piątek, 27 grudnia 2013

Shocker

Nagle rozdzwonił się dzwonek do drzwi.
- Spodziewacie się kogoś? –zapytali rodzice
- Nie…
Piotrek wyjrzał przez okno.
- Ja otworzę! –powiedział zadowolony 
Chwilę później rozległo się pukanie do drzwi
- Znajdzie się miejsce dla niezapowiedzianych gości? –przywitał się mężczyzna
- Dla Was zawsze. Zapraszamy. –zaprosił gości gospodarz
- Kto przyszedł? –pytała z salonu Kornelia
- Dobry wieczór. –dołączyli do zebranych w salonie Kowalowie
- Ojej! Jaka niespodzianka! –uściskała ich
- Kornelia! –cieszyły się dzieciaki
- Jedziemy właśnie do dziadków i zobaczyliśmy zapalone światło. Pomyśleliśmy, że wpadniemy na moment zyczenia Wam złożyć. –wyjaśniła żona Andrzeja
- Właśnie mieliśmy podzielić się Opłatkiem. Idealnie wyczuliście moment. Ach właśnie! Państwa Nowakowskich na pewno znacie, ale tej Pani jeszcze nie. –uśmiechnęła się i przytuliła swoją mamę
- Mama Kornelii, tak? Miło mi w końcu poznać. –pocałował kobietę w rękę trener Resovii
- Dobry wieczór. Mnie również jest bardzo miło. 
- To co? Zaczynamy? –zaproponował ojciec Piotrka
Wszyscy złożyli sobie życzenia, zaśpiewali kilka kolęd. Z uśmiechami na ustach mieli siadać do stołu.
- Wiem, że pewnie się spieszycie, ale zostaniecie chociaż chwilę? –prosiła Kori
- Przykro mi, ale dziadkowie już pewnie w oknie siedzą i nas wypatrują. Także dziękujemy bardzo, ale będziemy się zbierać. 
- Tatoooo, ale nie możemy zostać? –prosiły go dzieci
- Obiecaliśmy dziadkom. Pewnie babcia napiekła mnóstwo pierniczków specjalnie dla Was. Nie wypada teraz nie przyjechać. –tłumaczył im
- Wpadnijcie do nas w któryś weekend na dłużej. –wyszła z propozycją Kornelia
- Wy też nas odwiedźcie. 
Gospodarze Wigilijnej uczty odprowadzili gości i resztę wieczoru spędzili ze swoimi rodzicami. 
Pierwszy dzień Świąt również spędzali razem. Popołudniu niestety musieli się jednak pożegnać. Jako świadkowie przyszłych małżonków musieli dopilnować kilku kwestii w Łodzi. 
Wieczorem byli już na miejscu. Zatrzymali się w jednym z łódzkich hoteli, w którym mieli być zakwaterowani wszyscy goście. 
Najpierw pojechali do Kościoła. Trwały właśnie ostatnie przygotowania.
- Jak to wszystko pięknie wygląda! –zachwycała się dziewczyna, kiedy weszli do środka
- Podobno Michalina zadbała o każdy detal. Bartek nie ma tak dobrego gustu przecież. –żartował Piotrek
- Jak to nie ma?! –zza filara wychylił się Kurek- Jak to nie ma?
- Bartek! Co Ty tu robisz? –przywitali się z nim
- Kori, Kori, Kori… Nie tylko Wy macie przedślubne obowiązki. 
- Wszystko gra? –zapytał Pit
- Tak, tak. Musieliśmy ustalić z księdzem wszystko raz jeszcze. Bo okazało się, że na tą samą godzinę wpisali inny ślub. I wyszloby, że są dwa jednocześnie. Tylko, że ze względu na liczbę naszych gości byłoby to technicznie niemożliwe. 
- Ale już w porządku?
- Tak. Zadzwoniliśmy do tamtych młodych i po prostu ksiądz źle godzinę zapisał. Zwykła pomyłka. 
- Michalina jest z Tobą?
- Tak, gdzieś się kręci. –rozglądal się za narzeczoną
- Nie, nie, te bukiety trzeba zostawić tu, z prawej strony. Tędy będą przechodzić ludzie, więc ktoś może niechcący przewrócić dekoracje… -tłumaczyła komuś przyszła pani Kurek
- Hej Miśka! –pomachała jej Kornelia
- Hej! Dobrze, że już jesteście! –podeszła do nich
- Gotowa na wielki dzień? –pytał Piotrek
- Tak. Boję się tylko, że coś się nie uda. Nie wiem… że jedzenia będzie za mało, że miejsc zabraknie… sama nie wiem…
- Wszystko będzie dobrze. Mówię Ci. –przytuliła ją Kornelia


  Każdy chodził od rana poddenerwowany. Ciągle było coś do zrobienia. Odebrać bukiecik panny młodej z kwiaciarni w centrum miasta. Potwierdzić godzinę u fotografa. Sprawdzić czy młodzi jeszcze oddychają z tego napięcia. Jeszcze raz zerknąć na rozmieszczenie gości. Czas leciał bardzo szybko. Zanim się obejrzeli była już prawie siedemnasta. Ślub miał się odbyć o godzinie osiemnastej, więc czasu zostało niewiele. 
- Piotruś? Widziałeś moją bransoletkę? –krzyczała z łazienki Kornelia
- Nie… A Ty nie wiesz, gdzie jest mój krawat?
- Nie. My na pewno wszystko z Rzeszowa wzięliśmy? –wychyliła się
- Tak myślę. Dwa razy sprawdzałem. 
Oboje zabiegani, po kwadransie przeszukiwania całego hotelowego pokoju, w końcu znaleźli swoje zguby. 
- Pięknie wyglądasz. –komplementował swoją dziewczynę Piotrek, kiedy ta kończyła poprawiać fryzurę
- Ty też prezentujesz się całkiem nieźle.
- Calkiem nieźle? A co jest nie tak? –wystraszony zaczał się oglądać z każdej strony
- Masz krzywo zawiązany krawat. Chodź tu. –przyciągnęła go do siebie i dokonała niezbędnych poprawek
- I jak teraz? 
- Dobrze. Nawet bardzo dobrze. –cmoknęła go w policzek
- Gotowa? Musimy się zbierać. 
 Zamówione taksówki czekały pod hotelem i były do dyspozycji gości. Z racji tego, że Kornelia I Piotr musieli być w Kościele wcześniej niż reszta zaproszonych, nie mieli jeszcze możliwości spotkać się ze znajomymi. 
Kiedy siedzieli już w samochodzie i byli w połowie drogi Kornelia zapytała:
- Masz obrączki?
- Mam. 
Po chwili jednak zaczął nerwowo przeszukiwać kieszenie.
- Piotrek?
- Mam… Na pewno gdzieś są… -przerażony spojrzał na zegarek- Zawracamy!
- Słucham? –odwrócił się do nich kierowca
- Musimy wrócić do hotelu! –prawie krzyczał
- Piotrek!
- No co… Zapomniałem… 
Kilka minut później zdyszany Pit wbiegał już po schodach na górę. Nie chciał tracić czasu na czekaniu na windę. Wpadł do pokoju i z ulgą zauważył niewielkie pudełeczko na nocnej szafce.
- Masz? –zapytała dziewczyna, kiedy wsiadał z powrotem
- Mam. Jedziemy.
Wszystko wydawało się być w porządku. Do czasu…
- Czemu stoimy? –Kori próbowała dojrzeć cokolwiek za oknem
- Chyba stłuczka była… -westchnął kierowca
- Nie ma jakiegoś objazdu? –wtrącił Piotrek
- Niestety…
Denerwowali się przez kolejne kilkanaście minut. 
Do Kościoła wpadli w ostatniej chwili. Zziajani zajęli miejsca na stopniach przy Ołtarzu, gdzie czekał już Bartosz.
- Nigdy bym się nie spodziewał, że to na Was będziemy czekać. –śmiał się
- Korki. –szepnął mu Piotrek
Po chwili rozbrzmiał marsz Mendelsona i do Kościoła weszła Michalina prowadzona przez Grzegorza.
- To takie urocze. –zachwycała się żeńska część zaproszonych gości
Podczas składania przysięgi Kurkowi łamał się głos, czego nikt by się po nim nie spodziewał. Jego jeszcze narzeczonej trzęsły się ręce. Byli troszkę jak dzieci, które boją się czegokolwiek powiedzieć. Jednak kiedy spojrzeli sobie prosto w oczy cały stres gdzieś zniknął.
Ceremonia przebiegła dość szybko i sprawnie, ze względu na kolejny ślub. 
Kiedy wychodzili goście obsypali ich symbolicznie ryżem. Zaśpiewano im „sto lat”, ale składanie życzeń przeniesiono do domu weselnego. Pogoda tego dnia ich nie rozpieszczała. 
Świeżo upieczeni państwo młodzi i ich świadkowie wsiedli do czarnej limuzyny. Ich śladem podążali weselni goście. 
Na miejscu przywitała ich orkiestra. Zimowe okrycia zostawili w szatni i przeszli na główną salę. Tam czekali na przybycie zaproszonych.
- Jak się czuje pani Kurek? –zagadnęła Kornelia
- Jeszcze to do mnie nie dociera… -uśmiechała się Miśka
Każdy kto się pojawiał składał życzenia parze i wręczał symboliczne prezenty. Z każdą minutą świadkowie mieli coraz bardziej zajęte ręce. Gdy wszyscy już im pogratulowali wzniesiono toast i młode małżeństwo mogło w końcu zatańczyć. Na pierwszy taniec wybrali tradycyjną melodię walca. Goście byli pod wrażeniem ich tanecznych popisów.
- A ja zawsze myślałem, że Kurek ma dwie lewe nogi.. –co rusz mówił któryś z siatkarzy
Następnie zaproszono wszystkich na ciepły posiłek.
Kornelia i Piotr zasiedli oczywiście przy Kurkach. Jako, że każdy z małżonków chciał mieć swojego świadka przy sobie, zmuszeni byli się rozstać przy stole. Koło Piotrka zasiadł Zaytsev z parterką, jako najbliższy towarzysz Bartka we włoskim klubie.
- Czy to nie jest przypadkiem moje miejsce? –zapytał ktoś siadając obok Kornelii
- A nie wiem, powinna być karte- -urwała w połowie- Matt! Ty tutaj?
- Jakby nie patrzeć znamy się z Bartkiem z Rosji. –uśmiechał się zajmując miejsce
- Ale czekaj… Co Ty tu właściwie robisz? To znaczy na tym miejscu? Jeszcze koło południa sprawdzałam listy i ktoś z rodziny Miśki miał być obok mnie… -zastanawiała się
- Tak, jakaś kuzynka czy ktoś. Tylko ciiiii, podmieniłem karteczki.
- Co takiego? Nie wierzę… -śmiała się
- Ojj i tak pewnie zrobiłem jej przysługę. Przyjechała sama, tak wynika z mojego śledztwa, więc może w tamtym rejonie Sali spotka miłość swojego życia. –cieszył się ze swojego niecnego planu Anderson
- Jesteś niemożliwy.
- A gdzie Pit?
- Przy panu młodym. –wskazała
Matthew kiwnął mu głową porozumiewawczo. Nowakowski odwzajemnił ten gest.
Dookoła panowała przyjazna atmosfera. Po kolacji zaczęła się zabawa przy największych hitach sezonu. Dopiero teraz Kornelia miała szansę rozejrzeć się, komu udało się dotrzeć na to wydarzenie.
Dobrze bawiła się w gronie przyjaciół. Kibice siatkówki, którzy również byli obecni, zachowywali się wspaniale. Nie męczyli swoich ulubieńców, nie prosili o autografy czy zdjęcia. Chcieli się po prostu wspólnie z nimi bawić. Tak więc siatkarze co chwila tańczyli z kimś nowym. Nikomu to jednak nie przeszkadzało. Ich żony czy dziewczyny nie unosiły się wtedy dumą czy się obrażały. Każdy chciał przeżyć ten wieczór w jak najlepszej atmosferze i zachować jeszcze lepsze wspomnienia.
Kiedy Piotrek został poproszony przez kolejną osobę, a Kornelia tańczyła akurat z panem młodym, ktoś podszedł i zapytał:
- Przepraszam, czy mogę porwać Twoją partnerkę? 
- Bardzo proszę. Ja poszukam żony. –Bartek oddał rękę Kornelii
Dziewczyna się odwróciła i oniemiała z wrażenia.
- Jesteś! –przytuliła chłopaka, ale szybko się cofnęła
- Jestem. –pocałował ją w rękę
- Nie spodziewałam się Ciebie tutaj. Do końca nie było Twojego potwierdzenia. Cupko i Jelena też przylecieli?
- Tak, gdzieś tu się kręcą. Nie byliśmy do końca pewni czy uda nam się znaleźć bilety na samolot. Są Święta, wszyscy gdzieś podróżują.
- No tak..
- Będziemy tak stali czy pozwolisz mi ze sobą zatańczyć? –wyciągnął rękę w jej stronę
Nie odpowiedziała tylko dała się prowadzić po całym parkiecie. 
- Co u Ciebie? –zapytał Aleksandar
- Nic się nie zmieniło. 
- Czyli w porządku?
- Tak. 
Chłopak uważnie się jej przyglądał. Tymi swoimi oczami. Oczami, w których jeszcze jakiś czas temu widziała cały świat. W które mogła patrzeć bez końca…
Kiedy orkiestra zakończyła porywający do tańca utwór, solistka oznajmiła:
- Teraz nieco zwolnimy tempo, żebyśmy i my i Państwo mogli trochę odetchnąć.
Kornelia ukłoniła się lekko dziękując Serbowi za taniec. 
- Zaczekaj. –Alek chwycił jej rękę- Dlaczego uciekasz?
- Nie uciekam.
- Zatańcz jeszcze ze mną. Przecież to nasza piosenka. 
- Nie mogę. –cofneła rękę
- Czego się boisz?
Nie odpowiedziała od razu.
- Muszę znaleźć mojego chłopaka. –powiedziała w końcu i odeszła
Wyszła na zewnątrz. Chciała pozbierać myśli. Dlaczego właściwie nie chciała dalej tańczyć z Aleksandarem? Przecież to wesele, to normalne, że ludzie ze sobą tańczą. Jednak coś ją blokowało. Dlaczego? Nie potrafiła sobie szczerze odpowiedzieć na to pytanie.
- Zamarzniesz. Zobacz, śnieg zaczyna padać. –nie wiadomo skąd zjawił się przy niej Matt
- Dziękuję. –odpowiedziała kiedy nałożył na nią swoją marynarkę
- Czemu tu stoisz sama?
- Musiałam pomyśleć.
- I coś ciekawego wymyśliłaś? 
- Jeszcze nie…
- W domu wszystko w porządku? –zapytał w końcu
- Tak, dlaczego pytasz?
- Po prostu. Wyjaśniło się wszystko?
- Eee… Tak? –nie wiedziała o co mu chodzi
- A co z Twoim ojcem?
- Moim kim? 
- No z Twoim ojcem… Przecież był w Rzeszowie.
- Że co proszę?!






-------------
Jak żyjecie po Świętach? :) Ja się ledwo ruszam!
Postanowiłam pobyć z Wami troszkę dłużej i opublikować epilog w ostatnim dniu roku ;)
Enjoy!


dwa..

17 komentarzy:

  1. Ja wgl nie wiem co ten tamten tam robi ale jak namiesza to ja sie do niego przejde! Poza tym uciac jezyk andersonowi! Papla jedna! Gorzej niz babcia na targu. A propo babci moja tez tak w oknie zawsze wyczekuje jak za dlugo nie przyjezdzam. Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Matt... Musiałeś wygadać?? Teraz Piotrek dostanie burę za to, że to ukrywał;/
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  3. No to teraz Piotrek wpadł. Matt, głupiutki Matt -.- xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Piotrek zaliczył wpadkę z Mattem i teraz mają ciążę pozamaciczną na żebrze Konara. Haha śmiechy śmiechami, ale dlaczego ta historia stulecia ma się ku końcowi? Z każdym nowym rozdziałem czuję się jakby ta historia wydarzyła się naprawdę, jakbym to ja była Kornelią (chociaż bardziej od Pita wolę GoldenBoya). Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejj dziekuje, bardzo mi miło, ze tak uwazasz :)

      Usuń
  5. Ochhhh Mattt cożeś ty zrobił najlepszego ! Ciekawe jak Piotrek wybrnie z tego wszystkiego, bo przecież jakoś musi prawda. Koniecznie.


    Jakim prawem Ci co nie znają miłości mają czelność ją oceniać? Jakim prawem Ci co nie mają szczęścia zabraniają go mieć innym? Jakim prawem Ty która nie masz zdrowia nie chcesz już walczyć? Jakim prawem? Jesteś szczęściem dla innych, a poddałaś się, odebrałaś cząstkę siebie komuś innemu. Czy to egoistyczne?

    Serdecznie zapraszam na 1 rozdział
    http://let-me-go1.blogspot.com/2013/12/primo.html

    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział ! Czekam na więcej ! W wolnej chwili zapraszam tutaj ! http://anonimeksblog.wordpress.com/
    http://ignaczakblog.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Skąd tam Alek wogóle,pewnie jakies kłopoty się z tego zrobią,chociaż większe pewnie przez ojca Kornelii.
    Super rozdział,pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach, nadal lubię powzdychać do Matta i Alka.. <3
    No, ale, że kurwa mać, przepraszam, jak ty Matthew mogłeś to zrobić?! No żesz kurde no.. DLACZEGO?! BO BYŁO ZBYT DOBRZE?! WRR.
    Trzymasz mnie przy życiu kochana, naprawdę..
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wzdychaj, wzdychaj ;) I zdrowiej mi tam! :*

      Usuń
  9. Super rozdział,fajnie,że Aleks wrócił.Pewnie teraz Kori bdmiała wątpliwości co do Pita przez to co Matt wygadał i może Kornelia i Aleks bd razem.!

    OdpowiedzUsuń