poniedziałek, 23 grudnia 2013

Who's there?

Wieczorem byli już w Rzeszowie. Kiedy zatrzymali się pod domem dziewczyny, zauważyli znajomą postać
- O! Paul! –ucieszyła się na jego widok 
- Jak było w zimnej Rosji? –przywitał ich Lotek
- Całkiem znośnie. –skomentował Piotrek –Masz wszystko?
- Of course! –przybili piątkę
- Co jest grane? –wtrąciła Kori
- Tadaaam! –Paul odszedł na bok
Ich oczom ukazało się piękne czarne Audi TT, przewiązane czerwoną wstążką na masce.
- Czy to nie jest przypadkiem Twój samochód? –zdziwiła się
- Już nie. –wyprostował się dumnie Pit
- Proszę bardzo. –Paul wyjął z kieszeni wszystkie dokumenty- Od teraz jesteś jego właścicielką.
- Ze co proszę?!
- Twój prezent mikołajkowy. –pocałował ją w policzek Nowakowski
- Żartujecie sobie… 
- No way. Z tego co wiem nie chciałaś nowego auta, więc wymyśliłem, że niekoniecznie musisz dostać nowy. –tłumaczyl dumnie Lotman
- Przynajmniej sprawny. –cieszył się jego kolega z boiska
- Chłopaki, myślałam, że wyraziłam się jasno. Nie przyjmę takiego prezentu. –broniła się
- Teraz nie masz wyjścia. Wszystkie papiery są już na Ciebie. –wzruszył ramionami Amerykanin
- Nie wierzę, że brałeś w tym udział… -zwróciła się do niego
- Chciałem pomóc. Wiesz ile musiałem się nabiegać, żeby tak szybko dało się to załatwić? Nie rób przykrości… -prosił
- Ale… 
- Zawsze powtarzałaś, że podoba Ci się ten samochód… -dodal Piotrek
- Poza tym nie wydał ani grosza no i ma jeszcze klubowy samochód, więc wszyscy są zadowoleni. Koniec tematu. –zadecydował Paul- Ja się zawijam, a Wy odpocznijcie po podróży czy coś. 
- Dzięki wielkie! –Piotrek był wyraźnie z siebie zadowolony
- No problem.

- Naprawdę nie musiałeś. –zaczęła, kiedy popijali już herbatkę przy kuchennym stole
- Chciałem. Pandę sprzedamy i będziesz miała te swoje oszczędności.
- Sprytnie to sobie wymyśliłeś.
- Starałem się. –uśmiechał się

  Kolejne dni mijały dość spokojnie. Za spokojnie. Piotrek trenował. Kornelia chodziła na zajęcia, spotykała się ze znajomymi z uczelni. Niedługo miała nadejść przerwa świąteczna. Zbliżał się również dzień ślubu Bartka i Michaliny. 
Któregoś popołudnia Piotrek wychodzil z hali. Już miał wsiadać do auta i jechać po Kornelię na uczelnię, kiedy zorientował się, że ktoś stoi za nim.
- Słucham? –odwrócił się
- Nie znasz mnie, prawda? –powiedział grubym głosem mężczyzna
- A powinienem?
- Wypadałoby się z teściem przywitać. 
- Słucham?! –chłopak był w szoku
- To, co słyszysz. Jestem ojcem Kornelii. –powiedział jak gdyby nigdy nic
-  Nie wierzę… Ma pan czelność się tu pokazywać?! 
- Mamy do pogadania. 
- Myślę, że nie mamy o czym, o ile nie chce mnie pan bardziej wkurzyć.
- Ojj chłopcze, Ty jeszcze mało życia znasz. –facet zacisnął rękę na jego ramieniu- Pogadamy sobie. Słuchaj, wiem, że to Ty dałeś mojej żonie kasę na spłatę kredytu. 
- Niby skąd? I jak w ogóle mnie Pan tu znalazł? 
- Też mam swoich ludzi jeszcze. –uśmiechnął się cwaniacko- Jestem w potrzebie.
- Nie rozumiem. Co ja mam do tego?
- Oj chyba doskonale rozumiesz. Skoro potrafiłeś z dnia na dzień wyjąć taką sumkę dla niej, to i mnie pomożesz. Albo chcesz, żebym całkiem przypadkiem wpadł na Kornelię. 
- Nie zrobisz tego. –wyrwał się z jego uścisku Piotrek i przybrał ostrzejszy ton- Masz się do niej nie zbliżać!
- Wyrosła na całkiem śliczną kobietę. Po matce. I widać, że jest szczęśliwa. Wychodziła z uczelni z grupą znajomych.
- Śledzisz ją? Jesteś chory. 
- To moja córka. Mam prawo wiedzieć, co się z nią dzieje. 
- Tyle lat Cię to nie interesowało! Zostawiłeś swoją własną rodzinę! 
- Tee kolego, może grzeczniej trochę co? Miałem swoje powody, o których zresztą chętnie porozmawiam ze swoją córką. 
- Ile?
- Oo widzę, że się jednak dogadamy. 
- Ile! –powtórzył pytanie Pit
- Dwadzieścia tysięcy. –zatarł ręce- Euro. 
- Nie mam takiej kasy.
- Nie żartuj. Jesteś sportowcem. Wy macie pokaźną ilość zer na koncie. Przyjdę tu jutro o dwudziestej. I chcę mieć całą sumę. 
- A jeśli nie?
- Inaczej to rozwiążemy. Już na pewno przy udziale Kornelii. 
Piotrek długo się nie zastanawiał.
- Dostaniesz kasę i znikasz. Jak najdalej, słyszysz? Dasz spokój nam wszystkim i więcej o Tobie nie usłyszymy.
- Więcej mi do szczęścia nie trzeba. –to mówiąc odszedł

Piotrek siedział w swoim aucie, na pustym już dawno parkingu. Zastanawiał się skąd weźmie dwadzieścia tysięcy…
- Halo? –odebrał telefon dopiero przy trzecim połączeniu
- Piotrek? Gdzie Ty jesteś? I czemu nie odbierasz? –martwiła się Kornelia
- Trening się przedłużył, wybacz. 
- Trening? Przecież Achrem przyjechał po Irinę już pół godziny temu… -zdziwiła się
- Musiałem zostać dłużej. Nieważne zresztą. Zaraz będę. 
- Ok, czekam.
Siatkarz odpalił silnik i z piskiem opon ruszył w kierunku uniwerka. 
- Cześć kochanie. –przywitała go całusem w policzek zajmując miejsce pasażera- Jak Ci minął dzień?
- Zwyczajnie. A Tobie?
- Intensywnie. Wiesz, że na drugim roku można wyjechać na Erasmusa? Zawsze o tym marzyłam…
- Yhym…
- Jest kilkanaście uczelni w różnych częściach Europy, które można wybrać. 
- Yhym…
- Oczywiście trzeba mieć odpowiednio wysoką średnią, dobry list motywacyjny i rekomendacyjny.
- Yhym…
- Jeśli mi się uda, mogłabym wyjechać do Anglii na jakiś czas. Ja wiem, że związki na odległość nie są łatwe, ale-
- Yhym..
- Słuchasz mnie w ogóle?
- Yyy… Tak, tak. Przepraszam. Jestem nieco zmęczony.
- Jedziemy do mnie? Zrobię szybko coś do jedzenia, może jakiś film obejrzymy?
- Wiesz co, wolałbym wrócić do siebie. Prześpię się trochę, odpocznę. 
Kornelia przyglądała mu się uważnie.
- Ale spotkamy się wieczorem, ok? –dodał szybko widząc jej wzrok
- Skoro tak wolisz. 
Przez dalszą drogę żadne z nich nie odezwało się ani słowem. 
Pod domem dziewczyny pożegnali się bez większych emocji. 
- Cześć.
- Do później. 

*****

- Haaaalooo? –przeciągał się ktoś po drugiej stronie słuchawki
- Cześć. Nie obudziłem Cię?
- Nie. Tak sobie drzemałem po treningu. Co tam?
- Masz dwadzieścia tysięcy euro?
- Co takiego?
- Serio. Pytam czy masz dwadzieścia tysięcy.
- Na co Ci taka kasa?
- Nie pytaj na co, tylko odpowiedz.
- Eee no nie wiem. Musiałbym sprawdzić w banku, bo w skarpecie raczej pieniędzy nie trzymam. 
- Sprawdzisz?
- Poczekaj, zaloguję się na ich serwer.
- Nie znoszę tego, że muszę do Ciebie dzwonić w takiej sprawie….
- Ej, co się dzieje? Nie brzmisz za dobrze.
- Ajj bo wszystko się komplikuje. 
- I żeby to odkręcić potrzebujesz takiej sumy?
- Coś w tym stylu. Poza tym Wam więcej płacą..
- To Twój szczęśliwy dzień.
- Masz?!
- Mam.
- Thank God!
- Tylko chcę znać szczegóły. 
- Nie bój się, nie chodzi o interesy na czarnym rynku. 
- Uff od razu mi lepiej. –zaśmiał się chłopak- Ale serio. Jeśli coś się dzieje, możesz na mnie liczyć.
Piotrek streścił rozmówcy ostatnie wydarzenia.
- Shit…
- No właśnie… Dlatego teraz już rozumiesz, czemu musiałem Cię prosić o kasę. Chociaż tak bardzo chciałem tego uniknąć…
- Stary, od tego są przyjaciele. Pomagają sobie. Zawsze. 
- Ale to to już za wiele.
- Wcale nie. Skoro jestem w stanie Ci pomóc, dlaczego miałbym tego nie robić? Zaraz skoczę zrobić przekaz, jeszcze zdążę przed zamknięciem. W Rzeszowie na pewno mają takie placówki, żebyś mógł od ręki odebrać?
- Tak. Jestem Twoim dłużnikiem. 
- Po prostu dbaj o nią. 

*****

  Od samego rana Piotrek chodził bardzo nerwowy. Unikał własnej dziewczyny, nie odbierał jej telefonów. Nawet na treningu chłopaki zauważyli, że coś jest nie tak.
- Cichy, to Twoja kolejna zepsuta zagrywka. Co jest? –pytał Fabian 
- Zły dzień. 
  Po wyjściu z hali Nowakowski nie miał zamiaru wracać do domu. Nie potrafiłby wysiedzieć spokojnie na miejscu. Czekał więc w samochodzie do umówionej godziny. 
Kiedy ta wybiła i ktoś zastukał w szybę, chłopak wyleciał z auta jak poparzony.
- Miło Cię widzieć. 
- Tylko bez zbędnych uprzejmości. –Pit rzucił w mężczyznę czarną torbą
- Postarałeś się. 
- To koniec. A teraz żegnam. 
- Tak sobie myślę… W euro nie kupię biletu. –wypalił facet
Piotrek sięgnął do portfela i wyjął z niego zawartość.
- Trzy stówy. Wszystko, co mam przy sobie. 
- Popatrz, już bez słów się rozumiemy. –uśmiech nie schodził tamtemu z twarzy
- Pamiętaj, co obiecałeś. Znikasz. Jak najdalej. 
- Jest tyle pięknych miejsc na świecie. –westchnął, obrócił się na pięcie i pogwizdując znikał z pola widzenia
 Bez zastanowienia Piotrek pojechał do dziewczyny.
- Miło Cię widzieć. –otworzyła mu nieco zaskoczona- Znalazłeś dla mnie czas w swoim napiętym grafiku?
- Przepraszam Cię. Bardzo Cię przepraszam, że ostatnio trochę dziwnie się zachowywałem. Ale już ok, już po wszystkim. Teraz wszystko się ułoży. –przyciągnął ją do siebie
- Ok… Nie mam zielonego pojęcia o co Ci chodzi, ale cieszę się, że mój chłopak już wrócił. 


  Świąteczne szaleństwo ogarnęło wszystkich. Dzień przed Wigilią Piotrek dokładnie sprzątał całe mieszkanie, a Kornelia doprawiała kolejne potrawy.
- Przypomnij mi kochanie, dlaczego właściwie ja musze biegać ze ścierką? –próbował podkraść nieco smakołyków
- Ponieważ, jak zresztą sam stwierdziłeś, Twoje mieszkanie jest większe. –strzeliła go po rękach- I przestań wyjadać rodzynki! Potrzebuję ich do sernika.
- Bez też będzie ok.
- Nie może być ok, ma być super.
- I tak na pewno będzie. Wszystko będzie super. –pocałował ją i zniknął gdzieś z odkurzaczem
  W Wigilijne południe zjawili się pierwsi goście. Rodzice Piotrka. Bardzo sympatyczna para. Jego mama od razu wzięła się za pomoc w kuchni. Mężczyźni zaś zajęli się nakrywaniem do stołu. Niecałą godzinę później Kornelia pojechała po swoją rodzicielkę na dworzec. Ta uparła się, że jednak sama dotrze do stolicy Podkarpacia. Potencjalni teściowie od razu przypadli sobie do gustu i znaleźli wspólne tematy.  Po popołudniu spędzonym na ostatnich przygotowaniach, w końcu zasiedli do kolacji.
- Zanim zaczniemy, chciałem Wam wszystkim podziękować, że tu z nami jesteście. –zaczął Piotrek trzymając w ręku biały opłatek- To nasze pierwsze wspólne Święta-
- Ale mamy nadzieję, że nie ostatnie. –wtrąciła zadowolona Kornelia
Nagle rozdzwonił się dzwonek do drzwi.
- Spodziewacie się kogoś? –zapytali rodzice
- Nie…





-------------
Wiecie co? Tak się zastanawiam... W końcu zaraz Święta, nie wiem czy ktoś tu jeszcze ze mną zostanie w tym okresie. Czy damy radę zakończyć w terminie? Nie ukrywam, oczywiście pomijając moje sentymenty i to, że chciałam opublikować epilog w dniu, w którym pojawił się prolog , że to byłoby hmm.. urocze ;)
O nowym wpisie dowiecie się jak zwykle z Facebooka.
Enjoy!

PS. Gdyby i mnie to świąteczne szaleństwo ogarnęło aż nadto i miałabym się tu nie pojawić, pozwólcie, że złożę Wam życzenia już teraz :) Dużo radości, miłości, uśmiechu, zdrowia, rodzinnej atmosfery a przede wszystkim wielu siatkarskich emocji i spełnienia marzeń! <3



PS 2. Chyba jednak ta grudniowa gorączka wzięła górę! Nie wiem, jak ja robiłam te wyliczenia, ale w tym momencie wyszło mi, że do epilogu jeszcze nie dwa, a trzy, powtarzam: trzy rozdziały.
 ;)

22 komentarze:

  1. Wcale się nie zdziwię jak to ojciec Kornelii przyszedł. Dla mnie im więcej rozdziałów tym lepiej;>
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ta historie<3 A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeden rozdzial dluzej. Eh ale to i tak krotko. Czekam na kolejne. Wesolych swiat!

    OdpowiedzUsuń
  4. pewnie ojciec perzyszedł ;// swietny rozdzia! :D czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje ze ta historia skonczy sie pomyslnie dla Kori i Pitera ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział;D coś mi się wydaje że ten jej ojciec to jeszcze się pojawi;D
    czekam na kolejny i życzę ci wszystkiego co najlepsze, duuzo miłości w nowym roku, fajnego sylwestra, emocji siatkarskich i przede wszystkim spelnienia marzeń!;>
    do następnego;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję bardzo! Ja również życzę wszyyyyystkiego co najlepsze!

      Usuń
  7. Ja też składam najserdeczniejsze życzenia, zdrowia,bo to bardzo ważne, miłości, szczęscia i spełnienia marzeń ;)
    Ten ojciec Kornelii to jakiś nienormalny
    Pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję i również dla Ciebie wszyyystkiego dobrego :)

      Usuń
  8. Ojciec się wpierdoli na Wigilię? No zabije dziadzisko jak psa?! No tak mnie zdenerwował, że to jakiś absurd jest przecież.

    Jakim prawem Ci co nie znają miłości mają czelność ją oceniać? Jakim prawem Ci co nie mają szczęścia zabraniają go mieć innym? Jakim prawem Ty która nie masz zdrowia nie chcesz już walczyć? Jakim prawem? Jesteś szczęściem dla innych, a poddałaś się, odebrałaś cząstkę siebie komuś innemu. Czy to egoistyczne?

    Serdecznie zapraszam na 1 rozdział http://let-me-go1.blogspot.com/2013/12/primo.html

    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  9. Nosz kurwa, bo inaczej nie mogę z tych emocji, nie wierzę, że miałby jeszcze czelność się pojawić. Po tym wszystkim.. Piotrek jest wspaniały, ale z pewnością jeszcze jej ojciec nie zniknie, tacy ludzie nigdy się nie potrafią odczepić.
    Ja wiem czemu Ci tak wyszło - bo liczyłaś też prolog.. (:
    Dla mnie im więcej, tym lepiej. Po prostu, mam nadzieję, że spełnisz moje marzenie, takiej biednej, chorowitej, leżącej w łóżku po wypadku.. :*
    Całuję, Kinga. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie też nie wolno sie denerwować ;p A na zakończenie trzeba jeszcze zaczekać, wtedy się okaże co i jak ;)

      Usuń
    2. Już już, marudo, i tak zrobisz po mojej myśli, ja to wiem.. :*

      Usuń