sobota, 12 stycznia 2013

For the first time

  Kornelia siedziała na łóżku już od dobrych 15 minut. Ciągle zastanawiała się, kto jest nadawcą wiadomości i dlaczego pisze właśnie do niej. Nie reagowała na żadne słowa przyjaciółki. W końcu ta zadzwoniła po Wojtka.
- Dobrze, że już jesteś! Nie mogę jej ogarnąć. Siedzi tak od dłuższego czasu. -Julka streściła mu historię z smsami i pokazała bukiecik.
- Kornelia, wszystko się ułoży...
- Nic się nie ułoży. Ja nie wiem czemu w ogóle reagowałam na te wiadomości... I czemu one właściwie przychodzą do mnie...
- Ale nic jeszcze nie wiemy. Nie wiemy kto je pisze. Nie wiemy czy od tej samej osoby jest  ten bukiecik. A powiedz mi, tylko tak szczerze, -powiedział chłopak łagodnym głosem- co czułaś czytając te wiadomości?
- Byłam szczęśliwa w pewien sposób. Czułam, że komuś zależy na mnie i moim bezpieczeństwie. Lubię nadawcę, chociaż nie wiem kto nim jest -odpowiedziała bez zastanowienia.
- No widzisz, a to najważniejsze. Uśmiechasz się. Teraz, kiedy pojawiły się te smsy, robisz to nawet częściej. Szukajmy pozytywów! -Wojtek zawsze wiedział jak wpłynąć na Kornelię. Czasami nawet Julka nie miała takiej 'mocy', co nie raz było powodem sporów między całą trójką. Ale nie tym razem. Teraz Kornelia potrzebowała męskiego, w miarę obiektywnego, punktu widzenia. Po kilku minutach Kornelia wstała i oznajmiła:
- Wiecie co? Po tej akcji ze zdjęciami na fb, chyba już gorszego mnie nie spotka w najbliższym czasie. Macie rację, skoro te smsy tak na mnie działają to coś w tym jest. -uśmiechnęła się- Jaka jest złota zasada?
- 'When life doesn't go right, go left' -prawie wykrzyczeli
- Może teraz jest dla mnie czas, żeby 'go left'? Co ma być to będzie!
- Byle tylko to nie był żaden siatkarz... -zaśmiał się Wojtek

  Czas do popołudnia szybko minął. Odwiedzili centrum handlowe, zarobili małe zakupy, zaopatrzyli się w pamiątki. Kupili nawet farbki, żeby na meczu wyglądać jak najlepiej. Wychodząc z hotelu Julka zapytała:
- Kori... Czy Ty na pewno jesteś gotowa?
- Na mecz? Zawsze!
- Wiesz o czym mówię...
- Jeśli chodzi Ci o... Alka -długo zastanawiała się zanim wypowiedziała na głos jego imię- pewnie już dawno zapomniał o tym, że w ogóle byli w Lublinie. Także no stress.
- Skoro tak mówisz. O patrz, coś się chyba stało bo Wojtek biegnie jak szalony.
- Dobrze, że Was złapałem -mówił zasapany- za rogiem spotkałem grupkę trzynastek, tak przynajmniej wywnioskowałem patrząc na ich nastawienie do meczu
- Wojtuś skarbie, przejdź do rzeczy -pospieszały go 
- A tak tak, no więc... Z ich rozmowy wynikało, że atakujący Skry pojawi się dziś na parkiecie. 
- No w końcu to jeden z zawodników, normalne, że przyjechał -obojętnym głosem stwierdziła Kornelia
- Niby tak, ale podobno przyjechał tu z jeszcze jednego powodu...
- Pospieszcie się kochani, nie wypada się spóźniać przy takich okazjach -podeszła do nich nauczycielka.

  Kiedy jechali na Podpromie, Kornelia dostała wiadomość:
- Wybaczysz mi ten poranek?
- Nie ma o czym mówić. -odpisała po dosłownie kilku sekundach
- Po prostu się martwiłem...
- To miłe, ale nie było takiej potrzeby. Daję sobie radę.
- No w to nie wątpię ;) a co teraz robisz?
- Jadę na halę.
- Będziesz na meczu?!
- Skąd to zdziwienie?
- To nie zdziwienie, to radość!
- Nie bardzo rozumiem... -Kornelia zaczynała się denerwować.
- Możliwe, że się spotkamy.
- To znaczy, że Ty też tam będziesz?? Jeszcze niedawno mówiłeś, że jesteś tak daleko...
- Nie wiedziałem wtedy, że wybierasz się na ten mecz.
- Ja też nie. Ale ja nawet nie wiem kim jesteś, więc jak Cię poznam?
- Znajdę Cię.

  Kiedy dotarli na miejsce pod halą było już pełno ludzi. Jakoś udało im się dostać do wejścia.
- Przykro mi, ale jeszcze nie wpuszczamy. Proszę wrócić do kolejki. -poinformował ochroniarz
- Rozumiem, ale moje nazwisko Kowal, ja miałam się tutaj gdzieś zgłosić bo-
- Aaaa tak tak, sam trener uprzedzał. Pani z przyjaciółmi, prawda? Niestety tutaj nie mogę Państwu otworzyć. Zaraz wszyscy rzucą się do wejścia. Ale ja zadzwonię do kolegi i on zaraz Was pokieruje. -jak powiedział tak zrobił. Po chwili przyszedł młody mężczyzna
- Zapraszam za mną. Wejdziemy tylnym wejściem. -i wskazał im drogę.- Proszę iść prosto i za chwilkę ktoś się do Państwa zgłosi. Miłej zabawy życzę!
Podziękowali mu i weszli do środka. Ku zdziwieniu Kornelii wyszedł do nich sam trener!
- Oooo jesteście jednak, jak miło! -serdecznie uściskał dziewczynę a wszystkim podał rękę.
- Dzień dobry, dziękujemy za zaproszenie -zareagowała wychowawczyni, jedyna przytomna w tym momencie.
- Żaden problem. Przyjaciele Kornelki są moimi przyjaciółmi. Zapraszam tędy. -weszli na salę i zajęli sektor dla gości.- Mam nadzieję, że będziecie mieli dobry widok?
- Pan żartuje?! To jest najlepsze miejsce pod słońcem! -krzyknęła Zuzka i dodała- I tak blisko chłopaków...
- Zuzkaaaa -szturchnęła ją w ramię któraś z koleżanek.
- Po meczu będę miał dla Was niespodziankę -powiedział jeszcze trener i przeprosił ich, gdyż musiał jeszcze przygotować przedmeczową odprawę.
Zajęli wygodne miejsca i czekali na rozpoczęcie meczu. Po kilku minutach trybuny zaczęły się zapełniać a zawodnicy obu drużyn wyszli na boisko. 
- Proszę Państwa! -usłyszeli głos speakera- Dziś będziemy świadkami niezwykle pięknego wydarzenia. Mistrzowie Polski, mówię tu o obu drużynach, rozegrają mecz charytatywny. Cały dochód zostanie przeznaczony (...)
- Hej, jesteś! Już się bałem, że nie przyjdziesz... -usłyszała za plecami Kornelia
- Piotrek! Ciszej trochę, słuchałam co mówi speaker -zaśmiała się i odruchowo pocałowała go w policzek- poza tym, dlaczego miałabym nie przyjść?
- No wiesz, nie zachowałem się fair... Powinienem Ci powiedzieć od razu.
- Teraz to nie ma znaczenia. Już nie chcę wiedzieć. To znaczy chcę, ale możliwe, że już niedługo się spotkamy.
- Uuuu widzę uśmiech od ucha do ucha, czyli co? Ułożyło się?
- Mam nadzieję, że tak. On też będzie na meczu.
- Haha no to na pewno.
- Ej! A co to za ton? Mówiłam Ci, co ma być-
- To będzie -dokończył Pit- tak wiem...
- No to śmigaj na boisko bo nawet moje relacje z trenerem Ci nie pomogą -powiedziała i nagle poczuła na sobie wzrok Julki- Poczekaj! Jeszcze jedno, a tak naprawdę najważniejsze.
- No w końcu -wyszeptała Julka
- Proszę poznaj, to jest Julka, moja najlepsza przyjaciółka! Julka, to Pit.
- Bardzo mi miło. -przytulił dziewczynę Nowakowski a ta mało co nie spadła z krzesełka.- Muszę teraz uciekać, ale zobaczymy się po meczu? -Julka tylko pokręciła głową twierdząco. Reszta klasy obserwowała całą sytuację, na szczęście nie byli oni tak zakochani w siatkówce i przyjaciółki mogły mieć zawodników 'tylko dla siebie'.

  Mecz zakończył się remisem po rozegraniu czterech setów. Nietypowe rozwiązanie, ale z racji jego celu, nikomu to nie przeszkadzało. Przez całe spotkanie Kornelia przyglądała się atakującemu z Bełchatowa. Ogólnie robiła mnóstwo zdjęć, głownie jednak był na nich on. Kilka razy ich spojrzenia spotkały się. Serb próbował się do niej uśmiechnąć, ale ta nie reagowała.
- Walcz z tym. Nie pakuj się w to. -powtarzała sobie. Bez efektów. Postanowiła później porozmawiać z chłopakiem. Ten był jednak szybszy. Gdy tylko sędzia dał znak kończący mecz, podszedł do niej. Praktycznie wszystkich wmurowało. Zwłaszcza te gimnazjalistki, które siedziały niedaleko i które Kornelia miała już okazję spotkać.
- Hej... -niepewnie odezwał się siatkarz
- Witaj.
- Czy moglibyśmy porozmawiać?
- Też chciałam Cię o to poprosić... -dziewczyna utkwiła wzrok w podłodze
- Naprawdę? Nie spodziewałem się tego... Ale oczywiście baaaardzo się cieszę! Zaczekasz? Ja tylko skoczę się przebrać?
- Dobrze, będę przed- nie dokończyła. Dostała wiadomość. Wyciągnęła telefon z kieszeni. Miała nadzieję, że to nie był nieznany numer. Przecież właśnie rozmawiała z Alkiem! A cały ten czas, trochę na przekór sobie, chciała, by to właśnie on okazał się nadawcą... Odblokowała klawiaturę. TEN numer. Pomyślała, że pewnie przez brak zasięgu dopiero teraz ją dostała. "Zaczekaj na mnie przed halą." przeczytała w myślach.
- Stało się coś? Posmutniałaś tak nagle... -zapytał Alek. Także Julka wtrąciła się, znała sytuację i rozpoznała minę przyjaciółki. Właśnie taki wyraz twarzy miała kiedy coś przestawało się układać.
- Wszystko ok. Muszę się tylko przewietrzyć... Alek, poczekam przed halą.
- Dziękuję. -uśmiechnął się delikatnie a jego oczy nabrały blasku. 
- Nie czekajcie na mnie. Dam sobie radę. -Julka nie czekała na dalsze wyjaśnienia. Patrzyła tylko, jak jej przyjaciółka wychodzi z sali. Wtedy podszedł do niej trener Kowal.
- Mam dla Was obiecaną niespodziankę. Ale gdzie jest Kornelia? -zapytał wyraźnie zdziwiony
- Musiała coś załatwić. Prosiła, żeby nie czekać.
- No szkoda... Skoro to Wasz ostatni wieczór w Rzeszowie postanowiliśmy Wam go jakoś umilić. Zapraszamy na pożegnalną kolację.
- Ale powinniśmy wracać... Musimy się spakować a chcieliśmy jeszcze wybrać się na wieczorny spacer. To bardzo miło z Waszej strony al- trener przerwał wypowiedź nauczycielki.
- Wszystko załatwione. Zorganizowaliśmy wszystko w hotelu, w którym się zatrzymaliście. Odmowy nie przyjmujemy!
- W takim razie nie pozostaje nam nic innego jak serdecznie podziękować.
Trener zebrał swoich podopiecznych, podobnie zrobiła wychowawczyni klasy i wspólnie udali się do hotelu.

  Kornelia czekała przed halą. Kilkadziesiąt metrów dalej stał autokar Skry a wokół niego spora grupa piszczących fanek. 
- Normalnie jakbym była w Lublinie, kiedy trenowali -przypomniała sobie, jak spore grupy dziewczyn okupowały wejście na halę. Usłyszała kroki. Odwróciła się i zobaczyła Serba. Jej serce zaczęło mocniej bić.
- Alek, chcę Cię przeprosić. -nie czekała na odpowiedź chłopaka- Przepraszam, że tak się zachowywałam... Wiesz, wtedy w Lublinie. Ty chciałeś ze mną porozmawiać a ja nie dawałam Ci szansy.
- To też moja wina, nie powinienem tak naciskać...
- Zrozum, ja się po prostu bałam. Jak zobaczyłam te wszystkie Twoje fanki... To znaczy wiedziałam, że masz ich setki, a raczej tysiące, ale nie chciałam, żebyś patrzył na mnie tak jak na nie. 
- Nigdy nie będę patrzył na Ciebie tak samo. Ty zawsze będziesz ważniejsza. Nie wiem, nie umiem tego wyjaśnić. Jest w Tobie coś, co mnie do Ciebie przyciąga. Zrobiłem wszystko by móc tu dziś przyjechać. -chłopak zdawał sie być coraz bliżej niej.
- Skąd właściwie wiedziałeś, że tu będę?
- Na facebooku miałaś tylko podane do którego liceum chodzisz, reszta była zablokowana dla nieznajomych a nie chciałem Cię wystraszyć klikając 'invite'. Wszedłem na stronę internetową i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to informacja o wyjeździe maturzystów. Pomyślałem, że to może być jedyna okazja to ponownego spotkania Cię. Obdzwoniłem wszystkie rzeszowskie hotele... W końcu znalazłem ten, w którym się zatrzymaliście i poprosiłem o dostarczenie tego... -Alek zza pleców wyciągnął identyczny bukiecik, jak ten który Kornelia dostała rano do pokoju.
- Alek... Czyli to Ty! -dziewczyna przytuliła go a on odwzajemnił uścisk. 
- Chyba jednak to na mnie czekasz. -usłyszeli głos obok. Stanęli obok siebie i Kornelia spojrzała na chłopaka, który właśnie się pojawił.
- Karol? Karol Kłos? -widząc zakłopotaną minę dziewczyny, Alek objął ją ramieniem.
  
  W tym właśnie momencie, kiedy Kornelia myślała, że wszystko się ułożyło, cały jej świat nagle się rozsypał...



--------------
Mam nadzieję, że się spodoba...
Dziękuję za tyle wejść :)
Enjoy!

18 komentarzy:

  1. ten Karol mnie totalnie zaskoczył ! ciekawa jestem co będzie dalej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja wiedziałam że to bd Karol

      "a te esy pewnie przysła Karol" xd

      Usuń
  2. jestem w szoku ! miałam cichą nadzieję, ze to Alek pisał te sms ale jestem ciekawa w takim razie co będzie dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Karolek! :) Nie wiem dlaczego, ale się cieszę xd Z drugiej strony Alek się stara ;< Ciekawe jak to się skończy xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam do dalszego śledzenia tej historii :)

      Usuń
  4. "Karol?Karol Kłos?" No to pięknie...Czekamy na więcej i więcej:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm interesujace rozwiazanie, ciekawe co bedzie dalej. :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tu mnie zaskoczyłaś. W sumie zbyt proste by to było jakbym tą osobą okazał się Alek. :) No cóż pozostaje nam tylko czekać co się wydarzy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też pomyślałam, że to zbyt oczywiste, dlatego tyle trzymałam Was w niepewności :)

      Usuń
  7. ale że Karol ?! o matko święta..

    OdpowiedzUsuń
  8. tego się nie spodziewałam...

    OdpowiedzUsuń
  9. dziękuję :)
    zaglądam i to często!

    OdpowiedzUsuń