W sobotnie popołudnie siatkarze rozgrywali kolejny mecz. Tym razem również kibice mieli okazję zobaczyć spotkanie na żywo.
- Skąd ich się tu tylu wzięło? -dziwiła się Julka, kiedy po śniadaniu spacerowały po spalskich okolicach
- Wiesz, -zaczęła Kornelia- Spała to jednak turystyczna miejscowość. Może odbywa się tu jakiś festyn jutro i przyjechali już dziś?
- Na festyn zakładaliby narodowe barwy?
- Może to impreza tematyczna? -zaśmiała się
- Wiem, co robiłaś wczoraj. -nagle powiedziała Julka
- Czyli co konkretnie? -zapytała obojętnie jej przyjaciółka
- Wymknęłaś się koło drugiej jakoś.
Kornelia zamarła. Była pewna, że jej nie obudziła. Że nikt nie zauważył...
- Julka...
- Warto było?
- Nie wiem.
- To po co do niego poszłaś?
- Nie wiem...
- Kori! Ogarnij w końcu. -kręciła głową
- O co Ci chodzi? Czemu wszyscy chcą mi mówić, co mam robić...
- Kornelia!
Julka krzyczała za nią, lecz ta nie słuchała. Wróciła do ośrodka zostawiając przyjaciółkę samą.
Przez resztę dnia Kornelia unikała wszystkiego i wszystkich. Denerwowało ją to, że inni nie pozwalali jej żyć własnym życiem. Przynajmniej takie miała wrażenie. Chciała, żeby przyjaciele dzielili z nią radości i byli przy niej. Powinni się cieszyć, że dogadują się z Aleksem, że chcą spróbować od nowa. Bo przecież prawdziwa miłość zasługuje na więcej niż jedną szansę… O ile to jest prawdziwa miłość.
Idąc na obiad wpadła na Kosoka.
- Daj mi spokój. -mówiła, kiedy nie chciał jej przepuścić
- Jak tam? Doszłaś już do jakiegoś wniosku? -pytał charakterystycznie ruszając brwiami
- Myślałam, że jesteś moim przyjacielem! -wykrzyczała
- Jestem.
- Tak? A to wczoraj to co miało być niby?
- Przyjacielska pomoc. -uśmiech nie schodził mu z twarzy
- Mam trochę inne zdanie w tej kwestii. -próbowała go wyminąć
- Kori, daj spokój. Wiesz, że chciałem dobrze.
- Dobrze? Pocałowałeś mnie!
- Co zrobił?! -nagle pojawił się przy nich Serb
- Pocałowałem ją. I jeszcze mi za to podziękuje. Tylko widocznie jeszcze i tym nie wie. -pędził z wyjaśnieniami Kosa
Kornelia odepchnęła Grzegorza i wróciła do pokoju.
Po kilku chwilach z impetem wparował tam Aleksandar.
- Co to miało być?!
- Nie krzycz. Nie masz powodu.
- Nie mam? On Cię pocałował!
- No co Ty powiesz.
- I chcesz to tak zostawić? -dalej mówił podniesionym głosem
- A Ty tak chcesz zaczynać? Krzykiem? Gratuluję.
- No zdenerwowałem się. Nie powinnaś się z nim spotykać.
- Że co proszę?
- To co słyszysz. Nie chcę, żebyś się z nim widywała.
- Żartujesz chyba.
- Nie możesz mi mówić z kim się mogę spotykać, a z kim nie.
- Mogę.
- Na jakiej podstawie?
- Kocham Cię.
- To jeszcze nie powód.
Kornelia zaczynała wątpić w powodzenie ich misji pojednawczej…
Około godziny 16 trybuny spalskiej hali zaczęły się wypełniać. Kibice spisali się na medal. Nieważne, że to był tylko mecz towarzyski. Każdy miał ze sobą jakiś biało-czerwony element. Wszyscy zdzierali gardła kibicując Orzełkom. Oczywiście pojawiło się też kilku Serbskich kibiców czy też piszczących nastolatek z plakatami atakującego.
Za porozumieniem stron mecz zakończył się wynikiem 2:2. Jednak to Polacy byli w zdecydowanie lepszej formie. Potrafili przyjąć nawet najtrudniejszą piłkę. Serbom udało się wyrwać te dwa sety tylko ze względu na zachowanie… Bartmana. Atakujący się nie popisał w trakcie meczu.
- Tutaj, tuuuutaj! -dało się słyszeć po zakończonym spotkaniu.
Kibice chcieli zdobyć kilka zdjęć czy autografów.
- Przepraszam, czy ja też mogę prosić o autograf? -uśmiechnęła się Kornelia
- Ty nie musisz o nic prosić. -odwzajemnił uśmiech Piotr
- Nie chciałam na Ciebie wczoraj naskoczyć… Po prostu… Myślałam, że Ty…
- Tak? -ożywił się Nowakowski
- Myślałam… -dziewczyna ucięła.
- Coś chcesz powiedzieć, prawda? -złapał ją za rękę, co wywołało falę westchnień wśród kibiców płci żeńskiej
- Ja? Nie… Nie. -z trudem łapała oddech- A Ty? -zapytała z nadzieją
- Ja… Też nie.
Patrzyli na siebie przez chwilę.
- Piooooootreeeeek! Piiiiter! -wyrwały ich z tego stanu głosu kibiców
- Czekają na Ciebie.
- Taka praca. Nie wiem skąd to całe szaleństwo wokół nas. -wzruszył ramionami
- Jak to skąd? Jesteś niesamowity. -lekkim gestem pchnęła go w stronę fanów czekających na autograf- Szybciej pójdziesz, szybciej wrócisz. -dodała widząc jego minę
- Kornelka? -odwrócił się po kilku krokach
- Hmm?
- Spędzimy trochę czasu razem? To znaczy ja wiem, że Aleks tu jest i z nim też chcesz się pewnie spotkać, ale… Pewnie jutro rano będziecie z Julką wracać. Znowu się długo nie będziemy widzieć…
- Zostaniemy do jutra. Do wieczora.
- Naprawdę? -wyraźnie się ucieszył
- Naprawdę. A teraz leć już. –pomachała do niego.
Jeszcze przez chwilę patrzyła jak rozdaje autografy i uśmiecha się do zdjęć. Wszystkie dziewczyny patrzyły na niego maślanymi oczami. Poniekąd nawet je rozumiała…
Do rzeczywistości przywołał ją Serb.
- I jak tam? -pocałował ją w policzek
- Właśnie miałam Cię szukać. -skłamała
Tak naprawdę w ogóle zapomniała o jego obecności.
Co się ze mną dzieje… zadawała sobie pytanie
- Właśnie widzę. -silił się na uśmiech Aleks- Idziemy coś zjeść?
- Jeśli chcesz.
Wyszli z hali. To znaczy próbowali wyjść. Kilkanaście rozkrzyczanych i piszczących nastolatek praktycznie rzuciło się na atakującego.
- Aleeeeks! Podpiszesz mi się?! -próbowały się przekrzyczeć
Chłopak przepraszająco spojrzał na Kornelię.
- Spotkamy się na zewnątrz. –po tych słowach zatonął w objęciach fanek
Kornelia odeszła na bok. Wzrokiem szukała innych siatkarzy. Każdy wyglądał w tym momencie praktycznie tak samo: otoczony grupą kibiców.
- Niezły widok, nie? Chyba podoba mu się bycie w centrum uwagi. -kiwnęła na Serba
- Julka! Gdzie Ty byłaś cały mecz?
- Siedziałam z Karolem w szatni. Nie wiem jakim cudem Anastasi nie zauważył jego nieobecności. Niby Karol miał nie grać, ale powinien być w kwadracie.
- Miał inne zmartwienia.
- Kto? Karol?
- Nie, Andrea.
- Coś się stało?
- Bartman.
- I wszystko jasne.
- Nawet najprostszej piłki nie odebrał jak trzeba...
- Czemu się przejmujesz?
- Ja? Wydaje Ci się…
- Twoja mina mówi wszystko.
- Ok., możemy się nie znosić, ale to jest jednak Reprezentant Polski.
- I?
- I jako kibic siatkówki przejmuję się formą każdego z zawodników.
- Nie wiem skąd w Tobie tyle dobrej woli, cierpliwości i tak dalej…
- Dobra, dobra. Lepiej mów, czemu siedzieliście w tej szatni.
- Karol dostał telefon od swojej mamy. Przeczytała na jakimś portalu, że jej syn mi się oświadczył. Wyobrażasz sobie? Zrobiła mu awanturę, że jeszcze nie przyprowadził mnie do domu a już jakieś zaręczyny wymyśla…
- A wymyśla?
- Kori! Błagam Cię, ile ja mam lat. Jeszcze przyjdzie czas na śluby i wesela.
- Chyba jeden ślub i jedno wesele! -uszczypnęła ją
- Nie łap mnie za słówka, wiesz o co mi chodzi. Najpierw studia, praca. Później pomyślimy o reszcie.
- Ale planować chyba możecie?
- Możemy. W sumie już planujemy. Wiesz, że nie byliśmy na wspólnych wakacjach? Całe lato się mijaliśmy…
- Czas nadrobić.
- Otóż to. Dlatego Karol wymyślił wycieczkę.
- Hawaje? -zażartowała
- No szalona! Nie wytrzymałabym tyle w samolocie! Jedziemy na Mazury.
- Super! Zwłaszcza, że jeszcze tam nie byłaś.
- Tak, też się cieszę.
- Kiedy planujecie jechać?
- Najpierw musimy pojechać do Warszawy, do jego rodziców… A wakacje pod koniec sierpnia sobie zrobimy. Na kilka dni, ale zawsze coś. Może pojedziesz z nami?
- Dziękuję, ale zostanę w domu.
- W domu, czyli gdzie?
- W Rzeszowie. -odpowiedziała bez namysłu
Julka już nic więcej nie powiedziała. Uśmiechnęła się tylko do siebie.
Z drugiej strony hali słychać było krzyki i przepychanki siatkarzy.
- Co się cieszysz?! -krzyczał atakujący do Kubiaka
- Zibi, Zibi… To śmiech przez łzy… -udał, że wyciera łezkę Misiek
- Ty się w łeb puknij!
- Zamiast się burzyć, lepiej się odwróć. -polecił mu przyjaciel
Kiedy Bartman zauważył transparent zwątpił w życie.
- No serio… -powiedział pod nosem
Na trybunach siedziała ta sama dziewczyna, która jakiś czas temu świeciła mu przed oczami koszulką „Zibi, zostań ojcem moich dzieci!”. Ten sam napis widniał na jej transparencie. Kiedy zorientowała się, że Zbyszek ją zauważył, odwróciła ogromną kartkę na drugą stronę. Tam atakujący przeczytał „Nawet jak Okocim będzie Ci napojem, a Snickers nałogiem, ja i tak Cię przygarnę!”. W tym momencie Kubiak nie wytrzymał. Dosłownie leżał na parkiecie ze śmiechu.
- Tak się bawić nie będziemy! -wkurzony Bartman rzucił się na przyjaciela i żartobliwie go okładał
- No Bartman! -krzyczał Michał- Słabo Ci idzie, chyba jesteś dopiero w początkowej fazie nałogu!
- Koniec zabawy. -podszedł do nich Andrea- Kubi do szatni. Reszta również, jak autografy rozdane.
- Tak jest. -odmeldowali się siatkarze
- Ty zostajesz. -gestem zatrzymał Zbigniewa
- Coś się stało trenerze?
- Ty mi powiedz. Zibi, przecież na treningach szło Ci świetnie.
- Brak formy.
- Tak nagle?
- Nie wiem co się stało… Nie potrafię tego wyjaśnić. To nie był mój dzień.
- Mam nadzieję, że dojdziesz do siebie, cokolwiek Cię gryzie.
Zbyszek podrapał się tylko po głowie i wbił wzrok w parkiet.
- Aż tak widać? -zapytał po chwili
- Trener zwraca uwagę na swoich zawodników nie tylko na boisku. -poklepał go po ramieniu Andrea i odszedł w kierunku szatni
Bartman odszukał wzrokiem Kornelię. Była z Julką po drugiej stronie. Mimo to ich spojrzenia się spotkały. Nawet na odległość w oczach Zbyszka dziewczyna dostrzegła coś nietypowego.
Po kolacji większość siedziała przed ośrodkiem. Korzystali z uroków sierpniowego wieczoru. Serbscy zawodnicy powoli się pakowali. Alek zrobił to w ekspresowym tempie, by spędzić te ostatni chwile w towarzystwie Kornelii.
Spacerowali, kiedy podeszła do nich wysoka, piękna blondynka.
- Cześć, -uśmiechnęła się do nich- nie wiecie gdzie znajdę Cichego? To znaczy P-
- Piotrka. -przerwała jej Kornelia- Gdzieś tu się kręci.
- Kurcze, padła mi bateria i nie mogłam go uprzedzić o moim przyjeździe…
- Poczekaj, zadzwonię do niego. -uśmiechnęła się Kori
- Już nie musisz. –Aleks zauważył Piotrka i Pawła biegnących w ich stronę
- Lecimy do sklepu, chcecie coś? -zapytał jak gdyby nigdy nic Pit
- Nie, dzięki. Piotrek, ktoś do Cieb- -mówiła Kornelia
- Ala? –nagle odezwał się Nowakowski z niedowierzaniem
-----------------
I jak Wam się ten rozdział podoba?
Enjoy!
PS. Pisałam na
facebooku, ale napiszę i tu :)
Chyba powoli dochodzę do siebie po niedzielnym wieczorze, 5 godzin na hali robi swoje :D Co do samego meczu.. Wynik wynikiem, ale ja wygrałam najlepszy czas w życiu! Było c-u-d-o-w-n-i-e! Niesamowite emocje. Nieważne czy jest się kibicem siatkówki czy nie, każdy choć raz powinien odwiedzić halę. Warto!
Nasi Siatkarze również są wspaniali. Mimo zmęczenia i zapewne kiepskiego nastroju poświęcili Kibicom trochę czasu. Oczywiście nie mogło zabraknąć autografów i pamiątkowych zdjęć :) Niestety nie udało mi się złapać m.in. naszego kochanego Cichego czy Kubiego... Ale wspomnień i tych wszystkich emocji nikt mi nie odbierze :)
Na żywo wszyscy wydają się jeszcze wyżsi ;p
Stwierdzam, że Piotrek i Ola są naprawdę uroczą parą:)
Mały Winiarski to cały Tatuś ;D
Narzeczona Bartmana jest ładniejsza niż na zdjęciach ;p
Szkoda tylko, że Zibi cały wieczór gwiazdorzył... Brak Snickersa czy nadmiar Okocimia? :P
Igła jak zwykle zabiegany ;p
A Grzesio Kosok ma naprawdę czekoladowe oczy!
Pozdrawiam wszystkich, którzy odwiedzili Atlas Arenę!
Kto wie, może nawet się spotkaliśmy? :)
Całuję ;*
PS 2. Powoli nadrabiam zaległości u Was. Jeśli jeszcze gdzieś nie zostawiłam komentarza, wybaczcie.
Mam nadzieję, że szybko się odezwę, ale nie obiecuję... Egzamin goni egzamin :/
Sesja oficjalnie wystartowała. Pozdrawiam wszystkich Studentów!
Ale się dziś rozpisałam :D