła niepewnie
- Nie ma takiej potrzeby, poradzimy sobie. –uśmiechnął się Piotrek i zaczął
tankować.
- Allle może jeeddnakk. –nalegała
- Naprawdę, jest ok. –szereg białych ząbków pokazał tym razem Karol
Dziewczyna dalej stała przy nich jak sparaliżowana.
- Ela! Elaa!! –na zewnątrz wyszedł jej kolega w służbowym ubraniu- Chodź tu
szybko! Klienci czekają a Ty wyleciałaś jakby się paliło!
Ta jednak nie reagowała.
- Elka do jasnej cholery!
Zero reakcji. Wpatrywała się jak zaczarowana w chłopaków.
- Przepraszam, chyba kolega Cię potrzebuje. –podeszła do niej Kornelia
- Nie widzi, że jestem zajęta?! –oburzyła się
- Najwyraźniej nie. –wtrąciła Julka
- Jak zwykle musi wszystko popsuć! –rzuciła i pobiegła do sklepu
- Wariatka jakaś… -mruknął pod nosem Kłos
- A może fanka? –słusznie dodał Pit, który chwilę później oznajmił, że idzie
zapłacić.
Karol, chcąc być honorowym i przeznaczyć na ten cel część swoich funduszy,
poszedł za nim do kas.
Dziewczyny zostały w samochodzie. Włączyły radio i dalej śpiewały swoje
ulubione kawałki.
- Jutro stracę głos chyba!
- Kori, no co Ty, to dopiero czwarta piosenka.
- Czwarta? Niemożliwe…
- Serio serio. Najpierw zdzierałyśmy głosy przy Adasiu z Maroon5, później był
Coldplay, Bon Jovi a teraz Kings of Leon. –wyliczała dumnie
- To czemu chłopaków tak długo nie ma? Ile można płacić za jedno tankowanie?
Kornelia postanowiła wziąć sprawy we własne ręce. Wyciągnęła ze stacyjki
kluczyki, by zamknąć za nimi auto i obie weszły do sklepu.
Karol usilnie tłumaczył coś dziewczynie.
- Ale naprawdę nie trzeba. Tamten był dobry.
- Dobry? Ten hot-dog nie ma być dobry. Ma być najlepszy! –odpowiedziała
ciskając do kosza kolejną już parówkę z bułką
- Proszę tego więcej nie robić. My chcemy tylko cztery zwykłe hot-dogi. Nie ma
potrzeby marnowania jedzenia. –również tłumaczył Nowakowski
Dziewczyny podeszły do nich.
- Chłopaki? Co się dzieje? –patrzyły na nich pytająco
- Zapłaciliśmy. Podpisaliśmy kilka rzeczy.
- Kilkanaście Cichy, kilkanaście! –wtrącił Karol
- No mniejsza z tym. Później stwierdziliśmy, że może jesteście już trochę
głodne to weźmiemy coś. No i się zaczęło…
- Proszę, może ten jeden się ud- -dziewczyna uważnie przyjrzała się bułce i jej
zawartości- Nie, jednak nie. Ten ketchup zaraz wycieknie ze środka. Złe proporcje
wzięłam. –mówiła jakby do siebie i już chciała i tę porcję umiejscowić w koszu,
kiedy do sklepu wszedł jej kolega
- Za myjnię tym razem nie musi pan płacić, miał pan na koncie wystarczającą
ilość punktów, by wymienić je na- -tłumaczył coś klientowi i nagle krzyknął z
przerażeniem- Elka, pogięło Cię! Co Ty wyprawiasz dziewczyno?!
W ostatniej chwili powstrzymał ją od zapełnienia kosza do reszty.
- Co się z Tobą dzieje dzisiaj!
- Ja… Ja sama nie wiem… -w końcu chyba oprzytomniała
- Przepraszam Państwa najmocniej. –zwrócił się do nich- A Ty na zaplecze! Mamy
zaraz do pogadania!
Dziewczyna skuliła się i zamknęła za sobą drzwi pomieszczenia.
- Na koszt firmy. –chłopak podał im nowo przygotowane hot-dogi- I jeszcze raz
przepraszam za Elkę. Proszę jej wybaczyć. Mieszka sama z babką na skraju lasu.
Wszyscy znajomi wyjechali do dużych miast czy nawet za granicę a ta po maturze
zaraz musiała pójść do pracy. Jedyne co ma to siatkówka, a nie ma możliwości
chodzić na mecze i spotykać swoich ulubieńców. Ostatnio takiego napadu szału
dostała przy Panu Wlazłym.
- Nie ma problemu. Jesteśmy przyzwyczajeni. –machnął ręką Karol
- Ty Karollo już tak nie cwaniakuj. –zgasił go Piter- Kolega chciał powiedzieć,
że nic się nie stało i proszę przekazać koleżance, że następnym razem jak tu
zajrzymy wpadniemy z prezentem.
Nowakowski schował kartę punktową i resztę gotówki do portfela, ukłonił się
grzecznie i wyprowadził przyjaciół na zewnątrz.
- Stary, jesteś za dobry! –skomentował Kłos- Ja tam już białej gorączki
dostawałem!
- No co… Trzeba dziewczynę zrozumieć. Nie ma nikogo, co ma robić? A Ty już nie
pamiętasz jak w Warszawie jeszcze szalałeś? Nooo teraz kręci głową, ale jak
byliśmy małolatami do stolicy przyjeżdżały siatkarski na turniej. Już nie
pamiętam nawet co było stawką, ale gościły u nas wybitne postacie. Karol za
każdym razem latał na ich treningi, stał pod halą godiznami…
- Dobra, dobra, już nie koloryzuj! Ojj raz może poszedłem pod halę, ale tylko
dlatego, że chciałem zrobić wywiad do gazetki szkolnej! –bronił się
- Winny się tłumaczy. –śmiała się Julka
- I Ty królowo przeciwko mnie? Eh…
W dobrych humorach jechali przed siebie. Niecałą godzinę później byli już na
miejscu. Rozpakowali się w Kłosowym mieszkaniu i od razu pognali na halę w
nadziei, że spotkają kolegów. I nie mylili się. Ledwo przekroczyli próg sali, przywitał
ich uśmiechnięty Zatorski.
- Dziewczyny!
- Cześć Paweł. –odpowiedziały równocześnie
- A na nasz widok to się już nie cieszysz? –udawał obrażonego Karol
- Pff na Twój na pewno nie, bo znowu jakieś głupie zdjęcia będziesz mi z
ukrycia robił. A Piter jest z obozu wroga. –dodał żartobliwie
- Nie ma to jak miłe powitanie w domu… -dodał pod nosem Karolek
Przywitali się z resztą drużyny. Jednak nie wszystkim dopisywały dobre humory.
- Co się dzieje? –zapytała Kornelia Mariusza
- Nic, nic. –skłamał
- Przecież widzę.
- Nie wiem czy powinienem Ci mówić.
- Mariusz proszę, wiesz, że na mnie możesz liczyć.
- Ale tu chodzi o Ciebie.
- O mnie?
Niestety nie dostała już odpowiedzi, bo nagle Piotrek znalazł się przy nich i
przerzucił sobie dziewczynę przez ramię.
- Wariacie, co Ty wyprawiasz! –śmiała się
- Zabieram stąd. Nie będziemy przeszkadzać chłopakom w treningu. Poza tym czeka
nas długa droga do domu Kochanie. –wyjaśnił
- Kochanie? –powtórzyło ze zdziwieniem kilku zawodników
- Chcecie nam coś powiedzieć? –Julka skrzyżowała ręce i patrzyła na nich
wyczekująco
- Właściwie… -Piotrek postawił dziewczynę na parkiet; nie chciał się wychylać,
nie wiedział, jak zareaguje Kori
- Oficjalnie jesteśmy parą. –dumnie oznajmiła Kornelia
Wszyscy zaczęli bić brawo.
- To kiedy ślub? –wypalił Wrona
- Nie spieszy nam się. Mamy czas, prawda? –dziewczyna spojrzała na swojego
partnera
- Oczywiście. –pocałował ją w czubek głowy- A co Endrju, już partnerki musisz
zacząć szukać?
- Żartowniś się znalazł. Po prostu nie chcę później wybierać, na które wesele
iść. Wiecie, jeśli się okaże, że wszystko zbiegnie się w jednym terminie.
- Wszystko, czyli co? –wtrącił Paweł
- Ten to jak zwykle poinformowany… -pokręcił głową Kłos- Wrona o ślubie Kurka
mówi.
- A właśnie, nie wiecie kiedy będą w Polsce?
- Coś im się pokomplikowało i chyba dopiero przed samym ślubem. Całą uroczystość
zaplanowali na drugi dzień Świąt.
- Julka? –mocno zaskoczony Karol przyglądał się jej- A Ty skąd takie newsy
masz?
- Bartek przysłał mi maila kilka dni temu. Zapomniałam Ci powiedzieć…
- A co ja mówiłem na temat kontaktów z tym facetem?
- Uuuu jesteśmy świadkami pierwszej kłótni narzeczonych! Ma ktoś kamerę? –wygłupiali
się Wrona z Włodarczykiem
- Karollo, nie przesadzaj, to kumpel jak każdy inny. Jak my! –Zati objął Julkę
ramieniem
- Mam złe wspomnienia.
- Karol, naprawdę wyolbrzymiasz wszystko. I koniec tematu. –Julka cmoknęła w
powietrzu
Nagle wszyscy spojrzeli na Nowakowskiego.
- Stary, Ty się dobrze czujesz? Coś blady jesteś.
- Wszystko ok. Muszę tylko usiąść na sekundę.
Piotrek usiadł po turecku na podłodze i momentalnie stracił przytomność.
- Piotrek! –krzyknęła przestraszona Kornelia
Mariusz przyniósł butelkę wody i delikatnie skropił mu twarz. Kłos podtrzymywał
jego nogi w górze. Conte pobiegł po klubowego lekarza.
- Piotruś… Ocknij się. –łkała Kori gładząc jego policzek
- Proszę się odsunąć. –po chwili zjawił się i lekarz
Andrzej praktycznie siłą musiał oderwać ją od chłopaka.
- Karetka już jedzie. –zakomunikował Mariusz
- Karetka?! –przeraziła się jeszcze bardziej
- Spokojnie, tylko się nie denerwuj… -pocieszała ją Julka
Po kilku dłuższych chwilach Piotrek odzyskał przytomność.
- Leż spokojnie. Nie wstawaj jeszcze. –polecił mu lekarz
Kornelia od razu znalazła się przy nim.
- Jestem tu. Jestem. –szeptała trzymając go za rękę
- Czy coś Cię boli? –pytał lekarz
- Ja… Nie wiem. Chyba nie. Nie bardzo wiem, co się stało…
- Zbladłeś, powiedziałeś, że musisz usiąść i nagle zemdlałeś. –wyjaśnił mu
Karol
- Stary! Ty byłeś biały jak ściana!
- Dzięki Zati, Ty to wiesz, jak człowieka pocieszyć... –palnął się w czoło
Antiga
Piotrek zaczął powoli siadać, wciąż jednak podtrzymywany przez kolegów.
- Karetka zaraz tu będzie. –spojrzał za zegarek Falasca
- Karetka? Nieee… To nie jest konieczne. –zaczął się bronić Pit
- Nie żartuj nawet. Zrobią Ci przynajmniej podstawowe badania. W ogóle kiedy je
robiłeś ostatnio? –Mariusz jak zwykle miał głowę na karku
- A bo ja wiem… No przed sezonem jakoś, jak wszyscy zresztą.
- Ze zdrowiem nie ma żartów. Z dnia na dzień coś się może zmieniać.
Po kilku minutach dołączyli do nich
ratownicy medyczni.
- Dzień dobry. Co się dzieje? –jeden z nich nachylił się nad Nowakowskim
- Już mi lepiej. Przepraszam, że zabraliśmy czas.
- Proszę podać rękę. –mężczyzna zaczął sprawdzać mu tętno na nadgarstku-
Przyspieszone. –pokręcił głową- Coś Pana boli? Może Pan wziąć głęboki oddech?
Piotr bez problemu wciągnął i powoli wypuścił z płuc powietrze.
- Był nieprzytomny przez dłuższą chwilę. –powiedziała Kornelia
- Rozumiem. –facet zapisał coś w papierach i zaczął mierzyć mu ciśnienie
Wszyscy w milczeniu obserwowali sytuację.
- Ciśnienie też Panu skoczyło. Niedobrze… Pojedzie Pan z nami.
- Nie, naprawdę to zbędne. Czuję się dobrze. Ostatnio też nic się nie działo. –na
dowód tego Piotrek chciał wstać, ale od razy stracił równowagę. Dobrze, że
Karol w porę go złapał.
- Właśnie widzę, jak dobrze. –stweirdził ratownik- Zabieramy Pana.
- Pomogę Ci. –zaoferował Kłos
- Czy ja też mogę jechać? –domagała się Kornelia
- Pani jest z rodziny?
- To moja dziewczyna. –w duchu Piotrek cieszył się z brzmienia tego słowa
- Przykro mi.
- Bardzo Pana proszę.
- Tylko najbliższa rodzina. Przepisy.
- Spokojnie Kornelia, pod halą mam auto. Pojedziemy zaraz za nimi. –wtrącił po
angielsku Facu.
Niewiele rozumiał po polsku, ale domyślił się, że nie chcą zabrać dziewczyny.
- Ileż można krew pobierać! –denerwowala się Kornelia, kiedy siedzieli na
szpitalnym korytarzu
- Sorry?
- Wybacz Facudno. –przerzuciła się na angielski- Zastanawiam się czemu to tak
długo trwa…
- Może boi się igieł?
- Nie, na pewno nie. Piotrek jest dzielny. (przewiń 07:30)
- Oo chyba idzie. –Conte wskazał na gabinet zabiegowy
Piotrek usiadł na krzesełku obok nich.
- Trochę to trwało, bo robili mi jeszcze EKG, mierzyli ciśnienie kilka razy,
osłuchiwali płuca.
- A cos konkretnie powiedzieli?
- Trzeba zaczekać na wyniki.
Piętnaście minut później został poproszony do lekarskiego.
- Proszę usiąść.
- Dziękuję. Doktorze, co mówią wyniki?
- Nie podoba mi się ten nierównomierny rytm serca i ciśnienie. –mówił lekarz
patrząc w papiery
- A krew?
- Na te wyniki trzeba zaczekać do jutra. Próbki zostały wysłane do
laboratorium.
- Czy muszę je odebrać osobiście? Widzi Pan, mieszkam w Rzeszowie, jesteśmy tu
tylko przejazdem.
- Wiem, wiem, poznaję. –uśmiechnął się mężczyzna- Może to zrobić ktoś inny, ale
w takim razie w zabiegowym trzeba poprosić pielęgniarkę o odpowiedni wniosek do
wypełnienia.
- Oczywiście. To wszystko?
- Sugerowałbym zrobienie szczegółowych badań. Często takie utraty przytomności są
wynikiem przemęczenia, ale nigdy nie możemy wykluczyć poważniejszych chorób.
- Czasami lepiej tego nie wiedzieć. –próbował żartować Pit
- Ale chyba nie w przypadku sportowca.
- Dziękuję za poświęcony czas.
- Powodzenia i zdrowia życzę.
Widząc jak wychodzi, Kornelia i Facu
poderwali się z miejsc.
- I? Co powiedział? –przytuliła go dziewczyna
- Nic szczególnego. To zwykłe przemęczenie.
- Badania nic nie wykazały?
- Trzeba na krew poczekać. Ale to napiszę pełnomocnictwo i Karol jutro
odbierze.
- Może jednak nie wracajmy do Rzeszowa? Powinieneś odpocząć…
- Daj spokój, jest ok. Już i tak za długo nas nie ma.
- Piotruś, proszę… To kilka godzin jazdy. A jak znowu się źle poczujesz?
- Nie martw się. –wziął ją za rękę.- Dziś wracamy do domu.
- Ale w takim razie ja prowadzę i nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu.
W końcu wyszli ze szpitala i mogli wrócić do domu. Conte był tak uprzejmy i
odwiózł ich pod Kłosowy adres.
- Gdybyście czegoś jeszcze potrzebowali, dajcie znać. –żegnał ich
- Dziękujemy za pomoc.
Ledwo weszli do mieszkania zadzwonił Wlazły.
- Halo?
- No i jak? Wszystko w porządku?
- Lekarz twierdzi, że to przemęczenie.
- Zostajecie do jutra przynajmniej?
- A w życiu. Piotrek się uparł i wracamy do Rzeszowa.
- Tylko przypilnuj, żeby na miejscu jeszcze raz badania zrobił.
- No jasne. Mariusz?
- Tak?
- Coś chyba chciałeś powiedzieć? Jeszcze na hali?
- To może zaczekać. Jedźcie ostrożnie.
- Dobrze. Zadzwonię już z domu.
- Trzymaj się i pozdrów resztę tej Waszej zgrai.
Dziewczyny przygotowały szybko obiad.
Wydawało się, że Piotrek odzyskał siły. Spędzili razem jeszcze trochę czasu,
ale popołudniu musieli się już zbierać.
- Tylko błagam, jedź ostrożnie. –prosiła Julka
- Tak jest. A Ty? Wracasz do Łodzi czy zostajesz tutaj?
- Wieczorem Karol mnie odwiezie.
- Rozumiem. Wy też na siebie uważajcie. I wpadnijcie teraz do nas koniecznie!
- Się rozumie. –uśmiechal się Karol na samą myśl o wycieczce- Aaaa, byłbym
zapomniał.
Wyciągnął z torby koszulkę i wręczył Piotrkowi.
- To w ramach niespodzianki dla tej dziewczyny ze stacji. Wiem, że z zeszłego
sezonu, ale tylko taką udało mi się znaleźć w biurze klubu. Następnym razem
ogarnę jakąś piłkę czy coś.
- No no, nie spodziewałem się, że będziesz pamiętał. –ucieszył się Piotrek
- Widzisz jaki Ty i Twoje dobre serce macie na mnie wpływ? –przybili piątki
- Dobra, musimy lecieć… -westchnęła Kori- Mam nadzieję, do szybkiego
zobaczenia!
Wymienili uściski i rozstali się w dobrych humorach.
Kornelia, mimo protestów swojego chłopaka, zajęła miejsce kierowcy i odpaliła
silnik. Piotrek włączył radio i słuchając ulubionych piosenek przemierzali
kolejne kilometry.
Nie wiedzieli jeszcze, jaka niespodzianka czeka ich na miejscu…
---------------
Hello again! Jestem. Żyję. Piszę.
Dziękuję, że wciąż na mnie czekacie ;*
Enjoy!
---------------
Hello again! Jestem. Żyję. Piszę.
Dziękuję, że wciąż na mnie czekacie ;*
Enjoy!
Super jestem ciekawa co będzie dalej. Pozdrawiam Ania :)
OdpowiedzUsuńrównież pozdrawiam :)
Usuńjest extra czekam na następny rozdział /DoN
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńCiekawe co to za niespodzianka? Lubie niespodzianki! :D Ciekawe co z Pitem, miejmy nadzieje, ze to tylko przemeczenie. Zastanawia mnie tez o co chodzilo Mariuszowi ... Czeekam na nastepny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;))
Pozdrowienia :)
UsuńJejku jestem ciekawa co czeka ich w tym Rzeszowie.
OdpowiedzUsuńKurdę serce mi stanęło w momencie czytania, tego że moje słońce zemdlało.
Zapraszam na nowy ciszamoimswiatem.blogspot.com
Pozdrawiam Anka
Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńA ja myślałam że zemdlał jak się dowiedział o tym ślubie Kurka... heh
OdpowiedzUsuńPozdro ;)
na slub Bartka jeszcze przyjdzie czas :)
Usuńczekam,czekam i nie opuszczam!
OdpowiedzUsuńMartwię się o zdrowie Piotrka,że to moze być coś poważniejszego..
I martwi mnie również wiadomość Wlazłego dla Kornelii,czyżby coś poważnego się stało?
Nie w iem,czy to dobrze,ale mam wrażenie,że to związane z Alkiem.
Trudno jednak mi stwierdzić,czy się mylę ;>
Pozdrawiam serdecznie
Ola :-)
Miałaś dobre wrażenie :)
UsuńPozdrawiam!
przestraszylas mnie z tym piotrkiem! I urwalas w takim momencie, no coz trzeba czekac do nastpnego
OdpowiedzUsuńwybacz ;)
UsuńNo wróciłaś <3 i to jest piękne...Ale coś mi się wydaje, że Piotrek zbagatelizuje te omdlenia mam tylko nadzieję, że nie dojdzie do żadnej katastrofy...
OdpowiedzUsuńHmm.. no pozyjemy zobaczymy :)
UsuńEjj.... :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ta niespodzianka będzie miła :)
Serdecznie zapraszam do siebie.
Pozdrawiam, no_princess ;*
pozdrawiam ;)
UsuńEhhh Ty to lubisz nas zaskakiwac. Tylko dlaczego trzeba tyle czekac? Coz nie pozostaje mi nic innego tylko zaciesnic wiezy z moja najlepsza przyjaciolka jaka jest cierpliwosc.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jeszcze mi się udaje :) A jak to mówią, cierpliwość będzie wynagrodzona :)
Usuńsuper opowiadanie! szkoda, że tak rzadko dodajesz :( no ale cóż nie będę cie zmuszać! pisz dalej naprawdę masz talent! czekam na twoją książkę! hahahaha
OdpowiedzUsuńAU.
Dziękuję, ale myślę, że do pisania książek to jeszcze mi daleko.. ;)
Usuń