wtorek, 8 stycznia 2013

New love

- No hej, jak się spało podróżniczko?
- Całkiem nieźle. A właściwie to skąd Ty-
- Bo znam Cię i już -uśmiechnęła się Julka- Poza tym, zdążyłam przejrzeć ostatnie zdjęcia. Są super! Powinnaś się gdzieś z nimi zgłosić... Serio!
- Takie tam... Kiedyś może o tym pomyślę. Zgłodniałam... Ogarnijmy się i znajdźmy resztę.
Po kilkunastu minutach wszyscy spotkali się w hotelowej restauracji. Każdy chciał spędzić ten pierwszy dzień w inny sposób.
- No to ok, każdy niech wykorzysta najbliższe kilka godzin wedle uznania a wieczorem idziemy na imprezę! -odezwał się Wojtek, ten najbardziej zorganizowany.- A Pani co ma w planach? -zapytał wychowawczynię
- O mnie się nie martwcie, mam tu kilka koleżanek ze studiów z którymi obiecałam się spotkać. Spotkamy się na obiedzie. Wyszalejecie się do 14? -każdy odruchowo spojrzał na zegarek, było przed 9.
- Peeeeewnie! A potem ustalimy co dalej. -odpowiedzieli zgodnie i dokończyli śniadanie.
- Wow! To były najlepsze naleśniki jakie jadłam.
- A to już nie te mojej mamy? -zaśmiała się Kornelia
- W sumie racja, ale teraz nie umiem się zdecydować. -dziewczyny, jak zresztą reszta klasy, wróciły do pokoju -To co robimy? Zuzka i Natalia chciały iść z nami na zakupy. Co Ty na to?
- Właściwie... -przyjaciółka nie wiedziała jak jej o tym powiedzieć- właściwie to chciałabym powtórzyć wczorajszy spacer, porobić trochę zdjęć i -w tym momencie 'odezwał się' jej telefon. Zobaczyła nieznany numer. TEN numer. "Dzień dobry" przeczytała po cichu, lekko się przy tym uśmiechając.
- Ej ej ej! Czy ja o czymś nie wiem? Spotkałaś jakiegoś przystojnego bruneta? To od niego wiadomość? No no, kto by pomyślał, nasza Kori-
- Nikogo nie poznałam, to ten numer -przerwała jej
- I nic mi nie mówisz?! Cały czas pisze?
- Wczoraj kilka wiadomości dosłownie
- No dziewczynooooo -zaczęły się rzucać poduszkami. Po jakże pasjonującej walce stwierdziły, że czas się zbierać.
- Nie pogniewasz się? Obiecuję, że wieczór jest nasz!
- No co Ty, wiem, że pewnie chcesz sobie wszystko poukładać. Alek no i w ogóle...
- Kochana jesteś. Przeproś ode mnie dziewczyny.
Pożegnały się pod hotelem i każda poszła w inną stronę.

Kornelia długo spacerowała po Rynku. Teraz, kiedy promienie słoneczne wdzierały się dosłownie wszędzie, czuła, że uwielbia to miasto jeszcze bardziej. A przecież tak naprawdę nic jeszcze w nim nie widziała. Postanowiła trochę poszerzyć ten krąg adoracji i znalazła się na ul. Naruszewicza. Nie wiedziała dokładnie gdzie idzie. Czuła, że coś ją ciągnie do przodu. Zobaczyła przystanek.
- Raz się żyje. -pomyślała i wsiadła w pierwszy lepszy autobus. Odliczyła 13 przystanków, lubiła tę liczbę-zawsze przynosiła jej szczęście, i wysiadła na ul. Rejtana. Z przystanku skierowała się w prawą stronę. Po kilku krokach jednak zawróciła, przypominając sobie swoją zasadę  'When life doesn't go right, go left'. Bo przecież w jej życiu było ostatnio sporo zawirowań... Nagle go zobaczyła. Uświadomiła sobie, że ta siła, którą ją tu ciągnęła, ciągnęła ją właśnie do tego miejsca. Tysiąc myśli pojawiło się w głowie dziewczyny. Do tej pory nawet nie brała tej możliwości pod uwagę. Aż do teraz... Spojrzała na telefon. Jedna nowa wiadomość.
- Jak spędzasz pierwszy tak naprawdę dzień w Rzeszowie?
- Chyba właśnie znalazłam miejsce dla siebie.
- To znaczy?
- Stoję właśnie pod Uniwersytetem Rzeszowskim a moje walące serce chyba zaraz usłyszą ludzie mnie mijający...
- To co Ty tam jeszcze robisz? Wejdź do środka!
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Zaufaj mi. Pomyśl o swoich marzeniach. O tym, co by Ci sprawiło radość.
Nie zastanawiając się długo, Kornelia weszła do budynku.
- Przepraszam, nic Ci się nie stało? -przestraszył się chłopak, który dosłownie staranował ją w drzwiach.
- Nie, jest ok. Wojtek?! Ty tutaj?
- Kornelia Kowal? -tak tak, za każdym razem kiedy słyszała swoje nazwisko czuła się dumna, że chociaż taki przypadek łączy ją bezpośrednio z siatkówką. Nosić to samo nazwisko co szanowany trener mistrzowskiej drużyny, to było coś.- A co Ty tu robisz?
- Pewnie to samo co Ty...
- Julka jest z Tobą?
- Nie, sama tu trafiłam. Chciałam, żeby to była tajemnica...
- Na mnie możesz liczyć -uśmiechnął się chłopak
Wyszli na zewnątrz. Usiedli na ławce i zaczęli rozmawiać.
- Przecież nigdy nie rozważałaś innej opcji niż Lublin. Coś się zmieniło?
- Sama nie wiem... Spacerowałam po Rynku. Nagle chciałam coś zmienić. Nie wiem co. Wsiadłam w pierwszy autobus i tak się tu znalazłam. Ktoś mi powiedział, że powinnam pomyśleć o sobie...
- I dobrze gada! Słuchaj, to nie jest przypadek. Widocznie jest Ci to pisane. Powinnaś spróbować startować tutaj. Maturę na pewno zdałaś śpiewająco. I nie, nie opowiadaj mi jak to wyśniłaś najgorsze wyniki, Julka już się żaliła -Wojtek wyszczerzył się a dziewczyna strzeliła go w ramię
- Nie śmiej się! Ja na serio takie sny miałam
- Ale już nie masz a teraz jesteś tu. W dodatku wpadliśmy na siebie. Jaki więc wniosek?
- Że mnie śledzisz? -teraz to ona pokazała ząbki
- Nieeee Kori, to po prostu miejsce dla Ciebie i właśnie ja musiałem Ci to uświadomić. A teraz chodź, idziemy obczaić to Twoje nowe miejsce edukacji.
Razem zwiedzili Uniwersytet. Po drodze mijali studentów, którzy chętnie udzielali im informacji. Dziewczyna zaczynała czuć się jak u siebie.
- Wracajmy lepiej, bo nas na obiad nie wpuszczą a ja zdążyłem porządnie zgłodnieć. Tędy. -chłopak wskazał na schody po lewej stronie.
- Wcale nie! Tam zejdziemy do biblioteki. Teraz w prawo do końca korytarza i dopiero po schodach.
- Haha widzisz, już się zadomowiłaś. Dobry znak, nawet bardzo dobry znak.

- Oooo z nami to nie chciałaś iść, ale z nim to sobie pod rączkę chodzisz? -koleżanki śmiały się jedna przez drugą
- Spotkaliśmy się przypadkiem. Co na obiad? Nawet ja głodna się zrobiłam.
- Zanim zaczniemy -przerwała im wychowawczyni- po posiłku macie czas dla siebie. Myślę, że do 17:30 Wam starczy go aż nadto. Później wyjdziemy gdzieś wszyscy razem, co Wy na to? A wieczorem idźcie sobie na tę imprezę -uśmiechnęła się do nich i usiedli przy długich stołach.

- Pewnie teraz też mi uciekniesz?
- Juleczko, przepraszam... Potrzebuję jeszcze tej chwili dla siebie. Obiecuję wszystko Ci opowiedzieć.
- Rozumiem, ale jak pominiesz jakikolwiek szczegół to uduszę!

Kornelia poszła na ten sam przystanek co rano. Tym razem postanowiła jechać dwa razy dalej. Znowu nie wiedziała czemu to robi. Po prostu czuła, że tak trzeba. Kolejna wiadomość. Tym razem ona była jej nadawcą.
- Dziękuję.
- Za co? -od razu dostała odpowiedź od nieznajomego
- Za wszystko? Za nic? Sama nie wiem. Wiem tylko, że Twój poprzedni sms pomógł mi podjąć jedną z ważniejszych decyzji w życiu. Może i najważniejszą.
- Cieszę się, że mogłem pomóc.
- A Ty co właściwie teraz robisz?
- Wychodzę z domu
- Jaka konkretna odpowiedź ;p
- No pytałaś co robię :)
- Więc jakie plany?
- To zależy od Ciebie.
- Ode mnie?
- A. Możesz kazać mi spadać. (czego oczywiście bardzo bym nie chciał)
   B. Możesz pozwolić mi dalej pisać...
Bez namysłu napisała:
- B
- Ale teraz musisz mi wybaczyć. Mogę być nieco zajęty. Postaraj się nie zgubić przy okazji ;p
- Haha bez obaw, dam sobie radę.
Odpowiedzi brak. Trochę się rozczarowała. Prawie przegapiła przystanek. Wyskoczyła z autobusu w ostatniej chwili.
- Nie wiem co ja tu robię. Mam nadzieję, że Julka nie będzie zła... -powtarzała sobie w duchu. Jednak znowu coś popychało ją do przodu. Jakby wszystko od środka mówiło jej, że właśnie tam powinna teraz być.
Po kilku minutach marszu dotarła do celu. Podeszła do głównego wejścia. Drzwi były otwarte. Wyciągnęła aparat.
- Raz się żyje. -powtórzyła już kolejny raz tego dnia i weszła.
- A Panienka co tutaj robi? -usłyszała męski głos- dziś niestety nie ma zwiedzania, mamy zamknięty trening.
- Trening?! Że niby Resovii?! -wykrzyczała w myślach, starając się zachować jak najbardziej naturalną minę i po chwili, już opanowana dodała- Wiem, ja tylko chciałam-
- A mogę prosić Panienki nazwisko? -uśmiechnął się portier
- K-k-kowal -wydukała
- Kowal? To przepraszam najmocniej. Zapraszam do środka. -mężczyzna wykonał zapraszający gest w jej stronę.- Tędy, do końca korytarza.
- Ale... Ale ja... Ja tylko -dziewczyna nie wiedziała co się dzieje
- Proszę się nie tłumaczyć, wszystko jest w porządku -uśmiechnął się i wskazał drogę na salę treningową
Kornelia chciała mu wytłumaczyć, że to jakaś pomyłka, że wziął ją za kogoś innego i to tylko zbieżność nazwisk. Ten jednak zajął się czytaniem gazety a ona poszła w stronę sali.
Nagle, w połowie korytarza, została zatrzymana.




-----------------
Ale fajnie, że jesteście! I widzę, że mobilizacja zadziałała :) To co, znowu do minimum 10 dobijamy?
Enjoy!

17 komentarzy:

  1. Świetny, świetny, świetny! Chce więcej! Więceeej. Dobre nazwisko, nie jest złe ;D Ciekawe co lub kto ją zatrzymal ;> Ludzie komentujcie, bo wyschne ... ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. No raczej ,żę świetny! Czekamy na kolejne:D

    OdpowiedzUsuń
  3. No i się doczekałam :)
    Bardzo fajny rozdział, czekam na kolejny !
    Mam nadzieje ze szybko pojawi się tu z 10 komentarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ludzie komentujcie bo nie doda !:d

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój blog jest taki niesamowity !! :D ♥ proszę o dłuższe rozdziały !:p

    OdpowiedzUsuń
  6. No świetne :D nie mogę doczekać się nowego rozdziału

    Patt

    OdpowiedzUsuń
  7. Musisz dodać w końcu to na co najdłużej czekam !
    Kornelia ma się spotkać z Alkiem ! ;)))

    OdpowiedzUsuń
  8. poproooosimy kolejny :D genialny blog ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo, bardzo ciekawe opowiadanie :) z niecierpliwością czekam na kolejny ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawy blog ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy następny? :D

    OdpowiedzUsuń