Nagle dobrze mu znana postać zniknęła. Znowu to przeszywające spojrzenie miało zagościć w jego pamięci.
- Alek! Czy Ty to słyszysz? -lekko potrząsnęła nim Kornelia
- Przepraszam, zamyśliłem się...
- Cupko właśnie przedstawił nam swoją dziewczynę! -mówiła radośnie
- Znamy się. -uśmiechnął się atakujący, wracając myślami do przyjaciół
- Jak to? -zdziwiła się
- Jeszcze z czasów szkolnych. -wyjaśniła partnerka Cupka
Spędzili wieczór doskonale się bawiąc. Dziewczyny świetnie się dogadywały.
- Jelena kochanie, może byś już skończyła plotkować i zatańczysz ze swoim chłopakiem? -z miną obrażonego dziecka wtrącił się Cupko
- Kochanie, Ciebie będę mieć przy sobie jeszcze jakiś czas, a Kori pojutrze już wraca...
- Kiedy?! -krzyknęli równocześnie siatkarze
- W sobotę... -uciekła wzrokiem Kornelia
- Jak to...
- Alek, -przytuliła go- przecież przyjeżdżając tutaj wiedzieliśmy, że to nie potrwa wiecznie.
- Mogłoby...
- Nie zaczynaj proszę.
- Powiedz wprost, że chcesz do tego całego Rzeszowa pojechać! -z hukiem wstał od stolika i skierował się do wyjścia
Kornelia rozłożyła ręce, nie wiedziała co ma zrobić.
- Daj mu chwilę. Musi ochłonąć. -poradziła jej Jelena
- Ja z nim pogadam. -zaoferował Cupko
Dziewczyny zostały same. Kornelia miała ochotę się rozpłakać.
- Ej, Mała, nie płacz... -Jelena usiadła przy niej i objęła ją ramieniem
- Czasami mam wrażenie, że ktoś inny żyje moim życiem.
- Co masz na myśli?
- Zastanawiam się czy decyzje, które podejmuję na pewno są dobre...
- Każdy ma jakieś chwile zwątpienia.
- Ty też miałaś?
- Kochana! No jasne. Kiedy poznałam Konstantina nie myślałam, że się w nim zakocham. Był taki... Niepoważny. Prawie cały czas żartował, wygłupiał się, robił kolegom różne numery. Jak tylko w szkole działo się coś nadzwyczajnego, wszyscy wiedzieli czyja to sprawka. -na te wspomnienia dziewczyna zachichotała pod nosem
- No w to jestem w stanie uwierzyć. Kostek jest takim typem żartownisia.
- Wtedy mi to przeszkadzało, nawet nie wiesz jak bardzo. Chciałam, żeby mój chłopak był odpowiedzialny, żeby się mną opiekował. Wydawało mi się, że z Kostkiem to niemożliwe. Ale z czasem... Wszystko się zmieniło. Pamiętam jak przeniósł się do Italii. Jeszcze nie byliśmy razem. Koleżanki mówiły mi, że on chyba coś do mnie czuje, ale ja traktowałam go jak kumpla ze szkoły.
- No więc co się zmieniło?
- Zaczęło mi brakować jego żartów, jego uśmiechu. Po prostu jego osoby. Przyzwyczaiłam się, że zawsze był obok. Kiedy wrócił któregoś lata na urlop stwierdziłam, że nie chcę się już z nim rozstawać. Nie spodziewałam się, że on tak zareaguje... Umówiliśmy się w parku. Długo spacerowaliśmy. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Było cudownie, jak za dawnych czasów. Nagle zatrzymałam się i złapałam go za rękę. Popatrzył na mnie zdziwiony. Powiedziałam, że dłużej tak nie mogę. Domyślał się o co mi chodzi. Mocno mnie przytulił i powiedział, że nie da rady.
- Nie da rady?
- Bał się, że związek na odległość nie przetrwa. Że szybko poznam kogoś innego, bardziej odpowiedniego dla mnie. Ale ja nie dałam za wygraną. Po wielu rozmowach doszliśmy do wniosku, że spróbujemy. W ciągu tych siedmiu lat sporo się działo. Raz było lepiej, raz gorzej. Jak to w każdym związku.
- Ilu lat?!
- Siedmiu. Wiem, wiem, nikt się po nim związku z takim stażem nie spodziewał.
- Prawdę mówiąc... Nie. No i tyle czasu nikomu nic nie mówił!
- Ja też się czasem dziwię. Początki były trudne. Bałam się, że jakaś Włoszka zawróci mu w głowie. Teraz, kiedy jest w Polsce, staram się przyjeżdżać do niego tak często jak to tylko możliwe. Jednak ufałam i cały czas ufam mu bezgranicznie i wiem, że nie zrobi niczego głupiego.
- Szkoda, że Alek we mnie tak nie wierzy.
- Na swój sposób na pewno. Tylko wiesz... -Jelena wbiła wzrok w podłogę
- Jest coś o czym nie wiem, prawda?
- Myślę, że Aleks sam powinien Ci o tym opowiedzieć...
*****
Aleksandar stał przed klubem. Próbował zebrać myśli. Nagle poczuł delikatne pocałunki na karku. Odwrócił się i zdecydowanie odepchnał dziewczynę.
- Co Ty robisz?! Do reszty zwariowałaś!?
- Kochanie, nie złość się. Po prostu się stęskniłam.
- Nie zrozumiałaś kiedy mówiłem, że między nami koniec? Koniec! -krzyczał
- No błagam Cię, takiego związku się nie kończy. -zarzuciła mu ręce na szyję
- Jesteś nienormalna! Ułożyłem sobie życie, bez Ciebie.
- Z tą lalą? Nie kpij nawet. Przecież to na pierwszy rzut oka widać, że jestem od niej lepsza.
- Tylko w Twoim mniemaniu. I nie waż się jej obrażać. Nie dorastasz jej do pięt!
- Nie lubię jej i już. Nie zasługuje na Ciebie. Tylko my tworzyliśmy idealną parę!
- Daj sobie spokój.
- Nawet Twoi rodzice mnie uwielbiają. A ona? Spodobała im się? Dam sobie rękę uciąć, że nie.
W tym momencie obok pojawił się Cupko.
- Zabierz tę idiotkę ode mnie, bo zaraz nie wytrzymam! -błagał go przyjaciel
Chłopak stanął między nimi.
- Co Ty tu robisz? Mało już namieszałaś?
- Cupko, Ciebie też cudownie widzieć. Mimo wszystko nie jestem na Ciebie zła. Chociaż wtedy powinieneś stanać po mojej stronie... No ale było minęło. Możemy zacząć wszystko od nowa.
- Dziewczyno! Skończ już ten cyrk. Nikt Ci nie uwierzy po raz drugi.
- Przekonamy się?
Chłopaki spojrzeli na siebie niepewnie.
- Wystarczy, że Aleks wróci do domu. -zaśmiała się triumfalnie
- Co Ty kombinujesz?!
- Ja? Nic. Nic kochanie.
Dziewczyna pewnym krokiem podeszła do Alka i namiętnie go pocałowała.
*****
Dziewczyny wyszły z klubu. Stwierdziły, że to dobry moment na powrót do domu. Ledwo przekroczyły drzwi, ich oczom ukazał się dość dziwny i niepokojący obraz. Wszystko działo się w przeciągu kilku chwil dosłownie.
- Zwariowałaś?! -krzyczał Cupko
- Daj mi w końcu spokój! Między nami wszystko skończone, rozumiesz? -odepchnął blondynkę Alek
- Nie kochanie, jeszcze niedawno mówiłeś inaczej! -kątem oka zauważyła Kornelię, więc kontynuowała- Przecież było nam dobrze. Sam chciałes się ze mną spotkać. Wtedy telefon odebrała tamta, prawda? Ale to nic, teraz znowu możemy być razem.
- Kori, to nie tak... -próbowała złagodzić sytuację Jelena
Bez skutku. Dziewczyna biegiem uciekła w pierwszym lepszym kierunku.
- Aleks! -dziewczyna Cupka gestem poleciła mu dogonić Kornelię
- Idiotka! -krzyknął w stronę blondynki i pobiegł za ukochaną
Na skrzyżowaniu Kornelia zastanawiała się, w którą stronę powinna się dalej skierować. Nie znała miasta. Miała wrażenie, że już się zgubiła. Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Bała się.
- Kornelia... -usłyszała ciepły głos chłopaka
Powoli odwróciła się.
Alek mocno ją przytulił.
- To nie tak jak myślisz. Wiem, że wyglądało to dwuznacznie, ale-
Dziewczyna wyrwała się z jego uścisku i otwartą dłonią zwyczajnie dała mu w twarz.
- Pewnie zasłużyłem...
- Ty się jeszcze zastanawiasz?!
- Kochanie... -zrobił krok w jej stronę, ale ta się cofnęła
- Zostaw mnie!
- Daj mi wyjaśnić.
- Nie mam ochoty Cię słuchać! Masz do mnie pretensje, że widuję się z chłopakami z Rzeszowa. A sam co robisz?! To ta dziewczyna ze zdjęcia w Twoim pokoju? I z tej niewielkiej fotografii, którą nosisz w kieszeni spodni? I ta, która dzwoniła? To do niej wyszedłeś w środku nocy? -zasypała go gradem pytań
- Ta sama. -przyznał smutno- Dla mnie to już skończona historia. Powinienem Ci to wcześniej opowiedzieć. Nie chciałem Cię tym obarczać.
- Kiedyś już Cię o to pytałam, ale zapytam kolejny raz. Jesteśmy razem czy nie?
- Oczywiście, że jesteśmy! To znaczy... Ja tego bardzo chcę.
- Więc pozwól mi cieszyć się Twoimi sukcesami, rozwiązywać problemy, martwić się razem z Tobą...
- Myślałem, że Cię w ten sposób ochronię...
- Chyba na to trochę za późno. A teraz słucham.
Aleksandar wziął głęboki oddech i zaczął swoją historię.
- To było przed moją przeprowadzką do Bełchatowa. Byliśmy z Tatjaną parą od mniej więcej trzech lat. Wszystko się układało. Moi rodzice za nią przepadali, mimo, że była kilka lat starsza ode mnie. Spędzaliśmy razem każdą możliwą chwilę. Wakacje, święta, wszystkie ważniejsze okazje spędzaliśmy albo u mojej, albo u jej rodziny. Moja mama nawet ślub zaczęła planować! Byłem zakochany. Zrobiłbym dla tej dziewczyny wszystko. Tylko moi kumple nie dawali mi żyć. Mówili, że niedługo się na niej zawiodę, że ona już taka jest. Nie chciałem im wierzyć. A w sumie powinienem, to oni znali ją dłużej i lepiej. Jednak ja ślepo wierzyłem w Tatjanę. Któregoś lata wyjechała pod namioty ze znajomymi. Nie ingerowałem w to. Nie chciałem jej ograniczać. Teraz wiem, że może trzeba było się tym bardziej zainteresować... No ale. W pierwszej wersji miało jej nie być tylko weekend. Jednak z dnia na dzień odkładała powrót. Jej koleżanki już wróciły a ona nie. Spotkałem Janę, jej przyjaciółkę. Mówiła, że nie podobało im się i przyjechały już kilka dni wcześniej. Tłumaczyła mi, że Tatjana spotkała na campingu swoją kuzynkę z chłopakiem i jego kumplami, i została z nimi. Wtedy nie wydało mi się to niczym dziwnym. Ale sposób w jaki Jana o tym opowiadała dał mi do myślenia. Zastanawiała się co ma mi powiedzieć. Nie chciała zdradzać zbyt wielu szczegółów. Dwa dni później Tatjana wróciła do domu. Spotkaliśmy się, wszystko było ok. Nie wracałem do tematu tego wyjazdu. Nie chciałem psuć naszej relacji. Z czasem coś pękło. Nie odzywała się do mnie tak często. Nie odbierała moich telefonów. Od jej znajomych również niczego nie mogłem wyciągnąć. Jej matka mnie zaczepiła na ulicy któregoś dnia. Powiedziała, że jej córka jest chora i potrzebuje spokoju. To było kilka tygodni później. Coś mi nie pasowało. Poszedłem więc do niej. Wiedziałem, że jej rodzice będą w pracy. Pukałem, ale nie otwierała. Przez balkon wszedłem do jej pokoju. Usłyszałem, że jest w łazience. Rozmawiała z kimś przez telefon. A raczej kłóciła się. Mówiła o tym wyjeździe. Ile to dla niej znaczyło, że cieszy się z ich spotkania i jak było jej dobrze. Wolałem nie słuchać reszty. Wymknąłem się z powrotem. Ona nadal się nie odzywała. Któregoś wieczoru przyszła. Tak po prostu. Moja matka akurat robiła kolację. Byłem w szoku kiedy otworzyłem drzwi. Tatjana jak gdyby nigdy nic weszła do środka i rozsiadła się na kanapie w salonie. Zawołała moich rodziców i oznajmiła im tę jakże "cudowną" nowinę. Matka zaczęła na mnie krzyczeć. Nie dlatego, że była zła. Dlatego, że sam jej o tym nie powiedziałem. A ja nie wiedziałem co się właściwie dzieje. Tatjana siedziała w moim domu. Z lekko widocznym już brzuchem. Wmówiła im, że to moje dziecko. Przecież my nawet ze sobą nie spaliśmy! Oczywiście matka jej uwierzyła. Tylko ojciec trzymał moją stronę.
Kornelia słuchała w milczeniu.
- Zaprzeczałem, cały czas zaprzeczałem temu wszystkiemu. Matka stwierdziła, że jestem nieodpowiedzialny i nie mogę zostawić własnej dziewczyny w takiej sytuacji. Jeszcze chwila a zaproponowałaby jej wspólne mieszkanie! Wybiegłem z domu. Zadzwoniłem do Cupka i wszystko mu opowiedziałem. Dobrze, że był w domu... Był w szoku, ale nie wątpił w moją wersję. Poszedłem do niego. On zadzwonił do kilku swoich kumpli i okazało się, że jeden z nich był na tym samym campingu. Dopiero słuchając naszych newsów przypomniał sobie czemu blondynka wydała mu się znajoma. Powiedział nam, że przez caly pobyt bujała się z jakimś dresem i nie wychodzili z namiotu. Resztę możesz sobie dopowiedzieć... Wróciliśmy do mnie. Tatjana w najlepsze popijała herbatkę z niedoszłą teściową. Obmyślały całą przyszłość. Myślałem, że dostanę szału. Cupko powiedział co ustaliliśmy. Ta się rozpłakała. Wyrzucała mi, że posądzam ją o zdradę. Znalazła pocieszenie u mojej matki. Ojciec się nie wtrącał. Czuł, że niedługo wszystko wyjdzie na jaw.
Kilka następnych dni to była masakra. Kłóciłem się z matką. Nie słuchała mnie, kiedy mówiłem, że to nie moje dziecko. Z dnia na dzień znienawidziłem Tatjanę. W jednej chwili przestała być dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Nie mogłem uwierzyć, że mnie zdradziła... I że jeszcze wmawia mi takie rzeczy! Nie wytrzymałem. Zadzwoniłem do niej. Spotkaliśmy się w parku. Przyszła zadowolona. Nie dałem jej dojść do słowa. Od razu powiedziałem, że jak tylko dziecko się urodzi zarządzam testów na ojcostwo. Trochę się wystraszyła. Błagała bym tego nie robił. Jej rodzice ciąży nie zauważyli. Nosiła luźne rzeczy, rzadko bywała w domu. Rozpłakała się, że sama sobie nie poradzi. Powiedziała, że tamten facet wyzwał ją od najgorszych i nie chce jej znać. Bała się, że zostanie sama. Zrobiło mi się jej szkoda. Zaproponowałem jej pomoc, ale tylko wtedy, gdy powie prawdę. Naprawdę byłem gotowy jej pomóc. Odmówiła. Oznajmiła mi, że albo wychowa to dziecko wspólnie ze mną, albo wcale. Nie wiedziałem co ma na myśli... Nie miałem z nią kontaktu przez kilka kolejnych dni. Kiedy poszedłem ją odwiedzić jej matka ze smutkiem powiedziała, że Tatjana się od nich wyprowadziła i wyjechała do Bułgarii. Podobno do pracy. Kobieta rozpaczała, że się od nich odsunęła, zerwała kontakt. Minęło kilka kolejnych dni. Powoli zaczynałem się martwić. W końcu dziecko nie było niczemu winne, nie pchało się na świat. Bałem się, że Tatjana zrobi coś głupiego. Dostałem od niej list. Pisała, że już nie muszę się przejmować bo pozbyła się problemu. Wiedziałem, co to oznacza. To było jak nóż wbity prosto w serce. Zacząłem się obwiniać. Może gdybym jakoś inaczej to rozwiązał, nie sięgnęłaby po ostateczność... Kilka tygodni później wróciła. Od razu zjawiła się w naszym domu. Wcisnęła mojej matce kit, że poroniła. I że to moja wina, bo się od niej oddaliłem i chciałem zostawić. Rzekomo była w depresji. Moja matka od razu uwierzyła i wszystko zwaliła na mnie. Nie wytrzymałem. Wykrzyczałem chyba wszystko co we mnie wtedy siedziało. Do torby wrzuciłem dokumenty i najpotrzebniejsze rzeczy. Przeniosłem się do Cupka. Wtedy postanowiliśmy wyjechać. Jak się okazało później, Tatjana wszystkim oznajmiła, że przeze mnie straciła dziecko, że ją odepchnąłem w takiej sytuacji. Wyjazd wydawał się być jedyną drogą ucieczki od tego wszystkiego. Los chciał, że właśnie dostaliśmy propozycję grania w barwach Skry. Długo się nie zastanawialiśmy. Kilka godzin później byliśmy już w samolocie do Polski.
- Co Twoi rodzice na to? -odezwała się w końcu Kornelia
- Tata zrozumiał. Wierzył we mnie. Gorzej było z matką. Prawie pół roku się do mnie nie odzywała. Nie chciała utrzymywać ze mną żadnego kontaktu. Cały czas wierzyła Tatjanie. Dopiero kilka miesięcy temu udało mi się z nią porozmawiać. Nie wiem czy mi uwierzyła, ale przynajmniej cieszyła się na mój powrót do domu.
- A co z... Tatjaną?
- Po mojej wyprowadzce podobno wyjechała do Stanów. Z kim, po co, nie wiem. Nie obchodziło mnie to. Cieszyłem się, że być może już więcej jej nie spotkam.
- Aż do teraz.
- Aż do teraz. -powtórzył smutno Alek- Nie wiedziałem, że jest w Serbii. Sama mnie znalazła. Dzwoniła bez przerwy. Wtedy jak słyszałaś, że wychodzę, poszedłem się z nią spotkać. Nie wiem czemu to zrobiłem. Siedziałem na ławce w parku. Czekałem na nią. Przyszła uśmiechnięta. Cieszyła się, że zgodziłem się spotkać. Od razu jej powiedziałem, że między nami nic już nie ma i nie będzie. Nie zrozumiała. Dała mi to zdjęcie, które znalazłaś. Później wydzwaniała. Prosiła o kolejne spotkania. Chciałem to zakończyć raz na zawsze. Nie spodziewałem się, że będzie w klubie.
- I że dowiem się o wszystkim?
- Nie chciałem, żeby to wyszlo w taki sposób. Przepraszam Cię.
- Alek, -zaczęła biorąc jego rękę- to nie jest historia przegranego szkolnego meczu czy recenzja filmu. To Twoje życie. Chcesz, żebyśmy byli razem a już któryś raz mnie do siebie nie dopuszczasz. Chcesz mnie chronić? To mów mi o wszystkim, żeby nie było takich sytuacji.
Stanęła na palcach i pocałowala go w policzek.
- Kocham Cię! Kocham Cię najbardziej na świecie! -mówił ze łzami w oczach
W milczeniu, ale zadowoleni, że wszystko już jasne, wrócili do domu.
- Jesteśmy! Co na kolację? -beztrosko pytał od progu Alek
- Och to dobrze! -przywitała go matka, nie zwracając uwagi na Kornelię- Nie uwierzysz co się stało!
- Co takiego?
- Tatjanka wróciła ze Stanów! Była u nas. Ależ ona wypiękniała! -nie kryła zachwytu kobieta
- Co takiego?!?! -krzyknął chłopak- Jeszcze jej mało?
- Kochanie, nie wiesz jeszcze najlepszego. -dodała z uśmiechem jego matka.
---------------
Obiecywałam Wam rozdział koło środy. Nie dałam rady :( Najpierw masa nauki, kolokwia... A teraz mnie rozłożyło i kolejny dzień leżę z gorączką <chlip> Także przepraszam za moją nieobecność i mało udany rozdział...
Mimo wszystko,
Enjoy!
Poproszono mnie o udostępnienie, więc udostępniam i zapraszam ;)
http://www.aloone321.blogspot.com
@EDIT
Gratulujemy Zbyszkowi, prawda? ;)
Zaręczyć się w Veronie... <3
http://www.aloone321.blogspot.com
@EDIT
Gratulujemy Zbyszkowi, prawda? ;)
Zaręczyć się w Veronie... <3
Świetny rozdział *.* kiedy można się spodziewać następnego? :) jestem ciekawa jaką nowinę ma do Alka mama :D
OdpowiedzUsuńjakbyś mogła to odezwij się na fejsie jeżeli będzie nowy rozdział :) oczywiście jeżeli nie sprawi Ci to kłopotu ;)
szybkiego powrotu do zdrowia życzę ;)) / ZB9
odezwę się i dziękuję :)
UsuńNo żesz w dupę! Co ta franca znowu wymyśliła?! Kurcze! Cieszę się, że ta historia nie okazała się tym czym myślałam, że będzie. Cieszę się też, że w końcu wszystko jej opowiedział (i mam nadzieję, że nie kłamał!) i że w końcu jakoś szczerze pogadali. Ja wiem, że ciężko jest utrzymać taki związek na odległość, ale wierzę, że im się uda. Widać, że im zależy. Dobrze, że Kornelia dała sobie wszystko wytłumaczyć, a nie uciekła sfochana w siną dal. Trochę mnie irytuje jedna rzecz w Alku. Cholera! Dlaczego on jej nie mówi nic o swoim życiu? Przecież lepiej powiedzieć wszystko zamiast pchać się w jakieś chore, niejasne i zagmatwane sytuacje, które mogą powodować jakieś idiotyczne podejrzenia i niedopowiedzenia. Strasznie jestem ciekawa co ta eks zmora znowu wykręciła. Poza tym matka Alka to ma nierówno pod sufitem. Wierzy jakiejś lafiryndzie, a nie swojemu synowi. Teraz przynajmniej wiadomo dlaczego nie polubiła Kornelii.
OdpowiedzUsuńHa! Nie wiem jak mi poszedł kolos. Takie to "fyfty-fyfty". Przynajmniej jedno pytanie zjebałam po całości, ale mam nadzieję, że 3 będzie ;] A Tobie jak poszło? ;>
Aha! I mam nadzieję, że nie każesz nam długo czekać na kolejny rozdział. Zdrowiej szybko, bo juwanelia się zbliżają! ;]
Pozdrawiam, E.
U mnie też takie szanse będą i liczę, że zaliczę ;>
UsuńWniosek rozpatrzony, rozdział jest ;)
Dziękuję! Mam nadzieję, że ogromna dawka leków i witamin szybko postawi mnie na nogi...
Pozdrawiam :)
No nie .... już myślałam że się rozstaną i będzie z Pitem... No cóż to twoje opowiadanie, więc Ty decydujesz... Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń;>
UsuńAle ty świttnie piszesz ;**
OdpowiedzUsuńSuper wymyślona ta historia:)Zarąbiaste:D Tak Zbyszek,kto by pomyślał,że to taki romantyk, niedługo pewnie będziemy oglądać jego zdjęcia ze ślubu:)
OdpowiedzUsuńfajnie, że Ci się spodobała ;)
Usuńno Zbyszek zaskoczył!
Dobrze,że Alek wszystko jej wyjaśnił!
OdpowiedzUsuńTylko nie podoba mi się ta niepsodzianka,którą ma dla Alka jego mama..no cóż,przekonamy się w następnym rozdziale!
zapraszam :)
Usuńhttp://time-forlove.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na dwójeczkę .;)
dzięki :)
UsuńKurczę, chwilę mnie tu nie było ,a tu takie ciekawe rzeczy się dzieją! Przepraszam najmocniej ,że nie komentowałam ,ale miała ogromnie dużo na głowie nauki przed egzaminami, ale udało mi się nadrobić to co straciłam. Z jednej strony rozumiem i nie rozumiem Aleksa. Kocha Kornelię i chce z nią być okej, rozumiem, ale jak się jest z kimś w związku to trzeba mu mówić nawet tą najgorszą prawdę ,a z drugiej powiedzmy rozumiem, chciał ją chronić. Ale dobrze ,że nie uciekła w siną dal tylko dała mu się wytłumaczyć. A co ta Tatjana kurde knuje to nikt nie wie, ale przeczuwam ,że jakaś intryga będzie. Wkurzające jest to ,że własna matka nei wierzyła Aleksowi i dalej jest 'zakochana' w tej lafiryndzie....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :) i zapraszam do siebie w wolnej chwili na back-to-love-one-step.blogspot.com i siatkarskie-uniesienie.blogspot.com
rozumiem i cieszę się, że mimo wszystko znalazłaś chwilę :)
Usuńpozdrawiam
Boję się tej niespodzianki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess ;D
;)
UsuńZbychu romantyk zawsze spoko :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na czwórkę ----> http://love-and-devotion.blogspot.com/2013/04/rozdzia-4.html :D
;>
UsuńJuż się boję co ta matka znowu ma do powiedzenia...
OdpowiedzUsuńWrrr, nie lubię jej!
Ciekawa historia z tą dziewczyną. Pożyjemy zobaczymy co z tego wyniknie :)
No romantiko po całości, zazdroszczę wyjazdu. Werona musi być piękna!
kiedyś tam pojadę... mam nadzieję :)
UsuńŚwietny rozdzial jak zawsze :))
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuń