Autokary zatrzymały się na chwilę i wysiedli z nich sami zawodnicy, plus oczywiście przyjaciele z Lublina.
Ku zdziwieniu wszystkich wysiadł jeszcze trener Nawrocki.
- Kornelia? Możemy porozmawiać?
Odeszli kilka kroków od reszty.
- Chciałbym Cię przeprosić... Wtedy w Lublinie źle Cię potraktowałem. Byłem zły na wszystkich dookoła.
- To było dawno...
- Jednak nie powinienen się tak zachować. Powiedziałaś mi prawdę. W drużynie nie było wtedy najlepiej. Chyba faktycznie szukałem powodu niepowodzeń na siłę. Tak było wygodniej... Miałaś rację. Przepraszam.
- Nie ma tematu. -dziewczyna wyciągnęła rękę w jego stronę.
- Cieszę się, że sobie to wyjaśniliśmy. Mam nadzieję, że niedługo znów nas odwiedzisz. Fotografujesz jeszcze?
- W wolnych chwilach.
- Zawsze będziesz u nas mile widziana. Gdybyś chciała jeszcze kiedyś sprawdzić się w roli reportera, również zapraszam.
- Dziękuję. To bardzo miłe.
- A teraz wracaj do reszty i bawcie się dobrze!
- Do zobaczenia.
Kornelia pożegnała się z trenerem i dołączyła do siatkarzy.
Ku zdziwieniu wszystkich wysiadł jeszcze trener Nawrocki.
- Kornelia? Możemy porozmawiać?
Odeszli kilka kroków od reszty.
- Chciałbym Cię przeprosić... Wtedy w Lublinie źle Cię potraktowałem. Byłem zły na wszystkich dookoła.
- To było dawno...
- Jednak nie powinienen się tak zachować. Powiedziałaś mi prawdę. W drużynie nie było wtedy najlepiej. Chyba faktycznie szukałem powodu niepowodzeń na siłę. Tak było wygodniej... Miałaś rację. Przepraszam.
- Nie ma tematu. -dziewczyna wyciągnęła rękę w jego stronę.
- Cieszę się, że sobie to wyjaśniliśmy. Mam nadzieję, że niedługo znów nas odwiedzisz. Fotografujesz jeszcze?
- W wolnych chwilach.
- Zawsze będziesz u nas mile widziana. Gdybyś chciała jeszcze kiedyś sprawdzić się w roli reportera, również zapraszam.
- Dziękuję. To bardzo miłe.
- A teraz wracaj do reszty i bawcie się dobrze!
- Do zobaczenia.
Kornelia pożegnała się z trenerem i dołączyła do siatkarzy.
- Wasi też? -pierwszy podszedł do nich pomysłodawca imprezy
- Taaa -zaśmiał się Winiar- Niby zmęczeni.- mówił o trenerach i członkach sztabów- Już widzę to ich zmęczenie. Impreza do rana w hotelu będzie jak nic!
- Naszej nie przebiją! -odezwał się gdzieś w tłumie Kostek
- Cupko! -żartobliwie pogroził mu palcem gospodarz- Tym razem nie opróżnisz mi całego barku.
- O wypraszam sobie, wtedy miałem własny prowiant. -udawał urażonego Serb
Winiarski poszedł przodem. Poprowadził gości do ogrodu, gdzie każdy łatwo znalazł dla siebie miejsce i zajęcie.
- Fajnie tu masz! -przyznał Wojtek- Trawniczek, ławeczki, krzesełka, huśtawka... Oooo! I bilard widzę!
- Bilard?! Gdzie?! -krzyczał Cupko
- Dawaj Kostek, rozwalę Cię! -i już po chwili obaj pochłonięci byli grą.
- Jak dzieci... -westchnęła Kornelia
Zawodnicy obu drużyn świetnie się między sobą dogadywali.
- Pomożecie mi?
- Jasne! -zgodziły się dziewczyny
- Ja też się przydam? -Alek przytulił dziewczynę
- Poradzimy sobie. -stanęła na palcach by pocałować go w policzek. Wzięła Julkę za rękę i pociągnęła w stronę domu.
- Pięknie tu, naprawdę. -Julka była pod wrażeniem
- Daga sama zaprojektowała wnętrze. Chciała, żeby było idealnie. -wyjaśniał Winiarski
- Ty w ogóle jesteś przygotowany na taką imprezę?
- Kori, Kori, Kori... -westchnął siatkarz otwierając lodówkę
- Wow! Ty chyba cały market tu masz!
- Nigdy nie wiadomo kiedy odwiedzą Cię wygłodniali kumple. -uśmiechał się
Wyciągnęli na wierzch niezbędne produkty. Dziewczyny zaczęły przygotowywać sałatkę 'na szybko'.
- Eee... -skrzywił się Michał
- Coś Ci nie pasuje? -spojrzały na niego znacząco
- Nie za zdrowo będzie? Co ja tu widzę hmm... -kolejno zaglądał im przez ramię patrząc na przygotowane składniki- Sałata lodowa? Papryka? Pomidor? Cebulka? Kukurydza? Rzodkiewka? A gdzie jakiś kurczaczek?
- Przecież będą kiełbaski, nie wystarczy?
- W sumie... -przyznał im rację i udał się do pokoju- Dobra, na razie zaniosę im cytryn- -kilka chwil później pokazał się im z powrotem. Szybko jednak przerwał wypowiedź i schował za plecami butelkę
- Michał... -spojrzały na niego znacząco
- No cytrynową wodę! -poprawił się i wybiegł na zewnątrz
Po chwili słychać było okrzyki zadowolonych siatkarzy.
- Wiesz, że on wcale nie miał na myśli tej wody?
- Julka, szykuj się na imprezę do rana....
Kiedy zostały w kuchni same przyjaciółka zagadała ją
- Kornelia?
- Hmm?
- Nie żałujesz?
- Czego?
- Oj zostaw już te plastikowe cuda! Spójrz na mnie.
- Chciałam tylko policzyć czy dla każdego wystarczy... -tłumaczyła się odsuwając na bok kubeczki, talerzyki i tym podobne akcesoria.
- Nie unikaj tego tematu, proszę.
- Nie unikam.
- Kori... Znam Cię.
- No a co chcesz, żebym Ci powiedziała?
- Prawdę.
- Prawda jest taka, że co chwila zerkam na telefon z nadzieją, że zadzwonił albo napisał... Ale to i tak nic nie zmienia, bo jestem tutaj.
- Mogłaś zostać w Rzeszowie, wiesz o tym?
- Wiem, ale...
- Ale co?
- On tego nie chciał...
- Nie chciał?! Dziewczyno! Gdzie Ty masz oczy...
- Wyraźnie dał mi do zrozumienia, że chce tylko przyjaźni między nami.
- Zrobił to dla Twojego dobra.
- A Ty skąd niby wiesz?
- Bo-
W tym momencie wszedł Alek.
- Ups... Chyba przerwałem? -zapytał niewinnie
- W sumie możesz się przydać.
Kornelia ucieszyła się z jego obecności. Przynajmniej nie musiała dłużej ciągnąć tematu Rzeszowa.
- Pomożesz nam zanieść wszystko. -poleciła mu
Kilka minut później ogrodowy stół zastawiony był smakołykami. No ok, w tak krótkim czasie dziewczynom udało się przygotować tylko sałatkę i grzanki. Resztę prowiantu stanowiły słone paluszki, kruche ciasteczka, zimne napoje no i oczywiście procenty.
- Gdyby trener to widział...
- Oj Guma nie marudź! Kończy się sezon ligowy, świętować trzeba.
- Gato dobrze mówi, polać mu! -zarządził gospodarz domu.
I tym sposobem impreza w pełni wystartowała.
Po wypiciu kolejki zajęli się pieczeniem kiełbasek.
- Nooo ejjjj.... -już po chwili prawie płakał Konstantin
- Cupko, jakiś problem? -śmiał się Bąku
- No bo zgubiłem kiełbaskę w tym ognisku!
- To nie masz kolacji. -śmiał się tym razem Ruciak- Bonusów nie ma, więcej nie dostaniesz kolego.
- Trzeba było nie bić się z Wojtkiem kijkami to wszystko byłoby ok. -ojcowskim tonem mówił Wlazły
- A ja się obronilem, ha! -Wojtek był z siebie wyraźnie zadowolony
- Schowajcie przed nim kijki! Bo jeszcze sobie krzywdę dziecko zrobi. -Winiarski pojawił się przy Cupku.
- Daj, daj. -Alek zabrał Kornelii kijek- Ty sobie usiądź a ja Ci wszystko podam gotowe. -pocałował ją w czoło
- Taki układ mi pasuje. -uśmiechnęła się i skierowała w stronę huśtawki
- Weeeź, ale Ty się męczysz. -usłyszała głos Kłosa, skierowany w stronę Serba- Patrz co ja zrobiłem! Dwie kiełbaski na jednym kijku, to jest dopiero ułatwienie. -dumnie tłumaczył Karol
- Następnym razem będę pamiętał, dzięki.
Kornelia obserwowała całe towarzystwo.
Julka stała przy Karolu, który obejmował ją ramieniem.
Cupko, obrażony po stracie kolacji, siedział przy stole. Towarzyszył mu... Łukasz Wiśniewski. Razem debatowali nad smakami poszczególnych trunków.
To się dobrali... śmiała się w duchu dziewczyna.
Obok nich siedzieli Zagumny, Woicki, Możdżonek, Rouzier, Fonteles, Zatorski i Pliński, którzy również o czymś rozprawiali.
Pozostali siatkarze albo wciąż byli przy ognisku, albo na zmianę sprzeczali się o stół bilardowy i prawo do niego w danym momencie.
Co ja tu właściwie robię...
- Bardzo proszę. -usłyszała nagle głos Alka, który wyrwał ją z tych filozoficznych rozmyślań.- Nie za bardzo przypieczona?
- Nie, nie, jest idealnie. Dziękuję. -powiedziała biorąc od niego talerzyk
- Czemu masz taką minę?
- Nie zapomniałeś o czymś?
- Aaaaaa! Ketchup! Już lecę.
- Czekaj, tu nie ma! -odezwał się Winiar- Ja przyniosę. -zniknął w mieszkaniu
Nie było go dobrych kilka minut.
- Ty do sklepu szedłeś czy co...
- Cupkovic! Nie marudź, Ty i tak nie jesz teraz. -żartował z niego Winiar
- Ejjj nie śmiej się ze mnie! Głodny jestem... I nie mogę więcej pić na pusty żołądek...
- Tam są paluszki przecież.
- Hahaha bardzo śmieszne Winiarski. -po raz kolejny próbował robić obrażoną minę.
- A co Ty tam masz? -zapytała Kornelia
- Taki mały bonus do ketchupu. -wyszczerzył się
- W sklepie dawali? -odezwał się Konstantin
- Nie, na strychu. -wyprostował się by wszystkim pokazać swój skarb- To jeszcze z czasów liceum.
- I to się jeszcze do czegoś nadaje? Po tylu wiekach? -Kostek bezskutecznie silił się na urażony ton
- Cupko, bo zaraz dostaniesz tą gitarą! Nie doceniasz jej... -bronił Winiar
Kiedy wszyscy już zajęci byli pochłanianiem swoich porcji, Kornelia zeskoczyła z huśtawki, uśmiechnęła się do Alka i podeszła do jego rodaka.
- Chodź Kostek, -Kornelia złapała go za rękę- przecież jak ja o Tobie nie pomyślę to nikt tego nie zrobi...
- Mówiłem, że Cię uwielbiam? Tylko Ty się mną przejmujesz... -chłopak wziął ją na ręce i przytulił
- Cupko! Ja wszystko słyszę i widzę! -usłyszeli za sobą głos Alka
Oboje podeszli do ogniska.
- Nie musisz tego za mnie robić, poradzę sobie.
- Serio? Tak jak za pierwszym podejściem?
- Nie śmiej się, to był wypadek...
- Dobrze, już dobrze. Rozumiem.
- Ale się śmiejesz cały czas!
- Kostek... Bo tak uroczo wtedy wyglądałeś... -poklepała go po ramieniu- Pozwól, że tym razem ja zadbam o Twoją kolację.
- Widzicie! Dostałem swoją porcję! -pokazywał wszystkim swój talerz Serb, kiedy dołączyli do reszty
Siatkarze z Kędzierzyna wciągnęli dziewczynę w rozmowę. Pytali co chciałaby dalej robić, co lubi, czym się interesuje. Na wszystkie pytania starała się odpowiedzieć. Im zadawała podobne. Czuła się przy nich swobodnie. Jeszcze kilka tygodni czy miesięcy temu mogła tylko pomarzyć o spotkaniu ze swoim ulubieńcami z parkietu... A teraz? Siedziała przy ognisku, otoczona średnio dwumetrowymi gigantami.
- Chyba Cola wyszła... -nagle zauważył któryś Skrzat
- Ja przyniosę. -zaoferowała dziewczyna i weszła do mieszkania.
Kiedy przeszukiwała kuchenne szafki usłyszała, że ktoś stanął w progu.
- Hej.
- Hej Alek, czegoś jeszcze tam trzeba?
- Nie.
- Stało się coś? -spojrzała na niego.
- Wiesz... Odkąd przyjechałaś...
- Taaak?
- Nie mieliśmy okazji spokojnie porozmawiać...
- Przecież teraz rozmawiamy.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi... Mam wrażenie, że unikasz pewnych tematów.
- Wydaje Ci się. -odpowiedziała krótko.
- Mnie też trzymasz na dystans.
- Alek... -podeszła do niego i mocno przytuliła- Przepraszam jeśli tak się poczułeś.
- Po prostu nie chcę, żeby znowu coś było nie tak między nami.
- Ja też.
Serb objął ją w pasie, nachylił się i delikatnie pocałował.
- Uuupss... Nie chciałem przeszkodzić. Po tę Colę mnie przysłali. -do kuchni wparował Zati
Paweł w końcu znalazł zgrzewkę napoju i wszyscy wrócili do ogrodu.
Ogrodowa impreza trwała w najlepsze. Siatkarze, już troszkę podkręceni, zaczęli tańczyć, jak ci panowie tutaj. Z boku przypatrywały się wszystkiemu Kornelia z Julką. Patrząc na nich, prawie płakały ze śmiechu. Koło północy Winiar wykonał swój popisowy numer. Równo wtórował mu Wojtek z Cupkiem. Swoją drogą tworzyli niezły duet. A dorzucić do nich Wiśnię! To dopiero było trio!
- Wyć do księżyca znów zaczyna... Jak za starych dobrych czasów! -komentował Możdżonek
W pewnym momencie Karol podszedł do Julki.
- Masz ochotę na spacer?
- Mam? -ta pytająco spojrzała w stronę przyjaciółki
- Pewnie! -Kornelia lekko popchnęła ją w stronę chłopaka- Tylko grzecznie mi się zachowywać proszę!
- Tak mamo! -odpowiedzieli jej oboje
Kornelia została sama. Obserwowała wygłupiających się siatkarzy. Chciała sprawdzić godzinę, więc wyciągnęła z kieszeni telefon. Ku jej zdziwieniu wyświetliło się zdjęcie Bartmana.
- Halo? Zbyszek? Co tam?
- Nie Zbyszek. Tylko jego telefon. -usłyszała
- Paul! Jaka niespodzianka!
- Ty zostawić u nas buta. To znaczy u Pita. A w jednym źle Ci chodzić.
- Jakiego buta?
- Tego z balu.
- Buta z balu.... Aaaa! Naprawdę? Nawet nie zwróciłam uwagi...
- Teraz musisz come here.
- Przy najbliższej okazji będę o nich pamiętać.
- To kiedy? -dopytywał
- Nie wiem...
- Nie ma tak. Ty musisz.
- A czemu masz taki głos? Stało się coś?
- Bo Pit...
- Co Pit?! Co z nim? -zmartwiła się
- Taki chodzi jak nie on...
- Paul, możesz jaśniej?
- No bo- auć! -dziewczyna słyszała jakieś trzaski, przepychankę...
- Halo?! Paul?! Co się dzieje?
- Halo? Kornelka? Spokojnie, tu Zbyszek.
- No oszaleję przy Was...
- Nie denerwuj się.. Nic się nie dzieje... Lotman panikuje jak zwykle.
- Co Wy ćpacie w tym Rzeszowie... Normalnej rozmowy z Wami nie ma... -mówiła trochę spokojniejszym tonem
- Też się czasem zastanawiam...
- Co u Piotrka? -odważyła się zapytać w końcu
- Spoko...
- Nie wierzę Ci.
- Dobra Kornelka, wiesz co, muszę kończyć. Późno coś jest i w ogóle...
- A właściwie to co Wy razem robicie o tej porze? -zdziwiła się
- Wyszliśmy na miasto.
- W środku nocy?
- U Ciebie też niezła impreza słyszę... -posmutniał Bartman
- ... juuuż teraz wiem, że dni są tyyylko po tooooo, by do Ciebie wraaacać każdą nocą złotąąąąąąą... -darli się siatkarze, kiedy Winiarski próbował przygrywać im na swojej wiekowej gitarze
- Dobrze Ci w tym Bełchatowie?
- Zbyszek, o co Ci chodzi?
- O nic... Tak pytam... Tylko nie zapomnij o nas, ok?
- Ja-
Nie dokończyła. Bartman się rozłączył.
Zaczęła się zastanawiać co miał na myśli Amerykanin. Postanowiła z samego rana zadzwonić do Piotrka.
Przed pierwszą Julka napisała przyjaciółce smsa.
- Nie gniewaj się... Wychodząc z Karolem zabraliśmy moje rzeczy. Zostanę u niego. Musimy porozmawiać o kilku istotnych kwestiach. Nie martw się. Wyjaśnię Ci jutro. Odezwę się.
- Skoro to takie ważne... Tylko daj znać co i jak. -odpisała jej.
Koło drugiej siatkarze stwierdzili, że powinni wracać, póki są jeszcze w stanie stać na nogach o własnych siłach. Poza tym z samego rana Kędzierzynianie wracali do domu. Zagumny, jako ten najbardziej przytomny, zamówił kilka taksówek.
Bełchatowianie pożegnali się z siatkarzami Zaksy.
- No to do następnego!
- Gato, ten pomysł to Ci wyszedł. Musicie częściej do nas wpadać! -żegnał go Winiarski
- Wpaaaadniemyy! -obiecywał Łukasz- Ale Cupko musi zadbać o większą rozmaitość trunków, co byśmy mieli o czym dyskutować!
- Wam to już wystarczy chyba -śmiała się Kornelia- A gdzie mi Wojtka zgubiliście?
- Już jakąś godzinę temu poszedł się na kanapie w salonie położyć. -tłumaczył Cupko- Troszkę go spiliśmy... -przyznał się
- No pięknie...
- Nie bój nic! Do rana mu przejdzie. -zapewniali ją obaj
Po kilkunastu minutach siatkarze wsiadali już do samochodów.
- Faaaaajnie było -podskakiwał Cupko
- Fajnie, fajnie, ale my też się już zbieramy... Rano wpadniemy pomóc Ci to ogarnąć.
- Nie no Mariusz, co Ty. Poradzę sobie.
- Dobra Misiek, nie zgrywaj bohatera. Daga przyjedzie i zastanie swój ukochany ogród w takim stanie? Chyba tego nie chcesz...
- Przecież ja mu pomogę ogarnąć. Wojtek i tak się teraz stąd nie ruszy, więc zostanę.
- Jak Kornelia to i ja! -krzyczał Cupko
- Eee kolego... Grabisz sobie... -znacząco patrzył jego serbski kolega
- No to w takim razie my się zwijamy. -zadecydował Bąku.
Gospodarz domu i jego chwilowi lokatorzy pożegnali resztę imprezowiczów.
Wrócili do ogrodu. Wystarczyło jedno spojrzenie, by mogli stwierdzić:
- Rano się posprząta.
Wojtek spał w salonie. Kanapa była dość duża, więc Cupko ułożył się na jej drugim końcu.
- Jeśli nie chcecie spać przy nich na podłodze to na górze jest mały pokój gościnny. -poinformował ich Winiar, który jedną nogą był już w sypialni.
- Ja nie będę słuchała ich chrapania. Kto pierwszy na górze zajmuje łóżko! -dodała i pobiegła schodami na górę.
Alek wygrałby bez problemu, ale oczywiście chciał dać dziewczynie tę satysfakcję.
- No mój drogi, coś słabiutko z kondycją. -żartowała poprawiając poduszki
- Ty naprawdę każesz mi spać na twardej podłodze? Przypominam Ci, że lekarze kazali mi wypoczywać...
- No dobra, tylko to Cię ratuje. -z torby wyciągnęła koszulkę do spania i zniknęła w łazience na wprost pokoju.
Kiedy wróciła po kilku minutach chłopak już spał.
Położyła telefon na szafce przy łóżku i po cichu położyła się obok Alka.
Rano obudziła się wtulona w serbskiego siatkarza. Usłyszała swój telefon.
- Halooo? -ziewnęła- Julka? Która godzina?
- Po dziewiątej.
- To czemu dzwonisz tak rano....
- Musimy się spotkać. Chcę Ci o czymś powiedzieć...
-------------------
No i pięknie ;) Są komentarze, jest i rozdział!
Enjoy!
Cóż to był za weekend w polskim sporcie! Pojawiały się łzy smutku, ale i radości.
Które transmisje śledziłyście? :)
- Ja też się przydam? -Alek przytulił dziewczynę
- Poradzimy sobie. -stanęła na palcach by pocałować go w policzek. Wzięła Julkę za rękę i pociągnęła w stronę domu.
- Pięknie tu, naprawdę. -Julka była pod wrażeniem
- Daga sama zaprojektowała wnętrze. Chciała, żeby było idealnie. -wyjaśniał Winiarski
- Ty w ogóle jesteś przygotowany na taką imprezę?
- Kori, Kori, Kori... -westchnął siatkarz otwierając lodówkę
- Wow! Ty chyba cały market tu masz!
- Nigdy nie wiadomo kiedy odwiedzą Cię wygłodniali kumple. -uśmiechał się
Wyciągnęli na wierzch niezbędne produkty. Dziewczyny zaczęły przygotowywać sałatkę 'na szybko'.
- Eee... -skrzywił się Michał
- Coś Ci nie pasuje? -spojrzały na niego znacząco
- Nie za zdrowo będzie? Co ja tu widzę hmm... -kolejno zaglądał im przez ramię patrząc na przygotowane składniki- Sałata lodowa? Papryka? Pomidor? Cebulka? Kukurydza? Rzodkiewka? A gdzie jakiś kurczaczek?
- Przecież będą kiełbaski, nie wystarczy?
- W sumie... -przyznał im rację i udał się do pokoju- Dobra, na razie zaniosę im cytryn- -kilka chwil później pokazał się im z powrotem. Szybko jednak przerwał wypowiedź i schował za plecami butelkę
- Michał... -spojrzały na niego znacząco
- No cytrynową wodę! -poprawił się i wybiegł na zewnątrz
Po chwili słychać było okrzyki zadowolonych siatkarzy.
- Wiesz, że on wcale nie miał na myśli tej wody?
- Julka, szykuj się na imprezę do rana....
Kiedy zostały w kuchni same przyjaciółka zagadała ją
- Kornelia?
- Hmm?
- Nie żałujesz?
- Czego?
- Oj zostaw już te plastikowe cuda! Spójrz na mnie.
- Chciałam tylko policzyć czy dla każdego wystarczy... -tłumaczyła się odsuwając na bok kubeczki, talerzyki i tym podobne akcesoria.
- Nie unikaj tego tematu, proszę.
- Nie unikam.
- Kori... Znam Cię.
- No a co chcesz, żebym Ci powiedziała?
- Prawdę.
- Prawda jest taka, że co chwila zerkam na telefon z nadzieją, że zadzwonił albo napisał... Ale to i tak nic nie zmienia, bo jestem tutaj.
- Mogłaś zostać w Rzeszowie, wiesz o tym?
- Wiem, ale...
- Ale co?
- On tego nie chciał...
- Nie chciał?! Dziewczyno! Gdzie Ty masz oczy...
- Wyraźnie dał mi do zrozumienia, że chce tylko przyjaźni między nami.
- Zrobił to dla Twojego dobra.
- A Ty skąd niby wiesz?
- Bo-
W tym momencie wszedł Alek.
- Ups... Chyba przerwałem? -zapytał niewinnie
- W sumie możesz się przydać.
Kornelia ucieszyła się z jego obecności. Przynajmniej nie musiała dłużej ciągnąć tematu Rzeszowa.
- Pomożesz nam zanieść wszystko. -poleciła mu
Kilka minut później ogrodowy stół zastawiony był smakołykami. No ok, w tak krótkim czasie dziewczynom udało się przygotować tylko sałatkę i grzanki. Resztę prowiantu stanowiły słone paluszki, kruche ciasteczka, zimne napoje no i oczywiście procenty.
- Gdyby trener to widział...
- Oj Guma nie marudź! Kończy się sezon ligowy, świętować trzeba.
- Gato dobrze mówi, polać mu! -zarządził gospodarz domu.
I tym sposobem impreza w pełni wystartowała.
Po wypiciu kolejki zajęli się pieczeniem kiełbasek.
- Nooo ejjjj.... -już po chwili prawie płakał Konstantin
- Cupko, jakiś problem? -śmiał się Bąku
- No bo zgubiłem kiełbaskę w tym ognisku!
- To nie masz kolacji. -śmiał się tym razem Ruciak- Bonusów nie ma, więcej nie dostaniesz kolego.
- Trzeba było nie bić się z Wojtkiem kijkami to wszystko byłoby ok. -ojcowskim tonem mówił Wlazły
- A ja się obronilem, ha! -Wojtek był z siebie wyraźnie zadowolony
- Schowajcie przed nim kijki! Bo jeszcze sobie krzywdę dziecko zrobi. -Winiarski pojawił się przy Cupku.
- Daj, daj. -Alek zabrał Kornelii kijek- Ty sobie usiądź a ja Ci wszystko podam gotowe. -pocałował ją w czoło
- Taki układ mi pasuje. -uśmiechnęła się i skierowała w stronę huśtawki
- Weeeź, ale Ty się męczysz. -usłyszała głos Kłosa, skierowany w stronę Serba- Patrz co ja zrobiłem! Dwie kiełbaski na jednym kijku, to jest dopiero ułatwienie. -dumnie tłumaczył Karol
- Następnym razem będę pamiętał, dzięki.
Kornelia obserwowała całe towarzystwo.
Julka stała przy Karolu, który obejmował ją ramieniem.
Cupko, obrażony po stracie kolacji, siedział przy stole. Towarzyszył mu... Łukasz Wiśniewski. Razem debatowali nad smakami poszczególnych trunków.
To się dobrali... śmiała się w duchu dziewczyna.
Obok nich siedzieli Zagumny, Woicki, Możdżonek, Rouzier, Fonteles, Zatorski i Pliński, którzy również o czymś rozprawiali.
Pozostali siatkarze albo wciąż byli przy ognisku, albo na zmianę sprzeczali się o stół bilardowy i prawo do niego w danym momencie.
Co ja tu właściwie robię...
- Bardzo proszę. -usłyszała nagle głos Alka, który wyrwał ją z tych filozoficznych rozmyślań.- Nie za bardzo przypieczona?
- Nie, nie, jest idealnie. Dziękuję. -powiedziała biorąc od niego talerzyk
- Czemu masz taką minę?
- Nie zapomniałeś o czymś?
- Aaaaaa! Ketchup! Już lecę.
- Czekaj, tu nie ma! -odezwał się Winiar- Ja przyniosę. -zniknął w mieszkaniu
Nie było go dobrych kilka minut.
- Ty do sklepu szedłeś czy co...
- Cupkovic! Nie marudź, Ty i tak nie jesz teraz. -żartował z niego Winiar
- Ejjj nie śmiej się ze mnie! Głodny jestem... I nie mogę więcej pić na pusty żołądek...
- Tam są paluszki przecież.
- Hahaha bardzo śmieszne Winiarski. -po raz kolejny próbował robić obrażoną minę.
- A co Ty tam masz? -zapytała Kornelia
- Taki mały bonus do ketchupu. -wyszczerzył się
- W sklepie dawali? -odezwał się Konstantin
- Nie, na strychu. -wyprostował się by wszystkim pokazać swój skarb- To jeszcze z czasów liceum.
- I to się jeszcze do czegoś nadaje? Po tylu wiekach? -Kostek bezskutecznie silił się na urażony ton
- Cupko, bo zaraz dostaniesz tą gitarą! Nie doceniasz jej... -bronił Winiar
Kiedy wszyscy już zajęci byli pochłanianiem swoich porcji, Kornelia zeskoczyła z huśtawki, uśmiechnęła się do Alka i podeszła do jego rodaka.
- Chodź Kostek, -Kornelia złapała go za rękę- przecież jak ja o Tobie nie pomyślę to nikt tego nie zrobi...
- Mówiłem, że Cię uwielbiam? Tylko Ty się mną przejmujesz... -chłopak wziął ją na ręce i przytulił
- Cupko! Ja wszystko słyszę i widzę! -usłyszeli za sobą głos Alka
Oboje podeszli do ogniska.
- Nie musisz tego za mnie robić, poradzę sobie.
- Serio? Tak jak za pierwszym podejściem?
- Nie śmiej się, to był wypadek...
- Dobrze, już dobrze. Rozumiem.
- Ale się śmiejesz cały czas!
- Kostek... Bo tak uroczo wtedy wyglądałeś... -poklepała go po ramieniu- Pozwól, że tym razem ja zadbam o Twoją kolację.
- Widzicie! Dostałem swoją porcję! -pokazywał wszystkim swój talerz Serb, kiedy dołączyli do reszty
Siatkarze z Kędzierzyna wciągnęli dziewczynę w rozmowę. Pytali co chciałaby dalej robić, co lubi, czym się interesuje. Na wszystkie pytania starała się odpowiedzieć. Im zadawała podobne. Czuła się przy nich swobodnie. Jeszcze kilka tygodni czy miesięcy temu mogła tylko pomarzyć o spotkaniu ze swoim ulubieńcami z parkietu... A teraz? Siedziała przy ognisku, otoczona średnio dwumetrowymi gigantami.
- Chyba Cola wyszła... -nagle zauważył któryś Skrzat
- Ja przyniosę. -zaoferowała dziewczyna i weszła do mieszkania.
Kiedy przeszukiwała kuchenne szafki usłyszała, że ktoś stanął w progu.
- Hej.
- Hej Alek, czegoś jeszcze tam trzeba?
- Nie.
- Stało się coś? -spojrzała na niego.
- Wiesz... Odkąd przyjechałaś...
- Taaak?
- Nie mieliśmy okazji spokojnie porozmawiać...
- Przecież teraz rozmawiamy.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi... Mam wrażenie, że unikasz pewnych tematów.
- Wydaje Ci się. -odpowiedziała krótko.
- Mnie też trzymasz na dystans.
- Alek... -podeszła do niego i mocno przytuliła- Przepraszam jeśli tak się poczułeś.
- Po prostu nie chcę, żeby znowu coś było nie tak między nami.
- Ja też.
Serb objął ją w pasie, nachylił się i delikatnie pocałował.
- Uuupss... Nie chciałem przeszkodzić. Po tę Colę mnie przysłali. -do kuchni wparował Zati
Paweł w końcu znalazł zgrzewkę napoju i wszyscy wrócili do ogrodu.
Ogrodowa impreza trwała w najlepsze. Siatkarze, już troszkę podkręceni, zaczęli tańczyć, jak ci panowie tutaj. Z boku przypatrywały się wszystkiemu Kornelia z Julką. Patrząc na nich, prawie płakały ze śmiechu. Koło północy Winiar wykonał swój popisowy numer. Równo wtórował mu Wojtek z Cupkiem. Swoją drogą tworzyli niezły duet. A dorzucić do nich Wiśnię! To dopiero było trio!
- Wyć do księżyca znów zaczyna... Jak za starych dobrych czasów! -komentował Możdżonek
W pewnym momencie Karol podszedł do Julki.
- Masz ochotę na spacer?
- Mam? -ta pytająco spojrzała w stronę przyjaciółki
- Pewnie! -Kornelia lekko popchnęła ją w stronę chłopaka- Tylko grzecznie mi się zachowywać proszę!
- Tak mamo! -odpowiedzieli jej oboje
Kornelia została sama. Obserwowała wygłupiających się siatkarzy. Chciała sprawdzić godzinę, więc wyciągnęła z kieszeni telefon. Ku jej zdziwieniu wyświetliło się zdjęcie Bartmana.
- Halo? Zbyszek? Co tam?
- Nie Zbyszek. Tylko jego telefon. -usłyszała
- Paul! Jaka niespodzianka!
- Ty zostawić u nas buta. To znaczy u Pita. A w jednym źle Ci chodzić.
- Jakiego buta?
- Tego z balu.
- Buta z balu.... Aaaa! Naprawdę? Nawet nie zwróciłam uwagi...
- Teraz musisz come here.
- Przy najbliższej okazji będę o nich pamiętać.
- To kiedy? -dopytywał
- Nie wiem...
- Nie ma tak. Ty musisz.
- A czemu masz taki głos? Stało się coś?
- Bo Pit...
- Co Pit?! Co z nim? -zmartwiła się
- Taki chodzi jak nie on...
- Paul, możesz jaśniej?
- No bo- auć! -dziewczyna słyszała jakieś trzaski, przepychankę...
- Halo?! Paul?! Co się dzieje?
- Halo? Kornelka? Spokojnie, tu Zbyszek.
- No oszaleję przy Was...
- Nie denerwuj się.. Nic się nie dzieje... Lotman panikuje jak zwykle.
- Co Wy ćpacie w tym Rzeszowie... Normalnej rozmowy z Wami nie ma... -mówiła trochę spokojniejszym tonem
- Też się czasem zastanawiam...
- Co u Piotrka? -odważyła się zapytać w końcu
- Spoko...
- Nie wierzę Ci.
- Dobra Kornelka, wiesz co, muszę kończyć. Późno coś jest i w ogóle...
- A właściwie to co Wy razem robicie o tej porze? -zdziwiła się
- Wyszliśmy na miasto.
- W środku nocy?
- U Ciebie też niezła impreza słyszę... -posmutniał Bartman
- ... juuuż teraz wiem, że dni są tyyylko po tooooo, by do Ciebie wraaacać każdą nocą złotąąąąąąą... -darli się siatkarze, kiedy Winiarski próbował przygrywać im na swojej wiekowej gitarze
- Dobrze Ci w tym Bełchatowie?
- Zbyszek, o co Ci chodzi?
- O nic... Tak pytam... Tylko nie zapomnij o nas, ok?
- Ja-
Nie dokończyła. Bartman się rozłączył.
Zaczęła się zastanawiać co miał na myśli Amerykanin. Postanowiła z samego rana zadzwonić do Piotrka.
Przed pierwszą Julka napisała przyjaciółce smsa.
- Nie gniewaj się... Wychodząc z Karolem zabraliśmy moje rzeczy. Zostanę u niego. Musimy porozmawiać o kilku istotnych kwestiach. Nie martw się. Wyjaśnię Ci jutro. Odezwę się.
- Skoro to takie ważne... Tylko daj znać co i jak. -odpisała jej.
Koło drugiej siatkarze stwierdzili, że powinni wracać, póki są jeszcze w stanie stać na nogach o własnych siłach. Poza tym z samego rana Kędzierzynianie wracali do domu. Zagumny, jako ten najbardziej przytomny, zamówił kilka taksówek.
Bełchatowianie pożegnali się z siatkarzami Zaksy.
- No to do następnego!
- Gato, ten pomysł to Ci wyszedł. Musicie częściej do nas wpadać! -żegnał go Winiarski
- Wpaaaadniemyy! -obiecywał Łukasz- Ale Cupko musi zadbać o większą rozmaitość trunków, co byśmy mieli o czym dyskutować!
- Wam to już wystarczy chyba -śmiała się Kornelia- A gdzie mi Wojtka zgubiliście?
- Już jakąś godzinę temu poszedł się na kanapie w salonie położyć. -tłumaczył Cupko- Troszkę go spiliśmy... -przyznał się
- No pięknie...
- Nie bój nic! Do rana mu przejdzie. -zapewniali ją obaj
Po kilkunastu minutach siatkarze wsiadali już do samochodów.
- Faaaaajnie było -podskakiwał Cupko
- Fajnie, fajnie, ale my też się już zbieramy... Rano wpadniemy pomóc Ci to ogarnąć.
- Nie no Mariusz, co Ty. Poradzę sobie.
- Dobra Misiek, nie zgrywaj bohatera. Daga przyjedzie i zastanie swój ukochany ogród w takim stanie? Chyba tego nie chcesz...
- Przecież ja mu pomogę ogarnąć. Wojtek i tak się teraz stąd nie ruszy, więc zostanę.
- Jak Kornelia to i ja! -krzyczał Cupko
- Eee kolego... Grabisz sobie... -znacząco patrzył jego serbski kolega
- No to w takim razie my się zwijamy. -zadecydował Bąku.
Gospodarz domu i jego chwilowi lokatorzy pożegnali resztę imprezowiczów.
Wrócili do ogrodu. Wystarczyło jedno spojrzenie, by mogli stwierdzić:
- Rano się posprząta.
Wojtek spał w salonie. Kanapa była dość duża, więc Cupko ułożył się na jej drugim końcu.
- Jeśli nie chcecie spać przy nich na podłodze to na górze jest mały pokój gościnny. -poinformował ich Winiar, który jedną nogą był już w sypialni.
- Ja nie będę słuchała ich chrapania. Kto pierwszy na górze zajmuje łóżko! -dodała i pobiegła schodami na górę.
Alek wygrałby bez problemu, ale oczywiście chciał dać dziewczynie tę satysfakcję.
- No mój drogi, coś słabiutko z kondycją. -żartowała poprawiając poduszki
- Ty naprawdę każesz mi spać na twardej podłodze? Przypominam Ci, że lekarze kazali mi wypoczywać...
- No dobra, tylko to Cię ratuje. -z torby wyciągnęła koszulkę do spania i zniknęła w łazience na wprost pokoju.
Kiedy wróciła po kilku minutach chłopak już spał.
Położyła telefon na szafce przy łóżku i po cichu położyła się obok Alka.
Rano obudziła się wtulona w serbskiego siatkarza. Usłyszała swój telefon.
- Halooo? -ziewnęła- Julka? Która godzina?
- Po dziewiątej.
- To czemu dzwonisz tak rano....
- Musimy się spotkać. Chcę Ci o czymś powiedzieć...
-------------------
No i pięknie ;) Są komentarze, jest i rozdział!
Enjoy!
Cóż to był za weekend w polskim sporcie! Pojawiały się łzy smutku, ale i radości.
Które transmisje śledziłyście? :)
ulala :d gmatwa sie gmatwa :D nieeech ona bd w Alkieeem! :D
OdpowiedzUsuńkońcówkę skoków z racji zajęć na uczelni, wczorajszy mecz jw no i obowiązkowo dzisiejszy bd oglądać ;)
~anula
no coś musi się dziać :)
UsuńZawsze i wszedzie transisja skokow :-D <3
OdpowiedzUsuńRodzial mega jak zawsze zreszta! Pozdrawiam :-)
dziękuję! a co do skoków się zgadzam jak najbardziej: zawsze i wszędzie! :D
UsuńŚwietne! Doskonała fabuła ;)
OdpowiedzUsuńhttp://aloone321.blogspot.com/
Zapraszam do mnie na kolejny rozdział ;>
dziękuję:)
UsuńPowiem Ci, że rozdział istne cudo pod względem emocji!
OdpowiedzUsuńDzięki, że nie kręcił się on tylko wokół Alka a i pomyślałaś o Piotrku :) Myślę, że teraz to się poważnie pogmatwa wszystko.. I oby tak było, bo będzie trwać jak najdłużej :) No i oczywiście liczę na to, że Kori pojedzie po swojego buta do Piotra <3
/Kaśka.
fajnie, że Ci się podoba :)
UsuńOna ma być z Alkiem ! Amen. Rozdział jak zawsze boski !
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuńejj niech bedzie z Pitem w koncu to on wygrał w ankiecie :D a rodział suuuper <3 czytam i czytam i konca nie ma iby wiecej takich no i oczywiscie czesciej :D
OdpowiedzUsuństaram się, ale ostatnio dopadają mnie problemy techniczne tutaj...
UsuńNiech będzie z Alkiem.Plisss
OdpowiedzUsuńSuper rozdział;D
I przepięknie,że jest Lotman:)Dzięki
miło, że Ci się podoba :)
UsuńZapraszam na nowy rozdział :) http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńfajny fajny :) kiedy mozemy spodziewać się następnego?? :D
OdpowiedzUsuńw końcu się udało i jest :)
UsuńDlaczego kończysz w takim momencie! To powinno być karanlne! Hahha :D
OdpowiedzUsuńAle się dzieje! Świetnie,świetnie! <3
Pozdrawiam!
nie może być za nudno... :)
UsuńNie nie nie....proszę Cie na 'osłodzenie' dzisiejszej przegranej Niech jej się ułoży wszystko db z Alkiem...<3 rozdział jak zwykle świetny...no a Cupko cóż nagroda specjalna za 'rolę drugoplanową' mój miszczu :0 i z niecierpliwscia czekamy na nowy <3
OdpowiedzUsuń<3
Usuńniezła imprezka była :)Ciekawa jestem o co chodziło Lotmanowi z Piotrkiem i co Julka chce powiedzieć Kori....Dodawaj szybko kolejny! :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSuper rozdział. Niech wróci do Pita do Rzeszowa ;)
OdpowiedzUsuńkto wie... :)
UsuńNowy rozdział ;D
OdpowiedzUsuńhttp://169141613.blogspot.com/
zajrzę na pewno :)
UsuńJuż enty raz z rzędu piszę komentarz i jakoś mi nie wchodzi, wrr ;/
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie. Ciekawe o co chodzi Julce, mam nadzieję, że już niedługo się dowiemy. Ja zawsze się uśmiecham czytając o Cupku, jest geeeenialny :D <3
Trzymaj się i buziaki ;*
nie wiem, ale ostatnio non stop mam tu problemy... ;/
UsuńPisz, z niecierpliwością czekam ! ;D
OdpowiedzUsuńkurde, pisałam wcześniej komentarz i właśnie widzę, że się nie dodał, nie wiem co jest grane.
OdpowiedzUsuńAle muszę ci powiedzieć, że bardzo bym chciała żeby Kornelia została w Bełchatowie :)
A jak wrażenia po wczorajszym meczu ?
coś znowu z serwerem musiało być... ;/
Usuńa mecz... zawał, normalnie zawał z tysiąc razy przechodziłam!
czekamy:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCiekawość mnie zrzera co Julka chce powiedzieć kornelii!:D czekam na kolejny rozdział, równie świetny jak ten!! :))
OdpowiedzUsuńmusicie mi wybaczyć... genialna Kasia kilkoma przypadkowymi kliknięciami skasowała caaaaały rozdział... brawo ja ;/ odtworzenie go od nowa w tym momencie jest niemal niemożliwe, drugi raz tego samego tak ładnie nie naskrobię... ale może to i lepiej, że tak się stało? jutrzejszy będzie jeszcze lepszy, obiecuję!
OdpowiedzUsuńprzepraszam, pozdrawiam, dobrej nocy życzę ;)
do jutra <3
-K.
buuu. a liczylam na to ze naprawisz mi moj dzisiejszy, denny humor.. no nic. poczekam do jutra. /Kaśka.
OdpowiedzUsuńno to high five bo u mnie też ostatnio humoru brak...
Usuń:) Czekamy :)
OdpowiedzUsuńjeeest :D
Usuń