niedziela, 24 lutego 2013

- Shall we dance?

- Stało się coś?
- Nie... -zawahała się mama- No może trochę
- Zaczynam się bać...
- Pamiętasz, jak nie mogłaś znaleźć swoich wyników? 
- Pamiętam...
- Bo widzisz... To ja je wzięłam.
- Ok... A w jakim celu? I czemu mówisz mi o tym akurat teraz?
- Wiedzieliśmy, że zdasz śpiewająco. Wiedzieliśmy też, że będziesz się wahać przy wyborze uczelni. Chcieliśmy, żebyś rozważyła wszystkie możliwości.
- My? -zdziwiła się Kornelia
- Gabryś i ja...
- Mamo, o co tu chodzi?
- Tylko się nie denerwuj... -powiedziała niepewnie kobieta- Przefaksowałam je.
- Słucham??
- Gabriel złożył Twoje dokumenty na tamtejszym uniwersytecie. Nic nie jest przesądzone. Nie musisz tam studiować. Chcieliśmy po prostu, żebyś miała wybór. Wyniki przyślą w przyszłym tygodniu. 
Kornelia bez słowa przytuliła mamę. Sama nie chciała wypowiedzieć tego na głos, ale ostatnio zastanawiała się nad wyjazdem na dłużej. Potrzebowała spokoju. Musiała odpocząć od wszystkiego, zwłaszcza tych ostatnich wydarzeń.

  W sobotę rano Kornelia wstała dość wcześnie. Mama przygotowała śniadanie, które zjadły wspólnie.
- O której masz autobus?
- 11:15.
- Odwiozę Cię.
- Dziękuję. -dziewczyna była trochę zdziwiona, że mama nie robiła większych problemów z wyjazdem.- Gdybym teraz jechała do Bełchatowa, też byś się tak cieszyła? -zapytała.
- Pewnie nie. -uśmiechnęła się jej mama
Po śniadaniu Kornelia szybko się ogarnęła, spakowała najpotrzebniejsze rzeczy. Tym razem schowała również dodatkową koszulkę, tak na wszelki wypadek.
Przed 11 do pokoju zajrzała mama.
- Gotowa? Musimy się zbierać.
- Zaraz zejdę. Tylko zadzwonię do Julki.
W torbie znalazła telefon.
- Jak tam, spakowana? -przywitała ją przyjaciółka
- Yhym...
- A co Ty masz taki głos?
- Bo wiem, że czeka mnie poważna rozmowa...
- Dobrze to przemyślałaś?
- Tak mi się zdaje. Powiedz mi...
- Hmm?
- Jak Ci się podoba opcja częstych wypadów do Paryża?
- Jestem jak najbardziej za. Tylko nie wiem do czego zmierza to pytanie...
- Jest szansa, że będę tam studiować.
- I mówisz mi o tym teraz, przez telefon? W dodatku tak spokojnie?
- Bo nic nie jest jeszcze przesądzone jak to mówi mama.
- Czekaj, zgubiłam się...
- Wysłała Gabrielowi moje wyniki, a on złożył je tam na jakimś uniwersytecie. I tak zaczęłam się zastanawiać... Co by było gdyby...
- To poważna decyzja.
- Wiem... 
- Ale cokolwiek postanowisz, możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję! 
- A teraz leć, bo późno się robi! Udanej zabawy i koniecznie daj znać!
- Odezwę się na pewno.
- Pozdrów ode mnie Rzeszów.

  Dokładnie o 11:10 Kornelia z biletem w ręku stała przy autobusie. Mama uparła się, że poczeka dopóki ten nie ruszy.
- Mamuś, ja dam sobie radę, naprawdę... 
- Dobrze już dobrze. Tylko uważaj tam na siebie!
- Jak zawsze. -przytuliła ją i wsiadła do środka. Zajęła miejsce na końcu. 
Po kilku minutach autobus w końcu ruszył. Kornelia pomachała mamie i zaczęła się zastanawiać czy na pewno dobrze robi jadąc do Rzeszowa...
  Około 15 była na miejscu. Znajomy siatkarz już na nią czekał.
- Jesteś! Dobrze! -przywitał się z uśmiechem
- Paul! Ciebie też miło widzieć.
- Zapraszam. -otworzył jej drzwi auta
- Dziękuję. -uśmiechnęła się wsiadając- Dokąd właściwie jedziemy?
- Tu masz klucza. Pit nie będzie teraz. Wróci po sali.
- Po sali? Znaczy po treningu?
- Tak, tak. treningu. -powtórzył za nią Amerykanin i podał jej klucze do mieszkania Nowakowskiego
- To Wy dziś macie trening? Przed samym balem? To czemu Ty na nim nie jesteś? -trochę ją to zaskoczyło
- On nie cwiczy, temata ma. Sam powie potem. -wyjaśniał jej swoją własną polszczyzną- Igla przyjechać po Ciebie za godzina. -dodał.
Jechali rzeszowskimi ulicami a końca ich podróży nie było widać.
- What the....?! -krzyknął nagle Lotman
- Co jest... -wychyliła się Kornelia, kiedy zobaczyła policjanta idącego w ich kierunku
- Dzień dobry, aspirant Nowak. -ukłonił się mężczyzna.- Niestety droga jest zablokowana jak Państwo widzicie. -faktycznie, zrobiło się sporezamiezanie.- Sugeruję wybrać jeden z objazdów.
- A co się właściwie stało? -chciała dowiedzieć się Kornelia
- Mleko się rozlało. -dziewczyna roześmiała się a policjant uświadomił sobie po chwili jak głupio musiało to zabrzmieć. Po chwili dodał- Uszkodzona została jedna z cystern, samochód osobowy jadący za nią wpadł w poślizg i doszło do kolizji. 
- Polskie drogi, nie dziwię się... -mruknęła pod nosem 
- Proszę? -nie dosłyszał mężczyzna
- Nie, nic, nic. Znajdziemy objazd. Dziękujemy za informację.
Paul niewiele zrozumiał z tej rozmowy, więc dziewczyna wyjaśniła mu wszystko po angielsku. On również nie mógł opanować wybuchu śmiechu na wieść o przyczynie tejże blokady. Na szczęście funkcjonariusze sprawnie pokierowali ruchem i dość szybko udało im się znaleźć inną drogę. 
- Nie musisz mnie odprowadzać pod same drzwi. Jestem dużą dziewczynką. -żegnała się z siatkarzem kiedy w końcu zatrzymali się pod blokiem Nowakowskiego
- Na pewno?
- Tak, tak. Ty też przecież musisz się przygotować.
Pomachała mu jeszcze i weszła na trzecie piętro. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Uśmiechnęła się na widok kwiatów stojących na stole w kuchni. Obok wazonu leżała karteczka "Witaj w domu!"
Godzina zleciała jej bardzo szybko. Kornelia zaczęła rozpakowywać swoje rzeczy w łazience, by móc szybciej przygotować się wieczorem, nie tracąc czasu na szukanie odpowiednich kosmetyków. Usłyszała pukanie do drzwi. Wychodząc z łazienki potknęła się o własne buty, które zostawiła obok drzwi.
- Mała, wiem, że to Ty. -śmiał się Ignaczak
- Niby skąd? -otworzyła i wpuściła go do środka
- Tylko Ty potrafisz zrobić sobie krzywdę na prostej drodze. Będziemy musieli nieźle Cię pilnować wieczorem. -zażartował.- Mówiąc o wieczorze, gotowa na zakupy?
- W sumie tak.
- So let's go!
  
  Pojechali do galerii. Mieszkańcy miasta przyzwyczaili się już do częstych spotkań z zawodnikami Resovii. Zawsze jednak znajdowało się kilka fanek proszących o zdjęcie czy autograf. I tym razem nie mogło tego zabraknąć. 
- Jak Wy to wszystko znosicie...
- Kwestia wprawy i lata praktyki. -odpowiedział dumnie Igła
- Nie lubię takich zakupów... -powtarzała krążąc między wieszakami w jednym ze sklepów
- Wujek Krzysio pomoże! -libero w ciągu kilku chwil znalazł idealną sukienkę.- Przymierz.
Udali się do przymierzalni. W końcu dziewczyna pokazała się Krzyśkowi.
- No, no, no... Mała... Wyglądasz c-u-d-o-w-n-i-e! Bierzemy! -zadecydował
- Miło, że tak mówisz, ale... 
- Nie ma żadnego ale. Bierzemy i już.
- Tylko, że mnie na nią zwyczajnie nie stać. Możemy znaleźć inną?
- Kornelia, -podszedł do niej i objął ramieniem- ja tu widzę, ej ej ale popatrz w lustro -obrócił ją w kierunku  dużego lustra wiszącego na ścianie obok- ja tu widzę śliczną dziewczynę, która niebawem podbije cały świat, a ten siatkarski to już na pewno. Ta sukienka jest stworzona dla Ciebie. Powiedz mi szczerze, podoba Ci się?
Twierdząco pokręciła głową.
- Więc po sprawie. Przebieraj się. Musimy jeszcze znaleźć wygodne buty.
- Ale kiedy mnie nap-
- Prezent od wujka Krzysia. -przerwał jej
- O nie! Nie ma takiej opcji! Nie zgadzam się!
- Bo Ty dużo możesz dziewczynko. -puścił jej oczko i wrócił do oglądania krawatów
- Krzysiu... Ta sukienka jest zdecydowanie za droga... -próbowała się bronić Kornelia
- Zobacz, ten będzie pasował. -nie zwracał na to uwagi, pokazał jej wybrany dla Piotrka krawat- Cichemu też się spodoba.
Nie pozostało jej nic innego, jak tylko grzecznie przebrać się we własne rzeczy i słuchać Krzyśka.
Po przeszło godzinie mieli już wszystko. 
- To będzie impreza roku normalnie! -cieszył się Igła kiedy w drodze powrotnej
- Ja nie wiem jak długo wytrzymam w tych butach... 
- Nie marudź, najwyżej będziemy Cię nosić na rękach. -oboje się zaśmiali
- Dziękuję za wszystko. -ucałowała go w policzek
- Jeszcze chwila i będziesz Resoviaczka jak się patrzy. -uśmiechnął się- Nawet nazwisko masz odpowiednie.
  Kiedy Kornelia weszła do mieszkania Piotrek już na nią czekał.
- Cały dzień czekałem, jesteś wreszcie! -od razu mocno ją przytulił
- Też się cieszę, że Cię widzę. -odwzajemniła jego uścisk
- Zostawiłaś telefon na stole. Dzwoniła Twoja mama i Julka. Pozwoliłem sobie odebrać. Przepraszam...
- Nie, nie, spokojnie. Jeszcze zaczęłyby się niepotrzebnie martwić. Dobrze zrobiłeś.
- Życzyły nam zabawy do rana.
- Co do tego... -zaczęła niepewnie
- Wiem. O wszystkim. Jak się czujesz? -wziął ją za rękę i zaprowadził do salonu. Usiedli na kanapie.
- Yyy w porządku?
- Gadałem rano z Karolem. A on z Cupkiem. 
- Mogłam się tego spodziewać...
- Chcesz pewnie wrócić do Lublina jeszcze?
- Byłoby super... Dlatego rano muszę wyjechać stąd. Przepraszam, pewnie nie tak sobie wyobrażałeś ten weekend...
- Wszystko rozumiem. I ogólnie przemyślałem kilka rzeczy...
- Cieszę się. Ja też...
- Ale mam ochotę coś mu zrobić! -podniósł nagle głos Piotrek
- Komu? Karolowi?!
- Nie. Temu Serbowi!
- Piotrek... Nic takiego się nie stało... Jest ok...
- Przede mną nie musisz udawać. 
- Nie chcę do tego wracać. Po prostu pojadę tam i wyjaśnię wszystko.
- Jesteś tego pewna? Wiesz, czego tak naprawdę chcesz?
- I Ty chcesz w ten sposób rozmawiać?
- Przepraszam, że w ogóle zacząłem ten temat. -objął ją ramieniem- Zrobiłem zakupy, może przygotujemy coś na szybko? Pewnie umierasz z głodu...
Nawet się nad tym nie zastanawiała zbyt długo. Przez cały dzień nie odczuwała większej potrzeby jedzenia. Mimo wszystko przejmowała się tym Balem. Zaproszono na niego wielu wybitnych.
Czas do wieczora minął w ekspresowym tempie. O 19 Kornelia zamknęła się w łazience.
- Na szafce jest czysty ręcznik dla Ciebie. Niebieski! -poinformował ją Pit
- Dziękuję!
Kornelia wzięła prysznic. Włosy potraktowała lokówką, o której na szczęście pamiętała przy pakowaniu. Tak jak i o lakierze do paznokci. Bała się, żeby nie popsuć jego efektu, więc usiadła na brzegu wanny i czekała aż wyschnie. Siedziała i siedziała. 
- Matkoooo ile jeszcze... -powoli się denerwowała
Po kilku dłuższych chwilach doszła do wniosku, że może się dalej szykować. Zrobiła delikatny makijaż. Założyła sukienkę i spojrzała w lustro.
- Chyba jest w miarę nieźle.
Wyszła z łazienki. Do torebki schowała telefon, chusteczki, szminkę, kredkę do oczu, małe lusterko. Piotrek wychodził właśnie ze swojego pokoju.
- Wow... Wyglądasz... Wow.... -nie mógł się chłopak wysłowić.
- Ty też. -zaśmiała się widząc go w samych bokserkach i treningowej koszulce
- Daj mi kilka minut! -biegiem skoczył pod prysznic.
W tym czasie Kornelia z torebki wyciągnęła jeszcze szminkę i podeszła do lustra na korytarzu. Następnie założyła buty i przeszła w nich kilka kroków.
- Może jakoś przeżyję. -pomyślała
Nowakowski, ubrany już w garnitur, patrzył na nią stojąc oparty o drzwi.
- Jak Ty to zrobiłeś?
- Ale co takiego?
- Ja siedziałam tam chyba ze czterdzieści minut a Tobie zajęło to niecałe dziesięć!
- Kwestia praktyki -uśmiechnął się- Wyglądasz cudownie!
- Już to mówiłeś... -zarumieniła się.
- Idziemy?
- Tak. -ostatni raz spojrzała w lustro. Poprawiła włosy, wzięła torebkę i wyszli z mieszkania.

  Punktualnie zjawili się na miejscu. 
- Oooo jesteście! Pięknie, pięknie. -przywitał ich Ignaczak z żoną. którą Kornelia od razu polubiła.
- Krzysiu, Krzysiu, Ty lepiej się pilnuj. Ale ja się wcale nie dziwię, taka piękność... -podszedł do nich Kosok a zaraz za nim Achrem.
- Piękna Ty! -obok pojawił się Lotman, który znowu starał się poprawnie mówić po polsku
- Mam nadzieję, że i ze mną dziś zatańczysz?
- Zibi, z Tobą zawsze. I miło Was znowu wszystkich widzieć tak w ogóle! -uśmiechnęła się dziewczyna
- Czy ja dobrze słyszę? Kornelka? Nie poznałem Cię! Ślicznie wyglądasz. -trener Kowal również przyszedł się przywitać.
- Dobry wieczór! -dziewczyna bardzo ucieszyła się na jego widok. Nazwisko zobowiązuje.
Kiedy już przywitali się ze wszystkimi Resoviakami i ich osobami towarzyszącymi postanowili w końcu wejść do środka. Większość gości zajmowała już miejsca na przestronnej auli. Kiedy wszyscy zaproszeni dotarli, przedstawiciele władz miasta pojawili się na scenie.
- Szanowni Państwo! Mamy zaszczyt powitać Państwa na Balu Siatkarza, zorganizowanym w naszym pięknym mieście. Mamy nadzieję, że Bal ten na stałe wpisze się (...)
- Jakie nudyyyy, bla bla blaaa -marudził Bartman
- Tobie nic nie pasuje nigdy -zganił go Achrem
- No ale kogo to interesuje... 
- Bartman! -wtrącił się trener Kowal
- Dobraaaa, już będę cicho...
- Są wśród nas znakomici trenerze, siatkarze, reprezentanci kraju, przedstawiciele klubów (...) -kontynuował mężczyzna na scenie
- Młodzi, piękni, utalentowani. -próbował wyręczyć go Ignaczak za co lekko dostał od swojej żony. No dobra, posłała mu tylko znaczące spojrzenie.
Po trwającym kilka minut powitaniu nadszedł czas wręczenia symbolicznych nagród. Kilku dziennikarzy dostało dyplomy uznania za szczególne promowanie regionu. Przedstawiciele największych firm również dostali podziękowania za zaangażowanie w promocję miasta. I tak dalej, i tak dalej... Mało kto był zainteresowany tym, co działo się na scenie. Dopóki nie usłyszeli jednego nazwiska...
- Pan Andrzej Kowal! Za trud i poświęcenie jakie każdego dnia wkłada w przygotowanie naszych zawodników.... -Mężczyzna nie mógł dokończyć. Siatkarze Sovii zaczęli klaskać i przekrzykiwać jeden drugiego. Trener ogromnie zaskoczony odebrał dyplom oraz czek na niemałą sumkę. Kwota miała być przeznaczona na zakup sprzętu potrzebnego mistrzowskiej drużynie i na jej promocję. 
  W końcu nadszedł czas zabawy. Wśród zaproszonych gości najliczniejszą grupę tworzyli oczywiście siatkarze, trenerzy, lekarze, fizjoterapeuci, statystycy, sędziowie i osoby związane z tym środowiskiem. Po wyjściu z auli wszyscy udali na się na salę, gdzie przygotowano posiłek. Około 22 pierwsze pary zaczęły pojawiać się na parkiecie. 
- To co? Zatańczymy? -odezwał się w końcu Pit, patrząc na kolegów pląsających w rytm muzyki
- Już myślałam, że nie zapytasz. -chwyciła jego rękę Kornelia
Nowakowski, niby taki nieśmiały, okazał się być znakomitym tancerzem. Prawie wszyscy podśpiewywali znajome melodie. Jednak nie było im dane bawić się razem zbyt długo. Co kilka chwil ktoś zjawiał się obok mówiąc "Odbijany!". Dziewczyna doskonale odnajdywała się w towarzystwie zawodników Resovii. Znowu czuła, że tu powinno być jej miejsce. Po paru utworach udało jej się wrócić do Piotrka, który później nie odstępował jej na krok.
- Widzę, że Państwo świetnie się bawicie, ale chciałbym zaproponować teraz krótką przerwę. -usłyszeli głos DJa. Bartman spojrzał na zegarek.
- Eee jaka przerwa! Jeszcze 23 nie ma...
- Przerwa dobra! Patrz! -wskazał na kogoś Lotman
- Aaa faktycznie. -Zgodził się z nim ZB9 i zapytał- A gdzie Krzysiu?
- Jestem, jestem! Zawsze na miejscu. -wyprostował się Igła dumnie- Kornelka pozwól na moment.
- Alee...
- Cichy wytrzyma pięć minut bez Ciebie.
Ignaczak objął dziewczynę i lekko popchnął w kierunku nadchodzącego ku nim starszego mężczyzny.
- Ooo pan Ignaczak! Jak miło widzieć.
- Witam panie Profesorze. -uścisnęli sobie dłonie.- To jest właśnie Kornelia Kowal.
- Dobry wieczór. -ukłoniła się grzecznie
- No, no, sporo o panience słyszałem. Jestem pod wrażeniem Pani prac.
- Dziękuję bardzo. -trochę nie wiedziała do czego ta rozmowa zmierza...
- Pan Ignaczak mówił, że rozważa Pani przeprowadzkę tutaj?
- Jeszcze nie zdecydowałam.
- Więc proszę to przemyśleć. Chcemy stworzyć nowy kierunek. Myślę, że byłby on idealny dla Pani.
- Co Pan Profesor ma na myśli?
- Mamy sporą grupę studentów z różnych wydziałów i kierunków zainteresowanych fotografią. Chcieliby oni poszerzyć swoją wiedzę, ale do tej pory mogli korzystać tylko z kilkudniowych kursów. Doszliśmy do wniosku, że czas to zmienić. Są spore szanse, że specjalny kierunek ruszy już od najbliższego roku.
- Brzmi interesująco.
- Nawet bardzo! -wtrącił się libero
- Proszę się nad tym zastanowić. Pewnie nie planowała Pani pracy w branży, jaką jest fotografia?
- Nie myślałam o tym. Od zawsze interesowała mnie nauka języków obcych i dziennikarstwo.
- Można połączyć te rzeczy, do czego szczerze bym zachęcał. Ale jest Pani młoda, całe życie przed Panią. Na pewno wybierze Pani odpowiedni kierunek. Dodam tylko, że miejsce u nas ma Pani zapewnione. Niezależnie od żadnych egzaminów, średnich ocen i tym podobnych. Pani prace mówią same za siebie.
- Dziękuję bardzo! -ucieszyła się- Ale momencik... -spojrzała wymownie na Igłę
- Tak, pan Ignaczak wystawił Pani najlepszą ocenę i rekomendację. -wyjaśnił profesor- Aż grzechem byłoby nie dać Pani szansy. A teraz oboje Państwo wybaczą, muszę wracać do małżonki.
- Oczywiście. Przyjemnej zabawy. -pożegnał go Krzysztof
- Wzajemnie, wzajemnie. No i mam nadzieję, że się wkrótce zobaczymy pani Kornelio.
Dziewczyna stała tak chwilę bez słowa.
- Przyjemny facet, nie? -próbował wyrwać ją z oszołomienia
- Co się właśnie stało? -zapytała w końcu
- Profesor zaproponował Ci studia na nowym kierunku, bez żadnych egzaminów wstępnych, zliczania średnich ocen i tak dalej. To źle?
- Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach...
Wrócili do reszty zawodników. Ignaczak przyniósł szampana.
- Za co pijemy? -dopytywał się Bartman
- Za spotkanie! -krzyknęli chórem.
Wypili po lampce i wrócili na parkiet. 
Czas leciał w mgnieniu oka. Wszyscy wspaniale się bawili. Kornelia zatańczyła chyba z każdym Resoviakiem. Jednak to z Piotrkiem starała się spędzić możliwie najwięcej chwil.
Kiedy skończyła się jedna piosenka a zaczynała następna, która trochę nie pasowała do klimatu Balu, podziękowała trenerowi z którym akurat tańczyła. Oboje postanowili chwilę odetchnąć i skierowali się w stronę stolika. 
Nagle ktoś chwycił jej rękę i zapytał:
- Czy możemy zatańczyć?



-----------------
Witam Was,
to pierwszy raz chyba kiedy nie pisałam tak długo... Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze został mimo wszystko... 
Dziękuję za miłe słowa, które otrzymałam od Was przez ten czas. Jesteście kochane <3
Mam też nadzieję, że nowy rozdział przypadnie Wam do gustu :)
I oczywiście dziękuję za tyle wyświetleń! <3
Enjoy!

SKRA vs RESOVIA
RESOVIA vs SKRA


kto wygra mecz? ;)

20 komentarzy:

  1. Cholercia rozdział jest...kurde no na prawdę świetny!Warto było na Niego czekać!Cieszymy sie ,że wróciłaś <3 a co do meczu no to SKRA wygra nie innej opcji...<3

    OdpowiedzUsuń
  2. SOVIA! :D
    b fajny rozdział, mam nadzieje, ze na nowy nie bd musieli tyle czekac ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. RESOVIA!
    Rozdział naprawdę super,długi,idealny:)
    No i jest Lotman;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skra ! ♥
    Fajny rozdział, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To jasne, że SKRA ! ♥
    Ja również czekam na następny z niecierpliwością, a ten rozdział jak zwykle świetnie napisany :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Resovia! :)
    Rozdział świetny. Czyli teraz jeszcze w Paryżu będzie mogła studiować...ciekawe ciekawe. Piszę te komentarz,a w głowie ciągle mam słowa piosenki "one way ticket,one way ticket..." Kurczę aż jeszcze raz sobie ją włącze :) czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie na nowy. http://zaczac--od--nowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Sovia! Ciekawe kogo tam niesie xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Znowu tajemnica na koniec! :D No mam nadzieję,że to miła niespodzianka! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. No się doczekaliśmy i nie ma mowy o żadnej ucieczce! Ilość wyświetleń i komentarzy mówi sama za siebie :*
    Rozdział cudowny, aż zachciało mi się pójść na taki bal, potańczyć z nimi.. : )
    Enty raz z rzędu Ci mówię, że masz ogromny talent, a rozdział cudowny!
    Całuję ;*

    PS Ja calutkim sercem dzisiaj za Skrą <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Sovia!kto?sovia!kto? sovia sovia sovia!!!
    kiedy następny rozdział :D? iiii tam pewnie bedzie Alek xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Resovia! :)

    Bardzo ciekawy! Powiem Ci, że nie widzi mi się ta wizja studiów Kori w Paryżu.. Francuska siatkówka to nie to samo co nasza! Na jakie mecze będzie tam chodzić? :D Co do Pita, Rzeszowa to jestem zdecydowanie za tym aby poszła tam studiować :) No a zakończenie.. tak, to pewnie będzie Alek :D I nie! Niech jej nie skusi do siebie..

    /Kaśka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko przed nami ;) ale zgodzę się, tylko nasza siatkówka dostarcza tylu wrażeń i emocji :)

      Usuń
  12. Oo, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!
    Zapraszam do mnie, nowy blog otworzyłam ;)
    http://169141613.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń