- Myślałam, że już się nie spotkamy. -powiedziała popijając czekoladę
- Ja też! Zobaczyłem Cię wtedy na lotnisku... Odprowadzałem kuzynkę akurat. Udało mi się przedłużyć urlop o kilka dni.
- Od razu założyłam, że sam wyjeżdżasz... A tu taka niespodzianka!
- Wiesz... Stęskniłem się trochę za Tobą. Tak fajnie nam się gadało.
- I teraz też pewnie przegadalibyśmy kilka kolejnych godzin, ale zrobiło się późno... -dziewczyna spojrzała na zegarek
- Faktycznie! Jeszcze brat Cię do domu nie wpuści. -zażartował Amerykanin
- Tobie też mogą nie otworzyć...
- Hotel zawsze jest otwarty dla gości. -uśmiechnął się
- Nie zatrzymałeś się u rodziny?
- Jakoś tak wyszło... Ich mieszkanie jest całkiem spore, ale też trochę nas tu przyjechało. A przyleciałem ostatni, więc zaproponowałem, że ja pójdę do hotelu. W końcu jestem chyba najbardziej przyzwyczajony.
- Gdzie się zatrzymałeś?
- W Continentalu.
- Naprawdę? Mój bart tam pracuje! I czekaj.... To Ciebie mijałam wtedy w wejściu!
- Pamiętasz?
- Twoich oczu nie da się zapomnieć. -wypaliła i od razu czerwony rumieniec zagościł na jej twarzy
Matt nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko, pokazując szereg swoich prościutkich i białych ząbków.
Wyciągnął z kieszeni portfel. Kornelia zrobiła to samo.
- Nie wygłupiaj się nawet!
- A co jest głupiego w płaceniu rachunku przy wyjściu?
- Ja Cię zaprosiłem, ja płacę. Logiczne.
- Ale-
- Nie ma dyskusji.
Chłopak położył na stoliku odpowiednią sumę. Chwycił rękę nowej znajomej i wyszli z kawiarenki.
Całą drogę śmiali się i rozmawiali. Kornelia opowiedziała mu o swojej wizycie w Serbii.
- A co Piotrek na to?
- Nie rozmawiałam z nim jeszcze.... Mam wrażenie, że nie chcą mnie do niego dopuścić.
- Nie chcą?
- No Zbyszek na przykład. Kiedy w końcu udało mi się do niego dodzwonić, naskoczył na mnie. Chyba jest o coś zły. Nie mam tylko pojęcia o co... -wyjaśniła ze smutkiem
- Może o ten nagły wyjazd?
- Przecież wiedzieli, że jakiś czas będę w Paryżu.
- Ale nie wiedzieli o Serbii.
- Nadal nie wiedzą... -ściszyła głos
- Nie powiedziałaś im?
- Chciałam to zrobić na spokojnie, kiedy już się spotkamy.
- Może sami na to wpadli? Wiesz, w necie przecież huczało o problemach Aleksa, o jego powrocie do kraju. Może jakoś skojarzyli te fakty i dopowiedzieli sobie całą resztę?
- Tak myślisz?
- Nie wiem, wszystko się wyjaśni jak już wrócisz do Polski.
Nawet się nie zorientowali, kiedy znaleźli się przy kamienicy, w której obecnie mieszkała dziewczyna.
- Dziękuję za miły wieczór. -powiedziała z uśmiechem wyciągając do towarzysza rękę
- Chyba żartujesz. Chodź tutaj! -jednym ruchem przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
Kornelia wcale się przed tym nie wzbraniała.
Potrzebowała tego.
Potrzebowała wsparcia.
W poniedziałek rano Kornelia była już gotowa.
- Wszystko masz? -dopytywał Gabriel
- Chyba tak... -ostatni raz sprawdziła wszystkie pomieszczenia- Spakowana. -oznajmiła po kilku minutach
- Daj znać jak tylko dolecisz. Dzwoniłaś do mamy?
- Nie.
- Nie?! Kornelia! Jak Ty chcesz z bagażami sama z Warszawy do Lublina wrócić?
- A kto powiedział, że wracam do Lublina... -szepnęła do siebie
- Słyszałem. -pogroził jej palcem
- O co Ci właściwie chodzi? O mamę? Zadzwonię do niej, spokojnie.
- Tu wcale nie chodzi o mamę... Chodzi o Ciebie.
- O mnie?
- Miałaś jakieś wieści z Rzeszowa?
- Właśnie dlatego chcę tam jechać.
- A co powiesz temu Serbowi? Albo Amerykaninowi?
- Skąd wiesz, że to Amerykanin? -wtrąciła nagle
- Widywałem go w hotelu, później kilka razy jak Cię odprowadzał. To jasne, że musiałem gościa sprawdzić.
- Gabryś... Jestem już dużą dziewczynką. Umiem o siebie zadbać. -podeszła do brata i mocno go uściskała
- Chcę tylko wiedzieć, że jesteś bezpieczna.
- Kocham Cię braciszku!
- Dobra dobra, nie zmieniaj tematu. -powiedział stanowczo- Nie pomyśl, że trzymam czyjąś stronę... Po prostu martwię się o Ciebie. Ostatnio już i tak miałaś pogmatwany życiorys, po co to bardziej komplikować?
- Czyli co Twoim zdaniem powinnam zrobić?
- Słuchaj serca.
- Walt Disney się znalazł...
- Z tą różnicą, że życie to nie bajka. Ale motto dobre, nie? -uśmiechnął się
Na lotnisku jak zwykle spotkać można było mnóstwo ludzi, przeróżnych narodowości. Po nadaniu bagażu, Kornelia czekała już tylko na odprawę.
- Nie musisz ze mną czekać.
- Tak wiem, dasz sobie radę.
- No właśnie. -lekko szturchnęła brata w ramię
- I tak zostanę.
Nagle ktoś zasłonił dziewczynie oczy.
- Zgadnij kto. -szepnął jej na ucho
Gabriel wywrócił tylko oczami...
Kornelia odwróciła się i nie czekając na nic przytuliła bruneta
- Matt! Co tu robisz?
- Chciałaś wyjechać bez pożegnania?
- Ale skąd wiedziałeś co, jak, o której?
- Ubłagałem Chloe, żeby mi powiedziała. -spojrzał na brata dziewczyny, jakby szukał u niego odkupienia winy
Gabriel wyciągnął telefon i odszedł kilka kroków dalej.
- Nie lubi mnie? -zapytał Matt
- Martwi się. Jak Ci się udało w ogóle namówić Chloe, żeby Ci cokolwiek powiedziała?
- Kilka autografów załatwiło sprawę. -podrapał się po głowie
- Autografów? -zdziwiła się
- Nieważne zresztą. Proszę. -powiedział wręczając jej niewielkie pudełeczko
- Co to?
- Otwórz.
Uchyliła wieczko.
- Jest śliczny, dziękuję! -pocałowała go w policzek
- Chciałem dać Ci różę, ale uświadomiłem sobie, że nie weźmiesz jej do samolotu. Dlatego jak tylko zobaczyłem ten naszyjnik od razu wiedziałem, że jest stworzony dla Ciebie.
- Nie musiałeś. Chociaż to bardzo miłe z Twojej strony.
- Chciałem.
W końcu dołączył do nich Gabriel.
- Dzwoniłem do mamy. -powiedział
- Co? Po co?
- Kori, daj spokój... Julka i Karol są w Warszawie, więc Cię odbiorą z lotniska. Powiedziałem też, że możesz nie wrócić od razu. Nie chciałem, żeby się martwiła.
- Jak zawsze myśli o wszystkim. -podziękowała bratu
- Chyba powinnaś już iść. -Matt zauważył, że w kolejce do odprawy stoi już tylko kilka osób
- Tak, chyba tak...
- Co to za smutna mina? Siostra! Jeszcze tyle wakacji Ci zostało, przyjedziesz na pewno.
- Wiesz, że bym chciała, ale nie będę mogła... Muszę znaleźć jakąś pracę, żeby mieć za co żyć w tym Rzeszowie. No i mieszkać też gdzieś muszę...
- Piotrek na pewno Ci pomoże.
- Dobra chłopaki, idę. Koniec biadolenia.
- Odzywaj się częściej. Cieszę się, że w końcu mnie odwiedziłaś. -Gabriel nie krył wzruszenia- Przykro mi tylko, że tak mało czasu spędziliśmy razem...
- No coś Ty! Dobrze, że w ogóle ten czas był. Jeszcze to nadrobimy.
Przytuliła brata i zwróciła się do Matta.
- Miło było Cię ponownie spotkać.
- Ciebie też. Ale wiesz? Coś czuję, że jeszcze się spotkamy! -odparł zadowolony
- Skąd ta pewność?
- Tak sobie. -nie przestawał się uśmiechać chłopak
- To co, widzimy się na fejsie? -zapytała
- Nie mam już konta na facebooku.
- E-mail? -zapytali równocześnie i wybuchnęli śmiechem
- To zdecydowanie przeznaczenie. -cieszył się Matt
Kornelia na karteczce napisała mu swój adres mailowy.
- Do zobaczenia. -pożegnała się z nimi
Jeszcze po przejściu przez rutynową kontrolę widziała ich obu, wciąż do niej machali.
Poczuła, jak samotna łza spływa po jej policzku.
Mimo wszystko przykro jej było wyjeżdżać.
Julka już na nią czekała. Od razu rzuciły się sobie w objęcia.
- Kiedy my się ostatnio widziałyśmy? Chyba w Bełchatowie!
- Kori, jak dobrze, że już jesteś!
- Gdzie Karol?
- W samochodzie. Zapomniał, że przy wejściu nie można parkować a już nigdzie nie było wolnych miejsc. Został na wszelki wypadek.
Kilka minut później jechali już ulicami Warszawy. Pogoda nie była zbyt zachęcająca. Szaro, zimno, morko...
- Słyszeliśmy, że wyskoczyłaś do Serbii. Jak było? -przerwał ciszę Karol
- Słyszeliście?
- No ktoś z Rzeszowa mówił. -dodał i zaraz ugryzł się w język
- Karolku kochanie, patrz lepiej na drogę. Bo znowu kogoś ochlapiesz. -poleciła Julka
Kornelia zmierzyła ich wzrokiem.
- Czemu nikt mi nic nie mówi ostatnio... -powiedziała w sumie do siebie
Wyjeżdżając z miasta Kłos zapytał:
- Kornelka jedziesz z nami? Czy Cię zawieźć do domu?
- A dokąd się wybieracie?
- Zaczęło się zgrupowanie w Spale.
- Stamtąd wracam do Lublina i zabieram samochód Karola. -uzupełniła jego wypowiedź Julka.
- Mogę się przejechać, nie będziecie przecież ze względu na mnie krążyć po Polsce.
Kilka godzin później byli na miejscu. Dla dziewczyn był to pierwszy raz w Spale.
- Czym tu się zachwycać... -wzruszył ramionami Kłos wypakowując bagaże z auta- Ośrodek jak ośrodek.
- Dzięki Spale są medale. -odpowiedziały w tym samym czasie
- Za dużo youtube'a się naoglądały chyba. -żartował Karol
Weszli do środka.
W recepcji przywitał ich starszy mężczyzna o bardzo przyjemnym wyrazie twarzy.
- Pan Karol! Witamy ponownie. -uśmiechnął się
- Wciąż czuję się, jakbym przyjeżdżał tu po raz pierwszy... -westchnął siatkarz biorąc od niego klucze do pokoju
- Czy-
- Tak, czeka na Pana. -wyprzedził jego pytanie
Udali się na drugie piętro.
- Serio musieliśmy jechać windą?
- Julka, miałem po schodach nieść te walizki? No błagam...
- Właściwie co Ty tam napakowałeś? -próbowała dowiedzieć się Kornelia
- Zaraz zobaczysz. -uśmiechnął się tajemniczo, otwierając drzwi do pokoju.
- Kłosu! -ucieszył się na jego widok klubowy kolega
- Zati! Zająłeś moje łóżko!
- Sorry kolego, w zeszłym roku się umawialiśmy.
- Jak niby? -Karol rzucił walizki
- Raz Ty tu śpisz, raz ja. Teraz wypada moja kolej. -wyjaśnił mu dumnie Paweł
- Ale wiesz, że ja się tu nie wysypiam noooo...
- Układ to układ. Coś nie pasuje? Nikt Cię na siłę tu nie trzyma. Wrona na pewno Cię przyjmie w swoje skromne progi. -Zatorski rozsiadł się na swoim łóżku
- No chyba kpisz. W tym pokoju jest najlepszy telewizor.
- Najlepszy? -zdziwiły się dziewczyny widząc niewielki sprzęt tv
- Najmniej śnieży... -powiedział Paweł- I w ogóle to wybaczcie, przez tego głąba się z Wami nie przywitałem! -uderzył się w czoło
- Sytuacja tego wymagała. -uśmiechnęły się witając się w końcu z siatkarzem
Z korytarza słychać było krzyki:
- Eeeej, chłopaki! Zbieram zamówienia na wieczór!
Do pokoju wszedł Kosok.
- Kornelia!! -krzyknął uradowany- Co tu robisz?
- Ciebie Grzesiu też miło widzieć. -przywitała się z nim
- Że Julka będzie dziś Karola przywozić to wiedziałem, ale Ty?
- Spontaniczna decyzja.
- Teraz mam misję, ale pogadamy wieczorem?
- Wieczorem już mnie tu nie będzie.
- Jaaaak to? Nie zostajecie na ognisku? -wtrącił Zati
- A widzisz pogodę za oknem? -wskazała Julka
- Ojj ciii, do wieczora się polepszy. Zostańcie....
Dziewczyny spojrzały na siebie.
- W sumie czemu nie?
- A ja się nie zgadzam! -Karol stanął przy nich
- Niby dlaczego?
- Julka, nie myślisz chyba, że pozwolę Wam jechać do Lublina po nocy?
Widząc jego minę zadecydowały, że wyjadą po obiedzie.
- No to co ja mam teraz zrobić? Wysłali mnie na misję...
- Kosa, patrz tylko. -szczerzył się Paweł otwierając jedną z walizek współlokatora
- Wszystko jasne! -Grzegorz wybiegł z pokoju krzycząc:
- Chłopakiiii! Kłos przyjechał!
- Mistrzu mój! Nareszcie! -dołączył do niego Ignaczak
Julka otworzyła dwie następne walizki.
- No ładnie... Ja Ci tyle koszulek prasowałam! A Ty co? Wziąłeś zaledwie kilka. Zamiast ciuchów wódka! Z kim ja mieszkam?
- Musiałem zadbać o kolegów... -zrobił przepraszającą minę
- A o mnie i moje nerwy kto zadba?
- Następnym razem obiecuję, że nie wezmę ani jednej butelki. -przytulił dziewczynę
Zatorski znacząco zakasłał.
- No, może tylko jedną. -dodał Karol ściszonym głosem
Wszyscy się zaśmiali.
Nagle ktoś wszedł do pokoju.
- Ty tutaj?!
-------------
Transferowa karuzela odebrała mi wenę, by coś więcej tu napisać...
Enjoy!
PS.
Takie małe kwestie organizacyjne:
*w zakładce "Informowani" zostawiajcie swoje namiary, jeśli chcecie być na bieżąco (chociaż Facebook też od tego jest ;)
*w zakładce "Czytam" w komentarzach piszcie o nowościach u Was, chętnie zajrzę ;)
Facebook
- Tobie też mogą nie otworzyć...
- Hotel zawsze jest otwarty dla gości. -uśmiechnął się
- Nie zatrzymałeś się u rodziny?
- Jakoś tak wyszło... Ich mieszkanie jest całkiem spore, ale też trochę nas tu przyjechało. A przyleciałem ostatni, więc zaproponowałem, że ja pójdę do hotelu. W końcu jestem chyba najbardziej przyzwyczajony.
- Gdzie się zatrzymałeś?
- W Continentalu.
- Naprawdę? Mój bart tam pracuje! I czekaj.... To Ciebie mijałam wtedy w wejściu!
- Pamiętasz?
- Twoich oczu nie da się zapomnieć. -wypaliła i od razu czerwony rumieniec zagościł na jej twarzy
Matt nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko, pokazując szereg swoich prościutkich i białych ząbków.
Wyciągnął z kieszeni portfel. Kornelia zrobiła to samo.
- Nie wygłupiaj się nawet!
- A co jest głupiego w płaceniu rachunku przy wyjściu?
- Ja Cię zaprosiłem, ja płacę. Logiczne.
- Ale-
- Nie ma dyskusji.
Chłopak położył na stoliku odpowiednią sumę. Chwycił rękę nowej znajomej i wyszli z kawiarenki.
Całą drogę śmiali się i rozmawiali. Kornelia opowiedziała mu o swojej wizycie w Serbii.
- A co Piotrek na to?
- Nie rozmawiałam z nim jeszcze.... Mam wrażenie, że nie chcą mnie do niego dopuścić.
- Nie chcą?
- No Zbyszek na przykład. Kiedy w końcu udało mi się do niego dodzwonić, naskoczył na mnie. Chyba jest o coś zły. Nie mam tylko pojęcia o co... -wyjaśniła ze smutkiem
- Może o ten nagły wyjazd?
- Przecież wiedzieli, że jakiś czas będę w Paryżu.
- Ale nie wiedzieli o Serbii.
- Nadal nie wiedzą... -ściszyła głos
- Nie powiedziałaś im?
- Chciałam to zrobić na spokojnie, kiedy już się spotkamy.
- Może sami na to wpadli? Wiesz, w necie przecież huczało o problemach Aleksa, o jego powrocie do kraju. Może jakoś skojarzyli te fakty i dopowiedzieli sobie całą resztę?
- Tak myślisz?
- Nie wiem, wszystko się wyjaśni jak już wrócisz do Polski.
Nawet się nie zorientowali, kiedy znaleźli się przy kamienicy, w której obecnie mieszkała dziewczyna.
- Dziękuję za miły wieczór. -powiedziała z uśmiechem wyciągając do towarzysza rękę
- Chyba żartujesz. Chodź tutaj! -jednym ruchem przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
Kornelia wcale się przed tym nie wzbraniała.
Potrzebowała tego.
Potrzebowała wsparcia.
W poniedziałek rano Kornelia była już gotowa.
- Wszystko masz? -dopytywał Gabriel
- Chyba tak... -ostatni raz sprawdziła wszystkie pomieszczenia- Spakowana. -oznajmiła po kilku minutach
- Daj znać jak tylko dolecisz. Dzwoniłaś do mamy?
- Nie.
- Nie?! Kornelia! Jak Ty chcesz z bagażami sama z Warszawy do Lublina wrócić?
- A kto powiedział, że wracam do Lublina... -szepnęła do siebie
- Słyszałem. -pogroził jej palcem
- O co Ci właściwie chodzi? O mamę? Zadzwonię do niej, spokojnie.
- Tu wcale nie chodzi o mamę... Chodzi o Ciebie.
- O mnie?
- Miałaś jakieś wieści z Rzeszowa?
- Właśnie dlatego chcę tam jechać.
- A co powiesz temu Serbowi? Albo Amerykaninowi?
- Skąd wiesz, że to Amerykanin? -wtrąciła nagle
- Widywałem go w hotelu, później kilka razy jak Cię odprowadzał. To jasne, że musiałem gościa sprawdzić.
- Gabryś... Jestem już dużą dziewczynką. Umiem o siebie zadbać. -podeszła do brata i mocno go uściskała
- Chcę tylko wiedzieć, że jesteś bezpieczna.
- Kocham Cię braciszku!
- Dobra dobra, nie zmieniaj tematu. -powiedział stanowczo- Nie pomyśl, że trzymam czyjąś stronę... Po prostu martwię się o Ciebie. Ostatnio już i tak miałaś pogmatwany życiorys, po co to bardziej komplikować?
- Czyli co Twoim zdaniem powinnam zrobić?
- Słuchaj serca.
- Walt Disney się znalazł...
- Z tą różnicą, że życie to nie bajka. Ale motto dobre, nie? -uśmiechnął się
Na lotnisku jak zwykle spotkać można było mnóstwo ludzi, przeróżnych narodowości. Po nadaniu bagażu, Kornelia czekała już tylko na odprawę.
- Nie musisz ze mną czekać.
- Tak wiem, dasz sobie radę.
- No właśnie. -lekko szturchnęła brata w ramię
- I tak zostanę.
Nagle ktoś zasłonił dziewczynie oczy.
- Zgadnij kto. -szepnął jej na ucho
Gabriel wywrócił tylko oczami...
Kornelia odwróciła się i nie czekając na nic przytuliła bruneta
- Matt! Co tu robisz?
- Chciałaś wyjechać bez pożegnania?
- Ale skąd wiedziałeś co, jak, o której?
- Ubłagałem Chloe, żeby mi powiedziała. -spojrzał na brata dziewczyny, jakby szukał u niego odkupienia winy
Gabriel wyciągnął telefon i odszedł kilka kroków dalej.
- Nie lubi mnie? -zapytał Matt
- Martwi się. Jak Ci się udało w ogóle namówić Chloe, żeby Ci cokolwiek powiedziała?
- Kilka autografów załatwiło sprawę. -podrapał się po głowie
- Autografów? -zdziwiła się
- Nieważne zresztą. Proszę. -powiedział wręczając jej niewielkie pudełeczko
- Co to?
- Otwórz.
Uchyliła wieczko.
- Jest śliczny, dziękuję! -pocałowała go w policzek
- Chciałem dać Ci różę, ale uświadomiłem sobie, że nie weźmiesz jej do samolotu. Dlatego jak tylko zobaczyłem ten naszyjnik od razu wiedziałem, że jest stworzony dla Ciebie.
- Nie musiałeś. Chociaż to bardzo miłe z Twojej strony.
- Chciałem.
W końcu dołączył do nich Gabriel.
- Dzwoniłem do mamy. -powiedział
- Co? Po co?
- Kori, daj spokój... Julka i Karol są w Warszawie, więc Cię odbiorą z lotniska. Powiedziałem też, że możesz nie wrócić od razu. Nie chciałem, żeby się martwiła.
- Jak zawsze myśli o wszystkim. -podziękowała bratu
- Chyba powinnaś już iść. -Matt zauważył, że w kolejce do odprawy stoi już tylko kilka osób
- Tak, chyba tak...
- Co to za smutna mina? Siostra! Jeszcze tyle wakacji Ci zostało, przyjedziesz na pewno.
- Wiesz, że bym chciała, ale nie będę mogła... Muszę znaleźć jakąś pracę, żeby mieć za co żyć w tym Rzeszowie. No i mieszkać też gdzieś muszę...
- Piotrek na pewno Ci pomoże.
- Dobra chłopaki, idę. Koniec biadolenia.
- Odzywaj się częściej. Cieszę się, że w końcu mnie odwiedziłaś. -Gabriel nie krył wzruszenia- Przykro mi tylko, że tak mało czasu spędziliśmy razem...
- No coś Ty! Dobrze, że w ogóle ten czas był. Jeszcze to nadrobimy.
Przytuliła brata i zwróciła się do Matta.
- Miło było Cię ponownie spotkać.
- Ciebie też. Ale wiesz? Coś czuję, że jeszcze się spotkamy! -odparł zadowolony
- Skąd ta pewność?
- Tak sobie. -nie przestawał się uśmiechać chłopak
- To co, widzimy się na fejsie? -zapytała
- Nie mam już konta na facebooku.
- E-mail? -zapytali równocześnie i wybuchnęli śmiechem
- To zdecydowanie przeznaczenie. -cieszył się Matt
Kornelia na karteczce napisała mu swój adres mailowy.
- Do zobaczenia. -pożegnała się z nimi
Jeszcze po przejściu przez rutynową kontrolę widziała ich obu, wciąż do niej machali.
Poczuła, jak samotna łza spływa po jej policzku.
Mimo wszystko przykro jej było wyjeżdżać.
Julka już na nią czekała. Od razu rzuciły się sobie w objęcia.
- Kiedy my się ostatnio widziałyśmy? Chyba w Bełchatowie!
- Kori, jak dobrze, że już jesteś!
- Gdzie Karol?
- W samochodzie. Zapomniał, że przy wejściu nie można parkować a już nigdzie nie było wolnych miejsc. Został na wszelki wypadek.
Kilka minut później jechali już ulicami Warszawy. Pogoda nie była zbyt zachęcająca. Szaro, zimno, morko...
- Słyszeliśmy, że wyskoczyłaś do Serbii. Jak było? -przerwał ciszę Karol
- Słyszeliście?
- No ktoś z Rzeszowa mówił. -dodał i zaraz ugryzł się w język
- Karolku kochanie, patrz lepiej na drogę. Bo znowu kogoś ochlapiesz. -poleciła Julka
Kornelia zmierzyła ich wzrokiem.
- Czemu nikt mi nic nie mówi ostatnio... -powiedziała w sumie do siebie
Wyjeżdżając z miasta Kłos zapytał:
- Kornelka jedziesz z nami? Czy Cię zawieźć do domu?
- A dokąd się wybieracie?
- Zaczęło się zgrupowanie w Spale.
- Stamtąd wracam do Lublina i zabieram samochód Karola. -uzupełniła jego wypowiedź Julka.
- Mogę się przejechać, nie będziecie przecież ze względu na mnie krążyć po Polsce.
Kilka godzin później byli na miejscu. Dla dziewczyn był to pierwszy raz w Spale.
- Czym tu się zachwycać... -wzruszył ramionami Kłos wypakowując bagaże z auta- Ośrodek jak ośrodek.
- Dzięki Spale są medale. -odpowiedziały w tym samym czasie
- Za dużo youtube'a się naoglądały chyba. -żartował Karol
Weszli do środka.
W recepcji przywitał ich starszy mężczyzna o bardzo przyjemnym wyrazie twarzy.
- Pan Karol! Witamy ponownie. -uśmiechnął się
- Wciąż czuję się, jakbym przyjeżdżał tu po raz pierwszy... -westchnął siatkarz biorąc od niego klucze do pokoju
- Czy-
- Tak, czeka na Pana. -wyprzedził jego pytanie
Udali się na drugie piętro.
- Serio musieliśmy jechać windą?
- Julka, miałem po schodach nieść te walizki? No błagam...
- Właściwie co Ty tam napakowałeś? -próbowała dowiedzieć się Kornelia
- Zaraz zobaczysz. -uśmiechnął się tajemniczo, otwierając drzwi do pokoju.
- Kłosu! -ucieszył się na jego widok klubowy kolega
- Zati! Zająłeś moje łóżko!
- Sorry kolego, w zeszłym roku się umawialiśmy.
- Jak niby? -Karol rzucił walizki
- Raz Ty tu śpisz, raz ja. Teraz wypada moja kolej. -wyjaśnił mu dumnie Paweł
- Ale wiesz, że ja się tu nie wysypiam noooo...
- Układ to układ. Coś nie pasuje? Nikt Cię na siłę tu nie trzyma. Wrona na pewno Cię przyjmie w swoje skromne progi. -Zatorski rozsiadł się na swoim łóżku
- No chyba kpisz. W tym pokoju jest najlepszy telewizor.
- Najlepszy? -zdziwiły się dziewczyny widząc niewielki sprzęt tv
- Najmniej śnieży... -powiedział Paweł- I w ogóle to wybaczcie, przez tego głąba się z Wami nie przywitałem! -uderzył się w czoło
- Sytuacja tego wymagała. -uśmiechnęły się witając się w końcu z siatkarzem
Z korytarza słychać było krzyki:
- Eeeej, chłopaki! Zbieram zamówienia na wieczór!
Do pokoju wszedł Kosok.
- Kornelia!! -krzyknął uradowany- Co tu robisz?
- Ciebie Grzesiu też miło widzieć. -przywitała się z nim
- Że Julka będzie dziś Karola przywozić to wiedziałem, ale Ty?
- Spontaniczna decyzja.
- Teraz mam misję, ale pogadamy wieczorem?
- Wieczorem już mnie tu nie będzie.
- Jaaaak to? Nie zostajecie na ognisku? -wtrącił Zati
- A widzisz pogodę za oknem? -wskazała Julka
- Ojj ciii, do wieczora się polepszy. Zostańcie....
Dziewczyny spojrzały na siebie.
- W sumie czemu nie?
- A ja się nie zgadzam! -Karol stanął przy nich
- Niby dlaczego?
- Julka, nie myślisz chyba, że pozwolę Wam jechać do Lublina po nocy?
Widząc jego minę zadecydowały, że wyjadą po obiedzie.
- No to co ja mam teraz zrobić? Wysłali mnie na misję...
- Kosa, patrz tylko. -szczerzył się Paweł otwierając jedną z walizek współlokatora
- Wszystko jasne! -Grzegorz wybiegł z pokoju krzycząc:
- Chłopakiiii! Kłos przyjechał!
- Mistrzu mój! Nareszcie! -dołączył do niego Ignaczak
Julka otworzyła dwie następne walizki.
- No ładnie... Ja Ci tyle koszulek prasowałam! A Ty co? Wziąłeś zaledwie kilka. Zamiast ciuchów wódka! Z kim ja mieszkam?
- Musiałem zadbać o kolegów... -zrobił przepraszającą minę
- A o mnie i moje nerwy kto zadba?
- Następnym razem obiecuję, że nie wezmę ani jednej butelki. -przytulił dziewczynę
Zatorski znacząco zakasłał.
- No, może tylko jedną. -dodał Karol ściszonym głosem
Wszyscy się zaśmiali.
Nagle ktoś wszedł do pokoju.
- Ty tutaj?!
-------------
Transferowa karuzela odebrała mi wenę, by coś więcej tu napisać...
Enjoy!
PS.
Takie małe kwestie organizacyjne:
*w zakładce "Informowani" zostawiajcie swoje namiary, jeśli chcecie być na bieżąco (chociaż Facebook też od tego jest ;)
*w zakładce "Czytam" w komentarzach piszcie o nowościach u Was, chętnie zajrzę ;)
Co Ty opowiadasz.. Mi się rozdział bardzo podoba. Kłosu jest genialny! :)
OdpowiedzUsuńTo ja nie mam weny. Mam dzisiaj taki humor do dupy, że szkoda gadać.. Nawet nie wiem, czy rozdział uda mi się dokończyć..
Pozdrawiam, wściekła na cały świat no_princess ;D
Na pewno dasz radę ;)
UsuńTrzymam kciuki!
Rozdział na prawde fajny :D Stawiam , że do pokoju wszedł albo Pit albo Zbyszek :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na http://gdymyslalaszewiesz.blogspot.com/ pojawił się 4 rozdział
Pozdrawiam Luna :D
również pozdrawiam ;)
UsuńMega świetny rozdział :) Oh Karol,Karol. Co by koledzy zrobili gdyby nie ty? :D ....Czyżby w wypowiedzi Matta na lotnisku można szukać drugiego dna? Mówił,że jeszcze się zobaczą. To znaczy,że może ma zamiar wstąpić do klubu +ligi? A może chodziło mu o mecze reprezentacyjne? :) Całuję ;*
OdpowiedzUsuńkto wie, kto wie... ;>
Usuńpozdrawiam ;*
Byłoby cudownie jakbyś pisała codzień <3 :D
OdpowiedzUsuńFajnie fajnie :) kiedy następny? :D
OdpowiedzUsuńjuuuuż :)
Usuńuhuh widzę,że w Spale będzie impreza!
OdpowiedzUsuńŚwietnie!:)
Pozdrawioam serdecznie! <3
także pozdrawiam ;)
Usuńzgadzam się z osobą wyżej :D no, ale nie każdy ma czas żeby pisać codziennie:D ogl to się cieszę, że wgl są tak szybko rozdziały ;) rozdział bardzo ciekawy :D dziwię się, że nie domyśliła się kim jest Matt ^^ :D czekam na kolejny ;) / ZB9
OdpowiedzUsuńfajnie, że Ci się podoba :)
Usuńooook! skompromitowałam się pod ostatnim postem, ale usprawiedliwiam się swoją sklerozą (za dużo masła jem!) toż to Amerykanin! tym razem stawiam na Matta Andersona! :) Szkoda, że musiała wrócić z Serbii, ale no takie życie. Studia i inne sprawy przyziemnie jak zwykle na pierwszym miejscu. Lubię Karolla! Już ja widzę jak to ich ognisko będzie wyglądało! Laski, chlanie i hulanie! Ale, ale! ktoś tam wszedł do pokoju przecież! Czyżby czekała nas poważna rozmowa między Kornelią i Piotrem? Po cichu liczę na to! Zdecydowanie podoba mi się częstotliwość dodawania rozdziałów :) Pozdrawiam, E. ;*
OdpowiedzUsuńSpokojnie, jesteś usprawiedliwiona ;)
UsuńZdrowiej! ;*
uuu walizka % nieźle ;D liczę na nowy szybko! :D
OdpowiedzUsuńjest ;)
Usuń