wtorek, 31 grudnia 2013

Another love

   Kornelia poczuła, że cały jej świat właśnie się sypie. Przecież nawet nie pamięta swojego ojca. Matka zawsze mówiła, że wyjechał, bo dostał gdzieś dobrą pracę. Miał wrócić… W to przynajmniej wierzyli… Ale z czasem pytali o niego z Gabrielem coraz rzadziej. Aż w końcu przestali. Ojciec stał się wspomnieniem. Wspomnieniem, które z czasem stało się tylko znikomym obrazem jak przez mgłę. Aż w końcu nie było go już wcale…
- Kori, dobrze się czujesz? –Matt w ostatniej chwili uratował ją przed upadkiem- Może wrócimy do środka?
Wzięła głęboki oddech.
- Jak to mój ojciec był w Rzeszowie? 
- To nie wiesz? Przecież Piotrek…
- A pytałabym, gdybym wiedziała?! –denerwowała się
- Ooo tu jesteście! Wszędzie Was szukam. –wyszedł do nich zadowolony Piotrek
Jednak z chwilą, w której zobaczył przerażenie malujące się na twarzy amerykańskiego kolegi, uśmiech zszedł z jego twarzy.
- Co się dzieje? –zapytal niepewnie podchodząc bliżej- Źle się czujesz?
- Ty mi powiedz. –wyprostowała się i spojrzała mu prosto w oczy
- Kochanie… O co chodzi?
- Co to znaczy, że mój ojciec był w Rzeszowie?
- Kornelka…
- Odpowiedz!
Piotrek milczał. 
- I dlaczego mówi mi o tym Matt, nie Ty?!
- Nie denerwuj się… -prosili obaj
- Ty się już nie odzywaj! –pogroziła Andersonowi
- Nie chciałem komplikować Ci życia… -wydusił z siebie w końcu Pit
- Czego nie chciałeś?! A nie pomyślałeś czego ja bym chciała?
- Nigdy o ojcu nie wspominałaś. Pojawił się nagle. Bałem się, że jeśli to wyjdzie na jaw, będą same problemy.
- Mama wie?
Cisza.
- Pytam czy moja matka wie!
- Sama mi o wszystkim opowiedziała.- mówił na jednym tchu
- O wszystkim? To znaczy o czym? –domagała się wyjaśnień
- Nie będziemy chyba rozmawiać o tym teraz? Wracajmy do środka, zaziębisz się.
- Guzik mnie to obchodzi. –skrzyżowała ręce
- Kori, posłuchaj. To nie jest odpowiedni moment na taką rozmowę. –wtrącił Matt
- Nie mieszaj się. –zgromiła go wzrokiem
- Nie bądź na niego zła. To moja wina. To ja zrobiłem z tego tajemnicę. –bronił go Piotrek
- Obaj jesteście tak samo winni. Myślałam, że mogę na Was liczyć! –łzy napływały jej do oczy- wiecie, przez całe życie zastanawiałam się, jaki on jest. Mój ojciec. Dlaczego nas zostawił i nigdy nie wrócił. Chciałam mu zadać tyle pytań! –rozpłakala się- Chciałam go po prostu poznać… -szlochała
- Kornelka… -próbował objąć ją jej chłopak
- Zostaw mnie! –szarpnęła się
- To jest zły człowiek. –próbował jej tłumaczyć- Jemu wcale nie zależy na rodzinie.
- Skąd niby możesz to wiedzieć, co!?
- Bo normalny ojciec nie żąda kasy, żeby znowu zniknąć. –szepnął Matthew
- Słucham!? –niestety dziewczyna to usłyszała- I niby Ty mu zapłaciłeś? –zwróciła się do swojego chłopaka
- Teoretycznie to nie… -spuścił głowę
- W sumie pieniądze były ode mnie. –przyznał się Amerykanin
- Nie wierzę… -zaczęła chodzić dookoła ze złości
Nagle wszyscy zaczęli wychodzić na zewnątrz. 
Matt spojrzał na zegarek.
- Pólnoc. 
Wyszli i państwo młodzi, którzy zaprosili gości na pokaz sztucznych ogni.
Wykorzystując moment chwilowego zamieszania, Kornelia stopniowo zaczęła cofać się w kierunku budynku. W końcu wpadła na kogoś w przejściu.
- Ups…
- Nic Ci nie jest? –zapytał Aleksandar- Hej, -zauważył, że płacze- co się stało?
- Zabierzesz mnie stąd? –poprosiła
Chłopak bez słowa złapał ją za rękę i poszli w stronę szatni. Zabrali swoje rzeczy i wyszli z budynku. 
- Dokąd?
- Gdziekolwiek. 
Wsiedli do taksówki. 
- Do hotelu poproszę. –zwrócił się do kierowcy Alek
Przez całą drogę nie zapytał o nic. Ona też się nie odezwała. Wtuliła się tylko w jego ramię i płakała.

Kiedy w milczeniu siedzieli na wprost siebie w pokoju gości z Serbii, powiedziała w końcu:
- Chyba nie powinnismy tak znikać bez słowa… 
- Cupko wszystkim się zajął, napisałem do niego z taksówki.
- Dziękuję.
- Powiesz mi, co się właściwie stało?
- Sama nie wiem…
- Jak to?
- Wszystko działo się dość szybko. Rozmawiałam z Mattem, który nagle wypalił, że mój ojciec był w Rzeszowie. Później przyszedł Piotrek. Okazało się, że dał mu jakieś pieniądze… I on znowu zniknął.
- Ojciec? Przecież…
- Ja też nic z tego nie rozumiem.
- Piotrek Ci niczego nie wyjaśnił?
- Nie.
- A dałaś mu w ogóle szansę? –popatrzył na nią znacząco
Pokręciła tylko przecząco głową
- Wiesz, że za bardzo dajesz ponieść się emocjom czasami?
- Nie myśl, że przesadzam. Pomyśl, jak Ty byś się poczuł na moim miejscu?
- Pewnie wcale nie lepiej…
- No właśnie. To, że o kimś ciągle nie opowiadasz wcale nie znaczy, że nie chcesz mieć tej osoby przy sobie. 
- Skąd ja to znam… -westchnął
Kilka minut później Kornelia poszła do łazienki nieco się ogarnać. Zatrzymała się nim zamknęła drzwi.
- Nie będę zachowywać się jak dziecko. To nie jest odpowiedni moment. Trzeba tam wrócić. Ze względu na Bartka i Miśkę.
- Zuch dziewczyna. –uśmiechnął się Alek promiennie

*****

Goście podziwiali pokaz sztucznych ogni.
- Kornelia? –Piotrek rozejrzał się dookoła
Dziewczyny nigdzie nie było.
- Widziałeś ją? –pociągnął za ramię Andersona
- Była tu… Jeszcze minutę temu.
Obaj biegali po całym lokalu. 
- Hooola, a Wy co? W berka gracie? –zatrzymał ich Bartek
- Widziałeś Kornelię? –zapytał Pit
- Odkąd ostatni raz z nią tańczyłem, czyli jakąś godzinę temu, nie. W takim tłumie nie dziwię się, że ją zgubiłeś. –żartował
- To nie jest odpowiedni moment. –pohamował go Matthew
- Coś się dzieje? –chciał się dowiedzieć pan młody
- Szukacie Kornelii? –podszedł do nich Cupek- Musiała wyjść na chwilę.
- A Ty skąd wiesz? –Nowakowski obawiał się najgorszego
- A jak Ci się wydaje? –usłyszał w odpowiedzi
- Ktoś mi wyjaśni co jest grane?
- Bartek, nie teraz, sorry. –Piotrek zrobił krok w tył
Konstantin złapał go pod łokciem.
- Schrzaniłeś to. Miałeś przy sobie tyle szczęścia! I schrzaniłeś… 

*****

Kornelia niepewnie weszła z powrotem do lokalu, w którym goście wciąż się bawili. Aleksandar dotrzymywał jej kroku.
- No wreszcie! Cały wieczór Cię szukamy! –cieszyli się na jej widok Julka z Karolem
- No hej.
- Co Ty taka bez życia? –śmiał się Kłos
- Tak wyszło. – wzruszyła ramionami
Julka badawczo się jej przyjrzała. Nieco zdziwiło ją towarzystwo Serba.
- Pozwolisz na moment? –pociągnęła ją za rękę na bok- Mów.
- Piotrek spotkał się z moim ojcem. –powiedziała na jednym tchu
- Co? Gdzie?!
- W Rzeszowie. W dodatku dał mu kasę, żeby zniknął… -łzy znów napłynęły jej do oczu
- Niemożliwe…
- A jednak.
- Powiedział chociaż dlaczego?
- Nie.
- I co teraz?
- Przenocujesz mnie?
- Słucham?
- Pytam, czy mogę u Ciebie zostać. Przynajmniej do Nowego Roku?
- Jasne. –przytuliła ją Julka
Wróciły do chłopaków.
- Wszystko gra? –przejął się Karol
- Tak. –skłamały
- Może w końcu zatańczymy? –Karollo wyciągnął rękę w jej stronę
- W porządku. –próbowała się uśmiechać- Znajdę Cię później. –powiedziała do Alka
- Sprawdzę jak się ma panna młoda. –pomachała im Julka
Po kilku wspólnie przetańczonych piosenkach Kornelia pożegnała Karola, który już pędził do swojej wybranki. 
Kiedy szła do stolika, przy którym siedział Atanasijević, na jej drodze stanął Piotr.
- Tu jesteś! –dyszał- Wszędzie Cię szukam. 
Minęła go bez słowa.
- Kornelia! –zatrzymał ją- Nie może tak być…
- Nie mamy o czym rozmawiać. Zostaw mnie.
- Nie. Wysłuchaj mnie najpierw. 
- Teraz na to za późno. 
- Błagam Cię. Ty nie wiesz wszystkiego…
- Już nie chcę! –zostawiła go



Kornelia została w Bełchatowie przez kilka następnych dni. Z Piotrkiem nie rozmawiała od czasu wesela Kurków. Rozmów z Mattem także unikała. 
Zaraz po imprezie Serbowie musieli wracać, więc Sylwestra Kori planowała spędzić samotnie.
- No chyba żartujesz. Nie zostaniesz tu sama. 
- Julka, jestem duża. Obejrzę jakiś film albo koncert na dwójce czy tvn. –broniła się
- Karol! Powiedz jej coś! –szukała u niego wsparcia 
- Mówię Ci coś. –wsunął głowę do pokoju Kłosu- A tak na serio, Endrju robi domówkę i jak się dowie, że sama zostałaś wojsko jakieś zwoła czy coś. Więc lepiej isć po dobroci.
- Nie dacie mi spokoju?
- Nie.
Wieczorem stali już w progu Andrzejowego mieszkania.
- No śmiało, śmiało. –zapraszał ich- Czujcie się jak u siebie! 
Po tych słowach Karol od razu rzucił się w stronę lodówki.
- Nie mówiłem tego do Ciebie! –zażartował Wrona
- Eee no, postarałeś się! –chwalił go z kuchni 
- Przepraszam za niego. –śmiała się Julka
Wszystkim dopisywały humory. Chłopaki grali na PlayStation. Dziewczyny plotkowały przy drinkach. Dopisała praktycznie większość drużyny. Brakowało tylko Wlazłych i Plińskich, którym niestety choroba wśród najmłodszych wkradła się do domów.
- Jak tam? –zagadnął Kornelię Conte
Jego polski pozostawiał wiele do życzenia. Ale same jego starania godne były pochwały.
- W porządku. –odpowiedziała po hiszpańsku
- Wow, tego się nie spodziewałem. Masz jeszcze jakieś ukryte talenty?
- Całe mnóstwo. 
- Na przykład?
- O czym tak gadacie? –wtrącił się gospodarz
- Ech Ty zawsze znajdziesz moment. –zrezygnowany Facu pokręcił głową i przysiadł się do Muzaja.
- Dobrze się bawisz? –kontynuował Andrzej
- Pewnie. Dobrze Was wszystkich widzieć. 
- Nie chcę nic mówić, ale-
- To nie mów. –przerwała mu
Wzięła swoją szklankę i wyszła na taras. Mróz jej nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie – czuła jakby pobudzał jej szare komórki.
Trwała tak kilka chwil kontemplując. Przerwał jej dźwięk smsa.
- „Wiem, że i tak nie odbierzesz. W końcu robisz to od kilku dni. Dlatego piszę. Chociaż nie mam gwarancji, że przeczytasz, bo na pozostałe wiadomości nie odpisałaś. Martwię się. O Ciebie. O nas… kocham Cię. Wiem, zachowałem się idiotycznie, ale co miałem zrobić? Cokolwiek robię, robię z myślą o Tobie. Żałuję, że nie świętujemy dziś razem. Kocham Cię. P.” –czytała i płakała
Gdy wróciła do środka, chłopaki wygłupiali się na środku parkietu. To znaczy na środku pokoju. Po kilku taktach piosenki dołączyły do nich dziewczyny. Także Kornelia dała się wciągnąć. I tak na zabawie czas upłynął im do dwunastej. Na kilka minut przed wszyscy wyszli przed dom. Każdy z jeszcze pustym kieliszkiem. Andrzej i Karol przygotowywali się do pokazu sztucznych ogni. Zati czekał w pogotowiu z szampanem.
Zaczęło się wielkie odliczanie.
- 10! 9! 8! 7! 6! 5! 4! 3! 2! 1! Szczęśliwego Nowego Roku!! –krzyczeli
Korek wystrzelił i Paweł rozlał bąbelkowy napój. Chłopaki odpalili petardy. Wszyscy zaczęli składać sobie życzenia. 
- Oby ten był lepszy… -Julka ściskała przyjaciółkę
- Pomyślałabyś jeszcze w czerwcu, że to wszystko tak będzie wyglądać?
- Coś Ty…
Uściskom i uśmiechom nie było końca. 
Każdy dostawał noworoczne wiadomości od przyjaciół czy rodziny. Kilka minut po północy Kornelia przeczytała:
- „Szkoda, że musieliśmy wracać. Mam nadzieję, że czujesz się lepiej. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Zasługujesz na to. Aleks.”
- „Ja Cię naprawdę kocham. Jestem idiotą. P.”
Sylwestrowa zabawa trwała dalej do białego rana. 

  Powrót do Rzeszowa okazał się być jeszcze trudniejszy niż mogło się wydawać. Za każdym razem kiedy Kornelia wychodziła z domu bała się, że spotka gdzieś Piotrka. Tęskniła za nim. Mimo wszystko. Nie była tylko pewna, czy nadal są razem…
Następne dni wyglądały podobnie. Skończyła się przerwa świąteczna i Kornelia wróciła na uczelnię. Spotykała się po zajęciach ze znajomymi. Do późna przesiadywała w bibliotece. Wszystko byle zająć czymś głowę. Oczywiście Piotrek nie raz wystawał pod jej mieszkaniem. Szukał z nią kontaktu, jednak bezskutecznie. Nawet inni Resoviacy zaangażowali się w ich sprawę. Nie znali szczegółów, ale widzieli jak ich kumpel się męczy. Na siłę próbowali ustawić ich spotkania. Oni także nie odnosili sukcesów na tym polu. W końcu doszło do tego, że Kornelia przestała pojawiać się na meczach. Podpromie omijała szerokim łukiem.
  Coraz lepszy kontakt miała za to z Aleksandarem. Mijały kolejne tygodnie. Dziewczyna nadal unikala Nowakowskiego. Zawzięła się. Czuła się skrzywdzona. Również przez własną mamę. Z nią tez nie rozmawiała. Dla niej było już za późno na jakiekolwiek wyjaśnienia. 
  
  Dni zamieniały się w tygodnie. Tygodnie w miesiące. Z czasem nie potrafiła już znaleźć sobie zajęcia. Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Wszystko ciągle przypominało jej Piotrka. Nie, nie przestała go kochać. Przecież takie rzeczy nie dzieją się z dnia na dzień. A ona nawet nie próbowała przestać. Zależało jej na nim. Wiedziała, że i jemu jest ciężko, a ona mu życia nie ułatwia. Jak zwykle jednak uniosła się honorem i nie chciała dać za wygraną. Nie wiedziała, co by się musiało stać, żeby ich sytuacja wróciła na właściwy bieg.  Nie było dnia, w którym by nie płakała. Było jej ciężko, ale sprawy zaszły za daleko. Mogłaby zrozumieć, gdyby nie powiedział jej o rozmowie z jakąś dawną koleżanką na przykład. Ale nie wspomnieć o spotkaniu ojca? To już za dużo.

  Przyszła wiosna, a z nią ślub Kostka i Jeleny. Kornelia poleciała do Serbii, by towarzyszyć im w tym ważnym dniu. Chociaż w głównej mierze towarzyszyła Alkowi, który nie miał partnerki. Uroczystość była piękna. Zjechała się cała rodzina państwa młodych. Nieuniknione było spotkanie z rodzicami atakującego. O dziwo, przyjęli ją bardzo serdecznie. To znaczy jego matka, bo przecież ojciec od zawsze dziewczynę lubił. 
Zaproszono wielu gości, wynajęto ogromny lokal. Wszyscy byli zachwyceni. Podczas tradycyjnych weselnych zabaw, Kornelia złapała welon panny młodej. Bardzo się przed tym broniła, jednak kuzynka Jeleny upierała się, że spadł dokładnie pod jej stopy. Ku uciesze Cupka, to jego przyjaciel został posiadaczem muchy. Nowa para młoda musiała zatańczyć na samym środku Sali. Przyciemniono światła. Atmosfera była cudowna. 
Aleksandar wziął Kornelię za rękę i poprowadził na parkiet. Kostek szepnął coś DJowi i w głośnikach rozbrzmiał idealny głos Chrisa Martina. 
- Nasza piosenka. –zauważył zaskoczony chłopak
Ona się jedynie uśmiechnęła.
Patrzyli na siebie.
- Może kiedyś to nie będzie tylko zabawa? –szepnął jej Serb.






-----------
No i już tylko jeden rozdział dzieli nas od epilogu.. :(
Enjoy!

PS. Przypominam, że nie ma mnie już na gg. Kontakt pozostaje mailowy lub Facebookowy.
PS. 2. Po zakończeniu tej historii wracamy do Matteo i Oliwii ;)

jeden...

18 komentarzy:

  1. tak kibicowalam Kostce i Piotrkowi ;/ a co do rozdzialu fajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No chyba sobie zartujesz? Kogo ty robisz z tej kornelki? Czytaja cie gowniary i w swoich zwiazkach bd sie zachowywac tak samo nie dajac dojsc do,slowa chlopakowi...pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzasz trochę? Przecież ona nikomu nie narzuca jak się zachowywać. To jej historia i może robić z bohaterów kogo chce. No i przecież to jest fikcja, więc każdy czyta na własną odpowiedzialność, że tak powiem. Aha, są blogi, gdzie dzieją się znacznie gorsze rzeczy, każdy sypia z każdym i bohaterzy są po prostu... zresztą szkoda gadać. A nawet te gówniary, jak sama ich nazwałaś, myślę, że mają na tyle rozumu by brać przykład z wartościowych rzeczy, a nie z każdego pojedynczego słowa.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Nie mam wpływu na to, kto w jaki sposób odbiera tę historię.
      Każdy rozdział to tylko i wyłącznie moja wyobraźnia.

      Usuń
  3. Podziwiam Cie. Tu tylko został rozdzial do konca i epilog a tobie udaje sie to utrzymac w takiej moralnej atmosferze. Szacun

    OdpowiedzUsuń
  4. Kori musi być z Piotrkiem a nie głupi Aleksem!. Piotrek jej nigdy niez dradził z żadna jedza, tylko chronil przed glupim ojcem, Kornelia musi sie ogarnąc!

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj Kori coś ty narobiła;/ Zamiast dać wyjaśnić wszystko to nie..
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Slabo :( Oj ta Kaornelia glupia.... Moze wroci do Piotrka...
    Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie, nie i jeszcze raz nie.
    Jak to tak? Gdzie jest Piotruś? Boszzzz, popłaczę się zaraz :c

    OdpowiedzUsuń
  8. słabo... Aleks znów.... Gdzie Pit ?:(((

    OdpowiedzUsuń
  9. Znowu Aleks... ? To już się staje śmieszne ;( Pozdro

    OdpowiedzUsuń