- Idziemy z powrotem? -zaproponowała
- Jeśli taką masz ochotę.
- Chciałabym wrócić już i się położyć. Jestem
zmęczona.
- Jasne. Zamówię taksówkę i idziemy.
- Nie trzeba, Julka z Karolem mnie zabiorą. Do
tego jeszcze Gabriel tu jest. Nie musisz się fatygować.
Dziewczyna
pocałowała Piotrka w policzek i uciekła. Po drodze zgarnęła swoich przyjaciół i
brata, i pojechali wspólnie do pobliskiego hotelu. Ciągle nie mogła sobie w głowie
poukładać tego wszystkiego. Nie chciała uwierzyć w słowa siatkarza, nie
docierało to do niej.
Dotarli w końcu na miejsce. Zameldowali się i zabrali klucze do
swoich pokoi - Julka z Karolem zajęli jeden, a ona z bratem drugi. Poszła od
razu się wykąpać. Strugi zimnej wody dobrze na nią działały. Po półgodzinnej
kąpieli, Kornelia opuściła łazienkę i poszła spać. To znaczy położyła się i
miała zamiar zasnąć, ale myśli wokół Nowakowskiego jej to uniemożliwiały.
Wstała i wyciągnęła z torebki słuchawki. Włączyła swoje ulubione piosenki i
zatraciła się w tamtym świecie.
- Gabryś, śpisz? - zawołała po cichu, jednak jej
nie odpowiedział.
Otworzyła więc
okno, nabrała kilku głębszych oddechów. Potem napiła się wody i wróciła do
łóżka. Po długim przekładaniu się z boku na bok, udało jej się oddać
Morfeuszowi.
Rano wstali dość późno. Kornelia nie miała ochoty na nic.
Śniadania skubnęła tylko kilka kęsów, chodziła ciągle markotna.
- Musimy ją gdzieś zabrać! -powiedziała do
swojego mężczyzny Julia.
- Nie mogę, mam trening. Ale Ty możesz z nią
pojechać na jakieś zakupy, do kina, na kawę. Cokolwiek. Byleby jej się humor
poprawił, bo aż mi się serce kraje jak na nią patrzę.
- A myślisz, że mi nie?
- Ciekawe czemu...
- To chyba wiadome. -mruknęła pod nosem.
- To znaczy?
- Nieważne. Dobra, idź na trening, a ja się nią
zajmę. Zostaje ze mną Gabriel, oboje coś wykombinujemy.
- Mam nadzieję. Kocham Cię. -pocałował ją i
opuścił hotel.
Julia poinformowała brata przyjaciółki o swoich planach. Ten przytaknął i oboje prawie siłą wyciągnęli
zasmuconą dziewczynę na miasto.
- Co się dzieje tak naprawdę, Kornelko? -zapytał
troskliwie.
- Nic, nic. Tak po prostu jestem rozkojarzona. -skłamała.
Francuz nie chciał
dać za wygraną, ale dziewczyna Kłosa kazała mu przestać.
Weszli do pierwszego
sklepu, potem do drugiego, trzeciego, i tak dalej. Wszyscy oprócz Korneli świetnie
się bawili. W końcu przyszła Pani Kłos (niby oficjalnych zaręczyn i deklaracji nie było, ale Julka lubiła myśleć o sobie w ten sposób) nie wytrzymała. Wysłała paryżanina po
kawę, a sama zaczęła wypytywać co się stało.
- Kori, przecież widzę, że coś Cię męczy. Komu powiesz, jak
nie mi?
- Nie mam na to ochoty. Jula, odpuść proszę.
- Nie odpuszczę, póki się nie dowiem.
- Proszę.. -jęknęła.
- Nie ma opcji. Chodzi o Nowakowskiego, prawda?
- Mówi, że ma dziewczynę. Ale mu nie wierzę. -przyznała w końcu
- Skoro tak mówi, to jaki masz powód, żeby mu nie wierzyć?
- Tak po prostu, ja to wewnętrznie czuję.
- Ty go kochasz zwyczajnie...
- Przestań. Ja kocham tylko Aleksa, to on jest moim
chłopakiem.
- Uważasz, że warto sobie wmawiać coś, co jest kłamstwem?
- Ale to prawda! -zapierała się.
- Kochana, ja Cię za dobrze znam. Widzę jak się zachowujesz
przy środkowym, jak na niego patrzysz...
Kornelia wiedziała,
że przyjaciółka mówi prawdę, ale nie mogła tego okazać. W Serbii czekał na nią chłopak, który ją kocha. Postanowiła się pozbierać i zamiast się użalać -
udawała, że już wszystko jest okej. Przymierzyła jeszcze kilka rzeczy, kupiła.
Poszli na kawę, do kina. Na zewnątrz się uśmiechała, a w środku targały nią
miliony emocji.
- Wiecie co, mam ochotę przejść się jeszcze. -powiedziała, kiedy wyszli z centrum handlowego.
Poszła więc dłuższą drogą, przez park. Na jednej z ławek zobaczyła dwie
znajome twarze. Widziała bardzo poważne gestykulacje. Postanowiła schować się
za drzewem, żeby jej nie zauważyli. Tam siedząc, wsłuchała się w pogadankę
siatkarzy.
- Piotrek, czy ty możesz się wreszcie określić,
czego Ty chcesz? Przecież Ty się cholernie męczysz.
- Chcę, żebyśmy byli przyjaciółmi.
- I jako przyjaciel ją okłamujesz, tak? Tak robią
przyjaciele?
- Daj spokój. Robię to dla jej dobra.
- A jakie ona ma w tym dobro?
- Nie mieszam jej w głowie. Ma Aleksa, nie będę
rozwalał związku, nie jestem taki.
- Czy Ty już w ogóle postradałeś zmysły?!
- O co Ci chodzi?
- Może ona nie jest super, ale skoro Ty ją
kochasz, to jej to powiedz.
- Nie mam zamiaru wpływać...
- Piotrek, do cholery! Albo Ty jej powiesz, albo
ja.
- Co mam podejść do niej i od tak powiedzieć
„Cześć, zakochałem się w Tobie, okłamałem w sprawie dziewczyny. Będziesz ze mną
i dla mnie rzucisz Serba oraz Amerykanina?”
- Na przykład.
- Jesteś nienormalny. Może i Ty byś tak
powiedział. Ale to jestem ja.
- Cichy, ogarnij się.
- Powiedz mi jedno, nie lubisz jej, non stop to okazujesz... A teraz nagle mówisz, że mam jej wyznać co czuję? Gdzie tu sens?
- Dobra, może i jej nie lubię jakoś bardzo, ale chcę, żeby mój kumpel był w końcu szczęśliwy. Więc albo Ty to załatwisz, albo ja.
W tym momencie
dziewczyna nie wierzyła w to, co słyszy. Myślała, że może się przesłyszała, bo
przecież to niemożliwe. Wstała i pobiegła w stronę hotelu. Po drodze o mało co,
nie wpadła pod samochód. Cały dzień ukrywała swoje zdenerwowanie. Wieczorem
spotkali się ze wszystkimi siatkarzami. Unikała przede wszystkim Piotra, bo nie
wiedziała co ma mu powiedzieć i jak się teraz zachować.
Kolejne dni mijały
pod znakiem przygotowań do meczy i samych spotkań. Dziewczyny twardo jeździły
za nimi i dopingowały, ile sił w płucach i gardłach. Ciągle jednak Kornelia
pamiętała o słowach Nowakowskiego.
W międzyczasie kilka razy kontaktował się z
nią Aleksandar. Jednak nie na tyle często, jak tego potrzebowała. Ona wmawiała
sobie, że przecież on też gra, że zwyczajnie nie ma czasu. Obiecywał, że przyjedzie, ale później na dzień przed dzwonił z tłumaczeniami, że jednak nie da rady. Kornelia zaczynała coraz poważniej myśleć o przyszłości ich związku. Jednak gdy tylko poruszała ten temat Aleks uznawał, że dziewczyna tylko szuka pretekstu by się z nim rozstać. Na ogół kończyli rozmowę kłócąc się. Następnego dnia ją przepraszał i pocztą kwiatową przysyłał czerwone róże. I tak w kółko...
Liga Światowa
dobiegła końca, Polacy kolejny raz świętowali zwycięstwo. Julia pojechała na mecz finałowy. Kornelia nie była w stanie. Wolała obejrzeć zmagania znajomych siatkarzy w domu przed telewizorem. Kiedy już ochłonęli po ostatnim gwizdku, Julka dzwoniła do przyjaciółki. Namawiała ją by jednak zjawiła się na imprezie i spotkaniu z kibicami w Spodku. Ta jednak odpuściła.
Utrzymywała dobry kontakt z siatkarzami. Na zmianę dzwonili do niej i pisali. Również z Andersonem regularnie mailowała. W tym czasie najlepszym kompanem okazał się być jednak niezastąpiony Grzesio. Nigdy o nic nie pytał, kiedy czuł, że dziewczyna nie ma ochoty na rozmowę. Pisał jej miłe słowa nawet, gdy nie zawsze odpisywała. Z każdym dniem starał się jej poprawiać nastrój. Kornelia nie mogła się doczekać kiedy wyjedzie do Rzeszowa i będą mogli tak zwyczajnie wyjść na spacer, pogadać, pomilczeć... Bardzo się do siebie zbliżyli, to trzeba było przyznać.
Mijały kolejne wakacyjne dni. Kori zaczęła już ostatecznie
przywiązywać się do Rzeszowa. Mając odpowiednie mieszkanie, przywoziła rzeczy i
całkowicie się urządzała. Chłopaki jej pomagali między treningami w Spale.
Nadszedł początek sierpnia. Kornelia miała ochotę gdzieś wyjechać, odpocząć od
wszystkiego. Szukała sobie wakacji gdzieś zagranicą – Włochy, Hiszpania, a może
Portugalia?
- Co sądzisz o Serbii? -zaproponowała Julka, kiedy wspólnie przeglądały ofertę jednego z biur podróży- zobaczysz się z Aleksem, porozmawiacie, spędzicie trochę czasu.
- Przestań, nie ma opcji. Poza tym on ma
reprezentację, nie znajdzie dla mnie czasu.
Czwartego sierpnia jak co
dzień rano, Kornelia poszła pod prysznic, zjadła śniadanie i szukała sobie
zajęcia. Skacząc po kanałach, usłyszała pukanie do drzwi.
- Piotrek? Co Ty tu robisz?
-Chyba nie myślałaś, że zapomnę o Twoich
urodzinach! Wszystkiego najlepszego! -krzyknął i pocałował ją w policzek.
- Dziękuję, nie spodziewałam się Ciebie, naprawdę.
Wchodź. - uśmiechnęła się.
Poczuła się lepiej.
Nie zapomniał o tak ważnym dniu, przyszedł z prezentem.. Poczęstowała go
kupnymi ciastkami i kawą. Popołudniu zjawili się wszyscy znajomi – Julka z
Karolem, Ignaczakowie, Lotman, Kosok, jeszcze kilku siatkarzy i rodzina. Nawet
Bartman raczył się zjawić, czym zaskoczył wszystkich najbardziej. Siedzieli
roześmiani, zajadając się tortem czekoladowym, przywiezionym przez mamę z samego Lublina.
Dzwonek do drzwi zadzwonił po
raz kolejny tego dnia. Solenizantka otworzyła.
- Gabryś! -krzyknęła.
- No cześć, bon
anniversaire! -uśmiechnął się i podał mały pakunek.
Kornelia od razu rzuciła mu się na szyję.
- Uważaj, bo mnie
udusisz!
- Tak bardzo kocham
mojego braciszka, że nie mogłabym Cię udusić. Czemu mi nie
powiedziałeś, że przyjeżdżasz?
- Bo inaczej nie
byłoby to niespodzianką. A mam też dla Ciebie inną niespodziankę.
- Jaką? - dopytywała
się.
- Dowiesz się
niedługo. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.. -uśmiechnął się tajemniczo.
Oglądnęła wszystkie
prezenty. Jedne były bardziej trafione, inne mniej. Jednak dla niej liczyła się
pamięć. Kiedy dziękowała wszystkim za podarunki i przybycie po raz kolejny
usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Zza nich wynurzył się nikt inny, jak
Amerykanin.
- Matt!
- Happy birthday!
- Skąd Ty tu?
- Gabriel mnie
powiadomił. Poza tym nieważne, cieszę się, że Cię widzę!
Piotr
wywrócił oczami, nie miał ochoty na towarzystwo obcokrajowca. Wiedział, że to
przystojny i inteligentny facet. Był najzwyczajniej w świecie zazdrosny. Kiedy
Kori zaprosiła go do stołu, przybysz chciał zająć miejsce między nim, a
dziewczyną. Jednak Nowakowski wyraził dość głośno swoje niezadowolenie, więc Matt usiadł z drugiej strony i próbował zrozumieć o czym mówi reszta towarzystwa.
- Już chyba więcej do
szczęścia mi nie potrzeba! - zakomunikowała Kornelia.
- Jesteśmy Twoje
happiness? - zapytał Paul.
- Tak, dokładnie. -
uśmiechnęła się.
- Awww, how sweet.
Jesteś my happiness too. - przytulił ją.
- Tylu ważnych dla
mnie ludzi w jednym miejscu, specjalnie dla mnie.. Normalnie nie mogę w to
uwierzyć!
- Chyba kogoś jednak
brakuje. - mruknęła Julka a Kori posłała jej zabójcze spojrzenie.
Zajęła się gośćmi, śmiała się, gadała z każdym
z osobna.
Mimo wszystko było jej przykro, że Aleks nawet nie zadzwonił.
Przyjechał przecież Matt, Gabriel, Paul, Piotrek... Nawet Bartman!
Więc co jemu szkodziło? Najwidoczniej coś
szkodziło...
Do wieczora wszyscy towarzyszyli Kornelii. Spędzili naprawdę cudowny dzień. Przed dziewiętnastą zaczęli się powoli rozchodzić.
- Wpadniesz do Spały? Znowu zrobimy imprezę. -zaśmiał się Krzysiek
- Tylko imprezy Wam w głowie.
- A podobno taki wycisk dostają... -zażartowała jego żona
- To co, wpadniesz? -powtórzył pytanie libero
Kornelia zerknęła na Nowakowskiego. Nie potrafiła odczytać jego wyrazu twarzy.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł. -wydukała w końcu.
- No to imprezę zrobimy na koniec lata tu w Rzeszowie. -szybko wymyślił- Wszyscy czujcie się zaproszeni!
- My też się chyba zbieramy... -powiedziała mama dziewczyny
- Ale przecież możecie zostać u mnie. -przytuliła ją Kornelia
- Też tak chcieliśmy, ale wracamy do Lublina.
- Będziecie jechać po nocy? O nie!
- Jakieś nocy, jeszcze siódmej nie ma. -położył jej rękę na ramieniu brat- Chcę odwiedzić stare kąty a jutro już wracam do Paryża. Nie dostałem więcej wolnego... A i z mamą chcę spędzić trochę czasu.
- Rozumiem... -przyznała ze smutkiem
- Co to za mina? Ja... To znaczy my tu zostajemy przecież. -pojawił się obok Kosok- i jeszcze przed wyjazdem do Spały się spotykamy. -puścił jej oczko
- Dobrze, że przynajmniej Ty mnie nie zostawiasz. -poklepała go po ramieniu
Goście się pożegnali i zaczęli wychodzić.
- Matt, Ty też?
- W sumie to trochę nielegalnie się wyrwaliśmy ze zgrupowania...
- Słucham?!
- No nie mogliśmy sobie z Paulem odpuścić takiego dnia, który po prostu musieliśmy spędzić z Tobą.
- Trener Was zabije...
- Holmes nas dobrze kryje. -wyjaśnił jej Lotman
- Ale zobaczymy się niedługo? -przytuliła ich obu
- Pod koniec wakacji tu przyjedziemy. -zapewnili
Kiedy Kornelia zamknęła drzwi za ostatnimi gośćmi, postanowiła zacząć sprzątanie. Nie chciała tego odkładać do jutrzejszego ranka. Wtedy już na pewno nie mogłaby się zebrać...
- Lepiej od razu i mieć z głowy. -przyznała w duchu
Po niecałej godzinie wszystko było gotowe.
Nalała sobie trochę soku i usadowiła się wygodnie na kanapie. W telewizji leciała akurat powtórka jakiegoś serialu, którą z braku ciekawszego zajęcia postanowiła obejrzeć.
Kilka minut później usłyszała dźwięk telefonu. Zerwała się na równe nogi.
- Halo? -prawie krzyknęła do słuchawki
- Cześć! Wybacz, że tak późno, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale. Wszyyyyyyystkiego najlepszego! -słyszała męski głos- Cały Bełchatów Cię ściska!
- Mariusz... -westchnęła
- Spodziewałaś się kogoś innego, prawda?
- Przepraszam...
- Nie masz za co. Nie odzywał się?
- Nie...
- Przykro mi.
- Taaa, mnie też. Ale co zrobisz, takie życie.
- Jak Ci minął dzień? -zmienił temat Wlazły
- Miałam tylu niespodziewanych gości! Przyjechała Resovia, Matt, moj- -przerwała nagle- Mariusz! -krzyknęła
- Coś się stało? -nieco się wystraszył
- Przecież i Ty masz dziś urodziny! Jak ja idiotka mogłam zapomnieć! Mario, najlepsze życzenia!
- Ja już za stary jestem, żeby świętować. -zaśmiał się
Jednak w tle słychać było krzyki chłopaków.
- No czyżby? A ja chyba słyszę coś innego. -i ona się zaśmiała
- Poczekaj. -powiedział- Przełączam na głośnomówiący.
- Witam wszystkich.
- Kurna, wydało się... -rozpoznała Winiarskiego
- Wy nie w Spale? -zapytała
- Dostaliśmy dwa dni wolnego, więc przyjechaliśmy zaśpiewać sto lat.
- No dobrze dzieci, to wy się tam bawcie grzecznie.
- Tak jest! -odpowiedziało kilka głosów
- Trzymajcie się!
- Cześć Kori! Jeszcze raz najlepszego! Zdrówka i tak dalej. Ooo szczęścia jeszcze! -przekrzykiwali się, ale już nie była w stanie poznać kto jest kto.
Z uśmiechem kończyła ten dzień.
Swój dzień.
Swój dzień.
Postanowiła położyć się wcześniej niż zwykle.
Wyszła z łazienki zawinięta w ręcznik.
- Czy ja się kiedyś nauczę szykować piżamę wcześniej? -pokręciła głową
Podeszła do szafy. Zaczęła szukać czegoś do spania.
Zdecydowała się ubrać koszulkę FC Barcelony, którą kiedyś niby przypadkiem zabrała Alkowi.
Wróciła do łazienki. Wysuszyła włosy, powiesiła ręcznik na grzejniku i pobiegła do sypialni.
Wskoczyła do łóżka i poprawiła poduszkę.
Kiedy już miała gasić lampkę dostała smsa.
- Nieznajomy numer? No serio....
Trochę niechętnie otworzyła wiadomość.
- "Proszę, wyjdź na balkon." -przeczytała
Nie chciało jej się wstawać z lóżka.
Jednak coś jej mówiło, że powinna to zrobić.
Wstała, założyła kapcie i wyszła na balkon.
----------------
Wróciłam, blogspot znowu zaczął mnie lubić. Bo przez ostatnie dni w to wątpiłam... Zawsze coś się działo i nie mogłam dodać nic nowego brrr....
Mam nadzieję, że już takich sytuacji nie będzie, a Wy mi wybaczycie nieobecność!
Wszystkie zaległości u Was postaram się nadrobić możliwie jak najszybciej (a informować mnie możecie w zakładce Czytam lub na gadu :)
Ściskam Was ;*
Enjoy!
Wszystkie zaległości u Was postaram się nadrobić możliwie jak najszybciej (a informować mnie możecie w zakładce Czytam lub na gadu :)
Ściskam Was ;*
Enjoy!
PS.
Chciałabym baaardzo podziękować Kindze, która napisała ten rozdział. Ja już nie dawałam rady, miałam dość tych ciągłych problemów, chciałam się poddać, straciłam wiarę...
Dlatego cieszę się, że zawsze mogę na Kinię liczyć ;*
Dziękuję również mojej Siostrze, która mimo mojego zwątpienia zawsze mnie skutecznie mobilizuje <3
A tu macie jeszcze piosenkę zaproponowaną właśnie przez Kingę ;)
Nie ma żadnego problemu, uwielbiam pomagać ludziom, a już szczególnie Tobie. Jeśli tylko jeszcze kiedyś będziesz czegoś potrzebować, to pisz ;*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się udało i że tyle od siebie dopisałaś :-)
Trzymaj się, buziaki ;*
co dwie głowy to nie jedna ;)
UsuńŚwietny rozdział! :) Mam barzo dziwne przeczucie, że Alek stoi pod balkonem. Chociaż w swojej głowie mam Pita, który podpuszczony przez Zibiego, zdecydował się wyznać Kornelii swoje uczucia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :D
PS. Nowy rozdział: http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
również pozdrawiam i obiecuję nadrobić zaległości ;*
UsuńNie mogę się doczekać następnego :)))
OdpowiedzUsuńMam ogromną nadzieję ze to Alek .
OdpowiedzUsuńpisz szybko nowy!
Super super super ;d mam nadzieje ze znajdziesz więcej czasu teraz ;) wybaczamy nieobecność , buziaki ;*
OdpowiedzUsuńja też mam taką nadzieję ;*
UsuńWyczuwam Aleksa pod balkonem co totalnie mnie nie zadowala.. Nie chcę aby z nim była. Co z tego, że raz na jakiś czas potrafi zrobić jej niespodziankę czy cokolwiek, skoro na co dzień ma ją delikatnie powiedziawszy "w dupie"... :|
OdpowiedzUsuń/Kaśka.
Tak, masz rację. Pasują do siebie z Pitem.
UsuńRozdział świetny, mam nadzieję, że następny będzie szybko. /W
miło, że Wam się podoba ;) mam nadzieję, że kolejne również przypadną Wam do gustu.
UsuńMoże Alek,może Pit w każdym razie fajnie. Szkoda tylko,że Pit tak zwleka :(
OdpowiedzUsuń:D
;>
Usuńkurdee czyzby aleks przyjechal ? super piszesz .. powodzenia
OdpowiedzUsuń(nie)dziękuję :)
UsuńBardzoo fajny rozdział i wcale nie brakuje mi ty Alka który ją zwyczajnie nie odwiedził ,chyba ,że sprawka z balkonem to jego dzieło a ona uzna ,że Piotek nie jest jej miłością a przecież jest. Dobrze ,że też wszystko usułyszała może nie oko w oko ale jednak wie co jest na rzeczy i wie ,że nie jest to jednostronne uczucie. Zapraszam do siebie na nowy rozdział niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Annie
obiecuję wszystko nadrobić! :*
Usuńmam nadzieję, że pod balkonem będzie Pit ;D ale jak znać życie moje nadzieje nie są trafne i będzie to Alek ;C no cóż czekam na nowy żeby się dowiedzieć kto ot jest :D pozdrawiam :D / ZB9
OdpowiedzUsuńOby to był Alek,błaaaagam!
OdpowiedzUsuńTo by było piękne podsumowanie urodzin Korneli!
Pozdrawiam serdeczenie,Ola<3
pozdrowienia :)
Usuńnie trac wiary! A rozdzial meega ! Ale co z tym balkonem?!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńświetne, nic dodać nic ująć. czekam na więcej. :) czyżby ta tajemnicza niespodzianka od Gabriela? ^^
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Adaam ;*
również pozdrawiam ;*
UsuńPS. miło mieć tu w końcu faceta :)
Błagam, niech to nie będzie Aleks!
OdpowiedzUsuńStęskniłam się za tym blogiem po tygodniu nieobecności :)
ja też za Wami tęskniłam!
UsuńMiałam zbesztać Alka za to, że nie złożył jej życzeń, ale poczekam i przekonam się kto zrobił jej niespodziankę;) Pozdrawiam;*
OdpowiedzUsuńpozdrowienia :*
UsuńZnowu się zapuściłam, przepraszam ;* To już chyba stanie się tradycją :(
OdpowiedzUsuńPowiem tak- nie lubię Alka. Denerwuje mnie on, jego podejście do Kornelii, które jest lekko mówiąc olewcze. I mam nadzieję że pod balkonem stoi Pit, a nie Serb. Bo w końcu nastał czas środkowego! No ileż może udawać, że nic nie czuje do bohaterki? Ja wiem że to on. Prawda?
Ściskam ;*
fajnie, że w ogóle tu zaglądasz :*
Usuń