poniedziałek, 28 stycznia 2013

- I do not like you.

- No i? I co?? -dopytywał się Kłos
- Najkrótsza rozmowa jaką przeprowadziłam... Usłyszałam tylko, że trener chce ze mną porozmawiać. Miał taki głos...
- Kori nie przejmuj się, to pewnie nic takiego. -mówiła Julka.
- Będzie tu jutro koło południa.
- Słucham?! -Karol nie potrafił ukryć zdziwienia
- Tyle powiedział tylko. Chyba powinniśmy wracać. -dodała Kornelia patrząc na zegarek.
Złapali taksówkę. Najpierw odwieźli dziewczyny.
- Karol! Ja zupełnie o tym nie pomyślałam... Gdzie Ty się zatrzymasz? -przypomniała sobie Kornelia, kiedy wysiadały z auta.
- Spokojna głowa -wyszczerzył się Wojtek- Już o to zadbałem.
- Tylko nie szalejcie za bardzo -zaśmiała się Julka
- Trzeba być w dobrej formie, nie wiemy co trener zadecyduje... -Karol powoli zaczynał się obawiać jego nagłego przyjazdu.

  Mama siedziała w salonie.
- Ooo jesteś już? -Kornelia zupełnie straciła poczucie czasu
- Moja droga, jest po 20. Ale moment moment -zatrzymała je na chwilę- co Wy macie takie miny? W ogóle to myślałam, że jesteście na klasowej imprezie?
- Nie poszłyśmy... -zaczęła Julka
- A właściwie gdzie zgubiłyście tego siatkarza?
- Mamusiu... -Kornelia podbiegła przytulić mamę i rozpłakała się po raz kolejny
- To ja zrobię jakąś kolację -postanowiła Julka i zniknęła w kuchni
- Alek.... Alek jest w szpitalu... -szlochała dziewczyna
- Jak to w szpitalu?! A Tobie nic nie jest?
- Długa historia...
Kornelia opowiedziała mamie o tym, co się działo pod jej nieobecność. Ta tylko słuchała. Kiedy dziewczyna skończyła, usłyszała od niej tylko:
- Wiedziałam, że ten chłopak przysporzy Ci samych kłopotów...

  Nazajutrz Julka obudziła się pierwsza. Po chwili zadzwonił telefon.
- Kori? Słyszysz? To chyba Aleksa?
- Która godzina? -pytała zaspana
- Żadna godzina teraz! Trener dzwoni! -powiedziała podając przyjaciółce telefon
- Halo? -odebrała zaspana Kornelia
- Tak myślałem, że to Pani odbierze. -odezwał się trener
- Dzień dobry.
- Dobry. W samo południe, pasuje Pani? -zapytał stanowczo
- Oczywiście. Proszę tylko powiedzieć gdzie.
- Najlepiej w szpitalu. Od razu sprawdzę Aleksandara.
- Będę punktualnie.
- Zaczekam w bufecie. Na pewno jakiś tam jest.
- Tak, jes- nie dokończyła, trener się rozłączył.
Kornelia spojrzała na zegarek. Była 9. Miała jeszcze trzy godziny do umówionego spotkania. Zjadły z Julką śniadanie. Mama wyszła już do pracy, zostawiając im karteczkę na lodówce: "Wszystko na pewno się ułoży. Głowy do góry! Całuję."
- Kochana ta mama -zaczęła rozmowę Kornelia- z jednej strony twierdzi, że Alek równa się kłopoty, ale z drugiej... No martwi się mimo wszystko.
- Ty tutaj nie filozofuj tylko ogarniaj się -uśmiechnęła się Julka

  Kwadrans przed dwunastą były już pod szpitalem.
- Wojtek? Karol? A Wy co tu robicie?
- No jak to... Wczoraj Mariusz do mnie dzwonił... Wolałem tu być, jak zjawi się trener. -odpowiedział Kłos
- Aż tak źle? -wystraszyła się Julka
- Po prostu chciał być przy tej rozmowie. -'zdradził go Wojtek.
- Dam sobie radę. Sama. -Kornelia potrafiła być bardzo uparta.
- Taaa, już kiedyś to słyszałem. No ale jak wolisz. To co, może my jakieś zakupy zrobimy? Pewnie to szpitalne jedzenie mu nie pomoże bardzo... -dodał po chwili
- A to nie chcecie do niego zajrzeć?
- Nie, Kornelka. Na pewno to z Tobą chciałby się spotkać najpierw. -uśmiechnął się i we trójkę skierowali się w stronę sklepów.
  Kornelia została sama przed szpitalem. Zerknęła na godzinę.
- Pięć minut. -powiedziała do siebie. Wzięła głęboki oddech i weszła do środka. Kiedy znalazła się w bufecie od razu rozpoznała znajomą buźkę.
- Ooooo a Ty nie u chłopaka?
- Później do niego zajrzę, ale teraz... Muszę coś załatwić. A Ty co tu robisz? Czekasz na tatę?
- Tak. Skończyłam wcześniej lekcje to wpadłam. Mogę Cię o coś zapytać?
- O co tylko chcesz, masz u mnie dług -puściła małej oczko
- Nie obrazisz się jak zajrzę do Aleksa? Chociaż na chwilkę...
- No coś Ty! Alek na pewno się ucieszy.
- Ale to Twój chłopak i w ogóle...
- Żaden mój ch- -Kornelia już chciała sprostować, że wcale nie jest z Serbem, ale na szczęście w tym momencie do bufetu wszedł trener Nawrocki.
- Pani Kowal? -odezwał się obojętnym tonem
- Przepraszam Cię, to właśnie ta sprawa -powiedziała małej na ucho i zwróciła się do mężczyzny- Tak, Kornelia. Dzień dobry. Jak minęła podróż? -chciała jakoś przyjaźnie zacząć rozmowę
- Stresująco. Ale nie o tym będziemy rozmawiać. Usiądźmy. -zajęli miejsca przy stoliku.
- Może się Pan czegoś napije? -zapytała grzecznie dziewczyna
- Pani zawsze taka miła? -ciągnął tym samym obojętnym głosem
- Staram się... -odpowiedziała po cichu- Właściwie to czemu chciał się Pan ze mną spotkać?
- No cóż, od początku mi się to nie podobało.
- Czyli co konkretnie? -powoli się niecierpliwiła
- Wasza znajomość. To jak się zaczęła. I to jak się teraz kończy.
- Kończy? -powtórzyła zdziwiona. Jak on mógł w ogóle takie rzeczy mówić? Przecież nikt nie wie, jak dalej się wszystko ułoży. A już na pewno nie jemu to oceniać.
- No a jak dalej sobie to Pani wyobraża? Zresztą, będę mówić Ci po imieniu. Będzie łatwiej. Mogę, prawda?
- Proszę. -była coraz bardziej zniecierpliwiona i zdenerwowana
- Od Twojego pojawienia się na treningu, Aleksandar nie mógł skoncentrować się na grze. Jego myśli błądziły gdzieś z dala od boiska. To odbiło się na całej drużynie. W pewnym momencie nie mogłem mu nawet pozwolić zagrać podczas któregoś meczu. Jako trener nie mogę sobie pozwolić na takie osłabienie w zespole.
- I jakie wnioski? -Kornelia czuła, że zaraz wybuchnie
- Takie, że Atanasijevic wraca do Bełchatowa i tam zajmą się nim nasi specjaliści.
- A o tym to już zadecyduje lekarz. -stwierdziła stanowczo
- O proszę, jaka panienka pewna siebie.
- Stwierdzam fakty. Coś jeszcze? Bo trochę się spieszę.
- Już ostatnia sprawa. Nie chcę, żebyś go tu odwiedzała. Musi dojść do siebie. W spokoju.
- Haha no Pan chyba żartuje! Nikt nie będzie mi mówił co mam robić a czego nie. I nie może Pan decydować z kim Alkowi wolno się spotykać. No to już jest szczyt wszystkiego... -wstała i zaczęła wychodzić. Po kilku krokach wróciła się jednak- Przypominam, że Alek jest dorosły i sam może wybierać. A może to jest tylko taka wymówka? Może szuka Pan wytłumaczenia na to, co ogólnie dzieje się drużynie? Może tak Panu po prostu wygodniej?
- Przekraczasz granice. -również trener wstał od stolika
- Pan już to zrobił, mówiąc, że mam się z nim więcej nie spotykać.

- Kornelka? -odezwał się słabym głosem chłopak- A czemu Ty płaczesz? Co się dzieje? Chyba jeszcze nie umieram? -próbował żartować
- Pewnie zaraz trener tu będzie. -delikatnie ucałowała jego policzek i wyszła z sali. Nie potrafiła przekazać mu słów jego przełożonego.
Biegnąc korytarzem wpadła na lekarza.
- Wolniej, wolniej bo i Ciebie będziemy musieli tu zatrzymać -zaśmiał się
- Prze-przepraszam...
- A co to się stało? Jakiś problem? Mogę jakoś pomóc?
- Proszę go nie wypuszczać...
- A to pacjent się gdzieś wybiera? W takim stanie życzę powodzenia.
- Czyli nie może jeszcze wyjść?
- Moja droga, pan Atanasijevic poleży tu przynajmniej tydzień.
- A gdyby chciano go przetransportować do domu? To znaczy do Bełchatowa?
- Nie ma takiej możliwości. Proszę się nie martwić, Pani chłopak ma tu naprawdę najlepszą opiekę.
- To nie ja to wymyśliłam... -powiedziała i skinęła głową na nadchodzącego trenera
- Dzień dobry, pan jest lekarzem prowadzącym? -zapytał kiedy do nich podszedł
- Zgadza się. Pan Nawrocki jak zgaduję?
- Jaki jest jego stan? Kiedy możecie go przygotować do transportu?
- Słucham? -zdziwił się lekarz- Panu zależy na jego powrocie do formy?
- Tak, oczywiście. Dlatego chcę go zabrać do naszych specjalistów.
- Rozumiem, że klub ma swoje określone regulaminy, ale znajdujemy się w moim szpitalu. Tu panują moje zasady a te mówią, że pacjent zostaje u nas minimum tydzień. Właśnie to samo tłumaczyłem pani Kowal. -trener wymownie się na nią spojrzał, kiedy lekarz wypowiadał te słowa.
- Tydzień. I ani dnia dłużej.
- Do widzenia! -krzyknęła za nim Kornelia, ale ten nawet się nie odwrócił. Szybko zniknął z ich pola widzenia
- Powinna Pani wrócić teraz do chłopaka. Pewnie czeka na wyjaśnienia. -uśmiechnął się mężczyzna i wszedł do gabinetu lekarskiego obok.
Kornelia wolnym krokiem wróciła do sali numer czternaście.
- Nie śpisz? -zapytała po cichu
- Jak mogę spać... Nie wiem co się dzieje... Nie pamiętam jak się tu znalazłem... Ty nagle przychodzi zapłakana i bez słowa wychodzisz... Ty byś mogła po czymś takim spokojnie zasnąć?
- Pewnie nie...
- Kornelka, co się dzieje? -chłopak próbował wyciągnąć rękę w jej stronę, ale skończyło się tylko na głośnym westchnieniu
- Tak Cię boli? -podeszła do łóżka dziewczyna
- Nie... -próbował zaprzeczyć
- To po co się tak wyginasz wariacie... -usiadła na krzesełku obok i chwyciła jego dłoń- Pamiętasz w ogóle jak to się stało?
- Do momentu kiedy znalazłem się u Wojtka, później jak przez mgłę. -Alek powtórzył jej to samo, co chłopakom, o tym jak został pobity.
- Zapamiętałeś jakieś szczegóły? Jak wyglądali? W co byli ubrani? -dopytywała
- Spokojnie Sherlocku, śledztwa i tak nie będzie.
- Chcesz to tak zostawić?
- To i tak nic nie zmieni. Powiedz lepiej co z trenerem.
Kornelia opowiedziała siatkarzowi wszystko jak na spowiedzi.
- On chyba żartuje! -chciał już wstawać z łóżka, ale dziewczyna go powstrzymała
- Ej, ej! Chcesz się gorzej dorobić? Masz grzecznie leżeć.
- Ktoś tu chyba wraca do zdrowia -usłyszała za plecami. To Wojtek z Julką wrócili z zakupami
- Przynieśliśmy Ci owoce i soki, na tym jedzeniu długo nie pociągniesz -powiedziała Julka
- Gdzie jest Karol?
- Przed szpitalem, rozmawia z-
- Z trenerem... -dokończyła Kornelia
  Po kilku minutach Kłos do nich dołączył
- No siema stary! Tak Ci się Lublin spodobał, że postanowiłeś tydzień zostać? -przywitał kolegę z drużyny
- Tydzień!?
- Aaaa nie powiedzieliście mu jeszcze? Sorry... -Karol stanął przy Kornelii- Mogę Cię na chwilę prosić?
Wyszli na korytarz.
- Czemu masz taką minę?
- Widzisz, coś się ostatnio dzieje w drużynie. Nikt nie znajdował na to wytłumaczenia. Aż do teraz. No i trener myśli-
- Że to ja jestem problemem. -Kornelia spodziewała się tego
- On po prostu myśli, że gdyby Aleks z Rzeszowa pojechał normalnie z nami, nic takiego by się nie stało.
- Przecież to nie ja kazałam go pobić!
- Nie denerwuj się, nikt tak nie mówi przecież.
- Coś jeszcze powiedział?
- Tylko to...
- Karol, wiem, że jest coś jeszcze.
- Trener za tydzień, czyli we wtorek, chce zabrać Aleksa do Bełchatowa.
- To już wiem. I?
- No i... Że nie chciałby Cię spotykać na naszych meczach.
- O nie, teraz to już przesadził...
- Pewnie za kilka dni złość mu przejdzie. Na pewno też nie miał tego na myśli...
- Karol, ja wiem, że on mnie nie lubi i już. No a co z Tobą?
- Do jutra mam wrócić.
- Ooo przepraszam Cię, muszę odebrać. -Kornelia wyciągnęła swój telefon z kieszeni- Pit? Stało się coś?
- No to ja się pytam, nie odzywasz się nic...
- Nie miałam głowy...
- Nie miałaś głowy, żeby do mnie napisać? Uuu nieładnie -Nowakowski próbował żartować
- To nie tak. Alek jest w szpitalu.
- On? Taki okaz zdrowia?
- Piotrek... To nie jest zabawne. Pobili go.
- Ale Ty jesteś cała? -chłopak mocno się wystraszył
- Tak, ja tak, ale-
- Nic nie mów -nie dał jej dokończyć- zaraz wsiadam w samochód.





-------------
Enjoy!

PS. A jednak Pit dał radę :) w ostatnich godzinach wyprzedził Zibiego tylko/aż jednym głosem!
PS 2. Dobra, daruję Wam te 20 komentarzy, żebyście nie mówiły, że jakaś straszna jestem ;p ehh ale ja tak bardzo lubię je czytaaaaać... <3

23 komentarze:

  1. mila przerwa w rozwiazywaniu zadan z egz z logiki ;)
    pit niech sie tam nei wtraca! :D a trenera chyba pogieło -.-

    OdpowiedzUsuń
  2. My lubimy bardzo Twoje rozdziały czytać! <3
    Trener przesadził. -.- Jeszcze tam Pita brakowało. xD
    Ciekawie, ciekawie. ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze? Nie widzi mi się Kornelia z Aleksem.. Wolałabym, żeby zaprzyjaźniła się z Karolem a związała się z Pitem.. :D to by było piękne <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzoooooo za!!!!!

      Usuń
    2. ja też ;)

      Usuń
    3. Dla mnie Pit jest naprawdę super i wolę jego niż Karola.I mam wrażenie, że się Pit zakochał w Korneli:o

      Usuń
    4. w takim razie dobrym pomysłem było zamieszczenie nowej ankiety... :)

      Usuń
  4. Hej akcja sie rozkreca . A u Cb jak ferie mijaja?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział... z resztą co ja będę tu pisać JAK KAŻDY!!! ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. No Tym rozdziałem Jeszcze bardziej Podjarałam się tym blogiem~!:D Zamiast cholera uczyć się do Matury włażę Ciągle i patrze co nowego!:D Ale za ten rozdział ogromne chapeau bas..;)
    I Życzę Jak zwykle jeszcze więcej weny na następne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. jej genialny! a trener to już przeszedł samego siebie ;d

    OdpowiedzUsuń
  9. Pit nasz dzielny rycerz :>

    OdpowiedzUsuń
  10. Powodzenia w pisaniu,naprawdę Cię podziwiam,że tak szybko dodajesz te rozdziały:)
    A byłoby bez nich źle,bo na okrągło wchodzę i sprawdzam co nowego(ale widzę,że nie jestem jedyna:))

    OdpowiedzUsuń
  11. No i super, teraz czekamy aż Pit dojedzie do szpitala.
    A trener niech spada, wolimy coacha Resovii ! :)

    OdpowiedzUsuń