Kolejny dzień zaczął się całkiem zwyczajnie. Kornelia obudziła się dopiero po 10. Uświadomiła sobie, że to nie jej mieszkanie. Powoli powracały wspomnienia ostatnich godzin. Podróż do Włoszech, spotkanie z Mattem, rozstanie z Aleksem. No właśnie. To ostatnie chyba najbardziej ją zabolało i przyprawiło o ból głowy. Wstała zgarniając z krzesła bluzę, Paula jak się później okazało. Przeciągając się weszła do kuchni.
- Wyspałaś się? -uśmiechnął się Lotman
- Dzień dobry. -dopowiedział po polsku Anderson, co nieco zdziwiło dziewczynę
- Dzień dobry. Tak, chyba tak. W ogóle to dziękuję za nocleg.
- No problem. Anytime. -poklepał ją po ramieniu Paul wychodząc z kuchni.- By the way, -zatrzymał się jeszcze na moment- do twarzy Ci w tej bluzie!
- Przepraszam, leżała na wierzchu... -odpowiedziała przepraszająco
- No stress. -uśmiechnął się- Do zobaczenia na hali.
- Coraz płynniej mówisz po polsku! -pochwaliła go
- Staram się. -pomachał im i wyszedł z mieszkania
- Udam, że zrozumiałem o czym rozmawialiście... Pewnie jesteś głodna. -odezwał się w końcu Matt, już po angielsku
- W sumie nie. -skłamała i jak na zawołanie jej brzuch dał o sobie znać- A co do rozmowy, wolę nasze angielskie pogawędki. Lubię Twój naturalny akcent.
- Zaraz zrobię śniadanie. -lekko się uśmiechnął, gestem polecił by usiadła przy stole i podał jej kubek
- Wiesz, -zaczęła po chwili- nie musiałeś ze mną tu wracać. Mimo wszystko dziękuję. Nie chciałabym być teraz sama.
- Tak robią przyjaciele, prawda? -puścił jej oczko i zajął się robieniem tostów
- Mówiąc o przyjaciołach, powinnam wykonać kilka telefonów. -upiła łyk kawy
- Tylko nie zapomnij i tym najważniejszym.
Kornelia weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Niby nie miała czego ukrywać przed amerykańskim przyjacielem, ale chciała zostać na chwilę sama ze swoimi myślami. Potrzebowała tego.
Znalazła swoją torebkę i wyjęła telefon. Wybrała numer.
- Hej.
- No cześć, i jak tam? Wyjaśniliście sobie wszystko?
- Definitywnie.
Słysząc jej głos Julka nieco się zmartwiła.
- Coś się stało, prawda?
- Zgadnij, kogo u niego zastałam.
- Tatjanę? -odpowiedziała bez chwili namysłu
- Tak... Skąd wiesz?
- Zgadywałam.
Nawet przez telefon Kornelia wyczuwała, kiedy przyjaciółka nie mówiła jej całej prawdy.
- Wiesz coś o czym ja nie wiem? A raczej nie wiedziałam do wczoraj?
- Nie, Kori, to nie tak. Po prostu Cupko coś tam mógł wspomnieć Karolowi.
- I Ty, moja najlepsza przyjaciółka, nie raczyłaś mnie uprzedzić?
- Słuchaj, to były tylko domysły Konstantina, nic więcej. Nie chciał za bardzo zamieszana wprowadzać, dlatego powiedział tylko Karolowi.
- Mogłaś wspomnieć cokolwiek... Może inaczej bym zareagowała wchodząc do jego mieszkania wczoraj!
- Kornelia, nie denerwuj się proszę..
- Jak mam się nie denerwować? Wszyscy wiedzieli?!
- Od początku wiele osób Cię ostrzegało, ale Ty nikogo nie słuchałaś. Co miałam zrobić? Byłaś w niego tak zapatrzona, że żadne argumenty do Ciebie nie docierały. Może to trochę niezbyt ok z mojej strony, ale byłam zmuszona zaczekać, aż sama się przekonasz.
- Potrzebuję czasu. Zadzwonię później. -zakończyła rozmowę.
Usiadła na łóżku i długo myślała nad tym wszystkim...
Czy ja naprawdę byłam tak ślepa? Nic nie zauważyłam? A może po prostu nie chciałam, żeby i moje domysły okazały się być prawdą... Te jego zmienne zachowania. To, że tak rzadko przyjeżdżał. Te wszystkie tajemnice. Sama nie wiem. Ok, większość moich bliskich od początku za nim nie przepadała, ale co ja na to mogłam poradzić? Z drugiej strony mieliśmy i te dobre momenty. Wtedy w Rzeszowie chociażby. Myślałam, że niczego więcej mi do szczęścia nie trzeba. Dziewczyny mi zazdrościły. Czułam się taka kochana i ... ważna. A teraz? Ile to już trwa? Dwa dni? Tydzień? Miesiąc? A może oni tak naprawdę nigdy się nie rozstali? Może to wszystko to tylko jedna wielka ściema? Jego matka zawsze stawiała Tatjanę za wzór. Zawsze to ona była dla niej idealną partnerką syna. Nawet po tym wszystkim co mu zrobiła. Nie miałam z nią szans. Pewnie teraz jest wreszcie szczęśliwa, że jej ukochany Aleczek jest z kobietą swojego życia. A co! Niech sobie z nią będzie! To już nie moja sprawa. Jak powiedział Matt: skoro nie potrafił na mnie zaczekać, nie jest wart. Nie jest wart zachodu, mojego czasu, cierpliwości, uczucia. Tylko... No właśnie. Myślałam, że go kocham. Czy aby na pewno? Może tak mi się tylko wydawało? Może tylko nie chciałam być sama i na siłę wmówiłam sobie, że to ten i nikt inny? Może oszukiwałam samą siebie... Ale chyba coś nas jednak łączyło. Tęskniłam za nim. Ale w sumie za przyjaciółmi czy zwykłymi znajomymi też można tęsknić. Dobra Kornelia, ogarnij się! Było minęło! Ale... Mnie chyba nawet nie jest przykro... To znaczy, tak, to boli. Ale jakbym się takiego końca spodziewała. Czuję się zraniona, dotknięta, zdradzona. I tyle w temacie. Czyli to jednak nie była miłość? Wiem jedno, już nigdy nie zaufam żadnemu facetowi. A na pewno nie tak od razu. Nie dopuszczę do siebie nikogo, nie dam się znowu skrzywdzić. Oho, telefon, gdzie ja go rzuciłam... Pewnie to Julka, ale przecież sama powiedziałam, ze do niej zadzwonię...
Kornelia spojrzała na wyświetlacz. Wzięła głęboki oddech i wcisnęła zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Cześć, to ja. Znaczy Piotrek.
- Potrafię przeczytać nazwę kontaktu na wyświetlaczu. -odparła obojętnie
- Ach tak, tak faktycznie. No mniejsza z tym. Bo widzisz... Tak sobie pomyślałem... -ostrożnie dobierał slowa
- Dobra, przyznaj się, Lotman już Ci o wszystkim doniósł i nagle się przejąłeś? Albo nie! Ty się przecież cieszysz! Od początku miałeś jakiś problem z Aleksem.
- Wiesz, że to nie tak.
- Już dziś ten tekst słyszałam. Ty też przypadkiem wiedziałeś o jego schadzkach? Kto Ci tego newsa sprzedał, bo chyba nie Cupković? Może Kłos?
- Bartman... -westchnął
- Kto?! -wręcz wydarła się do telefonu
- Bartman. W Spale jeszcze...
- Usłyszałem krzyk. W porządku? -do pokoju wpadł Anderson
Dziewczyna tylko machnęła ręką, a ten oddalił się.
- Nie jesteś sama. Nie będę przeszkadzał. -powiedział Nowakowski
- Nie udawaj, że Ci zależy na moim szczęściu.
- Nie udaję, ale Tobie i tak jest z tego powodu wszystko jedno.
- Piotrek... Przepr- Halo? Halo?!
Kornelia rzuciła telefon na łóżko i poszła do Matta.
- No nie wierzę!
- Co się stało?
- Rzucił słuchawką!
- Kto?
- No Piotrek! Rozłączył się!
- Pokłóciliście się?
- W sumie nie... Ale ta rozmowa nie potoczyła się tak, jakbym chciała...
- Może za wcześnie za dzwoniłaś? Wiesz, jesteś cała taka.... w emocjach jeszcze.
- To nie ja zadzwoniłam pierwsza.
- O widzisz! To genialny dowód na to, że facet się martwi.
- Ale nie, że mu zależy... -opadła na kanapę obok niego
- Uwierz mi, że w przypadku facetów to jest jednoznaczne. -potargał jej włosy i wstał z miejsca- Zbieraj się. Za 10 minut wychodzimy.
- Co? Gdzie? -odprowadziła go wzrokiem do lodówki
- Piknik? Spacer? Nie wiem. Cokolwiek. Ale nie będziemy tak siedzieć w czterech ścianach Lotmana.
- To posiedźmy w moich.
- No way. Wieczorem lecę do Rosji, więc chcę coś zapamiętać z tej wizyty w tym Waszym Rzeszowie.
Koło południa drużyna Resovii była na treningu, więc Kornelia mogła spokojnie zabrać przyjaciela na wycieczkę krajoznawczą po mieście. Długo spacerowali. Na początku milczeli. To znaczy Kornelia milczała, a Matthew starał się nadrabiać i gadał za dwoje.
- Przepraszam, nudzę Cię? -zapytał w pewnym momencie
- Nie, co Ty! -wzięła go pod rękę
- To dobrze. No, wracając do tematu. Ten mój kolega z liceum, Kevin, podkochiwał się w mojej siostrze. -kontynuował swoją opowieść- Pisał jej jakieś liściki, ale wiesz, jak to dzieciak, za bardzo nie wiedział jak się do tego zabrać. Słuchasz mnie?
Niestety dziewczyna po raz kolejny wpadła w wir filozoficznych i egzystencjalnych rozmyślań. Nie pierwszy raz tego dnia zresztą.
W tym hotelu zatrzymaliśmy się wtedy na wycieczce. To były piękne czasy. Początek. Zero większych zmartwień. Było fajnie. Ze wszystkim... Z Aleksem...
- Razem przeprowadzili się na Madagaskar i Król Julian odstąpił im część swojego królestwa. Koniec. -dotarły do niej ostatnie słowa Matta
- Fascynująca historia! -udawała swoje wzruszenie treścią
Anderson uważnie się jej przyjrzał.
- No dobra, a kto miał to królestwo?
- Julian. -chłopak powstrzymywał się od śmiechu
- A komu je odstąpił?
- Kevinowi i mojej siostrze, ale tylko część dostali w dzierżawę.
- Czekaj... To Twoja siostra mieszka na Madagaskarze, a nie we Francji?!
Teraz już Matt nie mógł się opanować i zaczął się śmiać.
- Przepraszam... Po prostu wiem, że w pewnym momencie przestałaś mnie słuchać i zabawnie było Cię tak wkręcać. -udawał, że wyciera łezkę z policzka
- Hahaha no bardzo zabawne panie Anderson! -również Kornelia zaczęła się śmiać i wskoczyła mu na plecy- Zobaczymy kto teraz będzie się śmiał ostatni! -po czym łaskotała go ze wszystkich sił
- Nieeee, Kornelia, błagam Cię! -prosił
Im zabawie przyglądała się grupa dziewczyn. Z zaciekawieniem patrzyły jak dwoje młodych wygłupia się na środku chodnika. W końcu jedna z nich krzyknęła:
- Przecież to jest Matthew Anderson! Kapitan reprezentacji Stanów Zjednoczonych!
Kornelia zeskoczyła i poczuła grunt pod nogami. Matt spojrzał na nią. Oboje wiedzieli co zaraz nastąpi. Siatkarz został otoczony przez napalone na niego fanki.
- Maaaaaaatt! -piszczały jedna przez drugą- Możemy zdjęcie?
- A autografu nie chcecie? -zachichotała zza jego pleców Kornelia
- No pewnie! Tu, tu i tu! -od razu podłapały temat, pokazując wyrwane na szybko kartki z kalendarzy, bilety miesięczne, czy koszulki, a nawet... wypinając biusty.
Na początku rozbawiony sytuacją chłopak spoważniał.
- Ladies, nie robię takich rzeczy. Wybaczcie.
Podpisał ostatni bilet, pociągnął za sobą Kornelię i odeszli. Słyszeli jeszcze fragmenty rozmowy fanek.
- Widzisz! Po coś się tak wypinała!? Wystraszyłaś go!
Oboje wybuchnęli śmiechem.
Po kilku minutach spaceru Matt zaproponował:
- Wiem, że pewnie ten pomysł Ci się nie spodoba, ale... Mówię to tylko jako siatkarz, od razu zaznaczam!
- Matt, do sedna.
- Możemy skoczyć na Podpromie? Chciałbym obejrzeć halę...
- Jeśli nalegasz...
- Pleeeeeeeaaaaseee
- Dobra, już dobra!
Chłopaki byli w trakcie ćwiczeń. Część z nich się dalej rozciągała. Część jeszcze bawiła się piłką. Wyglądali jak jedna, wielka, szczęśliwa rodzina.
- Kornelia! -pierwszy zobaczył ich Kosok- No ok, Matt też spoko! Mimo, że za piękny na ten świat! -zaśmiał się i przybił piątkę z kolegą
- Ajj przeszkadzamy, przepraszamy. Już nas nie ma! -dziewczyna odwróciła się na pięcie i zaczęła kierować ku wyjściu
- Nie ma opcji! -Anderson podbiegł do niej i przerzucił sobie przez ramię
- Puść mnie! -śmiała się- Słyszysz? Puuuuszczaj!
- A nie uciekniesz? -trzymaj jego stronę Grzegorz
- Nie wiem. -wystawiła mu język
Matt tylko podrzucił ją delikatnie.
- Niech stracę, nie ucieknę.
To chyba nie dotarło do Amerykanina, bo dalej kroczył niosąc ją.
- Slyszysz? Powiedziałam, że nie ucieknę. Możesz mnie puścić? Haaaaaalo!
- Teraz już mogę.
Odstawił ją dopiero w najdalszym kącie sali, gdzie Piotrek, akurat los chciał, że sam, ćwiczył odbicia sposobem górnym i dolnym.
- Musiałeś, prawda? -rzuciła do Matta
- Jeszcze mi podziękujesz. -uśmiechnął się i zostawił ich samych.
Piotrek rzucił mikasę gdzieś na bok.
- Teraz chcesz ze mną gadać? -obruszył się
- Przez telefon też chciałam, ale szybko się rozłączyłeś.
Zapadła ta niezręczna cisza, którą w końcu przerwała.
- Przepraszam. Przepraszam, że byłam taką idiotką. Nikogo nie sluchałam, wiem. Straciłam kontakt z bliskimi, wiem. Moja wina. Przepraszam.
Nowakowski stał tylko i słuchał w milczeniu.
- Może coś w końcu powiesz? -zapytała z nadzieją
- Ja też Cię przepraszam. Zachowałem się jak ostatni kretyn wymyślając tę akcję z Alą. Nie wiem, co chciałem osiągnąć. Przepraszam.
Kornelia wyciągnęła do niego rękę. Ten chwycił ją i przyciągnął do siebie. Dziewczyna wtuliła się w jego klatkę piersiową i poczuła, jak obejmuje ją swoimi silnymi ramionami. Czuła się tak dziwnie, ale cudownie bezpieczna. Jakby już nic innego nie miało znaczenia. Ale przecież obiecała sobie, że już nikogo do siebie nie dopuści.
- Piotruś? -odsunęła się od niego- Zacznijmy wszystko od nowa.
- Z przyjemnością. Tęskniłem za Tobą. Cholernie. -ponownie zamknął ją w szczelnym uścisku.
Po krótkiej wizycie na hali Kornelia wróciła z Mattem do mieszkania Lotmana. Na szybko wspólnie przyrządzili spóźniony obiad, którego porcję zostawili w lodówce dla gospodarza. Czas pędził nieubłaganie i amerykański gość musiał myśleć o powrocie do Kazania. Kiedy on zajął się przepakowywaniem bagażu, Kornelia schowała się w pokoju Lotka. Zmęczona dniem pełnym wrażeń położyła się na moment. Chciała sobie ot tak, zwyczajnie, poleżeć, pooddychać, odpocząć. Jednak jej własne myśli nie dawały jej spokoju. W głowie echem rozbrzmiewały kolejne wersy piosenki, której autorkę dobrze znała i uwielbiała. Uświadamiała sobie, jak bardzo tekst oddaje jej obecną sytuację. Mimo, że założyła sobie pewne cele na najbliższą przyszłość, nie umiała pohamować pojedynczych łez. Przypomniała sobie pierwsze spotkanie z Serbem. Zaczęła odruchowo ściskać poduszkę na wspomnienie jego dotyku, zapachu... Jeszcze całkiem niedawno potrafiła wyobrazić sobie, jak jest blisko niej, jak dzielą ich tylko centymetry. W końcu przypomniała sobie uczucia towarzyszące jej podczas wizyty u Alka. Jej pierwszą reakcję na widok jego gościa... To bardzo zabolało. Zresztą, zdrada boli zawsze. Chciała jak najszybciej zapomnieć. Zapomnieć o nim. Obiecała sobie, że to jest ostatnia chwila, kiedy płacze właśnie przez niego. Musi być silna.
Nagle gdzieś zza ściany usłyszała Matta,
- Kornelia? Możesz pozwolić na moment? Muszę Ci coś pokazać.
-------------
No i pięknie! Widzicie, ile potraficie zdziałać, jeśli tylko chcecie? :) Liczę, że już do końca historii będziecie coś po sobie zostawiać po przeczytaniu każdego z rozdziałów ;)
Jak już wiecie z fejsa (dziękuję Kinga za wpis!) dopadły mnie kolejne problemy techniczne.
Przepraszam, że nie mogłam wszystkich Was poinformować osobiście, ale lapka mam chwilowo w połowie sprawnego (brak antywirusa, gadu czy chociażby możliwości ściągnięcia go, pakietu office -stąd długość rozdziału taka a nie inna /w Wordzie jakoś lepiej limity mogłam narzucać ;p / - ogólnie jeszcze trochę pracuje na słowo honoru, więc same rozumiecie)
Mimo wszystko, jeśli nadal jesteście i czekacie na dalsze losy bohaterów:
Enjoy!
PS. Mała niespodzianka w playliście ;)
PS 2. Ostatnio jedna z Was podsunęła baardzo dobry pomysł: jeśli dodajecie komentarz jako anonim, podpisujcie się :) Wystarczy literka, nick, imię, cokolwiek..
PS 3. Widziałyście tę liczbę wyświetleń?! :D Nie mam słów.
DZIĘKUJĘ!
- Wyspałaś się? -uśmiechnął się Lotman
- Dzień dobry. -dopowiedział po polsku Anderson, co nieco zdziwiło dziewczynę
- Dzień dobry. Tak, chyba tak. W ogóle to dziękuję za nocleg.
- No problem. Anytime. -poklepał ją po ramieniu Paul wychodząc z kuchni.- By the way, -zatrzymał się jeszcze na moment- do twarzy Ci w tej bluzie!
- Przepraszam, leżała na wierzchu... -odpowiedziała przepraszająco
- No stress. -uśmiechnął się- Do zobaczenia na hali.
- Coraz płynniej mówisz po polsku! -pochwaliła go
- Staram się. -pomachał im i wyszedł z mieszkania
- Udam, że zrozumiałem o czym rozmawialiście... Pewnie jesteś głodna. -odezwał się w końcu Matt, już po angielsku
- W sumie nie. -skłamała i jak na zawołanie jej brzuch dał o sobie znać- A co do rozmowy, wolę nasze angielskie pogawędki. Lubię Twój naturalny akcent.
- Zaraz zrobię śniadanie. -lekko się uśmiechnął, gestem polecił by usiadła przy stole i podał jej kubek
- Wiesz, -zaczęła po chwili- nie musiałeś ze mną tu wracać. Mimo wszystko dziękuję. Nie chciałabym być teraz sama.
- Tak robią przyjaciele, prawda? -puścił jej oczko i zajął się robieniem tostów
- Mówiąc o przyjaciołach, powinnam wykonać kilka telefonów. -upiła łyk kawy
- Tylko nie zapomnij i tym najważniejszym.
Kornelia weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Niby nie miała czego ukrywać przed amerykańskim przyjacielem, ale chciała zostać na chwilę sama ze swoimi myślami. Potrzebowała tego.
Znalazła swoją torebkę i wyjęła telefon. Wybrała numer.
- Hej.
- No cześć, i jak tam? Wyjaśniliście sobie wszystko?
- Definitywnie.
Słysząc jej głos Julka nieco się zmartwiła.
- Coś się stało, prawda?
- Zgadnij, kogo u niego zastałam.
- Tatjanę? -odpowiedziała bez chwili namysłu
- Tak... Skąd wiesz?
- Zgadywałam.
Nawet przez telefon Kornelia wyczuwała, kiedy przyjaciółka nie mówiła jej całej prawdy.
- Wiesz coś o czym ja nie wiem? A raczej nie wiedziałam do wczoraj?
- Nie, Kori, to nie tak. Po prostu Cupko coś tam mógł wspomnieć Karolowi.
- I Ty, moja najlepsza przyjaciółka, nie raczyłaś mnie uprzedzić?
- Słuchaj, to były tylko domysły Konstantina, nic więcej. Nie chciał za bardzo zamieszana wprowadzać, dlatego powiedział tylko Karolowi.
- Mogłaś wspomnieć cokolwiek... Może inaczej bym zareagowała wchodząc do jego mieszkania wczoraj!
- Kornelia, nie denerwuj się proszę..
- Jak mam się nie denerwować? Wszyscy wiedzieli?!
- Od początku wiele osób Cię ostrzegało, ale Ty nikogo nie słuchałaś. Co miałam zrobić? Byłaś w niego tak zapatrzona, że żadne argumenty do Ciebie nie docierały. Może to trochę niezbyt ok z mojej strony, ale byłam zmuszona zaczekać, aż sama się przekonasz.
- Potrzebuję czasu. Zadzwonię później. -zakończyła rozmowę.
Usiadła na łóżku i długo myślała nad tym wszystkim...
Czy ja naprawdę byłam tak ślepa? Nic nie zauważyłam? A może po prostu nie chciałam, żeby i moje domysły okazały się być prawdą... Te jego zmienne zachowania. To, że tak rzadko przyjeżdżał. Te wszystkie tajemnice. Sama nie wiem. Ok, większość moich bliskich od początku za nim nie przepadała, ale co ja na to mogłam poradzić? Z drugiej strony mieliśmy i te dobre momenty. Wtedy w Rzeszowie chociażby. Myślałam, że niczego więcej mi do szczęścia nie trzeba. Dziewczyny mi zazdrościły. Czułam się taka kochana i ... ważna. A teraz? Ile to już trwa? Dwa dni? Tydzień? Miesiąc? A może oni tak naprawdę nigdy się nie rozstali? Może to wszystko to tylko jedna wielka ściema? Jego matka zawsze stawiała Tatjanę za wzór. Zawsze to ona była dla niej idealną partnerką syna. Nawet po tym wszystkim co mu zrobiła. Nie miałam z nią szans. Pewnie teraz jest wreszcie szczęśliwa, że jej ukochany Aleczek jest z kobietą swojego życia. A co! Niech sobie z nią będzie! To już nie moja sprawa. Jak powiedział Matt: skoro nie potrafił na mnie zaczekać, nie jest wart. Nie jest wart zachodu, mojego czasu, cierpliwości, uczucia. Tylko... No właśnie. Myślałam, że go kocham. Czy aby na pewno? Może tak mi się tylko wydawało? Może tylko nie chciałam być sama i na siłę wmówiłam sobie, że to ten i nikt inny? Może oszukiwałam samą siebie... Ale chyba coś nas jednak łączyło. Tęskniłam za nim. Ale w sumie za przyjaciółmi czy zwykłymi znajomymi też można tęsknić. Dobra Kornelia, ogarnij się! Było minęło! Ale... Mnie chyba nawet nie jest przykro... To znaczy, tak, to boli. Ale jakbym się takiego końca spodziewała. Czuję się zraniona, dotknięta, zdradzona. I tyle w temacie. Czyli to jednak nie była miłość? Wiem jedno, już nigdy nie zaufam żadnemu facetowi. A na pewno nie tak od razu. Nie dopuszczę do siebie nikogo, nie dam się znowu skrzywdzić. Oho, telefon, gdzie ja go rzuciłam... Pewnie to Julka, ale przecież sama powiedziałam, ze do niej zadzwonię...
Kornelia spojrzała na wyświetlacz. Wzięła głęboki oddech i wcisnęła zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Cześć, to ja. Znaczy Piotrek.
- Potrafię przeczytać nazwę kontaktu na wyświetlaczu. -odparła obojętnie
- Ach tak, tak faktycznie. No mniejsza z tym. Bo widzisz... Tak sobie pomyślałem... -ostrożnie dobierał slowa
- Dobra, przyznaj się, Lotman już Ci o wszystkim doniósł i nagle się przejąłeś? Albo nie! Ty się przecież cieszysz! Od początku miałeś jakiś problem z Aleksem.
- Wiesz, że to nie tak.
- Już dziś ten tekst słyszałam. Ty też przypadkiem wiedziałeś o jego schadzkach? Kto Ci tego newsa sprzedał, bo chyba nie Cupković? Może Kłos?
- Bartman... -westchnął
- Kto?! -wręcz wydarła się do telefonu
- Bartman. W Spale jeszcze...
- Usłyszałem krzyk. W porządku? -do pokoju wpadł Anderson
Dziewczyna tylko machnęła ręką, a ten oddalił się.
- Nie jesteś sama. Nie będę przeszkadzał. -powiedział Nowakowski
- Nie udawaj, że Ci zależy na moim szczęściu.
- Nie udaję, ale Tobie i tak jest z tego powodu wszystko jedno.
- Piotrek... Przepr- Halo? Halo?!
Kornelia rzuciła telefon na łóżko i poszła do Matta.
- No nie wierzę!
- Co się stało?
- Rzucił słuchawką!
- Kto?
- No Piotrek! Rozłączył się!
- Pokłóciliście się?
- W sumie nie... Ale ta rozmowa nie potoczyła się tak, jakbym chciała...
- Może za wcześnie za dzwoniłaś? Wiesz, jesteś cała taka.... w emocjach jeszcze.
- To nie ja zadzwoniłam pierwsza.
- O widzisz! To genialny dowód na to, że facet się martwi.
- Ale nie, że mu zależy... -opadła na kanapę obok niego
- Uwierz mi, że w przypadku facetów to jest jednoznaczne. -potargał jej włosy i wstał z miejsca- Zbieraj się. Za 10 minut wychodzimy.
- Co? Gdzie? -odprowadziła go wzrokiem do lodówki
- Piknik? Spacer? Nie wiem. Cokolwiek. Ale nie będziemy tak siedzieć w czterech ścianach Lotmana.
- To posiedźmy w moich.
- No way. Wieczorem lecę do Rosji, więc chcę coś zapamiętać z tej wizyty w tym Waszym Rzeszowie.
Koło południa drużyna Resovii była na treningu, więc Kornelia mogła spokojnie zabrać przyjaciela na wycieczkę krajoznawczą po mieście. Długo spacerowali. Na początku milczeli. To znaczy Kornelia milczała, a Matthew starał się nadrabiać i gadał za dwoje.
- Przepraszam, nudzę Cię? -zapytał w pewnym momencie
- Nie, co Ty! -wzięła go pod rękę
- To dobrze. No, wracając do tematu. Ten mój kolega z liceum, Kevin, podkochiwał się w mojej siostrze. -kontynuował swoją opowieść- Pisał jej jakieś liściki, ale wiesz, jak to dzieciak, za bardzo nie wiedział jak się do tego zabrać. Słuchasz mnie?
Niestety dziewczyna po raz kolejny wpadła w wir filozoficznych i egzystencjalnych rozmyślań. Nie pierwszy raz tego dnia zresztą.
W tym hotelu zatrzymaliśmy się wtedy na wycieczce. To były piękne czasy. Początek. Zero większych zmartwień. Było fajnie. Ze wszystkim... Z Aleksem...
- Razem przeprowadzili się na Madagaskar i Król Julian odstąpił im część swojego królestwa. Koniec. -dotarły do niej ostatnie słowa Matta
- Fascynująca historia! -udawała swoje wzruszenie treścią
Anderson uważnie się jej przyjrzał.
- No dobra, a kto miał to królestwo?
- Julian. -chłopak powstrzymywał się od śmiechu
- A komu je odstąpił?
- Kevinowi i mojej siostrze, ale tylko część dostali w dzierżawę.
- Czekaj... To Twoja siostra mieszka na Madagaskarze, a nie we Francji?!
Teraz już Matt nie mógł się opanować i zaczął się śmiać.
- Przepraszam... Po prostu wiem, że w pewnym momencie przestałaś mnie słuchać i zabawnie było Cię tak wkręcać. -udawał, że wyciera łezkę z policzka
- Hahaha no bardzo zabawne panie Anderson! -również Kornelia zaczęła się śmiać i wskoczyła mu na plecy- Zobaczymy kto teraz będzie się śmiał ostatni! -po czym łaskotała go ze wszystkich sił
- Nieeee, Kornelia, błagam Cię! -prosił
Im zabawie przyglądała się grupa dziewczyn. Z zaciekawieniem patrzyły jak dwoje młodych wygłupia się na środku chodnika. W końcu jedna z nich krzyknęła:
- Przecież to jest Matthew Anderson! Kapitan reprezentacji Stanów Zjednoczonych!
Kornelia zeskoczyła i poczuła grunt pod nogami. Matt spojrzał na nią. Oboje wiedzieli co zaraz nastąpi. Siatkarz został otoczony przez napalone na niego fanki.
- Maaaaaaatt! -piszczały jedna przez drugą- Możemy zdjęcie?
- A autografu nie chcecie? -zachichotała zza jego pleców Kornelia
- No pewnie! Tu, tu i tu! -od razu podłapały temat, pokazując wyrwane na szybko kartki z kalendarzy, bilety miesięczne, czy koszulki, a nawet... wypinając biusty.
Na początku rozbawiony sytuacją chłopak spoważniał.
- Ladies, nie robię takich rzeczy. Wybaczcie.
Podpisał ostatni bilet, pociągnął za sobą Kornelię i odeszli. Słyszeli jeszcze fragmenty rozmowy fanek.
- Widzisz! Po coś się tak wypinała!? Wystraszyłaś go!
Oboje wybuchnęli śmiechem.
Po kilku minutach spaceru Matt zaproponował:
- Wiem, że pewnie ten pomysł Ci się nie spodoba, ale... Mówię to tylko jako siatkarz, od razu zaznaczam!
- Matt, do sedna.
- Możemy skoczyć na Podpromie? Chciałbym obejrzeć halę...
- Jeśli nalegasz...
- Pleeeeeeeaaaaseee
- Dobra, już dobra!
Chłopaki byli w trakcie ćwiczeń. Część z nich się dalej rozciągała. Część jeszcze bawiła się piłką. Wyglądali jak jedna, wielka, szczęśliwa rodzina.
- Kornelia! -pierwszy zobaczył ich Kosok- No ok, Matt też spoko! Mimo, że za piękny na ten świat! -zaśmiał się i przybił piątkę z kolegą
- Ajj przeszkadzamy, przepraszamy. Już nas nie ma! -dziewczyna odwróciła się na pięcie i zaczęła kierować ku wyjściu
- Nie ma opcji! -Anderson podbiegł do niej i przerzucił sobie przez ramię
- Puść mnie! -śmiała się- Słyszysz? Puuuuszczaj!
- A nie uciekniesz? -trzymaj jego stronę Grzegorz
- Nie wiem. -wystawiła mu język
Matt tylko podrzucił ją delikatnie.
- Niech stracę, nie ucieknę.
To chyba nie dotarło do Amerykanina, bo dalej kroczył niosąc ją.
- Slyszysz? Powiedziałam, że nie ucieknę. Możesz mnie puścić? Haaaaaalo!
- Teraz już mogę.
Odstawił ją dopiero w najdalszym kącie sali, gdzie Piotrek, akurat los chciał, że sam, ćwiczył odbicia sposobem górnym i dolnym.
- Musiałeś, prawda? -rzuciła do Matta
- Jeszcze mi podziękujesz. -uśmiechnął się i zostawił ich samych.
Piotrek rzucił mikasę gdzieś na bok.
- Teraz chcesz ze mną gadać? -obruszył się
- Przez telefon też chciałam, ale szybko się rozłączyłeś.
Zapadła ta niezręczna cisza, którą w końcu przerwała.
- Przepraszam. Przepraszam, że byłam taką idiotką. Nikogo nie sluchałam, wiem. Straciłam kontakt z bliskimi, wiem. Moja wina. Przepraszam.
Nowakowski stał tylko i słuchał w milczeniu.
- Może coś w końcu powiesz? -zapytała z nadzieją
- Ja też Cię przepraszam. Zachowałem się jak ostatni kretyn wymyślając tę akcję z Alą. Nie wiem, co chciałem osiągnąć. Przepraszam.
Kornelia wyciągnęła do niego rękę. Ten chwycił ją i przyciągnął do siebie. Dziewczyna wtuliła się w jego klatkę piersiową i poczuła, jak obejmuje ją swoimi silnymi ramionami. Czuła się tak dziwnie, ale cudownie bezpieczna. Jakby już nic innego nie miało znaczenia. Ale przecież obiecała sobie, że już nikogo do siebie nie dopuści.
- Piotruś? -odsunęła się od niego- Zacznijmy wszystko od nowa.
- Z przyjemnością. Tęskniłem za Tobą. Cholernie. -ponownie zamknął ją w szczelnym uścisku.
Po krótkiej wizycie na hali Kornelia wróciła z Mattem do mieszkania Lotmana. Na szybko wspólnie przyrządzili spóźniony obiad, którego porcję zostawili w lodówce dla gospodarza. Czas pędził nieubłaganie i amerykański gość musiał myśleć o powrocie do Kazania. Kiedy on zajął się przepakowywaniem bagażu, Kornelia schowała się w pokoju Lotka. Zmęczona dniem pełnym wrażeń położyła się na moment. Chciała sobie ot tak, zwyczajnie, poleżeć, pooddychać, odpocząć. Jednak jej własne myśli nie dawały jej spokoju. W głowie echem rozbrzmiewały kolejne wersy piosenki, której autorkę dobrze znała i uwielbiała. Uświadamiała sobie, jak bardzo tekst oddaje jej obecną sytuację. Mimo, że założyła sobie pewne cele na najbliższą przyszłość, nie umiała pohamować pojedynczych łez. Przypomniała sobie pierwsze spotkanie z Serbem. Zaczęła odruchowo ściskać poduszkę na wspomnienie jego dotyku, zapachu... Jeszcze całkiem niedawno potrafiła wyobrazić sobie, jak jest blisko niej, jak dzielą ich tylko centymetry. W końcu przypomniała sobie uczucia towarzyszące jej podczas wizyty u Alka. Jej pierwszą reakcję na widok jego gościa... To bardzo zabolało. Zresztą, zdrada boli zawsze. Chciała jak najszybciej zapomnieć. Zapomnieć o nim. Obiecała sobie, że to jest ostatnia chwila, kiedy płacze właśnie przez niego. Musi być silna.
Nagle gdzieś zza ściany usłyszała Matta,
- Kornelia? Możesz pozwolić na moment? Muszę Ci coś pokazać.
-------------
No i pięknie! Widzicie, ile potraficie zdziałać, jeśli tylko chcecie? :) Liczę, że już do końca historii będziecie coś po sobie zostawiać po przeczytaniu każdego z rozdziałów ;)
Jak już wiecie z fejsa (dziękuję Kinga za wpis!) dopadły mnie kolejne problemy techniczne.
Przepraszam, że nie mogłam wszystkich Was poinformować osobiście, ale lapka mam chwilowo w połowie sprawnego
Mimo wszystko, jeśli nadal jesteście i czekacie na dalsze losy bohaterów:
Enjoy!
PS. Mała niespodzianka w playliście ;)
PS 2. Ostatnio jedna z Was podsunęła baardzo dobry pomysł: jeśli dodajecie komentarz jako anonim, podpisujcie się :) Wystarczy literka, nick, imię, cokolwiek..
PS 3. Widziałyście tę liczbę wyświetleń?! :D Nie mam słów.
DZIĘKUJĘ!
Taaaaaaak!!!! Szkoda ze Kori cierpi, ale dobrze, ze nie jest z tym tamtym. Niech teraz zapłaci za krzywdy jakie jej wyrządził. Meeeeeegaaaaaa sie ciesze, ze jest tam Matt. Ucieszyloby mnie zakończenie Kornelii w jego ramionach. To tylko taka mała sugestia ;) No i ma wreszcie znowu Pitera za przyjaciela. Martwi mnie tylko Julka. Mam nadzieje ze sie pogodzą. Ostatnie zdjecie.... Hmmmm.... ;) az sie pysczek sam cieszy na jego widok. Koniec poematu. Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuń#M
Cieszę się, że się cieszysz :)
UsuńRozdział przeczyta o 5 nad ranem to spokojnie mogłam iść spać. Teraz można komentować;D
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że sytuacja z Aleksem tak się ułożyła bo ona tylko się męczyła w tym 'związku'. Teraz z Pitem zacznie się od nowa przyjaźnić a co z tego wyniknie to zobaczymy;)
Pozdrawiam;>
Tak rano byłaś w stanie czytać? Ja już na oczy nie widzę o takich godzinach :D
UsuńJakoś się przebudziłam o 5. I jak sprawdzałam godzinę to zauważyłam, że neta nie wyłączyłam na telefonie i weszłam na blogger a jak zobaczyłam nowy rozdział, to pomimo że mi się same oczy lepiły to musiałam przeczytałam;*
UsuńJaki miły początek dnia ...:)) Czekam na następny z niecierpliwością :) A.
OdpowiedzUsuńAle super że z Kori i Piotrkiem jest znowu jak dawniej !!!! Mam nadzieję że nie zostaną tylko przyjaciółmi ale kimś więcej... Ciekawe co znalazł Matt... Mega super rozdział !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Igiełka
Kornelia nareszcie się z Piotrkiem pogodziła. Ciekawe co Matt chce jej pokazać? :>
OdpowiedzUsuńSuper , że Kori pogodziła się z Piotrkiem :D Skoro zaczynają od nowa to może jako para? Jeśli nie od razu ,'to może przynajmniej w szybszym tempie?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Pozdrawiam , Luna :*
Ps: zapraszam na nowy na gdymyslalaszewiesz.blogspot.com :D
Pogodzila aie z Pitem :-) narescie! Pewnie Matt widzial na internecie, ze Kori to jwgo dziewczyna, bo fanki ich widzialy ;D przepraszam za literowki, ale tablecik mi swiruje xD
OdpowiedzUsuńno problemo, rozumiem wszystko :D
UsuńWszyscy wiedzieli tylko nie ona... Klasyk... Gdyby mnie coś takiego spotkało zrobiłabym piekło na ziemi mojemu byłemu.
OdpowiedzUsuńPiotruś:D Teraz już będzie tylko lepiej;) A i jeszcze Matt;) Dobry z niego przyjaciel:)
Buź;**
Oby taka sytuacja nie miała miejsca na serio. Żadnej tego nie życzę...
UsuńCo raz bardziej podoba mi się relacja Kornelii i Matta :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
PS Wow! Przeszło sto tysięcy wyświetleń! Pięknie :)
Taaaak, ja też się cieszę :D
UsuńHa! Widzę, że moje argumenty są skuteczne *skromna ja* i w końcu się pogodzili. I dobrze. Tak ma być, tak ma zostać. Tylko ciągle dręczy mnie to, że nie wiem, co Matt chce jej pokazać (tak btw to świetny z niego przyjaciel, nie ma co). A Aleks niech się pocałuje w...Nos! I niech się wypcha watą, sianem i wszystkim innym. Rozdział świetny. Z resztą po co ja to mówię? Każdy jest świetny i tak będzie zawsze. Nawet jak napiszesz tylko jedno zdanie, to będzie cudownie. Czekam z niecierpliwością na następny! Pozdrawiam Ada
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tak ciepłe słowa! <3
Usuńaaaaa Kori i Piotrek :D czekam na następny :) K.
OdpowiedzUsuńNo i jest coraz piękniej, a Piotrek i Kori proszę proszę proszę pogadajcie... :) i wtedy to będzie OSOM. Kurde Ten rozdział jest tak idealny :* i Matt wszystko ogarniający :D Kochana wszystkie rozumiemy ,że złośliwość rzeczy martwych zawsze pojawia się w 'najodpowiedniejszym' momencie także spokojnie ;))
OdpowiedzUsuńDziękuję za OSOM miłe słowa :)
UsuńBoże jak pięknie. Dobrze, że Kori i Piotrek się pododzili. Teraz został jeden krok to wyjawienia sobie swoich uczuć. Dobrze, że Matt okazał się dobrym przyjacielem. A Alek to zwykły dzieciak bawiacy się uczuciami. On i jedo 'milejdi' są siebie warci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Anka i czekam na następny.
Świetne !! Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością !
OdpowiedzUsuńK.
:***
OdpowiedzUsuń