wtorek, 9 kwietnia 2013

Étranger

- Jesteśmy. -przerwał ciszę Gabriel- Wysiadasz?
- Tak... -westchnęła powoli opuszczając samochód brata
- Czemu masz taką minę?

  W środku odnaleźli listy przyjętych. Kornelia zobaczyła swoje nazwisko.
- Poczekaj... Przecież dopiero co widziałam listę. A tu na tej też jestem? Jak to możliwe? -pytała śledząc wyniki rekrutacji
- Złożyłem Twoje dokumenty na kilka kierunków. Nie mogłem się zdecydować: filologia angielska, iberystyka, kulturoznawstwo...
- I na wszystko się dostałam.... A w Łodzi mnie nie chcieli!
- Ostateczne podanie trzeba złożyć do końca tygodnia. Masz czas, żeby się zastanowić...
- Myślałam, że decyzję już podjęłam, ale...

- Jesteś głodna? Co robimy na obiad?
Zero reakcji.
- Halooooo! Kornelia, -pomachał jej przed oczami- mówię do Ciebie.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Kurcze, odkąd wróciliśmy z tego uniwersytetu taka zamyślona siedzisz. Co się dzieje?
- Sama nie wiem. Podobnie czułam się będąc pierwszy raz w Rzeszowie i zwiedzając UR. Wtedy Wojtek powiedział, że skoro tak dobrze się tam odnajduję to jest to miejsce dla mnie. Ale teraz niczego już nie jestem pewna.
- Musisz się zastanowić, co tak naprawdę jest dla Ciebie najważniejsze.
Dziewczyna dostała smsa:
- "Wejdziesz na skajpaja?"
- Mogę lapka porwać? Potrzebuję skype'a.
- Nie pytaj, bierz. To ja w tym czasie skoczę po coś na ten obiad.
- A nie możemy po prostu zamówić pizzy? 
- Nie żartuj, musisz się odżywiać normalnie a nie tylko pizza i pizza.
Kornelia odprowadziła go wzrokiem i wyszła na balkon. Zabrała ze sobą leżaczek. Wygodnie się ułożyła i odpaliła sprzęt. Po kilku chwilach była już zalogowana. Od razu usłyszała sygnał połączenia.
- Bonjour! -przywitała się- Ale czemu ja Cię nie widzę?
- Bo nie włączyłem kamerki, chwila momento. Za to Ty ładnie wyglądasz, tak promiennie. Czyżby to sprawka jakiegoś Francuzika?
- Nie Krzysiu, żadnego Francuzika. Dla mnie Francuzik jest tylko jeden - Zbysio. Tylko nie mów mu tego! Nie chcę, żeby się za bardzo przejął. -żartowała
- Ja się niczym nie przejmuję! -usłyszała gdzieś w tle.
Nagle Ignaczak włączył kamerkę i razem z kolegami zaczął do niej machać z uśmiechem.
- Tadaaaam, surprise! -krzyknął Lotman
- Czeeeeść Wam! Ale się cieszę, że Was widzę! -ucieszyła się
- A zrobiliśmy sobie małą przerwę między zagrywkami no i tak pomyśleliśmy, że zadzwonimy, a co. -tłumaczył Kosok
- Bardzo dobrze zrobiliście. Co u Was?
- U nas? Lepiej opowiadaj czy spotkałaś już jakiegoś Francuzika równie przystojnego jak ja?
- Zbysiu mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie? Ale ta Twoja stylówa to rodem jak z Francji. -nie przestawała się uśmiechać
- Haha nie no, jest spoko. Już mi wszyscy mówili, że narodowość powinienem zmienić może, ale ja się tak łatwo z kadry wygryźć nie dam! 
- No tak, tam musiałbyś walczyć o miejsce z Antkiem.
- Jakim Antkiem? Że niby Rouzier Ci chodzi po głowie? Pfff gdzie mnie do niego porównywać. -bronił się atakujący
- Nie ma porównania. -dodała
- No ale powiedz kto jest lepszy? -domagał się Bartman
- Hmm... Przystojniejszy? 
- Lepszy, powiedziałem lepszy! Ale przystojniejszy w sumie też.
- Dobra Bartman, bo w kadr mi wchodzisz za bardzo. -zganił go Igła
- Momento Krzysiu, chcę wiedzieć.
- Kornelia powiedz mu cokolwiek to da spokój. -prosił Grzegorz
- Szczerze? -zastanowiła się
- Tylko prawda Cię wyzwoli. Dawaj, przyjmę to na klatę.
- Więc skoro już o klacie mówisz... Antek jest przystojniejszy i lepiej zbudowany. -mówiąc to wybuchnęła śmiechem, czekała na jakąś ciętą ripostę ze strony Soviaka
- Ojj no już nie wymyślaj! A widziałaś mój brzuszek? -już zaczął podciągać koszulkę, ale Paul uniemożliwił mu to w odpowiednim momencie
- Thank you Paul!
- My pleasure. -Amerykanin był z siebie wyraźnie zadowolony. W końcu nie codziennie ma się okazję stanowczo przyłożyć koledze z drużyny (no dobra, lekko szturchnąć), w dodatku bez dalszych konsekwencji.
- Ale serio? Rozi przystojniejszy ode mnie?! -chyba go to dotknęło...
- No ma takie sexy nóżki, co ja Ci na to poradzę? -rozłożyła bezradnie ręce
- Czy ja usłyszałem, że mam sexy nóżki?
- Myślisz, że każda rozmowa kręci się wokół Ciebie? -zażartował Grzesiu
- Piotrek! -ucieszyła się na widok przyjaciela- Gdzieś Ty był, jak Cię nie było?
- Aaa tu i tam. -poruszał charakterystycznie brwiami tak, jak to tylko on potrafi
- Dobra, Wy tu sobie pogadajcie a my lecimy zagrywki ćwiczyć. -zadecydował Bartman
- Zbyszku, Ty to chyba odbicia sposobem górnym i dolnym. -śmiał się Ignaczak
- Ojj Krzysiu, grabisz sobie dzisiaj od rana.
- A co się działo od rana? -zainteresowała się Kornelia
- Mała, nie chcesz wiedzieć... -machnął ręką libero
- Ok, nie wnikam. Fajnie, że zadzwoniliście!
- Odezwiemy się niebawem pewnie. Trzymaj się!
- Paaaa
- Baw sie dopsze! -dorzucił Paul w języku tylko jemu znanym chyba. No ale przynajmniej się chłopak starał.- Wait, wait, wait!! -wrócił się nagle- Moszesz show me the view? 
- Chcesz zobaczyć Paryż?
- Nie chce, ja uwielbiam!
- Paul chciał chyba powiedzieć, że uwielbia Paryż i po prostu musi go zobaczyć. -sparafrazował słowa kolegi ZB9
- Zibi! Kornelia understands. Prawda? -zwrócił się do dziewczyny- Ty rozumiesz wszystko ja powiem, don't you? -spojrzał na nią błagalnie
- Ależ of course! -zgodziła się- Coraz lepiej mówisz po polsku. -pochwaliła go
- I am the master! -wyprostował się dumnie Lotman
Kornelia podeszła bliżej i pokazała chłopakom widok na miasto. Byli zachwyceni. Po chwili kontemplacji nad jego pięknem postanowili wrócić do tego, co wychodzi im najlepiej, czyli do odbijania żółto-niebieskiej piłki. Pożegnała się z nimi a laptopa przechwycił Piter. W tle Kornelia dojrzała jeszcze Kosoka, który co rusz się odwracał zamiast koncentrować się na mikasie.
- No i jak Ci w tym Paryżu?
- Nie narzekam.
- Ale coś się dzieje. Widzę to.
- Piotruś, wydaje Ci się...
- Kornelka znam Cię.
- Bo widzisz... Gabriel był w zmowie z mamą.
- Co masz na myśli?
- W tajemnicy złożyli moje papiery na tutejszy uniwersytet. 
- Nie wiem czy chcę znać resztę tej opowieści... -powiedział jakby do siebie
- Dostałam się na kilka kierunków.
- Gratulacje! -próbował się uśmiechać Nowakowski
- Do końca tygodnia muszę złożyć ostateczne podanie.
- Mówiłaś już o tym Aleksowi?
- A co on ma do tego?
- To przecież Twój... chłopak.
Trochę głupio jej się zrobiło. 
- No tak. Ale najpierw rozmawiam o tym z Tobą.
- I co mam Ci powiedzieć?
- Nie wiem... Co myślisz na przykład?
- Myślę, że edukacja jest bardzo ważna.
- Nie pomagasz.
- Nie podejmę za Ciebie pewnych decyzji.
- Wiem...
- Nie martw się. Cokolwiek postanowisz, na mnie możesz zawsze liczyć.
- Dziękuję. -odruchowo chciała dotknąć jego policzka. Położyła tylko rękę na ekranie. On zrobił to samo.
Mimo, że dzieliło ich tak wiele kilometrów czuła, jakby był tuż obok.
Usłyszała klucz przekręcany w drzwiach.
- Gabriel wrócił.
- Powinienem lecieć na trening. 
- Dobrze było Cię zobaczyć. 
- Ciebie też.
- Stęskniłam się. Za Wami wszystkimi! -dodała szybko 
- Do usłyszenia niedługo. -cmoknął i przerwał połączenie.
Kornelia wyłączyła komputer i weszła do mieszkania.

  Po wspólnie spędzonym wtorkowym popołudniu Gabriel dostał telefon z hotelu.
- Przepraszam Cię najmocniej, ale muszę tam pojechać na jakieś dwie godziny... 
- A coś się stało?
- Jakiś problem z serwerem jest i wymieszało wszystkie rezerwacje. Wiesz, zamieniło nazwiska gości, pokoje, ich preferencje... No wszytko poszło...!
- Nie denerwuj się. Pojedziesz tam i zapanujesz nad sytuacją na pewno. Kto jak nie Ty! -pocieszała go
- Tylko nie chciałbym Cię tu samej zostawić. Może zadzwonię do Chloe? Powinna mieć dziś wolniejszy wieczór.
- Gabryś, jestem dużą dziewczynką. 
- Na pewno?
- Na bank. -uśmiechnęła się- A do Chloe zadzwonimy jutro, chętnie pójdę na zakupy.
- O nie, nie, sama będziesz dzwonić! Ja na żadne zakupy nie idę. No way!
- Dobrze już dobrze, sama się do niej odezwę. A teraz leć już. Szybciej pójdziesz, szybciej wrócisz.
Pożegnała się z bratem. Została sama. Nie miała jednak zamiaru spędzić tego czasu w czterech ścianach.
Około 18 przebrała się w luźny T-shirt, założyła swoje ulubione tenisówki w kratkę i spakowała Nikosia, bez którego nie wyobrażała sobie tego wyjazdu. Zostawiła bratu kartkę, że poszła na spacer i nie wie kiedy wróci. Wyszła z mieszkania, dokładnie je zamykając.

  Spacerowała malowniczymi ulicami miasta. Robiła mnóstwo zdjęć. Jedno z nich wysłała później mmsem Alkowi . Odpisał od razu:
- Kiedyś będziemy tam razem. Obiecuję.
- Nie składaj obietnic bez pokrycia.
- Dla Ciebie zrobię wszystko. Kocham Cię!
Zaczęła się zastanawiać czego tak naprawdę chce. 
Cieszyła się, że pójdzie na studia do Rzeszowa. Chociaż zawsze myślała, że zostanie w Lublinie... Jednak od tamtego czasu sporo się w jej życiu zmieniło. Niczego nie była już pewna. Jednak biorąc pod uwagę całą sytuację, Alka, Piotrka... Chciała być blisko nich. O tej jednej rzeczy była przekonana na milion procent. Przeprowadzka do Francji by to uniemożliwiła. Już teraz nie mają dla siebie wystarczająco dużo czasu. 
Jeszcze zdążę się nad tym wszystkim zastanowić... Na spokojnie. 
  Wreszcie znalazła się w upragnionym, idealnym miejscu. Ustawiła odpowiednio aparat. Kiedy przymierzała się do zrobienia kolejnego zdjęcia poczuła, że upada.
- Sorryyyyy!
- Uważaj gdzie chodzisz! -krzyknęła odruchowo.
Powoli się podniosła. Chłopak podał jej rękę, ale dała sobie radę sama. Przerażona chwyciła aparat. Na szczęście w porę zdążyła go złapać i nic się nie stało.
- Is everything fine? -głos brzmiał znajomo.
Odwróciła się w jego stronę.
- Znowu się spotykamy... -powiedziała bez większego entuzjazmu.
- Szkoda, że w takich okolicznościach. -zauważył smutno chłopak
Zaczęli rozmawiać po angielsku. Kornelii od razu spodobał się jego akcent.
- Przepraszam, nie chciałem na Ciebie wpaść.
- Po raz kolejny. -dodała
- Nie zauważyłem Cię, naprawdę. Szedłem tyłem, trochę się wciągnąłem. -pokazał jej swoją kamerę
Turysta. pomyślała.
- Następnym razem radzę się rozglądać.
Odwróciła się na pięcie.
- Zaczekaj. -zatrzymał ją- Może dasz się zaprosić na kawę? W ramach przeprosin oczywiście. -uśmiechnął się czekając na jej odpowiedź.
Kiedy ta się jednak nie pojawiała a Kornelia zaczęła odchodzić, delikatnie chwycił jej nadgarstek. 
W tym momencie dziewczyna lekko pisnęła. Nieznajomy mocno się wystraszył. Podszedł bliżej i obejrzał jej rękę uważnie.
- Obawiam się, że musimy z tym jechać do szpitala.
- Co?! Żaden szpital! 
- Ale to może być coś poważnego... Kurcze i wszystko moja wina. Nie zostawię Cię tak.
- Poradzę sobie. 
- A znasz francuski?
- No nie... Ale wszyscy mówią po angielsku. 
- Mimo wszystko pozwól, że będę Ci towarzyszył. 
- Ale później każdy idzie w swoją stronę, tak?
- Obiecuję dać Ci spokój, jeśli to masz na myśli. Chcę się tylko upewnić, że wszystko ok.
- Niech będzie... -odparła niechętnie
Ręka bolała ją coraz bardziej, więc wsiedli do taksówki i pojechali do najbliższego szpitala.

  Spędzili dobre pół godziny czekając na lekarza. Przez ten czas głównie milczeli.
- Panna Kowal? Zapraszam. -w końcu wyszedł do nich mężczyzna w lekarskim stroju, na szczęście znał angielski- A Pan kim jest?
- Sprawcą wypadku. -odpowiedziała za niego
- Proszę tu zaczekać. -polecił chłopakowi, który niechętnie został na korytarzu 
Kornelia spędziła w gabinecie kilkanaście minut. Kiedy w końcu drzwi do niego się otworzyły, wysoki brunet poderwał się z miejsca.
- I jak? Co powiedział lekarz? -zasypał ją pytaniami
- Nie umrę, nie martw się.
- Nie żartuj nawet! 
- To tylko zwichnięcie. -pokazała mu zabandażowaną dłoń.- Dostałam jakąś maść przeciwbólową i mam się zgłosić na kontrolę za półtora tygodnia. Ale nie pójdę, więc nie ma o czym mówić.
- Jak to nie? 
- Bo wracam do domu.
- Do Polski? -zauważył napis na jej koszulce
- Tak.
- Przesympatyczny kraj. 
- Byłeś?
- Kilka razy.
- No to super. A teraz żegnam.
Skierowała się do wyjścia. Kiedy była na zewnątrz odetchnęła z ulgą. Jej spokój nie trwał jednak długo.
- Nawet nie wiem jak Ci na imię. -brunet ją dogonił
- Nieważne.
- Długo masz zamiar się na mnie złościć? Przeprosiłem. Co mam jeszcze zrobić?
- Zniknąć?
- Daj mi szansę wyprostować sytuację. Co Ci szkodzi?
- Nie wiem czy mam na to ochotę.
Zauważyła nagle, że grupka dziewczyn zaczęła im się przyglądać.
- Nie lubię jak ludzie się na mnie gapią... -powiedziała do siebie w nadziei, że nieznajomy tego nie usłyszy
Pech chciał, że jednak to do niego dotarło.
- Więc chodźmy na kawę. Daję słowo, że jeśli później nadal będziesz chciała, żebym zniknął - zniknę.
- Słowo?
- Słowo.



-------------------
Przepraszam za nieobecność :(
Enjoy! 

18 komentarzy:

  1. No i Nareszcie jestem na 'czasie' i mam nadzieję ,że komentarz się doda! :PP
    Rozdział jak zwykle świetny :D Zdjęcia Paryża Boskie Omomomo *.* A ten Grzesiek co On Kombinuje...Hmm
    Robi się coraz bardziej ciekawie tylko Kim możebyć ten sprawca wypadku....Hmmm No i Kochana Standardowo weny i cierpliwości! ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie smutny Pit... Kornalia musi do niego wrócić ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech Piotrek się nie smuci, bo coś czuję, że Kornelia będzie w Rzeszowie studiować :)

    Pozdrawiam, no_princess :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kornalia + Pit = moje szczescie ;) na szczescie urwalas w malo dramatyvcznym momencie :p

    OdpowiedzUsuń
  5. I tak myślę , że Kornelia zostanie przy Rzeszowie. A jak rozmawiali z Pitem to było strasznie słodkie*.*
    Czekam na kolejny
    Pozdrawiam Luna :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyczuwam zakończenie związku z Aleksem. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak bardzo bym chciała tam być razem z nią..
    Ech, ale ona powinna być w Rzeszowie z Pitem! A co do tego chłopaka, to się domyślam kto to, ale zobaczymy, czy się sprawdzi :)
    Jutro startuję od nowa z nowym opowiadaniem, więc zapraszam - www.siatkarskimioczamiwidziane.blogspot.com :)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. ona nie może zostać w Paryżu, bo wszystko się rozdupczy. Piter wpadnie w depresję! no i będę to powtarzać jak mantrę: Alek, Alek, Alek. Trzeba to uporządkować. Buziaki, Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdjęcia Paryża Boskie! *-* Ja też tam chcę! Widać,że Pit jest jej bliższy niż Aleks. Czyżby gdy tylko zacznie studia w Rzeszowie(o ile je wybierze,bo z tobą to różnie jest;)) zapomni o Aleksie i to Piotruś stanie się dla niej najważniejszy?....I jeszcze Zbysio. Te zdjęcie mnie powaliło mimo iż widzę je nie pierwszy raz :D Czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Maaaaamuniu jak zobaczyłam te zdjęcia to się rozpłynęłam *.* a wracając do rozdziału faktycznie niezły suprajs ze strony mamy i Gabriela z tą uczelnią... Widać ,że z jednej strony chce tam pojechać ,a z drugiej chce zostać w Rzeszowie. Z resztą no przecież Pit tam się zapłacze jak ona wyjedzie tam na stale :<< jestem ciekawa co to za tajemniczy nieznajomy :D

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niedługo już wszystko się okaże :)
      pozdrawiam!

      Usuń