- Wprawdzie to nie są warunki takie jak u mnie, ale pokój powinien się Wam spodobać. –Matt przyłożył kartę do czytnika otwierając tym samym drzwi
- Żartujesz? –Kornelia od razu podbiegla do okna- Widok jest cudowny!
- No to bardzo się cieszę. Postarałem się, żebyście nocowali w tym samym hotelu co my wszyscy. Pomyślałem, że będziecie się choć trochę lepiej czuli w obcym mieście.
- Widzę, że zadbałeś o wszystko. –poklepał go po ramieniu Piotrek.
- Następnym razem jak przylecicie, pomieszkacie trochę u mnie, nie gdzieś po hotelach. –kontynuował Anderson
- Następnym razem? Już nie pamiętasz, co mówiłam? Wiecej tu nie przylecę. –szybko wtrąciła dziewczyna
- Jeszcze zobaczymy. –uśmiechnął się- Zostawię Was. Odpocznijcie po podróży.
- Niby gdzie? Na tych fotelach? –rozejrzała się dookoła Kori
- Eh kobieto małej wiary. –pokręcił głową Matthew- Otwórz tamte drzwi. Z góry przepraszam, nie mieli już pokoi dwuosobowych. Ale chyba nie wygonisz chłopaka na kanapę, co?
- Kto wie czy ona tam nie wyląduje. –zażartował Pit
- Chcesz dostać na dzień dobry? –zaśmiała się dziewczyna i rzuciła w niego poduszką.- Ty też dostaniesz, co by Ci przykro nie było! –miękka ‘amunicja’ poleciała również w stronę gracza Zenitu
- Dobra gołąbeczki, nie pobijcie mi się tu tylko. Za godzinę zejdziemy na kolację, ok?
- Jasne. Dzięki za wszystko. –zamknął za nim drzwi Nowakowski- To gdzie śpimy? –zwrócił się do swojej partnerki
- Za tamtymi drzwiami? Cokolwiek to znaczy… -niepewnie nacisnęła klamkę
Oboje zajrzeli do drugiego pomieszczenia.
- Wow… Dobrze tu mają! –Piotrek od razu rzucił się na łóżko
- Zostajemy? –dołączyła do niego Kori
- A ktoś mówił, że więcej tu nie przyjedzie. –dał jej pstryczka w nos
- W sumie skoro już tu jesteśmy… -westchnęła
- Serio chciałabyś tu zostać? –wskazał na widok za oknem, a raczej jego brak. Snieg rozpadał się na dobre.
- Coś Ty! Tak sobie mówię. –uśmiechnęła się- Skoczę pod prysznic. W końcu trzeba jakoś wyglądać na tej kolacji.
- Idę następny.
Około ósmej Matt zapukał do ich drzwi.
- Gotowi?
- Gotowi. –otworzył Piotrek- No prawie…
- Kochanie? Czy do tych spodni pasuje ta niebieska koszula? Czy lepiej założyć sukienkę? –gdzieś w tle pytała Kornelia
- Sam słyszysz. –wzruszył ramionami Pit
- Kobiety. –zawtórował mu Amerykanin
- Słuchasz mnie? –powtórzyła dziewczyna
- Sukienka. –krzyknęli obaj
Po kilku chwilach w końcu im się pokazała.
- I jak? –zaprezentowała się
- Ładnie się dobraliście. –skomentował Matt
Dopiero teraz Kornelia uważnie przyjrzała się swojemu chłopakowi. Miał na sobie ciemno-niebieską koszulę w kratę i ciemne dopasowane jeansy.
- Przeznaczenie. –wyprostował się dumnie Pit
- Mówiąc o wyglądzie, mamy coś dla Ciebie. –Kornelia wróciła się do sypialni
- Nie trzeba było, no co Wy… -buntował się Matt biorąc od niej kolorową papierową torbę
- To nie my, Mikołaj nas odwiedził. –uśmiechnął się Piotrek
- Wow! Ale czad! –Anderson od razu założył nowy sweter- Jak wyglądam?
- Jak facet, który mieszka w mroźnej krainie i właśnie dostał dodatkowe zabezpieczenie ciepła. Czy coś. –zażartował Nowakowski
- Cóż za trafna interpretacja. –chłopaki przybili piątkę
- Idziemy? –Kornelia spojrzała na zegarek
- Idziemy.
Zjechali windą na parter. Na końcu ogromnego korytarza mieściła się restauracja.
- Nieźle się powodzi tym Rosjanom. –zauważyła Kori
- Tylko w tych większych miastach, no i tym z wyższych sfer oczywiście. Właściciel tego hotelu ma ich całą sieć. Nie tylko w Rosji. –wyjaśnił im Matt
- Czyli mafia? –nie mógł się powstrzymać Pit
- Chciałbym powiedzieć, że to błędny sposób postrzegania Rosjan, ale cóż, taka prawda.
Cała trójka rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Tam jest wolny stolik. –wskazał Anderson
- Piter?! –nagle krzyknął ktoś za nimi
Odwrócili się.
- Co Ty tu robisz? Nie powinieneś być z Michaliną w Maceracie? –zdziwił się Piotr
- Dostałem zaproszenie na mecz jeszcze jak tu grałem. Pytanie co Ty tu robisz?
- Przyjechaliśmy wspierać przyjaciela. –wyjaśnił
Matthew machając ręką dał znać, ze to o niego chodzi. Rozbawiło to Kornelię, która dopiero teraz wychyliła się zza ich pleców.
- Hej Bartek. –uśmiechnęła się
- No cześć Mała! Super Was znowu widzieć. –Kurek nie krył zadowolenia
- Nie mówiłeś, że tu będziesz. –wtrąciła
- Nie pytaliście. No ale mniejsza z tym. Przysiądziecie się do nas? –zaproponował- Siedzimy we dwóch przy za dużym stole. Będzie nam bardzo miło. –poprowadził ich
Jego współtowarzysz siedział z jedną nogą wyciągniętą na sąsiednim krześle.
- Patrz kogo znalazłem! –cieszył się Kuraś
- Kogo? –odwrócił się- No nie wierzę!
- Łukasz! Jak dobrze Cię widzieć? Jak się czujesz? –uściskała go Kornelia
- Patrzcie ją… Nawet mnie tak nie witała… -udał obrażonego Bartek
- Bo Ciebie dopiero co widziałam, a Łukasza już długo nie. –pogłaskała go po ramieniu
- Jak noga? –przywitał się z nim Pit
- Niedługo zdejmą mi gips, później długa rehabilitacja… Ale jestem dobrej myśli. Siadajcie, siadajcie.
- Matt, czemu nic nie mówiłeś? –zapytała Kori
- Wiedziałem, że i tak się tu spotkacie i tak. Chciałem, żebyście mieli niespodziankę. –wyjasnił zadowolony
- I mamy! –cieszył się Nowakowski
- Długo zostajecie? –zapytał Ziomek
- Po meczu chyba wracamy. Czyli do końca weekendu.
- Musicie? Nie możecie lecieć z nami do Kazania? –Łukasz zrobił błagalną minę
- Genialne! Czemu ja na to nie wpadłem! –stuknął się w czoło Matt- Lećcie z nami.
- Niedługo kończy się semestr, mam masę nauki, Piotrek treningi.
- Tak, Kornelka ma rację. Obowiązki wzywają.
- Ale koniecznie musicie zobaczyć, jak się urządziłem. –prosił Żygadło
- Kiedyś na pewno. –zgodzili się
- Najpierw muszą przylecieć do Maceraty, sorry Ziomuś. –przerwał im Bartek
- Wszystko jest do załatwenia, -wtrącił Matt- a teraz możemy już złożyć zamówienie? Głodny jestem..
Wszyscy chętnie się zgodzili.
Podczas kolacji nie mogli się nagadać, więc przenieśli się do pokoju polskich siatkarzy.
- Znowu chcesz grać w karty? –kręcił nosem Bartek
- No chyba nie boisz się, że przegrasz… Znowu. –namawiał go Łukasz
- A może podbijemy stawkę? Matt grasz z nami!
- Nie jestem w tym dobry…
- Nie daj się prosić.
- Skoro nalegasz.
- Yesss! –Kuraś uniósł pięść w geście zwycięstwa
- Jak dzieci… -przyglądała im się dziewczyna
- Pit, grasz? –zapytał Matthew- Boję się zostać w tym z nimi sam na sam…
- Nie zostawisz kumpla w potrzebie, co? –uniósł brew do góry Bartosz
- Aaaa niech tam. Gram! –dołączył do nich
- To Wy sobie tu siedźcie, a ja w tym czasie zadzwonię do mamy.
Jednak panowie byli już tak pochłonięci rozdawaniem kart, że żaden jej nie odpowiedział.
Wyszła na korytarz i wybrała numer rodzicielki.
- Hej mamuś, co tam? –zapytała wesoło
Cisza.
- Mamo?
- Jestem, jestem. –powiedziała bez większego entuzjazmu
- Co u Ciebie? Źle się czujesz?
- W porządku. –odpowiedziała dopiero po chwili
- Przecież słyszę. Co się dzieje?
- Nic. Opowiadaj jak Rosja. Tak zimno jak mówią?
- Mówię Ci, już dawno takiej śnieżycy nie widziałam! Właśnie zjedliśmy kolację. Spotkaliśmy Kurka i Żygadłę. Zapowiada się udany weekend. –cieszyła się- Ale moment! Umiejętnie zmieniasz temat.
- Nic nie zmieniam. Po prostu pytam jak się bawi moja córeczka. <chlip>
- Mamo? Ty płaczesz?
- <chlip> Nie, skądże. Wiesz co, zupa mi się przypala, zadzwonię później. Kocham Cię. –rozłączyła się
Kornelia w osłupieniu patrzyła na wyświetlacz telefonu.
- Zupa? Przecież Gabriel nawet dobrej kuchenki nie ma… Posiłki zamawia w hotelowej restauracji… -mówiła do siebie
Nie chciała jednak snuć teorii spiskowych. Wolała myśleć, że wszystko jest ok. Jednak jej mama ewidentnie płakała. Wróciła do pokoju.
- No nieee! Znowu?! –denerwował się Bartek
- Mówiłeś, że nie jesteś dobry… -dodał Łukasz
- Matt Was ograł? –zapytała Kornelia, chociaż było to bardziej stwierdzenie
- Mam chyba ukryty talent. –cieszył się Anderson
- Coś się stało? –zauważył Piotrek
- Możesz mi dać kartę do pokoju? –wyciągnęła rękę
- Jasne, ale w porządku wszystko?
- Ta podróż mnie wykończyła. Położę się.
- Kornelka? –domagał się odpowiedzi
- Wszystko ok. Wy sobie nie przeszkadzajcie. –uśmiechnęła się lekko i wyszła z pokoju
Chłopaki wrócili do dalszej gry. Piotrek cały czas był jakby nieobecny.
- Nie wierzę… Trzeci raz z rzędu?! –tym razem to Ziomek nie krył zdumienia
- Jak już mówiłem… Ukryty talent. –wzruszył ramionami uśmiechnięty Matthew
- To co? Jeszcze partyjka? –proponował Bartek
- Chętnie, ale może innym razem. –wstał z miejsca Nowakowski- Zajrzę do Kornelii.
- Gdyby coś się działo, dzwoń.
- Jasne. –pożegnał się i wyszedł
Kiedy zapukał do drzwi, po chwili otworzyła mu zapłakana dziewczyna.
- Powiesz mi co się dzieje? –przytulił ją mocno
- Właśnie rozmawiałam z Gabrielem.
- Oo miło. I co u nich?
- U nich? Piotrek… Moja mama do niego nie poleciała! Po wakacjach miała wrócić do Lublina, spakować, co najpotrzebniejsze, wynająć komuś mieszkanie, załatwić wszystko w pracy i przenieść się do Paryża.
- Pamiętam, taki był plan.
- Nigdy tam nie wróciła. Powiedziała Gabrielowi, że jest mi potrzebna tu w Polsce. Przestała odbierać jego telefony. On jak dzwonił do mnie o nic nie pytał, nie chciał się wtrącać, w końcu to była jej decyzja, które dziecko wybrała. Nieco się uniósł honorem, wcale mu się zresztą nie dziwię. Problem w tym, że jakiś czas temu sprzedała mi taką samą historię. Twierdziła, że jest potrzebna Gabrielowi i wyjeżdża na dobre. Jak sam dobrze wiesz, ze mną też przestała się kontaktować. Od czasu do czasu tylko przysłała smsa, że wszystko ok. Dziś w końcu się do niej dodzwoniłam. Płakała. Nie chciała mi nic powiedzieć. Nie wiem co się dzieje…. –szlochała
- Hej, -uniósł jej podbródek- wszystko się wyjaśni. Obiecuję, że jak tylko wrócimy, od razu jedziemy do Lublina, dobrze?
- A co z treningami? Przecież trwa sezon, a Ciebie prawie w ogóle nie ma.
- Coś wymyślę. Twoja mama jest ważniejsza. No nie płacz już. –głaskał ją po plecach
Siedzieli tak na kanapie dobre pół godziny zanim Kornelia nieco się wyciszyła.
Widząc, że dziewczyna zasnęła na jego ramieniu, Piotrek wziął ją na ręce i przeniósł na łóżko.
- Wszystko będzie dobrze... Na pewno. -szeptał przykrywając ją kołdrą.
---------------
Macie kolejny ;) Może nie za długi, może nie za dobry, nie wiem... Same oceńcie.
Tymczasem lecę (już i tak spóźniona ;) na mecz Jastrzębian z drużyną z Gdańska.
Enjoy!
Widząc, że dziewczyna zasnęła na jego ramieniu, Piotrek wziął ją na ręce i przeniósł na łóżko.
- Wszystko będzie dobrze... Na pewno. -szeptał przykrywając ją kołdrą.
---------------
Macie kolejny ;) Może nie za długi, może nie za dobry, nie wiem... Same oceńcie.
Tymczasem lecę (już i tak spóźniona ;) na mecz Jastrzębian z drużyną z Gdańska.
Enjoy!
Żadne siedem... :P
OdpowiedzUsuńRordział jest super! I czekam z niecierpiwością na następny. A jeśli masz wolną chwilę, to zapraszam do siebie :)
Pozdrawiam, no_princess ;*
Niedługo wpadnę ;*
UsuńCiekawe co się dzieje z jej mamą..
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię Gabriela, nie wiem czemu w sumie.. :D Nie gra tu jakiejś ważnej roli, a mimo to, mnie do gustu przypadł :D
Weź już tam skończ swoje narzekania, żadne siedem, nikt się tu nie zgadza, już! Pisz, nie pierdol, po raz kolejny Cię do porządku przywołuję.
To, że u mnie 4 dni i 4 rozdziały do końca, nie znaczy, że u Ciebie ma być podobnie, rozumiemy się?
No, ja myślę.
Buziaki Kochana:*
Gabriel jest fajny ;) No piszę i piszę! :D
Usuńuuuuu bedzie sie dzialo. moze mama gabrila jest chora hmmm.... Piotrek jest słodki :D czekam na nastepny :D
OdpowiedzUsuńNiedługo się okaże ;)
UsuńCiekawe co mamusia kombinuje...
OdpowiedzUsuńKrótki czy nie, zawsze fajny ;)
Cieszę się ;)
UsuńBędzie! Będzie się działo! Intuicja mi to podpowiada. Nie mogę soę doczekać kolejnych rozdziałów ;)
OdpowiedzUsuńDobrą masz intuicję ;)
UsuńNoooo ciekawe co się dzieje z panią Kowal. : / Natknęłam się na tego bloga w czwartek, zauważyłam link do niego na jakimś siatkarskim fanpejdżu na fejsie i po prologu stwierdziłam, że muszę znać całą historię i jej finał. Tak czytałam cały czwartkowy, piątkowy wieczór i dziś od południa no i dotarłam do wpisu, gdzie wspomniałaś, że to już 91 rozdział. Nie wierzyłam, że wciągnęłam się, aż tak by być zdziwiona tą liczbą. A żebyś wiedziała jak dziś okrooooopnie płakałam. Od samiusieńkiego początku chciałam, by Kori miała przy boku tylko Alka... Jak czytałam o ich rozstaniu, o tym jak układa sobie życie z Piotrkiem, a później on wraca, czeka pod jej drzwiami, przeprowadza tą rozmowę, w której otwarcie przyznaje, że nawalił........ Po prostu masakra. Teraz w sumie też płaczę. Tak strasznie chciałam by to Alek był wybrankiem Kornelii. Ale czym bliżej do epilogu, tymbardziej widzę, że to staje się coraz mniej możliwe. Ech... Zresztą, Pit szykuje po powrocie niespodziankę dla Kori, a to będą pewnie oświadczyny i będzie tak pięknie, a ja dalej będę płakać, bo będę sobie przypominała pomieszkiwanie Kori z Alkiem i Cupko, ich poznanie, pobyt Alka w szpitalu i ogólnie początki ich znajomości. No po prostu ja nie dopuszczam do siebie tego, że ona jest i będzie z Piotrkiem! Kurcze, szkoda, że jeszcze tylko 7 rozdziałów. : / I szkoda, że ja zawsze muszę się tak emocjonalnie wiązać z opowiadaniem i głównymi bohaterami! Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. : )
OdpowiedzUsuńWitam w gronie Czytelniczek! :) fajnie, że jesteś i historia przypadła Ci do gustu ;) Nie płacz tylko, proszę... Na pocieszenie powiem, że Alek się na pewno jeszcze pojawi!
Usuń