niedziela, 27 stycznia 2013

Bad news

- Dobry wieczór, w czym mogę pomóc? -obojętnie odezwała się kobieta w recepcji
- Dobry? Pani widzi w jakim on jest stanie? -Wojtek wskazał na Alka.
- A co się stało? -kobieta nawet na nich nie patrzyła
- Pobili go! Potrzebuje lekarza! -chłopak nie wytrzymywał, powoli też nie miał już siły podtrzymywać osiemdziesięciu czterech kilogramów żywej wagi.
- Spokojnie, pan się opanuje. Proszę popatrzeć ile osób czeka tu na lekarza. -Wojtek rozejrzał się, w poczekalni siedziały dwie osoby, które nie wydały mu się tak poszkodowane jak serbski zawodnik.
- Jemu naprawdę może dolegać coś poważnego. -Karol chciał swoim spokojnym tonem złagodzić kobietę, bezskutecznie.- Czy na dyżurze nie ma w tym momencie żadnego lekarza? -dopytywał się.
- Zajęty. -nadal nie odrywała wzroku od komputera. -Usiąść i czekać.
Nagle podeszła do nich dziewczynka.
- Przepraszam? Pan Kłos?
- Wystarczy Karol.
- A to Aleksandar? Co mu jest?
- Właśnie chcielibyśmy się tego dowiedzieć... -odpowiedział zrezygnowany siatkarz
- Stawiam na złamanie żebra, jednego bądź kilku. Trochę sobie nie pogra... Rehabilitacja w takich przypadkach może trwać nawet do 6 tygodni! Nie mówiąc o pobycie w szpitalu.
- A ile Ty masz, że wiesz takie rzeczy? -zainteresował się Wojtek
- 12. Chcę być lekarzem, jak tatuś. Oooo właśnie idzie! Tato, tato! -zaczęła biec w stronę lekarza, który właśnie pojawił się w poczekalni.- Patrz kto tu jest! Ma złamane żebra, nie może oddychać. Musisz mu pomóc!
- A Ty ciągle na mnie czekasz? Przyniosłem Ci soczek, z witaminami. -pocałował ją w czoło i zwrócił się do chłopaków- No, Panowie, co zbroiliście? 
- Kolegę pobili. Pilnie potrzebujemy pomocy. Chyba coraz gorzej z nim... -z przerażeniem patrzyli na Alka, słabł coraz bardziej.

- Najpierw prześwietlenie. Musimy wiedzieć co z tymi żebrami zanim cokolwiek zrobimy. -powiedział lekarz.- A pani Danuta co? Nie widzi, że poszkodowany z wypadku? Takie przypadki bierzemy od razu! Ile razy ja to jeszcze powtórzę? -facet wyraźnie się zdenerwował. 
- Przecież doktorowi nie wolno przeszkadzać dzisiaj, sam tak doktor powiedział. -broniła się kobieta.
- Ale ja jestem od tego, żeby pomagać innym! Papierkowa robota poczeka.
Posadzili chłopaka na wózek i zabrali na pierwsze badania. Dalej jednak nie wolno było im wejść, więc zostawili Alka w rękach lekarza a sami wrócili do poczekalni.

- No i co z nim? -zagadała ich dziewczynka
- Jeszcze nie wiemy... Lubisz siatkówkę? -Kłos chciał zmienić temat.
- Ojj baaardzo!
- Ulubiony klub Skra? -zaśmiał się Wojtek
- No właśnie nie... Bez urazy! -spojrzała na Karola, który posmutniał- Mam kilka ulubionych drużyn. Skrę też podziwiam, ale siatkówka w naszym kraju jest na bardzo wysokim poziomie moim zdaniem i wybór tylko jednego klubu jest po prostu niemożliwy. -dodała dumnie.
- No proszę, taka mała a jak mądrze mówi -skwitował Kłos
- Nie żebym była jakąś rozkrzyczaną na meczach i pod autokarami nastolatką, ale... -na chwilę przerwała
- Z największą przyjemnością! -dopowiedział Skrzat biorąc od małej kartkę.- Dobrze, że tu byłaś. Gdyby Twój tata akurat nie wyszedł... Nie wiem ile byśmy czekali na pomoc!
- Ta cała pani Danuta taka jest... Zależy od humoru. Ale fajnie, że się przydałam -uśmiechnęła się dziewczynka. Pożegnała się z nimi i poszła do znajomej pani z bufetu obok.
Po kilkunastu minutach wreszcie wyszedł do nich lekarz.
- No dobrze to nie wygląda... -zaczął- Pan Atanasijevic ma złamane trzy żebra. Ogólnie jest też mocno poobijany. Musimy zatrzymać go na obserwacji. Nie wiem jeszcze na jak długo. Dobra wiadomość jest taka, że nie ma wewnętrznych obrażeń. Ale będzie musiał trochę odpocząć od sportu.
- Tego on raczej nie przyjmie do wiadomości. -skomentował Kłos
- Nie będzie miał wyjścia. 
- Możemy do niego zajrzeć? -zapytał Wojtek
- Dostał silne leki przeciwbólowe. Teraz śpi. -lekarz wymownie spojrzał na obu chłopaków- Badania krwi wykazały, że pacjent już coś brał. Wiecie coś na ten temat?
- Aaaaa faktycznie! Podałem mu leki, to znaczy jedną tabletkę. Nie mogłem patrzeć jak się facet zwija... -Wojtek zaczął się zastanawiać czy dobrze zrobił
- Gdyby nie to, pewnie nie bylibyście w stanie go tu przetransportować. -lekarz poklepał go po ramieniu.- Czy Pan Aleks ma tu jakąś rodzinę czy bliskich? Musimy kogoś powiadomić o jego stanie.
- A my nie wystarczamy?
- Niestety, takie mamy przepisy. Udzielamy informacji tylko najbliższej rodzinie.
- A dziewczynie? -zapytał nagle Wojtek. Karol zmierzył go tylko spojrzeniem, ale nie zdążył nic więcej dodać.- Ma tu dziewczynę, u której się zatrzymał.
- Oczywiście. W takim wypadku bardzo proszę ją powiadomić, że pacjent zostanie w szpitalu na minimum tydzień.
- Tydzień?! -krzyknął Karol- No to już po nas...

***
- Gdzie on się podział! -Kornelia nie mogła znaleźć sobie miejsca.
- Na pewno wszystko jest pod kontrolą... -próbowała pocieszyć ją Julka.
- Gdyby było to już by się odezwali!
- Kori, płakanie nic tu nie da. Zadzwonię do Wojtka, ok? -Julka wybrała numer, ale nikt nie odbierał.
- No i co? -dopytywała Kornelia
- Poczekamy kilka minut i spróbujemy jeszcze raz. Ooo czekaj, dzwoni.
- Wojtek! Co się dzieje! -Kornelia wyrwała przyjaciółce telefon
- Kori... Jest ok. -Wojtek spanikował słysząc jej głos. Myślał, że najpierw powie o wszystkim Julce i dopiero ta przekaże jej złe wieści.
- Słyszę, że nie jest! Znam Cię.
- Ale obiecaj, że się nie zdenerwujesz.
- Mów wreszcie!
- Jesteśmy w szpitalu...
- ŻE CO?!?!
- Miałaś się nie denerwować...
- W którym?!
- Przy nowej hali... Ale nie przyjeżdżaj. Już jest dobrze. Aleks śpi. I tak nie wejdziesz. Nie ma nawet odwiedzin...
- I don't care. Zaraz będę. -rozłączyła się i pobiegła do swojego pokoju.
Znalazła torbę Serba. 
- To w słusznej sprawie -powiedziała do siebie i zaczęła szukać.
- Co robisz? -zapytała Julka stojąc w progu
- Szukam dokumentów. Mogą się przydać. Alek jest w szpitalu! -znowu nie mogła pohamować łez
- Sprawdź w portfelu. -zasugerowała przyjaciółka.
- Coś jest! Chwilowo musi wystarczyć. Zbieramy się. Dzwoń po taksówkę. Na autobus bym nie liczyła o tej porze. Na mamę  też nie możemy czekać, żeby wziąć samochód.
Po kilku minutach taksówka stała już pod domem. Dziewczyny biegiem wleciały do szpitala. W poczekalni wpadły na chłopaków.
- Gdzie on jest?! -prawie krzyczała Kornelia- Gdzie!
- Musi zostać tu tydzień. Minimum. -powiedział Wojtek
- Ale co z nim?! I jak to się stało w ogóle! -dalej dopytywała się dziewczyna
- Teraz i tak tam nie wejdziesz... Już po odwiedzinach... -kolega posmutniał
- Nie ma wewnętrznych obrażeń, więc jest o tyle dobrze. -odezwał się Karol, który właśnie przytulał Julkę. Ta rozpłakała się na sam widok szpitala. Miała niezbyt miłe doświadczenia z dzieciństwa. Będą w gimnazjum często musiała stawiać się tu na badania. Czasami nawet zatrzymywali ją na kilka dni. To miejsce źle jej się kojarzyło. Dopiero w ramionach Kłosa trochę się uspokoiła. Postanowili wyjść na zewnątrz. 
- Wewnętrznych obrażeń? -zapytała Kornelia kiedy została tylko z Wojtkiem.
- Usiądź lepiej, zbladłaś...
- I co z Aleksem? -podeszła do nich dziewczynka, która właśnie wychodziła z bufetu.- Zauważyłam, że jeszcze tu jesteście, więc postanowiłam zapytać czy coś wiadomo.
- Zostaje na obserwacji. To jest Kornelia. A to córka lekarza, która bardzo nam pomogła.
- Miło mi w końcu poznać dziewczynę Aleksa! -uścisnęła ją mała fanka- Chodź, może uda nam się tam wejść! 
- Tylko na wszystko przytakuj -wyszeptał Kornelii Wojtek


- Pani Danusiuuuuu -zaczęła dziewczynka- szukam taty
- Jest w lekarskim. Ale tylko Ty możesz tam wejść. -powiedziała kobieta mierząc wzrokiem Kornelię
- Sama nie mogę. To moja nowa opiekunka.
- Eh, no to idźcie -machnęła ręką Danuta i otworzyła im.
- Nie jesteś za duża na opiekunkę? -zapytała Kornelia, kiedy znalazły się obok wejścia na sale pacjentów.
- Ona i tak nie zwróciła na to uwagi. Cała pani Danuta. O tata idzie!
- Dobry wieczór. Pani jest jak mniemam dziewczyną Pana Aleksa? -zapytał przyjaźnie lekarz
- Yhymm -pokiwała tylko głową, przypominając sobie słowa Wojtka
- Nasz pacjent właśnie śpi, tak więc...
- Proszę, zajrzę tylko na moment. Bardzo pana proszę...
- No właśnie, tato, pozwól jej wejść. Kornelia nawet nie wiedziała co się z nim dzieje. -włączyła się do rozmowy dziewczynka
- No dobrze, tylko pięć minut. Ostatnia sala po prawej stronie.
- Dziękuję! I Tobie też! -ucałowała małą i ruszyła w stronę końca korytarza.
Spojrzała na zamknięte drzwi sali.
- 14. Jaka ironia losu... -delikatnie je otworzyła. Chłopak spał. Wzięła krzesełko i usiadła przy łóżku.- I po co Ci to było... -powiedziała do siebie biorąc jego rękę. Rozpłakała się widząc go w takim stanie. Siniaki, podbite oko, mnóstwo bandaży, kroplówka...
Po kilku minutach do sali zajrzał lekarz.
- Bardzo mi przykro, ale muszę Panią poprosić o wyjście. Nie chcemy mieć nieprzyjemności, prawda? -uśmiechnął się.- Ale oczywiście zapraszam jutro po obchodzie. Tak koło 8. 
- Dobrze, będę tu jutro w takim razie. Proszę mi tylko powiedzieć. Czy będzie z nim w porządku? 
- Jesteśmy dobrej myśli. Proszę się nie martwić.
Kiedy Kornelia wstawała od łóżka Serba poczuła, że ten ściska mocniej jej rękę. Oczy miał jednak zamknięte, więc pomyślała, że pewnie coś mu się śni.
Lekarz odprowadził ją do poczekalni.
- Mamy tylko mały problem.
- Jaki? -dziewczyna się wystraszyła
- Nie wiemy czy Pani chłopak jest ubezpieczony. Nie znaleźliśmy przy nim żadnych dokumentów.
- To dlatego, że zostawił wszystko w domu. -powiedziała wyciągając z portfela odpowiednie papiery.- Tu jest ubezpieczenie i jakaś informacja z klubu. Wystarczy?
- Chwilowo tak. Dziękuję. Taka zorganizowana dziewczyna to skarb -powiedział biorąc od niej dokumenty.
Wojtek, Julka i Karol czekali na nią na zewnątrz szpitala.
- I jak tam? -zapytała przyjaciółka.
- Mam nadzieję, że będzie dobrze. 
- Słuchaj... Dzwonił trener. -powiedział Kłos
- No i? -Kornelia się zdziwiła, że chłopak nie odebrał
- Nie wiem bo dzwonił na numer Aleksa. Ooo i znowu. -podał dziewczynie telefon atakującego
- Dobry wieczór Panie trenerze -powiedziała- Nazywam się Kornelia Ko-
- Musimy poważnie porozmawiać. -przerwał jej, wcale nie był zadowolony.



---------
Wiedziałam, że dacie radę! <3 Nie ma rzeczy niemożliwych ;)
Enjoy!

PS. Widzę po naszej małej ankiecie, że Alek mocno prowadzi a Piter jest tuż tuż za Zibim. Tylko Karolka chyba trochę nie lubicie, co? Jak to jest? :) Kto i dlaczego jest Waszym ulubieńcem?

26 komentarzy:

  1. ouu coś czuję, że trener zakatrupi przez tel Kornelie xD
    czekam z niecieprliwością na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Już się boję trenera.
    A mój ulubieniec ? Ciężko stwierdzić, chyba takiego nie posiadam.
    Dla każdego z osobna znajdzie się powód do uwielbienia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech wiesz ,że Kocham tego bloga!:D
    A no i Pania Daaaaanusia rozwaliła system...typowa Polska babka z recepcji...:P
    A no ,ale Biedny ten Alek...ech;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubimy Karolka! Chociaż ja lubię xD Oby z Aleksem było wszystko dobrze. :) Ojej trener zły, ojoj

    OdpowiedzUsuń
  5. Karol też jest świetny:D A moimi ulubieńcami są oczywiście Krzysztof Ignaczak i Aleksandar Atanasijevic. Rozdział świetny, czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. hej! rozdział kapitalny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. chyba Piter ;p lubię go bo jest fajny i tyle :p

    OdpowiedzUsuń
  8. Aleeeeeks! lubię chłopaka od pierwszej chwili xd wydaję się być okej.

    OdpowiedzUsuń
  9. lubię Karola za tą akcję z sms ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. haahaha p. Danusia moją idolką :D :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Danusia moim mistrzem! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. czyżbyście nie chciały nowego rozdziału? ;>

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak najbardziej ze wszyyystkich to ja lubię Lotmana,a z naszych z opowiadania to Alka, a potem Pita:)
    PS.Super opowiadanie,mam nadzieję, że go nie wyleją z klubu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lotman też jest sympatyczny :)
      Dziękuję :)

      Usuń
    2. oj bardzo sympatyczny! pogada z Tobą nawet po ciężkim meczu, widać, że kocha Polskę i polskich kibiców :)

      Usuń
    3. mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zamienić z nim chociaż dwa słowa...

      Usuń