- Piotrek!! -krzyczała przestraszona Kornelia- Zostaw go! -próbowała go odepchnąć
- Zasłużył sobie! -mruknął Nowakowski odchodząc
Na szczęście nikt niczego nie zauważył. Goście bawili się w najlepsze na sali.
- Nic Ci nie jest? -dziewczyna uniosła lekko twarz Serba- Posiedź tu, potrzebny nam lód. Zaraz wracam.
- Czy my zawsze musimy spotykać się w takich okolicznościach? -zapytał Alek
Kornelia nie odpowiedziała. Szybkim krokiem znalazła się na drugim końcu korytarza, przy drzwiach do kuchni.
- Przepraszam Panią, to pomieszczenie służbowe. -zatrzymał ją kelner
- Więc proszę mi przynieść trochę lodu albo coś zimnego po prostu. Tylko szybko.
Nie wiedziała czy to przez strach i zmartwienie wymalowane na jej twarzy, ale mężczyzna spełnił jej prośbę i już po chwili zjawił się z lodem owiniętym w ściereczkę kuchenną. O nic nie pytając podał ją dziewczynie. Podziękowała i wróciła do siatkarza.
- Trzymaj. -przyłożyła mu lód do twarzy. Chciała zabrać swoją rękę, ale chłopak ją przytrzymał.
- Przepraszam, że przysparzam Ci tyle problemów. Jednak nie poddam się. Mimo wszystko. Pamiętaj o tym, proszę. -powiedział łagodnie.
- A my Was szukamy! -podszedł do nich Wlazły z żoną- Chyba wolę nie pytać co się stało... -dodał
- To nie pytaj...
- Wiem, że to pewnie nie jest najlepszy moment, ale musimy się zbierać. -spojrzał na Alka
- Kornelka? Zobaczymy się jutro, prawda? -z nadzieją w głosie zapytał Serb
Ta jedynie kiwnęła głową
- Przyjechałem z Mariuszem i jego żoną, więc też muszę jechać... -wyjaśnił jej
- Rozumiem.
- Dasz sobie radę?
- Jak zawsze. -uśmiechnęła się lekko- Pytanie co z Tobą?
- My się nim zajmiemy. -objęła ją ramieniem Paulina
- Dziękuję. Uważaj na siebie. -zwróciła się do Alka
- Zadzwonisz? Obiecaj...
- Obiecuję. -przytuliła go na pożegnanie
Kornelia weszła na salę. Mimo, że do końca imprezy pozostało jeszcze jakieś trzy godziny, część towarzystwa już się rozeszła.
Na parkiecie dostrzegła trenera i kilku zawodników.
Przy stoliku siedział Piotrek ze Zbyszkiem, który coś mu tłumaczył.
Dziewczyna niepewnie do nich podeszła.
- Zostawię państwa. -ulotnił się Bartman
- Nic nie mów. -nie dał jej dojść do głosu Pit
- Ale-
- Nie wytrzymałem! Jak tylko go zobaczyłem... Nie chcę wiedzieć co on tu w ogóle robił. W dodatku płakałaś... Musiałem zareagować.
- Zbyt szybko wyciągnąłeś jakiekolwiek wnioski.
- Widziałem w jakim stanie byłaś.
- Ale nie płakałam przez niego. To znaczy po części tak... Ale nie tylko.
- Nie rozumiem...
- Możemy wrócić do domu i spokojnie porozmawiać? -poprosiła Kornelia
- Dla Ciebie wszystko.
Pit podszedł jeszcze do Zibiego.
- My się zwijamy.
- Cichy, nie schrzań tego.
- Dobrze wszystko przemyślałem.
- Na pewno? Żebyś później nie żałował.
- I tak pewnie będę, ale to Ona jest najważniejsza.
- Dobrze wszystko przemyślałem.
- Na pewno? Żebyś później nie żałował.
- I tak pewnie będę, ale to Ona jest najważniejsza.
W drodze do mieszkania Nowakowskiego żadne z nich się nie odezwało.
- Jesteś głodna? -zapytał chłopak kiedy weszli do środka
- Nie, ale chętnie najpierw wzięłabym szybki prysznic i założyła coś mniej eleganckiego.
- Oczywiście.
Kornelia poszła do łazienki. Szybko się ogarnęła i założyła swoją koszulkę-piżamkę.
Wróciła do salonu, gdzie czekał na nią Pit.
- Może ja zacznę... -odezwał się pierwszy- Uważam, że wszystko co się stało to moja wina.
- Piotrek...
- Daj mi dokończyć, proszę. Od początku wiedziałem, że coś jest między Tobą a tym Serbem, chociaż nie umiałem określić Waszej relacji. Mimo wszystko, nie ułatwiałem Ci życia. Nie chciałem mieszać, ale wyszło inaczej. Chcę być blisko Ciebie. Zależy mi na Tobie. I chcę, żebyś była szczęśliwa. Przemyślałem to. Jeśli to on jest facetem, przy którym będziesz się częściej uśmiechać, nie mogę z tym nic zrobić. Muszę po prostu zaakceptować fakt, że to on był pierwszy. To będzie trudne, ale muszę spróbować jeśli nie chcę Cię stracić.
Kornelia była mocno zaskoczona słowami Piotrka. Z drugiej strony jednak poczuła ulgę.
Kornelia była mocno zaskoczona słowami Piotrka. Z drugiej strony jednak poczuła ulgę.
- Mnie też zależy na Tobie. Uwielbiam spędzać z Tobą czas. Ale masz rację... To Alek był pierwszy. I choć sama się w tym wszystkim pogubiłam, zawsze nasze drogi się łączyły. Nie umiem tego dokładnie nazwać... Jest między nami coś takiego, co nas do siebie przyciąga. A my... -tu spojrzała smutno na Pita- My tego nie mamy. Łączą nas bliskie relacje. Zawsze będę Cię kochać, ale jak najlepszego przyjaciela. Nie chcę się z Tobą rozstawać. Nie chcę tracić z Tobą kontaktu. Jesteś mi potrzebny...
- Ale i tak będziesz z tam- -Piotrek nigdy nie mówił jego imienia, zawsze określał go "ten, tamten etc"
- Z Alkiem. -przerwała mu
- Z Alkiem. -powtórzył za nią obojętnie
- Przepraszam...
- Kornelka, Ty nie masz mnie za co przepraszać. -przytulił ją
- Popsułam Ci wieczór....
- Tamt- to znaczy Aleks go popsuł swoim przyjazdem. Swoją drogą, bardzo był obity?
- Skończy się na dużym siniaku.
- Eh... Powiesz mi czemu płakałaś?
- Bo nie chcę dłużej komplikować nikomu życia.
- Teraz, kiedy wszystko sobie wyjaśniliśmy, nie musisz się o to dłużej martwić.
Kiedy chłopak ją objął ponownie się rozpłakała...
Rano obudził ją dźwięk smsa.
- Mam nadzieję, że wszystko ok. J.
- Zobaczymy się za kilka godzin. -odpisała szybko przyjaciółce
Wyszła z pokoju i zajrzała do salonu. Piotrek jeszcze spał. Postanowiła więc zrobić śniadanie.
- Czyżbym wyczuwał naleśniki? -usłyszała po jakimś czasie za plecami
- Zgadza się. -uśmiechnęła się do siatkarza
- Zacnie milordzie, zacnie. -chłopak był w lepszym humorze niż poprzedniego wieczoru
- Dobrze się spało?
- Wybornie!
- A z główką w porządku? Co masz taki humorek z rana?
- Tak jakoś. -uśmiechnął się i zniknął za drzwiami łazienki.
Kornelia nakryła do stołu. Po kilku minutach dołączył do niej Pit, przebrany w swój treningowy dres.
- Wygląda...
- Zacnie! -dokończyła i oboje zaczęli się śmiać.
Po śniadaniu Kornelia zaczęła zbierać swoje rzeczy.
- Ej, mówiłam, żebyś nie ruszał! Ja miałam to zrobić... -powiedziała kiedy ponownie weszła do kuchni
- A co? Nie podoba Ci się widok sprzątającego siatkarza? Wiesz ile dziewczyn marzy o takiej chwili? A jeszcze jakbym koszulkę zdjął hmm... Szał ciał normalnie! Gotowe byłyby zrobić wszystko! To też Cię nie przekonuje? -zażartował
- Ty chyba naprawdę spadłeś w nocy z tej kanapy i mocno się uderzyłeś. -pokazała mu język
W prezencie od Igły dostała niewielką torbę podróżną z logiem Resovii, do której mogła zapakować nową sukienkę i resztę swoich rzeczy.
- Gotowa? -po jakimś czasie zagadnął Pit
- Yhym... Te dni uciekają zdecydowanie za szybko...
- Jak nie chcesz się spóźnić to musimy już jechać. -powiedział krótko
Nagle usłyszeli głośne pukanie do drzwi.
- To pewnie do Ciebie.
- Do mnie? -zdziwiła się dziewczyna, mimo to poszła otworzyć
Do mieszkania wparował prawie cały team.
- Myślałaś, że damy Ci wyjechać bez pożegnania? -przywitał ją Ignaczak
- Czemu Ty nie zostawać? -posmutniał Lotman
- Jest kilka spraw, które muszę załatwić.
- Ale będziesz zaraz? -dopytywał
- Zaraz to może nie, ale na pewno jeszcze Was odwiedzę
- Ale i tak będziesz z tam- -Piotrek nigdy nie mówił jego imienia, zawsze określał go "ten, tamten etc"
- Z Alkiem. -przerwała mu
- Z Alkiem. -powtórzył za nią obojętnie
- Przepraszam...
- Kornelka, Ty nie masz mnie za co przepraszać. -przytulił ją
- Popsułam Ci wieczór....
- Tamt- to znaczy Aleks go popsuł swoim przyjazdem. Swoją drogą, bardzo był obity?
- Skończy się na dużym siniaku.
- Eh... Powiesz mi czemu płakałaś?
- Bo nie chcę dłużej komplikować nikomu życia.
- Teraz, kiedy wszystko sobie wyjaśniliśmy, nie musisz się o to dłużej martwić.
Kiedy chłopak ją objął ponownie się rozpłakała...
Rano obudził ją dźwięk smsa.
- Mam nadzieję, że wszystko ok. J.
- Zobaczymy się za kilka godzin. -odpisała szybko przyjaciółce
Wyszła z pokoju i zajrzała do salonu. Piotrek jeszcze spał. Postanowiła więc zrobić śniadanie.
- Czyżbym wyczuwał naleśniki? -usłyszała po jakimś czasie za plecami
- Zgadza się. -uśmiechnęła się do siatkarza
- Zacnie milordzie, zacnie. -chłopak był w lepszym humorze niż poprzedniego wieczoru
- Dobrze się spało?
- Wybornie!
- A z główką w porządku? Co masz taki humorek z rana?
- Tak jakoś. -uśmiechnął się i zniknął za drzwiami łazienki.
Kornelia nakryła do stołu. Po kilku minutach dołączył do niej Pit, przebrany w swój treningowy dres.
- Wygląda...
- Zacnie! -dokończyła i oboje zaczęli się śmiać.
Po śniadaniu Kornelia zaczęła zbierać swoje rzeczy.
- Ej, mówiłam, żebyś nie ruszał! Ja miałam to zrobić... -powiedziała kiedy ponownie weszła do kuchni
- A co? Nie podoba Ci się widok sprzątającego siatkarza? Wiesz ile dziewczyn marzy o takiej chwili? A jeszcze jakbym koszulkę zdjął hmm... Szał ciał normalnie! Gotowe byłyby zrobić wszystko! To też Cię nie przekonuje? -zażartował
- Ty chyba naprawdę spadłeś w nocy z tej kanapy i mocno się uderzyłeś. -pokazała mu język
W prezencie od Igły dostała niewielką torbę podróżną z logiem Resovii, do której mogła zapakować nową sukienkę i resztę swoich rzeczy.
- Gotowa? -po jakimś czasie zagadnął Pit
- Yhym... Te dni uciekają zdecydowanie za szybko...
- Jak nie chcesz się spóźnić to musimy już jechać. -powiedział krótko
Nagle usłyszeli głośne pukanie do drzwi.
- To pewnie do Ciebie.
- Do mnie? -zdziwiła się dziewczyna, mimo to poszła otworzyć
Do mieszkania wparował prawie cały team.
- Myślałaś, że damy Ci wyjechać bez pożegnania? -przywitał ją Ignaczak
- Czemu Ty nie zostawać? -posmutniał Lotman
- Jest kilka spraw, które muszę załatwić.
- Ale będziesz zaraz? -dopytywał
- Zaraz to może nie, ale na pewno jeszcze Was odwiedzę
- Trzymamy Cię za słowo! -dodał Bartman
- Mamy coś dla Ciebie. -dumnie zakomunikował Kosok
- Proszę bardzo. -Achrem podał jej kolorową, papierową torebkę
Kornelia sięgnęła do środka.
- Jedna na ścianę w pokoju, drugą zakładaj. -poinstruował ją Igła
- Jesteście kochani! Dziękuję! -wyciągnęła dwie klubowe koszulki. Na obu było jej nazwisko plus dodatkowo na jednej z nich - podpisy i pozdrowienia od całej drużyny.
- W tej podpisanej pewnie bałabyś się chodzić, bo to przecież taki skarb, więc żeby nic się nie stało... -skromnie tłumaczył Zbyszek
- Jacy sprytni -uśmiechała się
- Dobra Panowie, my musimy już jechać. -przerwał Piotrek
- Nie wszyscy mogli tu z nami przyjść, ale wszyscy Cię pozdrawiają i całują. Trener również bardzo żałował, ale wypadło mu coś pilnego. -wyjaśnił Kosok i w imieniu nieobecnych zaczął składać symboliczne pocałunki na jej policzkach.
- Eee bo Cichy będzie zazdrosny! -żartowali koledzy.
Nowakowski tylko na nich spojrzał.
Kornelia spojrzała na zegarek.
- Zwijamy się. -dał znak Krzysiek- Odzywaj się Mała. -mocno ją przytulił
- Trzymaj sie. -Lotmanowi aż się łezka w oku zakręciła
- Facet nie lubi pożegnań. -próbował tłumaczyć jego reakcję kapitan Sovii
Po trwającym kilka minut czułym pożegnaniu Kornelia z Piotrkiem ruszyli w stronę dworca.
Na miejscu Nowakowski szybko wysiadł z auta, by zdążyć otworzyć dziewczynie drzwi. Ta się tylko uśmiechnęła. Odwlekała pożegnanie...
- Nie musisz ze mną czekać. -powiedziała odchodząc z biletem od kasy
- Z którego stanowiska jest ten autobus?
- Z czternastego.
- Cóż za ironia. -skwitował.- Tędy. -wziął ją za rękę i poprowadził we właściwym kierunku.
Do odjazdu zostało jeszcze tylko kilka minut. Czując jak chłopak mocno trzyma jej rękę powiedziała w końcu:
- Mógłbyś poprosić, żebym została... -ściszyła głos
- Wiesz, że nie mogę.
- Nie ważne możesz czy nie możesz. Pytanie czy chcesz...
- Nie mogę.
- Piotruś...
- To i tak nic nie zmieni.
- Ale ja muszę wiedzieć...
- Kornelka...
- Proszę...
- Wsiądziesz teraz do tego autobusu. Pojedziesz do domu, później do... Do Bełchatowa. I wszystko będzie ok. -powiedział drżącym głosem
- Czyli...? -łzy napłynęły jej do oczu
- Czyli też chcę tylko przyjaźni. -powiedział szybko.
Praktycznie wepchnął dziewczynę do autobusu.
- Proszę zająć miejsce. -patrzył na zegarek kierowca
Szybko udała się na koniec i zajęła miejsce przy oknie.
Spojrzała na siatkarza.
Przyłożyła dłoń do szyby.
On zrobił to samo.
Nie wytrzymała.
Łzy popłynęły strumieniem.
Autobus ruszył.
Chłopak cofnął się o kilka kroków i odwrócił głowę.
On również płakał...
- Mamy coś dla Ciebie. -dumnie zakomunikował Kosok
- Proszę bardzo. -Achrem podał jej kolorową, papierową torebkę
Kornelia sięgnęła do środka.
- Jedna na ścianę w pokoju, drugą zakładaj. -poinstruował ją Igła
- Jesteście kochani! Dziękuję! -wyciągnęła dwie klubowe koszulki. Na obu było jej nazwisko plus dodatkowo na jednej z nich - podpisy i pozdrowienia od całej drużyny.
- W tej podpisanej pewnie bałabyś się chodzić, bo to przecież taki skarb, więc żeby nic się nie stało... -skromnie tłumaczył Zbyszek
- Jacy sprytni -uśmiechała się
- Dobra Panowie, my musimy już jechać. -przerwał Piotrek
- Nie wszyscy mogli tu z nami przyjść, ale wszyscy Cię pozdrawiają i całują. Trener również bardzo żałował, ale wypadło mu coś pilnego. -wyjaśnił Kosok i w imieniu nieobecnych zaczął składać symboliczne pocałunki na jej policzkach.
- Eee bo Cichy będzie zazdrosny! -żartowali koledzy.
Nowakowski tylko na nich spojrzał.
Kornelia spojrzała na zegarek.
- Zwijamy się. -dał znak Krzysiek- Odzywaj się Mała. -mocno ją przytulił
- Trzymaj sie. -Lotmanowi aż się łezka w oku zakręciła
- Facet nie lubi pożegnań. -próbował tłumaczyć jego reakcję kapitan Sovii
Po trwającym kilka minut czułym pożegnaniu Kornelia z Piotrkiem ruszyli w stronę dworca.
Na miejscu Nowakowski szybko wysiadł z auta, by zdążyć otworzyć dziewczynie drzwi. Ta się tylko uśmiechnęła. Odwlekała pożegnanie...
- Nie musisz ze mną czekać. -powiedziała odchodząc z biletem od kasy
- Z którego stanowiska jest ten autobus?
- Z czternastego.
- Cóż za ironia. -skwitował.- Tędy. -wziął ją za rękę i poprowadził we właściwym kierunku.
Do odjazdu zostało jeszcze tylko kilka minut. Czując jak chłopak mocno trzyma jej rękę powiedziała w końcu:
- Mógłbyś poprosić, żebym została... -ściszyła głos
- Wiesz, że nie mogę.
- Nie ważne możesz czy nie możesz. Pytanie czy chcesz...
- Nie mogę.
- Piotruś...
- To i tak nic nie zmieni.
- Ale ja muszę wiedzieć...
- Kornelka...
- Proszę...
- Wsiądziesz teraz do tego autobusu. Pojedziesz do domu, później do... Do Bełchatowa. I wszystko będzie ok. -powiedział drżącym głosem
- Czyli...? -łzy napłynęły jej do oczu
- Czyli też chcę tylko przyjaźni. -powiedział szybko.
Praktycznie wepchnął dziewczynę do autobusu.
- Proszę zająć miejsce. -patrzył na zegarek kierowca
Szybko udała się na koniec i zajęła miejsce przy oknie.
Spojrzała na siatkarza.
Przyłożyła dłoń do szyby.
On zrobił to samo.
Nie wytrzymała.
Łzy popłynęły strumieniem.
Autobus ruszył.
Chłopak cofnął się o kilka kroków i odwrócił głowę.
On również płakał...
----------------
Nie zawsze będę mogła pisać codziennie, ale postaram się to robić jak najczęściej.
I mam nadzieję, że ze mną zostaniecie. <3
Komentarze mile widziane, ale wy przecież doskonale o tym wiecie ;)
I mam nadzieję, że ze mną zostaniecie. <3
Komentarze mile widziane, ale wy przecież doskonale o tym wiecie ;)
Enjoy!
Niedługo epilog...?
PS. Polecam Wam NOWY ODCINEK, który warto obejrzeć do samego końca.
"Czy ja powiem to kiedyś normalnie?" - epickie :D
Niedługo epilog...?
PS. Polecam Wam NOWY ODCINEK, który warto obejrzeć do samego końca.
"Czy ja powiem to kiedyś normalnie?" - epickie :D