Kornelia kończyła przygotowywać obiad w kuchni.
- Mamusiu! Mamusiu szybko! –krzyczał maluch z pokoju
- Jestem, jestem. –Kornelia weszła do nich- I jak?
- Jes druga pserwa dla nas! –wtrąciła dziewczynka skacząca na łóżku
- No to super! –cieszyła się z nimi
Wspólnie oglądali mecz Serbia vs Polska.
Patrząc na roześmiane maluchy myślała o wszystkim, co się do tej pory wydarzyło.
Kiedyś inaczej myślała o siatkówce. Razem z Julką wzdychały do swoich ulubieńców i żałowały, że w ich mieście nie ma drużyny.
Z czasem wszystko się zmieniło.
Pierwsze spotkanie z Aleksandarem w Lublinie.
Wtedy jeszcze myślała o dziennikarstwie, studiach w Łodzi.
Później była wycieczka do Rzeszowa.
Piotrek…
Pierwsza wizyta na Uniwersytecie Rzeszowskim.
Poznanie zawodników i sztabu Resovii.
Wszystko się skomplikowało…
Tyle się wydarzyło od tamtego czasu!
Była w Paryżu. Odnowiła kontakt z bratem.
W międzyczasie myślała o przeprowadzce do Bełchatowa, później Rzeszowa. Po drodze jeszcze była Francja, Rosja.
Poznała wielu wspaniałych ludzi.
Nie zawsze było kolorowo. Bo czym byłoby życie bez problemów?
Jednak w końcu się udało.
Znalazła się w miejscu, w którym w końcu czuła się szczęśliwa. Mieszkali w domu pod miastem. Miała kochającą się rodzinę. Wspaniały mąż. Dwójka dzieci, przynajmniej na razie.
- Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaak! –skakały z radości dzieci, co wybiło ją z rozmyślań
- Udało się! –w pokoju rozniosło się echo komentatorów- Po raz kolejny zdobywamy złoto Ligi Światowej, gładko wygrywając z Serbami całe spotkanie 0:3!
Maluchy spojrzały na swoją mamę.
- To znaczy fajnie, ze Polska wygrała. –odezwał się chłopiec- Ale smutno, ze Serbia nie…
- Tak Piotrusiu, wiem, o co Ci chodzi. –poglaskała go- Trzeba się cieszyć z wygranej swojego kraju, ale przeciwnikowi nie życzy się źle. Mimo wszystko.
- Właśnie. No i wszyscy są tam fajni… -pokazywał na zawodników na ekranie
Kornelia uśmiechnęła się do swoich pociech.
W kuchni rozdzwonił się telefon.
- Pobawisz się z siostrą?
- Tak mamusiu.
Podniosła słuchawkę.
- Słucham?
- Pani Kornelia?
- Tak, to ja.
- Witam, moje nazwisko Majewska. Dzwonię z ośrodka adopcyjnego. Umawiałysmy się, że dam znać, jeśli będzie coś wiadomo.
- Proszę mówić. –prosiła zaniepokojona
- Otóż, -zaczęła kobieta- Państwa wniosek został rozpatrzony pozytywnie. Jeszcze tylko kilka formalności i będziecie Państwo pełnoprawnymi rodzicami małych bliźniaków.
- Naprawdę? To cudownie! –rozpłakala się do telefonu- Tak długo czekaliśmy z mężem na tę decyzję.
- Moje gratulację. Myślę, że w przyszłym tygodniu Marysia i Antoś będą już z Państwem.
- Dziękuję. Bardzo dziękuję za wszystko, co Pani dla nas zrobiła!
- Cieszę się, że mogłam pomóc. Aha, i proszę przekazać mężowi gratulacje! Właśnie oglądałam końcówkę meczu.
- Dziękuję, przekażę.
Ten telefon napełnił Kornelię jeszcze większym optymizmem.
Schowała twarz w dłoniach i rozpłakała się na dobre. Połozyła dłoń na brzuchu i powiedziała po cichu:
- Ale tatuś się ucieszy jak wróci! Tyle niespodzianek. Tyle szczęścia!
Kilka chwil później wróciła już do codziennych obowiązków.
- Piotruś! Zosia! Obiad!
Cisza. Nikt się nie pojawił. A zazwyczaj na hasło „obiad” z prędkością światła znajdowali się przy stole.
Weszła do pokoju, w którym oglądali transmisję.
Stali wyprostowani przed telewizorem.
- Obiad na stole, zapraszam. –powiedziała z uśmiechem
- Ciiiiiii! –przyłożyli paluszki do ust
Kiedy Polacy stawali na podium, a z głośników słychać było hymn i śpiew kibiców, mały Piotruś od razu wziął głośniej.
Rodzeństwo wzięło się za ręce i na swój sposób śpiewali Hymn Polski.
Ze wzruszenia ich mama uroniła kilka łez. Stanęła za nimi i mocno ich przytuliła.
- Chcem na lotnisko! –złożyła rączki w błagalnym geście Zosia
- Tak! Pojedziemy jutro po tatę? –wtórował jej brat
- Na pewno bardzo się ucieszy. –ucałowała ich
*****
Był ciepły, letni dzień. Siedząc w ogrodzie, otoczony dziećmi i gromadką wnucząt, Piotr kończył opowiadać.
- To było najgorsze pięć miesięcy w moim życiu. Później już nigdy się nie pokłóciliśmy. Bywały sprzeczki mniejsze czy większe, bo to normalne. Ale nigdy już nie było tak poważnie i źle. Zawsze mówiliśmy sobie prawdę. Nawet tę najgorszą. Do końca miała bardzo dobry kontakt z przyjaciółmi. Często ich odwiedzaliśmy. Jak jeszcze Piotruś z Zosią byli malutcy, pojechaliśmy na tydzień do Belgradu. A po którychś Mistrzostwach Świata Matthew odwiedził nas z narzeczoną. Oczywiście Julka i Karol też byli naszymi częstymi gośćmi. Nie mówiąc już o całej reszcie.
- A pojechali w końcu na Okęcie? Wtedy po wygranej Lidze? –zapytała najmłodsza córka, Wiktoria
- Oczywiście! Stali z rodzinami innych zawodników. Pamiętam jej pierwsze słowa… „Będziemy rodzicami. Znowu.” Rozpłakała się. Ja zresztą też. Zawiesiłem złoty medal na jej szyi i powiedziałem, że to tylko dzięki niej. Byłem bardzo szczęśliwy.
- Tęsknisz za nią? –otarła łzę Marysia
- Każdego dnia. –staruszek, z pomocą Antka, wstał z fotela- Nie ma chwili, w której bym o niej nie myślał. Wszystko mi o niej przypomina. Ten dom. Miasto.
- Może wrócisz z nami do Rzeszowa? –proponował Piotrek junior
- Nie mogę. Ten dom znaczył dla Waszej mamy bardzo wiele. Chciała w nim spędzić ostatnie lata. Czuję tu jej obecność. Mimo, że to już pięć lat, jak odeszła…
Piotr powoli stawiał kolejne kroki w stronę domu.
- Piękny pojedynczy blok. –chwalił wnuczka, który razem z resztą swojego ciotecznego rodzeństwa grał w ogrodzie
- Po dziadku! –wyprostował się dumnie nastolatek
Piotr obudził się w środku nocy.
Wstał, założył szlafrok i kapcie. Po cichu zaglądał do kolejnych pokoi.
Jego dzieci, ich współmałżonkowie i dzieci. Wszyscy spali spokojnie.
Ten widok napełnił go jedną, być może najważniejszą myślą.
Warto było.
Wrócił do sypialni. Usiadł na łóżku. Spojrzał na zdjęcie swojej żony, które stało na szafce obok.
- Mieliśmy dobre życie. Mimo tych wszystkich trudności po drodze. Wychowaliśmy wspaniałe dzieci. Lepszego scenariusza nie mógłbym sobie wyobrazić. –odłożył zdjęcie i położył się
- Teraz już będziemy razem na dobre. Najlepsze jeszcze przed nami. –zamknął oczy
Zobaczył ją.
Miłość swojego życia. Uśmiechała się do niego i wyciągała rękę. Chwycił ją.
Zasnął.
Na zawsze.
----------------
Po raz ostatni napiszę:
Enjoy!
Zaczynaliśmy w zeszłym roku... Tyle się wydarzyło przez ten czas! Nie tylko w życiu Kornelii, w moim też. Zżyłam się z nią, z tą historią, z Wami. Smutno się żegnać :(
Na początku miałam inną wizję. Wszystko tutaj miało wyglądać inaczej. Jednak cieszę się z efektu końcowego. Mam jednak świadomość, że nie wszystkim może się podobać.
Jeśli kogoś rozczarowałam - przepraszam.
Przepraszam za wszelkie niedociągnięcia, błędy, opóźnienia.
Przepraszam, że nie zawsze mogłam zostawić komentarze na Waszych blogach - wiedzcie, że zawsze je czytam.
Dziękuję za każde słowo uznania czy krytyki, za ilość wyświetleń strony.
Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną.
<3
Łza się w oku kręci, dlatego nie napiszę nic więcej w tym miejscu...
Proszę tylko, by każdy kto tu kiedykolwiek zajrzał, chociaż ten jeden raz, zostawił po sobie komentarz. Byłoby miło wiedzieć, ile tak naprawdę Czytelniczek polubiło losy moich bohaterów :)
Mam nadzieję, że zobaczymy się niedługo przy okazji kolejnych moich historii.
Trzymajcie się!
Życzę Wam wszyyyystkiego dobrego w Nowym Roku!
Całuję,
K.
PS. Najlepsze jeszcze przed nami..
02.01.2014
@EDIT:
Od wczoraj słucham płyty tego Pana i uświadomiłam sobie, że ta piosenka wręcz idealnie oddaje atmosferę historii i tego, jak ona się kończy.
Enjoy listening! ;)
Po raz ostatni napiszę:
Enjoy!
Zaczynaliśmy w zeszłym roku... Tyle się wydarzyło przez ten czas! Nie tylko w życiu Kornelii, w moim też. Zżyłam się z nią, z tą historią, z Wami. Smutno się żegnać :(
Na początku miałam inną wizję. Wszystko tutaj miało wyglądać inaczej. Jednak cieszę się z efektu końcowego. Mam jednak świadomość, że nie wszystkim może się podobać.
Jeśli kogoś rozczarowałam - przepraszam.
Przepraszam za wszelkie niedociągnięcia, błędy, opóźnienia.
Przepraszam, że nie zawsze mogłam zostawić komentarze na Waszych blogach - wiedzcie, że zawsze je czytam.
Dziękuję za każde słowo uznania czy krytyki, za ilość wyświetleń strony.
Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną.
<3
Łza się w oku kręci, dlatego nie napiszę nic więcej w tym miejscu...
Proszę tylko, by każdy kto tu kiedykolwiek zajrzał, chociaż ten jeden raz, zostawił po sobie komentarz. Byłoby miło wiedzieć, ile tak naprawdę Czytelniczek polubiło losy moich bohaterów :)
Mam nadzieję, że zobaczymy się niedługo przy okazji kolejnych moich historii.
Trzymajcie się!
Życzę Wam wszyyyystkiego dobrego w Nowym Roku!
Całuję,
K.
PS. Najlepsze jeszcze przed nami..
02.01.2014
@EDIT:
Od wczoraj słucham płyty tego Pana i uświadomiłam sobie, że ta piosenka wręcz idealnie oddaje atmosferę historii i tego, jak ona się kończy.
Enjoy listening! ;)