Chwilę później Kornelia siedziała już przy Andersonie.
- Popatrz tylko.
Dziewczyna zaczęła czytać artykuł.
- Nie rozumiem za dużo, bo to polski portal, ale jak tylko zobaczyłem zdjęcie Kurka z obrączką wiedziałem, że coś się kroi! -śmiał się
Po chwili dziewczyna zaczęła mu wyjaśniać o co chodzi.
- Bartek wziął cichy ślub! Cywilny tylko.
- Bez muzyki? -zdziwił się Amerykanin
- Nie głuptasie, bez setek gości, informacji dla mediów. Tylko on, Michalina i świadkowie.
- Oooo, to urocze!
- Urocze? Chciałbyś mieć taki ślub? Bez rodziny? Bez przyjaciół? Kolegów z drużyny czy reprezentacji? Bez imprezy do białego rana? Tych wszystkich weselnych zabaw?
- Nie chodzi o to, żeby wyprawiać huczne przyjęcie. Najważniejsze, że jesteś z ukochaną osobą i chcecie razem spędzić resztę życia. -uśmiechnął się
- No, Matthew, nie wiedziałam, że z Ciebie taki filozof!
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. -uśmiechnął się- No, ale mów co tam dalej piszą.
- Podobno Bartek i Michalina chcą zorganizować ślub kościelny dla kibiców, żeby każdy mógł uczestniczyć w tym ważnym wydarzeniu. Kibice będą mogli kupić tak jakby bilet na ich ślub i wesele, a zebrane pieniądze przekażą na cele charytatywne.
- Ładnie z ich strony.
- Też tak myślę.
Matt zamknął komputer.
- W sumie fajny facet z tego Bartka.
- Nie wiedziałam, że się znacie.
- W Rosji wszyscy się znają, a nie-Rosjanie dodatkowo trzymają się razem. Chyba nawet byliśmy na jakimś balecie ostatnio.
- Podobno Bartek i Michalina chcą zorganizować ślub kościelny dla kibiców, żeby każdy mógł uczestniczyć w tym ważnym wydarzeniu. Kibice będą mogli kupić tak jakby bilet na ich ślub i wesele, a zebrane pieniądze przekażą na cele charytatywne.
- Ładnie z ich strony.
- Też tak myślę.
Matt zamknął komputer.
- W sumie fajny facet z tego Bartka.
- Nie wiedziałam, że się znacie.
- W Rosji wszyscy się znają, a nie-Rosjanie dodatkowo trzymają się razem. Chyba nawet byliśmy na jakimś balecie ostatnio.
- No nieźle Wam się w tej Rosji wiedzie! -szturchnęła go
- W sumie mogłabyś pojechać ze mną...
- Słucham?
- No... Niedługo jest Mecz Gwiazd rosyjskiej Superligi. Gramy w Moskwie. Twoi polscy koledzy też zostali zaproszeni. Żygadło i Kurek właśnie.
- Jeszcze mnie w Rosji nie widzieli... -zażartowała
- Widzisz! Idealna okazja, żeby to zmienić!
- Matt, dopiero co zaczął się semestr. Nie mogę narobić sobie zaległości.
- Ale to tylko jeden weekend...
- Nie wiem...
- Zabierz przyjaciółkę, jeśli boisz się lecieć sama.
- Nie boję się.
- Więc w czym problem? Przyjaźnimy się, tak? Mogę Cię chyba zaprosić do siebie? To nic złego, że przyjaciele się odwiedzają.
Ten argument zadecydował.
- Zgoda. Przylecę, ale tylko na ten jeden mecz.
- Awesome!
Późnym wieczorem razem z Paulem odwieźli Matta na lotnisko.
- Fajnie było Was spotkać!
- Ciebie też. Wpadaj częściej, bo zamarzniesz u tych Rusków! -żartował Lotman
- Zobaczę, co da się zrobić.
- Dziękuję za wszystko. Za to na hali też. -Kornelia przytuliła Matta
- Polecam się na przyszłość.
- Następnym razem przyjedź na dłużej. Zabierzemy Cię na naszą imprezę. Prawda Kori?
- Jaaasne, Paul dobrze mówi!
- Polać mu!
- Oho, widzę, że nasz skromny Matthew już się wczuwa w klimat. -zauważył z uśmiechem jego rodak
- Nie, żebym Cię wyganiała, -wtrąciła dziewczyna- ale chyba już czas... -skinęła na olbrzymi zegar na ścianie
- Tak, późno się robi. To co, do zobaczenia?
- Do zobaczenia.
- No dobra, ale tak być nie może! -oburzył się Lotek- Group hug!
Przez dłuższą chwilę na zmianę tulili, ściskali i przybijali piątki.
W końcu Anderson zabrał swoje rzeczy i podążył w odpowiednim kierunku.
Paul ściszył w pewnym momencie radio.
- Kori? Chcę Cię przeprosić...
- Ty? Mnie? Za co?
- Bo to ja wygadałem Pitowi, że już nie jesteś z Aleksem. Wiem, nie powinienem. Może chciałaś sama mu o tym powiedzieć, albo w ogóle przemilczeć sprawę. Myślałem, że dobrze robię...
- Nie masz za co przepraszać! Gdyby nie Ty, pewnie nadal byśmy nie rozmawiali, Piotrek by do mnie nie zadzwonił pierwszy... Tworzycie z Mattem zgrany duet i dobrzy jesteście w te klocki. -uśmiechnęła się i Paulowi wyraźnie poprawił się nastrój.
- Jedziesz do mnie?
- Wolałabym chyba wrócić już do siebie... Przyda mi się chwila odpoczynku po ostatnich wydarzeniach.
- Jasne, rozumiem. -powiedział zmieniając kierunek jazdy.
Po kilku minutach byli już pod blokiem Kornelii.
- Dziękuję. -uśmiechnęła się wysiadając
- No problem.
Dziewczyna wyciągnęła swoją torbę i weszła do środka.
Przekręciła klucz w drzwiach. Znowu była sama. Kolejno zapalała światła w każdym pomieszczeniu. Lubiła swoje mieszkanie. Ciasne, ale własne, jak to mówią. Zajrzała do lodówki. Pustki. No tak, w końcu ostatnio częściej jej tu nie było. Włączyła telewizor i przerzuciła na jakiś kanał muzyczny. Będąc sama, lubiła kiedy coś grało. W ten sposób walczyła z ciszą.
Postanowiła jutro wracając z uczelni zrobić porządne zakupy. Tymczasem zamówiła pizzę.
- Dużą hawajską, z dodatkowym serem poproszę. -złożyła telefonicznie zamówienie
Powiedziano jej, że czas oczekiwania to około pół godziny. W tym czasie rozpakowała bagaż. Odłożyła rzeczy do prania. Naszykowała notatnik na zajęcia. Po dokładnie dwudziestu ośmiu minutach usłyszała dzwonek.
- Pani zamawiała pizzę? -usłyszała męski głos w domofonie
- Tak, proszę. -nacisnęła odpowiedni przycisk
Chwilę później rozległo się pukanie do drzwi.
- Dobry wieczór. Dostawa do domu.
- Piotrek? Od kiedy dorabiasz w pizzerii? -wpuściła go do środka
- Spotkałem gościa na dole, nie mógł rozczytać numeru domu, więc jak zobaczyłem Twoje nazwisko postanowiłem ułatwić mu zadanie. I wyprzedzając Twoje pytanie: kolacja na mój koszt. Gdzie masz talerze?
Kornelia nie musiała mu niczego pokazywać. W jej kuchni Piotr odnalazł się jak we własnej. Na stole rozłożył talerze, obok postawił pudełko z pizzą. Znalazł również cytrynę, więc na szybko przygotował im do picia lemoniadę.
- Ile jeszcze masz tych ukrytych talentów? -zapytała z usmiechem obserwując jego poczynania
- Pewnie gdzieś się jeszcze znajdzie jakiś as w rękawie. -pokazał jej szereg swoich białych ząbków- Podano do stołu. -odsunął dla niej krzesło
- Takie kolacje to ja mogę mieć codziennie!
- O nie moja droga, to takie niezdrowe jedzenie. W ogóle, -nagle wstał i otworzył lodówkę- ja się wcale nie dziwię, że na takie kolacyjki jesteś zdana. Tu takie pustki!
- Nie miałam kiedy zrobić zakupów...
- Trzeba było mówić od razu! Załatwiłbym to.
- Poradzę sobie, jutro po zajęciach skoczę do marketu.
- I będziesz dźwigać te siaty wszystkie?
- Przypominam Ci, że ja również mam samochód i całkiem nieźle jeżdżę.
- Dobrze już dobrze, jedz teraz bo wystygnie.
Zjedli 'wykwintną' kolację, po której Piotr oczywiście posprzątał. Kiedy on zmywał, Kornelia dostała smsa... od Cupka.
- Hej, mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz. Nie chciałem ingerować w Wasz związek, ale już dłużej nie mogłem tolerować tego kretyna.
- Było minęło, po temacie. Jest ok. -odpisała
- Czyli nie jesteś na mnie zła?
- Nie jestem. W sumie dobrze, że tak się stało. Tak, pewnie nawet bym nie wiedziała o niczym.
- Trzymasz się?
- Nie mówmy o tym.
- Czyli nie... Jeeej, jaki to jest kretyn! Kompletnie go nie rozumiem.
- Kostek, naprawdę nie ma o czym mówić. Pozdrów Jelenę i trzymajcie się!
- Odzywaj się do nas, przynajmniej od czasu do czasu. My jesteśmy po Twojej stronie.
Kornelia odłożyła telefon i wróciła do kuchni.
- Jak tam? -zapytał Nowakowski
- Czemu właściwie tu przyjechałeś?
- Bo... Bo mieliśmy zacząć wszystko od nowa. A dobrze wiesz, że ja lubię takie niezapowiedziane wizyty. -uśmiechnął się
- Czyli między nami naprawdę ok?
- To zamknięty rozdział, do którego lepiej, żebyśmy nie wracali.
- Wiesz, do twarzy Ci w tym fartuszku. -zmieniła temat
- Ojj nie śmiej się. To moje nowe spodnie. Nie chciałem ich pobrudzić.
- Tak jak T-shirtu? Jest cały w pianie! -zaśmiała się
- Co? -Piotrek zerknął na swój strój, faktycznie w większości upaćkany pianą- No nieeee.... Ten płyn się za bardzo pieni!
- Albo po prostu Ty się do tego zajęcia nie nadajesz. -pokazała mu język Kori
- Tak chcesz się bawić? -zgarnął trochę tejże piany na dłoń i dmuchnął na nią
- Chyba żartujesz! -zaśmiała się, próbując zachować przy tym groźną minę
Zerwała się z miejsca i podbiegła do zlewu. Teraz to ona za wszelką cenę chciała pobrudzić Pita. Zaczęli się przepychać i walczyć o dostęp do 'amunicji'. Trwało to dobrych kilka minut. Ich podkoszulki były wilgotne, całe w panie.
- Pachniesz cytryną. -zauważył chłopak
- Ty też! -pisnęła wcierając w jego ramię kolejną porcję piany.
Poczuła, że chłopak łapie ją za nadgarstki, uniemożliwiając jakikolwiek ruch.
- I kto tu jest mistrzem? -spojrzał na nią z uśmiechem
W jego oczach dostrzegła jakieś nieznane jej do tej pory iskierki. A może tylko jej się zdawało... Stali tak blisko siebie, wpatrzeni jak w obrazki. Kornelia wyczuwała jego przyspieszone bicie serca. On czuł jej przyspieszony oddech.
Po krótkim momencie, który dla nich wydawał się być nieskończonością, w mieszkaniu rozbrzmiały dźwięki telefonu Piotra. Niechętnie odsunął się od dziewczyny i wyciągnął go z kieszeni. Spojrzał na wyświetlacz.
- Muszę lecieć. -pocałował ją w policzek, zabrał swoje rzeczy i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Kornelia stała w osłupieniu przez kolejnych kilka minut, nie rozumiejąc, co właściwie się między nimi dzieje.
Było już późno, jednak ona wcale nie potrafiła zasnąć. Odpaliła komputer i zalogowała się na fejsa. Kilka powiadomień, zaproszenia od nowych znajomych. Nic ciekawego. Zrobiła w końcu coś, czego do tej pory jeszcze nigdy nie zrobiła. Włączyła wyszukiwarkę i wpisała "Aleksandar Atanasijević z dziewczyną". Oczywiście wyskoczyło kilka linków z ich własnymi zdjęciami czy komentarzami, co do ich pierwszych spotkań, jeszcze z Lublina. Zobaczyła też jeden artykuł, który przykuł jej uwagę najbardziej. Kliknęła tytuł "Stara miłość nie rdzewieje! Zobaczcie jak bawi się nasz ulubieniec". Zamknęła oczy. Bała się zobaczyć tego, co mogli tam napisać. Z drugiej strony jednak potrzebowała niezbitych dowodów. Otworzyła oczy i przeczytała artykuł. Kilka faktów z życia Aleksa. Kilka wzmianek o niej. A później coś, co ją dobiło... Zaczęła czytać na głos: [koniecznie PLAY]
- "Nasz przystojniak, ulubieniec nastolatek nie tylko w Serbii, ma chyba problemy ze wzrokiem. Czyżby nie potrafił odróżnić swojej polskiej dziewczyny od tej piękności? Zapytacie kim jest jego nowa partnerka. Otóż, nie taka nowa. Tatjana, bo tak ma na imię jego przytulanka, jeszcze do niedawna spotykała się z Aleksem. Ich związek był dość burzliwy, jednak wszyscy liczyli na happy end. Niestety, tak się nie stało. Aleksandar wyjechał do Polski, by reprezentować żółto-czarne barwy bełchatowskiego klubu. Podczas jednego z wyjazdów poznał swoją obecną dziewczynę, Polkę z pochodzenia. Jednak i ich związek nie zanosi się, by przyniósł szczęśliwe zakończenie. Tak bowiem Serbowie świętowali swój pobyt w spalskich lasach, gdzie rozegrali towarzyskie spotkanie z Polakami. Zapytacie pewnie, skąd ten medal na szyi naszego Loczka. Ja i redakcyjne koleżanki nie możemy sobie przypomnieć, może więc jest to jakaś pamiątka od chłopaków ze Spały? Zresztą, kto by się przejmował kiedy na pierwszy plan wysuwa się jego piękne, umięśnione ciało!I ta seksowna bielizna... Dobra, koniec tego hotkowania przez redakcję! Wracając do tematu. Już w Serbii chłopaki urządzili sobie własną imprezę, na której towarzyszyły im drugie połówki. Na próżno tam jednak szukać dziewczyny Aleksa, Kornelii. Na każdym zdjęciu jego boku broni Tatjana, z którą niegdyś się spotykał. Ciekawe co na to jego obecna wybranka? Założę się, że o zakrapianej imprezie jeszcze się nie dowiedziała. W końcu jej status na facebooku jest wciąż bez zmian. Może ten obrazek zmieni jej podejście? Nam, na pewno dałoby to do myślenia..."
Kornelia przestała czytać. Czuła, że łzy spływają strumieniami po jej twarzy. Nie, nie dlatego, że ją zdradzał. Po wczorajszych wydarzeniach już wszystkiego mogła się spodziewać. Płakała przez siebie. Przez to, że tak długo niczego nie zauważała. Miała dość. Zwyczajnie miała dość...
Chwyciła telefon i wybrała numer. Odpowiedziała jej poczta głosowa. Zadzwoniła więc do Ignaczaka.
- Cześć. -zaczęła stanowczo, hamując kolejne potoki łez- Muszę porozmawiać z Bartmanem. Gdzie on jest?
- W Modenie.
- Gdzie?!
- Przeniósł się przecież do Włoszech...
- Z tego wszystkiego umknęła mi ta informacja....
- W sumie mogłabyś pojechać ze mną...
- Słucham?
- No... Niedługo jest Mecz Gwiazd rosyjskiej Superligi. Gramy w Moskwie. Twoi polscy koledzy też zostali zaproszeni. Żygadło i Kurek właśnie.
- Jeszcze mnie w Rosji nie widzieli... -zażartowała
- Widzisz! Idealna okazja, żeby to zmienić!
- Matt, dopiero co zaczął się semestr. Nie mogę narobić sobie zaległości.
- Ale to tylko jeden weekend...
- Nie wiem...
- Zabierz przyjaciółkę, jeśli boisz się lecieć sama.
- Nie boję się.
- Więc w czym problem? Przyjaźnimy się, tak? Mogę Cię chyba zaprosić do siebie? To nic złego, że przyjaciele się odwiedzają.
Ten argument zadecydował.
- Zgoda. Przylecę, ale tylko na ten jeden mecz.
- Awesome!
Późnym wieczorem razem z Paulem odwieźli Matta na lotnisko.
- Fajnie było Was spotkać!
- Ciebie też. Wpadaj częściej, bo zamarzniesz u tych Rusków! -żartował Lotman
- Zobaczę, co da się zrobić.
- Dziękuję za wszystko. Za to na hali też. -Kornelia przytuliła Matta
- Polecam się na przyszłość.
- Następnym razem przyjedź na dłużej. Zabierzemy Cię na naszą imprezę. Prawda Kori?
- Jaaasne, Paul dobrze mówi!
- Polać mu!
- Oho, widzę, że nasz skromny Matthew już się wczuwa w klimat. -zauważył z uśmiechem jego rodak
- Nie, żebym Cię wyganiała, -wtrąciła dziewczyna- ale chyba już czas... -skinęła na olbrzymi zegar na ścianie
- Tak, późno się robi. To co, do zobaczenia?
- Do zobaczenia.
- No dobra, ale tak być nie może! -oburzył się Lotek- Group hug!
Przez dłuższą chwilę na zmianę tulili, ściskali i przybijali piątki.
W końcu Anderson zabrał swoje rzeczy i podążył w odpowiednim kierunku.
Paul ściszył w pewnym momencie radio.
- Kori? Chcę Cię przeprosić...
- Ty? Mnie? Za co?
- Bo to ja wygadałem Pitowi, że już nie jesteś z Aleksem. Wiem, nie powinienem. Może chciałaś sama mu o tym powiedzieć, albo w ogóle przemilczeć sprawę. Myślałem, że dobrze robię...
- Nie masz za co przepraszać! Gdyby nie Ty, pewnie nadal byśmy nie rozmawiali, Piotrek by do mnie nie zadzwonił pierwszy... Tworzycie z Mattem zgrany duet i dobrzy jesteście w te klocki. -uśmiechnęła się i Paulowi wyraźnie poprawił się nastrój.
- Jedziesz do mnie?
- Wolałabym chyba wrócić już do siebie... Przyda mi się chwila odpoczynku po ostatnich wydarzeniach.
- Jasne, rozumiem. -powiedział zmieniając kierunek jazdy.
Po kilku minutach byli już pod blokiem Kornelii.
- Dziękuję. -uśmiechnęła się wysiadając
- No problem.
Dziewczyna wyciągnęła swoją torbę i weszła do środka.
Przekręciła klucz w drzwiach. Znowu była sama. Kolejno zapalała światła w każdym pomieszczeniu. Lubiła swoje mieszkanie. Ciasne, ale własne, jak to mówią. Zajrzała do lodówki. Pustki. No tak, w końcu ostatnio częściej jej tu nie było. Włączyła telewizor i przerzuciła na jakiś kanał muzyczny. Będąc sama, lubiła kiedy coś grało. W ten sposób walczyła z ciszą.
Postanowiła jutro wracając z uczelni zrobić porządne zakupy. Tymczasem zamówiła pizzę.
- Dużą hawajską, z dodatkowym serem poproszę. -złożyła telefonicznie zamówienie
Powiedziano jej, że czas oczekiwania to około pół godziny. W tym czasie rozpakowała bagaż. Odłożyła rzeczy do prania. Naszykowała notatnik na zajęcia. Po dokładnie dwudziestu ośmiu minutach usłyszała dzwonek.
- Pani zamawiała pizzę? -usłyszała męski głos w domofonie
- Tak, proszę. -nacisnęła odpowiedni przycisk
Chwilę później rozległo się pukanie do drzwi.
- Dobry wieczór. Dostawa do domu.
- Piotrek? Od kiedy dorabiasz w pizzerii? -wpuściła go do środka
- Spotkałem gościa na dole, nie mógł rozczytać numeru domu, więc jak zobaczyłem Twoje nazwisko postanowiłem ułatwić mu zadanie. I wyprzedzając Twoje pytanie: kolacja na mój koszt. Gdzie masz talerze?
Kornelia nie musiała mu niczego pokazywać. W jej kuchni Piotr odnalazł się jak we własnej. Na stole rozłożył talerze, obok postawił pudełko z pizzą. Znalazł również cytrynę, więc na szybko przygotował im do picia lemoniadę.
- Ile jeszcze masz tych ukrytych talentów? -zapytała z usmiechem obserwując jego poczynania
- Pewnie gdzieś się jeszcze znajdzie jakiś as w rękawie. -pokazał jej szereg swoich białych ząbków- Podano do stołu. -odsunął dla niej krzesło
- Takie kolacje to ja mogę mieć codziennie!
- O nie moja droga, to takie niezdrowe jedzenie. W ogóle, -nagle wstał i otworzył lodówkę- ja się wcale nie dziwię, że na takie kolacyjki jesteś zdana. Tu takie pustki!
- Nie miałam kiedy zrobić zakupów...
- Trzeba było mówić od razu! Załatwiłbym to.
- Poradzę sobie, jutro po zajęciach skoczę do marketu.
- I będziesz dźwigać te siaty wszystkie?
- Przypominam Ci, że ja również mam samochód i całkiem nieźle jeżdżę.
- Dobrze już dobrze, jedz teraz bo wystygnie.
Zjedli 'wykwintną' kolację, po której Piotr oczywiście posprzątał. Kiedy on zmywał, Kornelia dostała smsa... od Cupka.
- Hej, mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz. Nie chciałem ingerować w Wasz związek, ale już dłużej nie mogłem tolerować tego kretyna.
- Było minęło, po temacie. Jest ok. -odpisała
- Czyli nie jesteś na mnie zła?
- Nie jestem. W sumie dobrze, że tak się stało. Tak, pewnie nawet bym nie wiedziała o niczym.
- Trzymasz się?
- Nie mówmy o tym.
- Czyli nie... Jeeej, jaki to jest kretyn! Kompletnie go nie rozumiem.
- Kostek, naprawdę nie ma o czym mówić. Pozdrów Jelenę i trzymajcie się!
- Odzywaj się do nas, przynajmniej od czasu do czasu. My jesteśmy po Twojej stronie.
Kornelia odłożyła telefon i wróciła do kuchni.
- Jak tam? -zapytał Nowakowski
- Czemu właściwie tu przyjechałeś?
- Bo... Bo mieliśmy zacząć wszystko od nowa. A dobrze wiesz, że ja lubię takie niezapowiedziane wizyty. -uśmiechnął się
- Czyli między nami naprawdę ok?
- To zamknięty rozdział, do którego lepiej, żebyśmy nie wracali.
- Wiesz, do twarzy Ci w tym fartuszku. -zmieniła temat
- Ojj nie śmiej się. To moje nowe spodnie. Nie chciałem ich pobrudzić.
- Tak jak T-shirtu? Jest cały w pianie! -zaśmiała się
- Co? -Piotrek zerknął na swój strój, faktycznie w większości upaćkany pianą- No nieeee.... Ten płyn się za bardzo pieni!
- Albo po prostu Ty się do tego zajęcia nie nadajesz. -pokazała mu język Kori
- Tak chcesz się bawić? -zgarnął trochę tejże piany na dłoń i dmuchnął na nią
- Chyba żartujesz! -zaśmiała się, próbując zachować przy tym groźną minę
Zerwała się z miejsca i podbiegła do zlewu. Teraz to ona za wszelką cenę chciała pobrudzić Pita. Zaczęli się przepychać i walczyć o dostęp do 'amunicji'. Trwało to dobrych kilka minut. Ich podkoszulki były wilgotne, całe w panie.
- Pachniesz cytryną. -zauważył chłopak
- Ty też! -pisnęła wcierając w jego ramię kolejną porcję piany.
Poczuła, że chłopak łapie ją za nadgarstki, uniemożliwiając jakikolwiek ruch.
- I kto tu jest mistrzem? -spojrzał na nią z uśmiechem
W jego oczach dostrzegła jakieś nieznane jej do tej pory iskierki. A może tylko jej się zdawało... Stali tak blisko siebie, wpatrzeni jak w obrazki. Kornelia wyczuwała jego przyspieszone bicie serca. On czuł jej przyspieszony oddech.
Po krótkim momencie, który dla nich wydawał się być nieskończonością, w mieszkaniu rozbrzmiały dźwięki telefonu Piotra. Niechętnie odsunął się od dziewczyny i wyciągnął go z kieszeni. Spojrzał na wyświetlacz.
- Muszę lecieć. -pocałował ją w policzek, zabrał swoje rzeczy i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Kornelia stała w osłupieniu przez kolejnych kilka minut, nie rozumiejąc, co właściwie się między nimi dzieje.
Było już późno, jednak ona wcale nie potrafiła zasnąć. Odpaliła komputer i zalogowała się na fejsa. Kilka powiadomień, zaproszenia od nowych znajomych. Nic ciekawego. Zrobiła w końcu coś, czego do tej pory jeszcze nigdy nie zrobiła. Włączyła wyszukiwarkę i wpisała "Aleksandar Atanasijević z dziewczyną". Oczywiście wyskoczyło kilka linków z ich własnymi zdjęciami czy komentarzami, co do ich pierwszych spotkań, jeszcze z Lublina. Zobaczyła też jeden artykuł, który przykuł jej uwagę najbardziej. Kliknęła tytuł "Stara miłość nie rdzewieje! Zobaczcie jak bawi się nasz ulubieniec". Zamknęła oczy. Bała się zobaczyć tego, co mogli tam napisać. Z drugiej strony jednak potrzebowała niezbitych dowodów. Otworzyła oczy i przeczytała artykuł. Kilka faktów z życia Aleksa. Kilka wzmianek o niej. A później coś, co ją dobiło... Zaczęła czytać na głos: [koniecznie PLAY]
- "Nasz przystojniak, ulubieniec nastolatek nie tylko w Serbii, ma chyba problemy ze wzrokiem. Czyżby nie potrafił odróżnić swojej polskiej dziewczyny od tej piękności? Zapytacie kim jest jego nowa partnerka. Otóż, nie taka nowa. Tatjana, bo tak ma na imię jego przytulanka, jeszcze do niedawna spotykała się z Aleksem. Ich związek był dość burzliwy, jednak wszyscy liczyli na happy end. Niestety, tak się nie stało. Aleksandar wyjechał do Polski, by reprezentować żółto-czarne barwy bełchatowskiego klubu. Podczas jednego z wyjazdów poznał swoją obecną dziewczynę, Polkę z pochodzenia. Jednak i ich związek nie zanosi się, by przyniósł szczęśliwe zakończenie. Tak bowiem Serbowie świętowali swój pobyt w spalskich lasach, gdzie rozegrali towarzyskie spotkanie z Polakami. Zapytacie pewnie, skąd ten medal na szyi naszego Loczka. Ja i redakcyjne koleżanki nie możemy sobie przypomnieć, może więc jest to jakaś pamiątka od chłopaków ze Spały? Zresztą, kto by się przejmował kiedy na pierwszy plan wysuwa się jego piękne, umięśnione ciało!
Kornelia przestała czytać. Czuła, że łzy spływają strumieniami po jej twarzy. Nie, nie dlatego, że ją zdradzał. Po wczorajszych wydarzeniach już wszystkiego mogła się spodziewać. Płakała przez siebie. Przez to, że tak długo niczego nie zauważała. Miała dość. Zwyczajnie miała dość...
Chwyciła telefon i wybrała numer. Odpowiedziała jej poczta głosowa. Zadzwoniła więc do Ignaczaka.
- Cześć. -zaczęła stanowczo, hamując kolejne potoki łez- Muszę porozmawiać z Bartmanem. Gdzie on jest?
- W Modenie.
- Gdzie?!
- Przeniósł się przecież do Włoszech...
- Z tego wszystkiego umknęła mi ta informacja....
- Wszystko ok Mała?
- Tak. Muszę kończyć.
Rzuciła telefon na łóżko. Przyglądała się zdjęciom z artykułu. Kilka minut później ktoś zadzwonił. Mimo, że nie znała numeru, odebrała.
- Cześć. Krzysiek mówił, że coś się stało.
- Zbyszek?
- Tak, co się dzieje? -był wyraźnie zmartwiony
- Wiedziałeś?
Od razu domyślił się w czym rzecz.
- W Spale przypadkiem usłyszałem jego rozmowę z jakimś kumplem. Przekonywał go, że nie warto, że po co ma niszczyć życie sobie i Tobie. Ale Aleks go nie słuchał. Mówił, że chce mieć kogoś blisko. Żadne argumenty na niego nie działały, nawet jakaś urojona ciąża. Tego samego wieczoru słyszałem, jak z kimś gada przez telefon. Domyśliłem się, że pewnie z tamtą. Obiecywał, że niedługo wszystko się skończy i znów będą razem. Mówił też coś o tym, że wierzy jej we wszystko. Reszty nie słyszałem, bo wszedł do pokoju.
Kornelia nic nie powiedziała.
- Przepraszam, że wcześniej się tak wobec Ciebie zachowywałem...
- Po części rozumiem.
- I wybacz, że nie powiedziałem Ci wszystkiego. Chciałem, wtedy w Spale. Tylko nie wiedziałem jak... Pewnie pomyślałabyś, że specjalnie się wtrącam, albo że coś wymyślam.
- Tak, pewnie tak bym właśnie pomyślała. -lekko się uśmiechnęła
- No właśnie. Może gdybym jednak coś powiedział już dawno temu byście się rozeszli i wszyscy byliby szczęśliwi.
- Nie ma co teraz się zastanawiać co by było, albo nie. To już przeszłość. Dziękuję, że teraz mi powiedziałeś.
- Jeszcze raz za wszystko Cię przepraszam. Za moje dziecinne zachowanie też.
- Nie ma sprawy. Daj znać, jak będziesz w Rzeszowie.
- No jasne! Trzymaj się dzielnie!
Kornelia znowu nie mogła znaleźć dla siebie miejsca. Przekręcała się z boku na bok. W końcu wstała, naciągnęła na siebie bluzę i zaczęła przeglądać swoje rzeczy. Szukała tych, które należą jeszcze do Aleksa. W sumie nie było ich za wiele. Jakaś książka, którą kiedyś jej pożyczył, a o której zapomniała. Kilka zdjęć w albumie czy w ramkach. Jednym ruchem wszystko znalazło się w koszu.
Jednej rzeczy nie mogła pojąć. Nie mogła zrozumieć, dlaczego nie był w stanie powiedzieć jej o całej tej sytuacji prosto w twarz. Jak długo chciał to ciągnąć? Myślał, że niczego się nie dowie? Powoli wszystko ją przerastało. Obiecała sobie, że nie będzie tego rozstania przeżywać, ale była osóbką bardzo wrażliwą i to po po prostu było ponad jej siły.
Zdała sobie sprawę, że została sama. Przyjaciele daleko. Matthew wyjechał. Zajmie jeszcze trochę czasu na pewno, zanim ich relacja z Piotrem jakoś się ustabilizuje. Musiała najpierw wszystko sobie poukładać.
Zaczęła od wyłączenia telefonu.
Nie wiedziała kiedy, zasnęła ściskając poduszkę. Nie obchodziło ją już nic więcej. Miała dość. Chciała odciąć się od świata.
Dopiero następnego ranka z łóżka zerwało ją natarczywe brzmienie dzwonka.
---------------
Napisałam, to co ma tak leżeć i czekać ;) Za wszelkie literówki czy inne drobne błędy przepraszam!
Enjoy!
PS. Jak sobie radzicie z tym upałem? Ja już nie mam siły...
- Tak. Muszę kończyć.
Rzuciła telefon na łóżko. Przyglądała się zdjęciom z artykułu. Kilka minut później ktoś zadzwonił. Mimo, że nie znała numeru, odebrała.
- Cześć. Krzysiek mówił, że coś się stało.
- Zbyszek?
- Tak, co się dzieje? -był wyraźnie zmartwiony
- Wiedziałeś?
Od razu domyślił się w czym rzecz.
- W Spale przypadkiem usłyszałem jego rozmowę z jakimś kumplem. Przekonywał go, że nie warto, że po co ma niszczyć życie sobie i Tobie. Ale Aleks go nie słuchał. Mówił, że chce mieć kogoś blisko. Żadne argumenty na niego nie działały, nawet jakaś urojona ciąża. Tego samego wieczoru słyszałem, jak z kimś gada przez telefon. Domyśliłem się, że pewnie z tamtą. Obiecywał, że niedługo wszystko się skończy i znów będą razem. Mówił też coś o tym, że wierzy jej we wszystko. Reszty nie słyszałem, bo wszedł do pokoju.
Kornelia nic nie powiedziała.
- Przepraszam, że wcześniej się tak wobec Ciebie zachowywałem...
- Po części rozumiem.
- I wybacz, że nie powiedziałem Ci wszystkiego. Chciałem, wtedy w Spale. Tylko nie wiedziałem jak... Pewnie pomyślałabyś, że specjalnie się wtrącam, albo że coś wymyślam.
- Tak, pewnie tak bym właśnie pomyślała. -lekko się uśmiechnęła
- No właśnie. Może gdybym jednak coś powiedział już dawno temu byście się rozeszli i wszyscy byliby szczęśliwi.
- Nie ma co teraz się zastanawiać co by było, albo nie. To już przeszłość. Dziękuję, że teraz mi powiedziałeś.
- Jeszcze raz za wszystko Cię przepraszam. Za moje dziecinne zachowanie też.
- Nie ma sprawy. Daj znać, jak będziesz w Rzeszowie.
- No jasne! Trzymaj się dzielnie!
Kornelia znowu nie mogła znaleźć dla siebie miejsca. Przekręcała się z boku na bok. W końcu wstała, naciągnęła na siebie bluzę i zaczęła przeglądać swoje rzeczy. Szukała tych, które należą jeszcze do Aleksa. W sumie nie było ich za wiele. Jakaś książka, którą kiedyś jej pożyczył, a o której zapomniała. Kilka zdjęć w albumie czy w ramkach. Jednym ruchem wszystko znalazło się w koszu.
Jednej rzeczy nie mogła pojąć. Nie mogła zrozumieć, dlaczego nie był w stanie powiedzieć jej o całej tej sytuacji prosto w twarz. Jak długo chciał to ciągnąć? Myślał, że niczego się nie dowie? Powoli wszystko ją przerastało. Obiecała sobie, że nie będzie tego rozstania przeżywać, ale była osóbką bardzo wrażliwą i to po po prostu było ponad jej siły.
Zdała sobie sprawę, że została sama. Przyjaciele daleko. Matthew wyjechał. Zajmie jeszcze trochę czasu na pewno, zanim ich relacja z Piotrem jakoś się ustabilizuje. Musiała najpierw wszystko sobie poukładać.
Zaczęła od wyłączenia telefonu.
Nie wiedziała kiedy, zasnęła ściskając poduszkę. Nie obchodziło ją już nic więcej. Miała dość. Chciała odciąć się od świata.
Dopiero następnego ranka z łóżka zerwało ją natarczywe brzmienie dzwonka.
---------------
Napisałam, to co ma tak leżeć i czekać ;) Za wszelkie literówki czy inne drobne błędy przepraszam!
Enjoy!
PS. Jak sobie radzicie z tym upałem? Ja już nie mam siły...