czwartek, 31 stycznia 2013

Life doesn't come with instructions

- Czy Ty tego Kłosa do samego Bełchatowa odwoziłeś? -pytała Kornelia patrząc na zegarek- Nie było Cię i nie było...
- Stęskniłaś się? -Nowakowski położył swoją torbę
- Mam nadzieję, że nie byłeś w szpitalu? -puściła jego pytanie mimo uszu- A to co?-  i wskazała na bagaż
- No chyba nie myślałaś, że zostawię Cię tutaj samą. 
Nie zareagowała.
- A gdzie Julka z Wojtkiem?
- Wyszli. Nie mogli siedzieć tu w nieskończoność.
- Jutro koniecznie musimy ich odwiedzić! -zaczął temat Piotrek- I w ogóle musimy jakoś miło spędzić dzień.
- My? -zdziwiła się dziewczyna
- To znaczy... W sumie nawet nie zapytałem Cię o zdanie... Jeśli to jakiś problem to zatrzymam się w hotelu albo pojadę do Wojtka.
- Żaden problem! -nagle do kuchni zajrzała mama- Skoro Aleks u nas nocował, to Pan tym bardziej może -uśmiechnęła się. Od razu przypadł jej do gustu. 
- Ale naprawdę nie chciałbym sprawiać kłopotu. I proszę mówić mi po imieniu. Piotrek -podał jej rękę
- Witaj -odwzajemniła uścisk- Kornelia ma dużą podłogę w pokoju, prawda?

  W pokoju dziewczyny panował kompletny chaos. Odkąd Alek trafił do szpitala nie myślała o niczym innym, zwłaszcza o sprzątaniu. Dookoła leżały porozrzucane rzeczy siatkarza: koszulki, bluza, strój treningowy... Kornelia czuła jego obecność. Wydawało się, jakby miał zaraz tam wejść. Zdążyła za nim zatęsknić.
- Zaraz to wszystko ogarnę. -nerwowo zaczęła zbierać ubrania Alka.
- Czym się denerwujesz? -Pit zauważył jej roztargnienie
- Ja? Niczym.
- Przecież widzę...
Z jednej strony Kornelia martwiła się o Alka. Chciała, żeby wszystko wrócił do pełni sił i był tu z nią. Z kolei przyjazd Piotra... Cieszyła się, że ma u boku przyjaciela. Ba, podświadomie nawet liczyła na to, że rzuci wszystko i przyjedzie. Tylko po co?
- No właśnie, po co... -powiedziała pod nosem
- Mówiłaś coś?
- Nie, nie. -szybko dokończyła sprzątanie. Odruchowo wszystkie rzeczy Serba wrzuciła do swojej szafy. Później zrobię z tym porządek. -pomyślała. Ogarnęła 'łóżko' poprzedniego gościa, naszykowała nowy koc i poduszkę. Wróciła się do szafy, wyciągnęła z niej szarą bluzę atakującego i założyła na siebie.
- Rozgość się. Zaraz wracam.
Piotrek odprowadził ją wzrokiem.

- Zdążyłaś sprzątnąć tamte rzeczy? -zapytała mama szykując kolację
- Jakie rzeczy?
- No tego chłopaka...
- Alka. Schowałam je do szafy. 
- A torby to on nie miał?
- Nie miałam czasu na pakowanie. 
- To może trzeba go znaleźć.
- Coś sugerujesz? -dziewczyna oparła się o szafkę
- Może potrzebuje tych rzeczy w szpitalu? -kobieta spojrzała na córkę- A co właściwie Ty masz na sobie?
- Ubrania?
- Dobrze wiesz o czym mówię.
- Nie zmieniaj tematu. Myślałam, że przekonałaś się do Alka...
- To nie znaczy, że chciałabym, żebyś się z nim spotykała... -zamyśliła się- Ale z tym Piotrkiem to już inna sprawa. 
- Mamaaaaa daj spokój.
- No co, dobrze mu z oczu patrzy.
- Ale to nie jest Alek. -westchnęła Kornelia- Pit to tylko przyjaciel. Jak Karol.
- O nie, nie. Piotr patrzy na Ciebie inaczej. 
Nie chcąc dalej słuchać wywodów mamy wróciła do pokoju. Środkowy Resovii zdążył się chyba zadomowić.
- Haha no co my tu mamy, -uśmiechnął się- mała Kornelka!
- Zostaw to natychmiast! -rzuciła się na łóżko. Zupełnie zapomniała, że na biurku zostawiła album ze zdjęciami z dzieciństwa, które obiecała pokazać Alkowi...
- Nie no, obejrzyjmy sobie. -ciągnął chłopak- Oooo jaka śliczna sukieneczka!
- Pokaż -sięgnęła po album- faktycznie, uwielbiałam ją.
- Znowu to robisz. -spojrzał na nią Pit
- Co takiego?
- Uśmiechasz się. Tak szczerze. -i pocałował ją w czoło.
Dobre pół godziny tak przesiedzieli. Sporo rozmawiali i żartowali. Kornelia przynajmniej na chwilę zapomniała o problemach. O szpitalu. O obietnicy złożonej Alkowi...
Piotrek włączył radio i usiadł z powrotem na łóżku.
- Wiesz, -zaczął- przepraszam, że tak nagle przyjechałem.
- Cieszę się, że jesteś. -dziewczyna mocno się do niego przytuliła. Nie chciała być teraz sama.
- Wtedy w Rzeszowie-
- Uwielbiam ten kawałek! -krzyknęła nagle Kornelia kiedy w radiu pojawiły się pierwsze brzmienia piosenki.  Zeskoczyła z łóżka i zaczęła tańczyć na środku pokoju. Wyciągnęła rękę do chłopaka i po chwili już oboje się wygłupiali. Z rytmu wybił ich głos mamy wołającej na kolację. Kiedy wychodzili z pokoju Piotrek złapał Kornelię za rękę i wyszeptał jej:
- Kiedyś pomogę Ci spełnić wszystkie Twoje marzenia.

- Pyszne te naleśniki! -wychwalał Piotrek nakładając sobie kolejną porcję-
- Mamy specjalność -uśmiechnęła się Kornelia
- W Rzeszowie nie ma mi kto tak gotować... 
- Zapraszam częściej -ucieszyła się mama dziewczyny
- Proszę tak nie mówić bo jeszcze skorzystam.
- Będzie mi bardzo miło. Zresztą, Kornelia też potrafi nieźle gotować -dodała po chwili
- Wcale nie... -odezwała się w końcu jej córka
- No to już wiem kto jutro robi obiad -zaśmiał się Nowakowski
Nagle Kornelia wstała od stołu.
- Która godzina?!
- Coś się stało? -wystraszyła się mama
- Która godzina?!?!
- Prawie 20. -sprawdziła kobieta
Jak mogła! Jak ona mogła zapomnieć! Przecież obiecała. Obiecała mu, że do niego przyjdzie. Tylko czy aby na pewno to tylko przez zwykłe zapomnienie? Czy na pewno tylko straciła poczucie czasu? Czy może to Piotr? Może przez to, że przy nim, chociaż przez chwilę, czuła się bezpiecznie i znowu się śmiała... Zaczęła się zastanawiać czego tak naprawdę chce.
- Muszę lecieć!
- Gdzie Ty chcesz iść sama o tej porze? -zatrzymał ją Piotrek
- Powinnam być w szpitalu. Dawno temu...
- No tam na pewno nie pójdziesz teraz. -stanowczo powiedziała mama
- Kiedy ja muszę! -protestowała Kornelia
- Zawiozę Cię. -zadecydował Pit.

  Piotrek otworzył dziewczynie drzwi auta.
- Dziękuję. Nie czekaj na mnie, wezmę taksówkę. -już chciała się z nim pożegnać
- No chyba zwariowałaś. Nie zostawię Cię. Idę z Tobą.
Niepewnym krokiem weszła do środka, chłopak był tuż za nią.
- Dobry wieczór. Wiem, że jest już późno, ale ja muszę na minutkę wejść...
- Dobry. -Danuta chyba znów nie miała humoru- Na zegarku się panienka zna? Którą to godzinę mamy?
- Po 20 -spokojnie odpowiedział Nowakowski.
- Oooo Pan Piotruś! Znowu u nas! -Danuta nagle się ożywiła
- Co u chrześnicy? -zapytał grzecznie siatkarz
- A wspaniale. Wszystkim koleżankom się teraz chwali jaki to prezent dostała.
- Cieszę się. Wpuści nas Pani na chwilkę? Życiowa sprawa...
- Pana, Panie Piotrusiu zawsze -i z uśmiechem od ucha do ucha wróciła do swoich zajęć.
Kornelia zatrzymała się na korytarzu.
- Wiesz, to chyba nie jest dobry pomysł, żebyś tam ze mną wchodził. Zaczekasz?
- Skoro tak wolisz... -Pit nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy

  Drzwi sali numer 14. jak zwykle były zamknięte. Kornelia delikatnie je otworzyła.
- Nie chciałam Cię obudzić... -powiedziała po cichu
- Czekałem na Ciebie. Bałem się, że coś się stało. -Alek wyglądał na zmartwionego
- Już jestem. I przepraszam. -nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. W dodatku czuła obecność Nowakowskiego. To wszystko zaczynało ją przerastać.
- Czy chcesz mi o czymś powiedzieć? Masz takie smutne oczy...
- Wydaje Ci się. Lepiej powiedz jak się czujesz? -chciała szybko zmienić temat
- Bywało lepiej. Wolałbym spotykać się z Tobą w nieco innych okolicznościach. -złapał ją za rękę, ta jednak szybko ją odsunęła.
- Alek, ja...
W tym momencie do sali wszedł Piotrek.



--------------
Planowałam dłuższy ten rozdział, ale miałam problem z laptopem ;/ wybaczcie, że dodaję tak późno.
jutro obiecuję nadrobić!
pozdrawiam Wszystkich, którzy rano (a nawet bardzo rano!) mają pobudkę a mimo to dali radę zaczekać <3

Enjoy!



20 komentarzy:

  1. Nie wiem dlaczego, ale strasznie lubię te opowiadania z Piotrkiem..
    On jest dla mnie takim tajemniczym gościem.
    Zawsze tyle w nim spokoju, opiekuńczości i wgl..
    Powinien zamieszkać na stałe w tym opowiadaniu :)
    A ponadto mam nadzieję, że nigdy nie nastanie tutaj taki rozdział jak `epilog` :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja liczę na Aleksa ! Czekam na następny rozdział pozdrawiam ! : )

    OdpowiedzUsuń
  3. niieeee, niech Piter spada! xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ! A Pit jaki tutaj opiekuńczy :)
    Jestem niezmiernie ciekawa co będzie dalej, uwielbiam to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. kurde po ciul Piter się miesza w to ;|

    OdpowiedzUsuń
  6. kolejny świetny rozdział! niech tylko Kori będzie z Alkiem..

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego kończysz w takich momentach?!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ohoho Piter wkracza do akcji xD Dotrwałam do nowego rozdziału i wstałam :3 Po 20 km chodzenia jestem trupem <3 Świetnie jak zawsze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooooo matko to co Ty robiłaś?
      ale... 20km?!

      Usuń
    2. Rajd w szkole był -.- Lepsze to niż sprawdzin z matematyki :D

      Usuń
  9. Super! Niech ona będzie z Pitem ;) propoooosze ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niech Kori zostanie z Alkiem! O której następny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń