sobota, 16 listopada 2013

Waiting

  Następnego ranka Piotr obudził się w lepszej formie. Z uśmiechem otworzył oczy. 
- Dzień do- Kornelka? –miejsce obok było puste
Wstał więc szybko i udał się do kuchni.
- Wystraszyłaś mnie. –podszedł do dziewczyny, stanął za nią i mocno objął w pasie
- Dzień dobry. –przywitała go
- No teraz już dobry. –dostała buziaka w czubek głowy
- Wyspałeś się?
- Jak nigdy!
- To dobrze. Musisz nabrać sił. Zrobiłam Ci śniadanie. –wskazała na stół
- Nie zjesz ze mną? –zapytał Piotrek widząc tylko jedno nakrycie
- Nie jestem głodna.
- Kori?
- Hmm?
- Coś się stało?
- Nie, po prostu nie chce mi się jeść.
- Ale kawę pić możesz? –popatrzył na nią znacząco
Ta jednak wzruszyła tylko ramionami.
Chłopak w milczeniu zjadł przygotowane kanapki i owoce. Czuł, że coś jest nie tak. Nie chciał tylko naciskać czy zmuszać jej do wyznań. Pijąc drugi już kubek gorącej herbaty powiedział:
- Jedziesz ze mną na Podpromie? 
- Gdzie? –zdziwiły ją jego słowa
- No wiesz… Podpromie? Mekka polskiej siatkówki klubowej? Hala sportowa? Twierdza Mistrza Polski?
- Ty sobie chyba żartujesz.
- No jasne. –uśmiechnął się- Przecież wiem, że hala w Katowicach tez jest mega. Nie raz już Spodek odleciał!
- Piotrek, ja mówię poważnie. Ty chyba żartujesz. Nigdzie nie jedziesz. 
- Mam trening przed południem.
- Na który nie idziesz.
- Muszę, nie ma opcji. Wagary się skończyły.
- A zaczęło się zwolnienie.
- Co proszę?
- Idziemy do lekarza. –oznajmiła mu stanowczo
- Źle się czujesz?
- Nie.
- To po co?
- Bo Ty się źle czujesz.
- Ojj oj nie przesadzajmy. 
- A kto stracił przytomność wczoraj?
- Robisz widły z igły, czy jak to się tam mówi.
- Z igły widły jeśli już. A mówiąc o igłach, to właśnie Ignaczak zabronił Ci przyjeżdżać.
- Słucham?!
- Słuchaj dalej. Zadzwonił rano zapytać czy już wróciliśmy i kiedy się widzimy. Powiedziałam mu o Twoim stanie.
- Moim stanie? –prychnął- Niby jakim?
- Piotruś, -podeszła do niego i przytuliła zaplatając ręce wokół jego szyi- nie lekceważ tego. Jeśli się okaże, że to tylko przemęczenie, super. Tylko pomyśl, co jeśli przyczyna jest inna? Będę spokojniejsza jeśli zrobisz badania..
- Ale pójdziesz ze mną…?
- No pewnie! –pocałowała go z uśmiechem

  Dokładnie o godzinie trzynastej stawili się w jednej z rzeszowskich przychodni na umówioną kilka godzin wcześniej wizytę. 
- Pan Nowakowski? Zapraszam. –wychyliła się z gabinetu młoda, atrakcyjna pani doktor
Kornelia zmierzyła ją od stóp po czubek głowy. 
- Hmm może jednak poczekamy z tymi badaniami?
- Co? Dopiero co tak Ci na tym zależało… -nachylił się nad nią Piotrek
- Dziś i tak nie ma Twojego lekarza. –kręciła nosem
- Ale każdy inny może wystawić skierowanie na badania. 
- No nie wiem…
- Co jest? 
- Oj no nie podoba mi się ona… -szepnęła
- Haha nie mów mi tylko, że jesteś zazdrosna. –uśmiechnął się szerzej
- Ja?! Nie! Skądże. –załozyła nogę na nogę
- Słuchaj, dla mnie mogłaby tam być nawet Mielcarz czy Radwańska, to i tak nie miałoby znaczenia. Liczysz się Ty i tylko Ty. Od zawsze. –złożył delikatny pocałunek na jej ustach i zniknął za drzwiami gabinetu. 
  Lekarka usiadła przy niewielkim biurku i wskazała na krzesło obok. 
- Możemy tu poprosić Pańską dziewczynę, jeśli Pan chce. –uśmiechnęła się
- Wolę jej niepotrzebnie nie denerwować.
- Rozumiem. W takim razie czym mogę służyć?
- Bo widzi Pani… Ja nikomu nie mówiłem. Chyba mam problem. Czasami miewam zawroty głowy czy takie dziwne uczucie w klatce piersiowej. To znaczy do tej pory było wszystko ok, ale wczoraj gorzej się poczułem. Nagle straciłem przytomność. Od razu zrobiono mi kilka badań. Lekarz nie był zadowolony z ich wynikow i kazal powtórzyć. Liczę, że to tylko z przemęczenia, ale wie Pani… Tyle się słyszy o różnych chorobach, które pojawiają się nagle. Wolę dmuchać na zimne. 
- Jako sportowiec musi Pan dbać o zdrowie szczególnie. Proszę mi pokazać te poprzednie wyniki. Hmm… -zapoznała się z wynikami- Pobierzemy krew, zrobimy EKG. Bardzo proszę. –wręczyła mu odpowiednie skierowania- Piętro wyżej może się Pan zgłosić a później zapraszam do mnie.
  Nowakowski podziękował i wyszedł z gabinetu. Widząc go Kornelia od razu zerwała się z miejsca.
- I co?
- Jeszcze nic. Idziemy na górę na badania. 
Dziewczyna chwyciła go pod rękę i schodami weszli piętro wyżej.
Kiedy Piotr poddał się odpowiednim czynnościom, wrócili pod lekarski.
- Zaczekasz na mnie jeszcze chwilę?
- Pewnie. –uśmiechnęła się
Zapukał i po usłyszeniu „proszę” otworzył drzwi.
- Ach to Pan, zapraszam. I co my tu mamy? –wyciągnęła rękę po odczyt badania serca
Uważnie przyglądala się wszystkim parametrom.
- A jak się Pan czuje teraz?
- Chyba w porządku.
- Chyba? Oddycha Pan swobodnie? Nie czuje Pan przyspieszonego rytmu serca? Nie zmęczył się Pan chociażby wejściem po schodach?
- To ostatnie się zgadza. 
- Tak myślałam… Zmierzę jeszcze ciśnienie. 
Wyciągnęła sprzęt i kazała usiąść mu wygodnie. 
- Nieco podwyższone. –dodała po chwili
- Coś mi jest?
- Zaczekamy do jutra na wyniki badań krwi. 
- A na ten moment co może Pani powiedzieć?
- Nie podoba mi się, jak pracuje Pańskie serce. Nigdy nie miał Pan problemów? A może ktoś w rodzinie chorował?
- Chyba babcia miała jakieś problemy, ale nie wiem dokładnie.
- Rozumiem. –notowała coś w jego karcie- Powiem wprost. Domyślam się, że prowadzi Pan zdrowy i regularny tryb życia, co tym bardziej mnie dziwi.
- Nie wiem czy do końca Panią doktor rozumiem.
- Na ogół w takich przypadkach przyczyną jest właśnie niezdrowy tryb życia, zła dieta, brak aktywności fizycznej. No ale w medycynie niczego nie można być nigdy pewnym.
- Zaraz zaraz… To znaczy, że po tym EKG znalazła mi Pani chorobę?
- Nie wykluczam tego, ale też nie potwierdzam. Migotanie przedsionków, oczywiście odpowiednio leczone i kontrolowane, ustępuje samoistnie. 
- Ale nie ma Pani pewności, ze właśnie to mi dolega?
- No nie mam. Dlatego też muszę założyć Panu Holtera. 
- Holte-co założyć?
- Badanie metodą Holtera polega na monitorowaniu pracy serca w określonym czasie. Zazwyczaj podłącza się go na dobę. W niczym nie przeszkadza. Można, a nawet należy, podejmować codzienne aktywności. Wtedy obraz badania jest najbardziej miarodajny. 
- Czyli chce mi Pani na dwadzieścia cztery godziny założyć jakieś kabelki?
- Krótko mówiąc tak.
- Co z treningami w takim razie?
- Póki niczego nie jestem w stanie powiedzieć na sto procent, nie ma co do nich przeciwwskazań. Aczkolwiek prosiłabym, żeby się Pan nie przemęczał, dobrze?
- Postaram się. 
- Tylko musi się Pan liczyć z tym, że jeśli jednak moje obawy się potwierdzą… -wzięła oddech- Pana pobyt na boisku może nieco zmienić charakter.
- Czyli… Czyli chce Pani powiedzieć, że mogę zaprzyjaźnić się z kwadratem, tak?
- Nie mówię, że od razu czy na stałe. Na jakiś czas. Za jakiś czas. 
- Jestem potrzebny drużynie… -zmartwił się
- Proszę ze mną do zabiegowego. –chciała zmienić temat
Wyszli razem w gabinetu.
- Co mówią wyniki? –od razu zapytała Kornelia
- Potrzebne nam jeszcze jedno badanie. Zapraszam do gabinetu obok. 
- Zaraz wrócę. –Piotrek pocałował swoją dziewczynę w rękę
  Po kilku minutach był już wolny.
- Na tym formularzu proszę dokładnie zapisywać co i jak długo Pan robił w ciągu tej doby. 
- Oczywiście. Dziękuję i do widzenia.
- Do zobaczenia. –pożegnała się z nimi lekarka

Na parkingu Kornelia zapytała:
- Jesteś pewien, że możesz prowadzić?
- Pewnie. Poza tym mam prowadzić swój normalny tryb życia. –otworzyl dla niej drzwi swojego auta
- Coś konkretnego w ogóle powiedziała?
- Wszystko zależy od tego badania. 
- I naprawdę nic nie powiedziała?
- Nic. –skłamał Piotr- Nie martw się. Jedziemy na halę?
- A może do domu? Już i tak trening się skończył. –spojrzała na zegarek
- W sumie racja. Jemu obiad u mnie?
- Czemu nie. 
Zapięli pasy i pojechali do Piotrka.
Ledwo przekroczyli próg w mieszkaniu rozdzwonił się telefon domowy.
- Halo?
- Piotruś? Piotruś! No ileż można do Ciebie dzwonić. Co się dzieje?
- Nic Mamo, a co ma się dziać?
- Martwię się dziecko o Ciebie.
- Jest ok, naprawdę. Właśnie obiad będziemy robić.
- My? 
- No tak. Kornelka jest u mnie. 
- Może w końcu przyjedziecie do nas?
- A chciałabyś?
- Oczywiście, że tak!
- Może w Święta?
- Synku, ale to tyle czasu jeszcze…
- Teraz tak średnio możemy się wyrwać z Rzeszowa. Ja mam treningi, Kori studiuje.
- No tak, tak, rozumiem. Mimo wszystko, czekamy tu na Was!
- Miło to słyszeć.
- Tylko zjedzcie coś porządnego a nie jakieś śmieciowe jedzenie…
- Dobrze Mamo, ugotujemy normalny obiad. –Piotr przewracał oczami
- Całuję Was.
- My Ciebie też. 
Po odłożeniu słuchawki Piotrek dołączył do Kornelii w kuchni.
- A co Ty tu robisz? 
- W zamrażarce była pierś kurczaka. Nawet nie wiesz co masz w kuchni. –pokazała mu język
- Jemy z ryżem? 
- I marchewką?
- Nie mamy marchewek…
- To skoczę zaraz do sklepu. 
Chłopak zablokował jej przejście.
- Nie Kochanie, ja pójdę. 
- Ale…
- Ja szybko kupię co trzeba, a Ty się rozgość tutaj.
- Przyznaj po prostu, że nie chce Ci się gotować. –uśmiechnęła się kładąc ręce na biodrach
- No tak troszeczkę… O! Kupię Ci czekoladki! –jak szybko to powiedział, tak szybko się zwinął.
- Faceci. –westchnęła Kornelia i zabrała się za przygotowanie posiłku

  Mijały kolejne długie minuty. Kurczak był już prawie gotowy. Ryż potrzebował jeszcze kilku chwil. A Piotrek wciąż nie wracał. Kornelia próbowała dodzwonić się do niego, lecz bezskutecznie. W głowie mimowolnie tworzyła czarne scenariusze.
Wyłączyła wszystko, ze stołu zgarnęła klucze i wyszła z mieszkania. Nie wiedziała wprawdzie, do którego sklepu mógł pójść Piotrek, jednak to jej nie przeszkadzało. Postanowiła go poszukać.
Zbiegając po schodach nie miała jeszcze pojęcia, co czeka ją na zewnątrz. 
  




--------------
Oddaję w Wasze ręce kolejny wpis ;)
Enjoy!

PS. Powoli, no dobra, bardzo powoli, nadrabiam wszelkie zaległości. Jeśli jeszcze do kogos nie dotarłam, przepraszam ;*
Mam teorię: im rzadziej dodaję, tym częściej Wy komentujecie... Jak to jest? ;)

PS 2. Pozdrawiam koleżankę po fachu ;)
Czytajcie, zaglądajcie, komentujcie! 

20 komentarzy:

  1. O nie, o nie i jeszcze raz o nie! Mam nadzieję, że teraz nie wydarzy się to o czym Ja myślę i to o czym myśli większość z czytających tego bloga ludzi...Chociaż scenariuszy mam kilka każdy jest przerażający :O i kucze w takim momencie?! :( Ale liczę weny by było nadal tak Osom :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dalszy ciąg nie jest aż tak przerażający ;)

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że Pit tylko zemdlał i nic więcej. A najlepiej jakby nic mu nie było;)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że Pitowi nic nie będzie ! A bynajmniej nic poważnego ! Zapraszam do siebie :) Już jutro pierwszy epizod !
    http://anonimeksblog.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i postaram się zajrzeć w pierwszej wolnej chwili ;)

      Usuń
  4. Super. Czekam na kolejny. Nie wolno przerywać w takim momencie. Pozdrawiam :) Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiasz trzymać nas w niepewności... :) oby było ok z Pitem
    Pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ja sobie będę wmawiać do samego końca, że Piotrka otoczyła zgraja nastolatek proszących o autograf i ogólnie rzecz biorąc nic mu nie jest. Widzę, że ostatnio niepewność i tajemnica to Twoje dobre siostry.
    Serdecznie i równie mocno zapraszam na prolog mojej nowej historii. Historii nie łatwej. Jest to opowiadanie o dwojgu ludzi niekochanych, których połączy coś niesamowitego. Coś wręcz nieprawdopodobnego. Oboje znają smak prawdziwego sportu i walki. W głównych rolach występują Piotrek Nowakowski i Lena Wojciechowska.

    blekitneoczy1.blogspot.com


    Zapraszam jeszcze raz i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję za zaproszenie i obiecuję zajrzeć w wolnej chwili :*

      Usuń
  7. Czyżby hotki go porwały, ten tamten pobił, menel walnął butelką w głowę i stracił pamieć? Nie?! To ja się poddaje i czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  8. No poważnie z nim ... Niedobrze ;(
    Pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. No właśnie.. Im rzadziej się pojawiają rozdziały tym WIĘCEJ jest komentarzy.. Przykre :(

    OdpowiedzUsuń
  10. nastepnyyyy prosimyyyyyyyyyyy

    OdpowiedzUsuń