- Alek, ja...
W tym momencie do sali wszedł Piotrek.
- Musimy się zbierać. Pielęgniarki zaczynają się kręcić. -powiedział jak gdyby nigdy nic
- To dlatego nie przyszłaś? Przez niego? -zaczął Alek
- To nie tak... Chciałam Ci powiedzieć...
- Nie myślałem, że zostajesz na dłużej. -powiedział do Nowakowskiego
- Ktoś musi się nią zająć. -odpowiedział pewnie Pit
- Zaraz, zaraz... To Ty wiedziałeś, że on tu jest? -Kornelia była mocno zaskoczona
- Wszedł razem z Kłosem dziś popołudniu.
- Obiecałeś! -odwróciła się do Piotrka
- Nic złego nie zrobiłem, tylko sobie pogadaliśmy. -nie tracił pewności siebie
- Sama potrafię o siebie zadbać. -wstała i zaczęła wychodzić
- Kornelia, zaczekaj -Resoviak zatrzymał ją w drzwiach
- Zostaw mnie. Czy Wy musicie tak mieszać?! -obróciła się na pięcie i dosłownie wybiegła ze szpitala
- Piotr? A gdzie Kornelia? -zapytała mama otwierając drzwi
- Nie ma jej? -chłopak się wystraszył
- No przecież byliście razem...
- Chyba się pokłóciliśmy... Nie wie Pani gdzie mogła pójść?
- Nie... Chociaż... -zastanowiła się chwilę- Galeria Plaza!
Nie zdążyła dobrze dokończyć a już słyszała jak chłopak odpala silnik swojego auta.
- Naprawdę musi się o nią martwić... -pomyślała
Nowakowski zaparkował przed galerią. Nie wiedział dlaczego właśnie tam powinien szukać dziewczyny. Postanowił jednak spróbować. Zostało dwie godziny do zamknięcia a ludzi jakby ciągle przybywało.
- W życiu jej nie znajdę w takim tłumie -powiedział do siebie.
- Przepraszam? Nowakowski? Piotrek Nowakowski? -zaczepiła go jakaś nastolatka
- Taaak -wywrócił oczami, wiedział co się szykuje
- Czy ja mogłabym? -dziewczyna zaczęła nerwowo szperać po torbie- Że też właśnie w tym momencie nic nie mogę tu znaleźć! -mówiła do siebie
- Mogę? -zapytał Piotrek wskazując na kubek z kawą, który właśnie trzymała. Kobietę z pobliskiego stoiska z kosmetykami poprosił o coś do pisania i złożył podpis na owym kubku.
- Nie dość, że świetnie gra to jeszcze taki kreatywny! -prawie piszczała nastolatka.
Nagle, nie wiedzieć skąd, zaczęły schodzić się jej koleżanki. Im również zależało na autografie siatkarza. Na ogół nie miał z tym problemów, chętnie podpisywał różne gadżety i pozował do zdjęć. Teraz jednak zależało mu na znalezieniu Kornelii. Kilka minut zajęło mu 'uwolnienie się' od wielbicielek.
- Ejj jemu coś się stało chyba -zaczęły szeptać między sobą.
- Możemy Ci jakoś pomóc? -podeszły do niego jeszcze
- Co, co? Jeszcze jakieś zdjęcie? -zapytał zdezorientowany
- Nie, nie. Pytamy czy możemy Ci jakoś pomóc. -odpowiedziała ta najbardziej opanowana
- Niestety... Chyba, że widziałyście dziewczynę. Dłuższe włosy, ciemny blond, niebieska sukienka...
Rozejrzały się. Co najmniej kilka dziewczyn pasowało do tego opisu.
- A może to ta? -zapytała jedna z fanek Pita.
- Tak! -krzyknął chłopak, pocałował ją w czoło i pobiegł we wskazanym kierunku.
- Piotrek? Co Ty tu robisz? -Kornelia poczuła rękę chłopaka na swoim ramieniu
- Dlaczego uciekasz?
- Ja nie uciekam... Potrzebowałam chwili dla siebie.
- W galerii? Przecież tu jest tylu ludzi!
- Właśnie dlatego. Ten tłum pomaga mi nie słyszeć własnych myśli...
- Muszę to zapamiętać. Na wszelki wypadek. Gdybyś jeszcze kiedyś chciała mi uciec... -chłopak przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
- Nie masz ochoty na spacer? -zapytał po chwili
Wyszli z galerii. Kornelia spojrzała na Audi.
- Później po nie wrócę. -uśmiechnął się Piotrek
Wieczór był przyjemny. Księżyc świecił wysoko. Niebo pełne było gwiazd. Spacerowali wąskimi uliczkami.
- Czemu nic nie mówisz? -chłopak spojrzał na Kornelię podejrzliwie
- Czemu nic nie mówisz? -chłopak spojrzał na Kornelię podejrzliwie
- Ale o czym?
- Przecież chłodno się zrobiło. -i nie mówiąc więcej zdjął swoją bluzę i podał dziewczynie
- Nie trzeba, naprawdę. Jest w porządku. -faktycznie temperatura spadła o kilka stopni, ale jej to wcale nie przeszkadzało.
- Taa jasne, ale jak się przeziębisz to Twoja mama każe mi w samochodzie spać! Zakładasz sama czy Ci pomóc? -zaczął ją owijać rękawami tylko
- Dobra, sama to zrobię. -zaśmiała się rozplątując rękawy bluzy- I wcale byś nie spał w samochodzie. Po rynnie i przez okno. Nie robiłeś tak nigdy?
- No niby się zdarzało...
- Widzisz, dalibyśmy radę.
- Ej ej, koleżanko. Nie tak się umawialiśmy. -zatrzymał się nagle i stanął przed dziewczyną
- A Tobie co znowu nie pasuje?
- Miałaś się nie zaziębić! Zasuwaj bluzę.
- Już mi cieplej, nie muszę.
- Aha! Czyli przyznajesz, że zmarzłaś.
- Nie łap mnie za słówka.
Piotrek zaczął ją łaskotać.
- Przyznaj się! -śmiał się
- Nie! -wyrwała się i zaczęła biec
- Tak się chcesz bawić? -już po chwili dogonił ją, złapał w pasie i przerzucił sobie przez ramię.
- Puść mnie! Puść mnie słyszysz! -Kornelia nie przestawała się śmiać
- Zakochańce! -powtarzali ludzie, których mijali
W końcu Piotrek postawił dziewczynę. Spojrzał jej w oczy.
- Nie chciałem namieszać. -powiedział w końcu.
- To też moja wina. Sama nie wiem czego chcę...
- Jak to?
- Tak to... Cieszyłam się, jak Alek pojawił się wtedy w Rzeszowie. Jeszcze bardziej cieszyłam się, jak przyjechał tu ze mną.
- Więc w czym problem?
- Zanim się pojawił myślałam, że mam już plan. Będąc u Was, zakochałam się...
- Niech zgadnę, wysoki, przystojny, utalentowany -wyprostował się
- Haha zabawne -Kornelia lekko szturchnęła chłopaka w ramię- w mieście. Spodobało mi się tam. A uniwersytet... Jakbym wszystkie korytarze znała na pamięć! No i nie chciałam się z Wami żegnać...
- Może to znak?
- Nie wiem, może. Ale jak Alek został ze mną... Zaczęłam się zastanawiać.
- Nad czym?
- Czy to dobry pomysł. Skoro zaczęło się układać może należy trochę pomóc szczęściu?
- Sugerujesz... -zaczął niepewnie Pit
- Tak. Może jednak przeprowadzę się do Łodzi.
- Zrobisz jak uważasz. -Piotrek zaczął wracać się w stronę galerii
- Co jest? Masz taką minę teraz... -podbiegła do niego Kornelia
- Nic. Po prostu to Twoje życie, ale nie chciałbym...
- Czego?
- Żebyś czegokolwiek później żałowała.
W milczeniu przeszli dalej.
- Dziękuję. -powiedziała Kornelia, kiedy Piotrek otworzył dla niej drzwi auta. Ten jednak dalej milczał.
Zatrzymując się przed domem zobaczyli, że w kuchni pali się światło.
- Pewnie mama jeszcze nie śpi.
- Jesteśmy! -powiedzieli wchodząc do środka.
- To dobrze. Kornelia, mogę z Tobą porozmawiać?
- Piotrek, poczekasz na mnie w pokoju?
- Jasne. Już mnie nie ma. -uśmiechnął się i zniknął z ich pola widzenia.
- Martwisz się czymś? -przerwała ciszę dziewczyna
- Powinnam, ale nie. Nie było Cię teraz. Nie wiedziałam gdzie jesteś. Mogłam się tylko domyślać. A mimo to czułam się spokojna. Wiedziałam, że Piotr będzie obok Ciebie i że przy nim będziesz bezpieczna.
- Chyba nie chcę wiedzieć do czego zmierza ta rozmowa... -przerwała jej córka
- Pozwól mi dokończyć. Wiem, że masz teraz mętlik w głowie. Sama musisz się dowiedzieć czego tak naprawdę chcesz od życia. Jeśli odpowiedzią jest Łódź, w porządku. Jeśli jednak Rzeszów, to jeszcze lepiej. Do obu miast jest kawałek drogi, ale czuję, że gdybyś była w tym całym Rzeszowie, nie martwiłabym się tak bardzo. Rozmawiałam z Twoją wychowawczynią.
- Co proszę?! Kiedy?
- Po Waszym powrocie z wycieczki. Sama do mnie zadzwoniła. Ona również chce, żebyś dokonała słusznego wyboru. Powiedziała, że do Lublina zawsze zdążysz wrócić a teraz powinnaś rozważyć inne możliwości. Widziała, jak się wymykałaś.
- Ja nic takiego nie robiłam.... -wbiła wzrok w podłogę
- Znam Cię. Wiem, że gdy czegoś bardzo chcesz potrafisz uparcie do tego dążyć. Bądź co bądź wiem, że byłam na tamtejszym uniwersytecie i jak Ci się tam spodobało.
- Na Podpromiu też byłam, ale o tym już nie wspomnisz, prawda? -Kornelia zaśmiała się
- Bo to nie jest priorytet w tym momencie. -skomentowała kobieta. Teraz powinnaś skupić się na edukacji. Wybory jakich niedługo przyjdzie Ci dokonać zaważą na całym Twoim przyszłym życiu.
- Wiem, nie musisz mnie dobijać.
- Nie mam takiego zamiaru. Chcę tylko, żebyś dobrze wybrała.
- Dopóki Alek się nie pojawił miałam ułożony plan. Chciałam zostać tutaj. Potem ta wycieczka.... Nagle poczułam chęć przeprowadzki do Rzeszowa. Tam spotkałam Alka i znowu moje plany się zmieniły. Tak mi się przynajmniej wydaje... Jeszcze nie wiem czego chcę...
- Pamiętaj, że my Ci zawsze pomożemy.
- My? -zdziwiła się Kornelia
- No ja i Piotr. To taki miły chłopak.
- Ale tylko przyjaciel.
- Już to słyszałam. Tylko powiedz mi w takim razie, czemu jesteś tutaj, z nim, a nie w szpitalu z tym drugim?
Kornelia weszła do pokoju. Piotrek już leżał. Na jej łóżku.
- No jemu to chyba za dobrze. -uśmiechnęła się do siebie
- Ojj przepraszam... Czekałem na Ciebie, ale widocznie musiałem zasnąć. Już spadam. -powiedział kiedy dziewczyna usiadła na brzegu łóżka.
- Po całym dniu ja też jestem zmęczona.
- Poważna rozmowa?
- Życiowa...
- Jakieś wnioski?
- Jeszcze nie...
- Wiem, że pewnie nie pomagam Ci w podjęciu jakiejkolwiek decyzji-
- To nie Twój telefon? -wskazała na szafkę
- Bartman dzwoni. No co tam? -Nowakowski odebrał- Tak, jest obok. Do Ciebie. -podał telefon Kornelii
- Halo? -odezwała się niepewnie
- Kornelia! No wreszcie! Do Ciebie się dodzwonić nie można, więc musiałem zadzwonić do Cichego. -usłyszała Zibiego. Wyciągnęła swój telefon z torby.
- Nie zauważyłam, że się rozładował... No ale stało się coś?
- Stęskniliśmy się za Tobą! Kiedy-
- Kiedy będziesz w Rzeszow? -Lotman wyrwał koledze słuchawkę
- Paul! -ucieszyła się- No no, jestem pod wrażeniem Twojego polskiego
- Nie zmieniaj temata -domagał się Amerykanin- kiedy kiedy kiedy!
- Nie wiem.... Teraz tyle się dzieje...
- Ty musisz, bo next week-
- Dobraaa bo jeszcze za dużo jej powiesz! -słychać było przepychankę między chłopakami
- Kornelia? -znów odezwał się Zbyszek
- Jestem, jestem.
- Lotman nie wie co mówi, psuje wszystko!
- Zibi, o co chodzi? -nie potrafiła ukryć swojego zaciekawienia
- Dowiesz się w swoim czasie. Dasz mi jeszcze Cichego?
- Już, już. Pozdrów wszystkich! Całuję! -pożegnała się z nim
- Cichy? Musisz wrócić do czwartku najpóźniej. -Bartman kontynuował rozmowę z kolegą
- Wiedziałem, że tak będzie... A prosiłem o wolne do końca tygodnia... -zasmucił się Nowakowski
- Życie stary, życie. Nie można mieć wszystkiego. Tylko pamiętaj jak się umawialiśmy. Masz milczeć jak grób. -dodał atakujący Sovii
- Pamiętam. Wszystko gra.
- Super. To widzimy się w Rzeszowie.
- Do zobaczenia.
- Musisz wracać? -zapytała Kornelia, kiedy Pit już odłożył telefon
- Niestety... Obejrzymy jakiś film? -zmienił temat
- Wybierz coś -podała mu laptopa.- Ja się przez ten czas ogarnę. -zniknęła w łazience.
- Może być ta nowa komedia? Jeszcze jej nie widziałem... -zapytał kiedy wyszła po kilku minutach.
- Ja też jeszcze nie. -usiadła obok niego na łóżku
- Ty to nie masz innych ubrań? -zażartował Piotrek kiedy zobaczył, że ma na sobie szarą bluzę z logiem Skry
- Całą szafę. Ale w tym śpię. Przeszkadza Ci to? -zapytała ściszając głos
- To tylko bluza, ale muszę Ci chyba swoją zostawić bo ta mi się zwyczajnie nie podoba.
Ułożyli się wygodnie i włączyli film.
- No lepszej komedii nie widziałem -śmiał się chłopak- Tobie się podobał? Kornelka? -dziewczyna już spała. Głowę trzymała na jego ramieniu. Piotrek wyłączył komputer i delikatnie położył go na podłodze przy łóżku. Chciał przenieść się na swoją miejscówkę. Nagle poczuł, że Kornelia mocniej trzyma się jego ramienia. Nie chcąc obudzić dziewczyny, został przy niej.
----------------
Wybaczcie, nie mam pojęcia co się stało z tłem na początku rozdziału... Próbowałam to jakoś naprawić, ale nie dałam rady ;/ mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza? No zdenerwowałam się... Ale wolałam już to tak zostawić niż porzucić pisanie dzisiaj...
Dziś zrobię Wam niespodziankę i dodam rozdział wcześniej, a co! Postaracie się o więcej komentarzy, hmm? <3
Enjoy!
PS. O matko, zaraz będziemy mieć 10 000! Czy to nie jest niesamowite? :D
Jak to uczcimy? ;) Macie jakieś propozycje?
Wybaczcie, nie mam pojęcia co się stało z tłem na początku rozdziału... Próbowałam to jakoś naprawić, ale nie dałam rady ;/ mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza? No zdenerwowałam się... Ale wolałam już to tak zostawić niż porzucić pisanie dzisiaj...
Dziś zrobię Wam niespodziankę i dodam rozdział wcześniej, a co! Postaracie się o więcej komentarzy, hmm? <3
Enjoy!
PS. O matko, zaraz będziemy mieć 10 000! Czy to nie jest niesamowite? :D
Jak to uczcimy? ;) Macie jakieś propozycje?